Po raz dziewiąty wybrano Młodzieżowe Słowo Roku. Jest nim SIGMA. Plebiscyt ten do świetna okazja do odkrywania najpopularniejszych nowych słów i zwrotów, które tworzą dzisiejszy język młodzieżowy.
Sigma. Czyli osoba odnosząca sukcesy, pewna siebie, którą można podziwiać. Oto Młodzieżowe Słowo Roku 2024. Fajnie, bo pozytywne. Drugie miejsce zajęło słowo "azbest", a trzecie "czemó".
W ubiegłym roku zwyciężyło słowo "rel", a Nagrodę Jury otrzymało "oddaje". Kto nie zna - ten lamus i boomers. A tak na serio, to plebiscyt Młodzieżowe Słowo Roku, organizowany przez Wydawnictwo Naukowe PWN daje szansę na komunikację międzypokoleniową i dostarcza nam wiele zabawy (nie tylko lingwistycznej). Każdego roku, już od 9 lat, wyłania najpopularniejsze określenia funkcjonujące wśród młodych ludzi.
Plebiscyt popularny jest także za granicą. Niemcy wybrali swoje młodzieżowe słowo roku i jest nim "aura". Tamtejsze wydawnictwo Langenscheidt-Verlag ogłosiło je podczas targów książki. Ale, bynajmniej, nie ma pochodzenia literackiego. Ta "aura" oznacza czyjąś wyjątkowość, moc i przyciąganie. Kiedyś byliśmy "cool", dziś mamy "aurę". Na Wyspach Brytyjskich słowem 2024 wśród młodzieży jest z kolei "brain rot". Oznacza ono dosłownie gnijący mózg. Tak Brytyjczycy wyśmiewają młodszych kolegów, którzy zbyt dużo czasu spędzają na oglądaniu głupich treści w sieci (przyganiał kocioł garnkowi).
Wiele z tych słów ma pochodzenie "tiktokowe". To tam pojawiają się często krótkie filmiki, które popularyzują nowe wytwory młodzieńczej wyobraźni. Właśnie TikTokerka Jools Lebron wylansowała określenie "demure", oznaczające powściągliwość i skromność. Szybko się rozpowszechniło i stało się słowem roku według Dictionary.com. Również słowo "czemó", trzecie miejsce w plebiscycie, ma swoją historię na TikToku. Pochodzi z wymiany między dwoma graczami Fortnite`a, ale to TikTok je rozpromował. Ktoś zaproponował ten zapis jako żart, ale żarto powtarzany przez miliony staje się słowem w powszechnym użyciu. I tak mamy "czemó".
Również "azbest" spopularyzował się na TikToku. Zaczęło się od filmu "Iniemamocni 2". Tam mama, wezwana na dywanik, słyszy od nauczyciela, że jej syn, siedząc w ostatniej ławce, podłożył mu pinezkę. Internet (a konkretnie Tik Tok) przerobił to tak, że syn wylał na niego azbest. A że to się średnio łączy, a azbestu się nie wylewa, nie ma znaczenia. Absurdy są w modzie.
Jeśli wydaje nam się, że dziś młodzieżowy slang jest dziwaczny lub głupi, nieśmiało przypominam o języku naszej młodości. W czym lans, cool, faza, ściema, paker, kumanie czy spox są lepsze? A najciekawsze, że podczas kiedy w latach 90. wydawały się nam bardzo postępowe, dziś brzmią... lamersko i dziadersko.
Ciekawe zdanie napisał w tygodniku "Polityka" Bartek Chaciński: "Młodzież, której język próbują na bieżąco rozszyfrować dorośli, zdecydowała się na ostateczną formę buntu: tworzy słowa pozbawione konkretnego znaczenia". I to prawda. Z jednej strony rozszyfrowywanie kodów młodzieżowych jest pouczające i zabawne, ale czy oni tego naprawdę chcą?