Przez dziesięciolecia średni iloraz inteligencji w społeczeństwie wzrastał. Ale od kilku lat ten trend się odwraca: nasze IQ sukcesywnie spada. Profesor Jakob Pietschnig wyjaśnia w rozmowie ze Światem Wiedzy, dlaczego tak się dzieje.
Spis treści
Panie profesorze, bada Pan ludzką inteligencję na całym świecie. A jakie jest Pana IQ?
Wręcz absurdalnie wysokie. Ale jest to związane raczej z moją znajomością niezliczonych testów na inteligencję niż z moimi zdolnościami. Nie bez powodu w Austrii, gdzie mieszkam, trzeba mieć ukończone studia psychologiczne, aby móc zakupić tego rodzaju testy. Gdyby wszystkie zostały upublicznione i każdy mógł ćwiczyć ich rozwiązywanie, świat stałby się nagle o wiele inteligentniejszy.
Czy to oznacza, że wartość IQ nie mówi nic o prawdziwej inteligencji człowieka?
Jest takie ładne powiedzenie: inteligencja jest tym, co zmierzy test na inteligencję. Odnosi się ono do tego, iż w ciągu minionych 100 lat nauka jeszcze jednoznacznie nie zdefiniowała, co właściwie kryje się za tą koncepcją. Które z dziesiątek umiejętności, generalnie kojarzonych przez nas z „byciem inteligentnym”, powinny się do niej zaliczać? Logiczne myślenie – owszem. Ale może także wyobraźnia przestrzenna? Zdolność koncentracji? Wiedza, pojętność, pamięć? Czy też nawet motoryka precyzyjna? Prawda jest taka, że istnieją niezliczone, różnorodne testy sprawdzające dziesiątki tego rodzaju aspektów. Każdy z nich wyznacza inne priorytety: i tak np. test przeznaczony dla kontrolerów ruchu lotniczego skupia się na zdolności koncentracji oraz wyobraźni przestrzennej, a w mniejszym stopniu na języku.
A więc dwa identyczne wyniki testu IQ mogą oznaczać zupełnie różne rzeczy?
Zgadza się, nie istnieje ten jeden jedyny test na inteligencję. Zawsze jednak chodzi o umiejętność rozwiązywania zadań. Zadziwiające jest to, że wyniki wszystkich wspomnianych aspektów inteligencji zazwyczaj idą w tym samym kierunku. Jeśli więc ktoś potrafi dobrze liczyć, to zwykle potrafi również skoncentrować się oraz logicznie myśleć. Co ważne, na każde pytanie w teście na inteligencję zawsze jest tylko jedna prawidłowa odpowiedź. Dzięki temu inteligencję można obiektywnie zmierzyć. Tym samym stanowi ona przeciwieństwo innych cech osobowościowych, a zwłaszcza tych, które często zawierają się w określeniu EQ i mają mierzyć tzw. inteligencję „emocjonalną”. Jeśli ktoś na podstawie oglądanych zdjęć ma np. określić obecny na nich nastrój, to wówczas istnieje oczywiście rozległe pole interpretacji. Iloraz inteligencji jest najbardziej precyzyjną miarą osobowości, jaką znamy. Żadna inna, nawet w przybliżeniu, nie jest tak wiarygodna i wyrazista.
A czy ta wartość liczbowa nie stygmatyzuje bezpodstawnie ludzi, zmuszając tych z mniejszym IQ do większego wysiłku?
Podejście naukowców do IQ rzeczywiście wzbudza duży sprzeciw społeczny, gdyż podważa przekonanie, że wysiłek się opłaca. Ale badania naukowe pokazują jednoznacznie: osoby inteligentniejsze nie tylko bardziej o siebie dbają, lepiej oceniają ryzyko czy też skuteczniej radzą sobie z sytuacjami kryzysowymi. Są one również szczęśliwsze, odnoszą większe sukcesy zawodowe i uzyskują wyższe dochody. Trudno znaleźć top managerów, których iloraz inteligencji byłby niższy niż 110. Tym samym należą oni do najmądrzejszej ćwiartki społeczeństwa. Z ideologicznego punktu widzenia jest to niesprawiedliwe: wskazuje, że nie każdy ciężko pracujący może osiągnąć wszystko. Wielu ludzi, także wykładowców akademickich, nie chce zaakceptować tej istotnej, przyczynowej roli inteligencji i poszukuje alternatywnych sposobów na tłumaczenie powodów sukcesu, jak chociażby motywacja. Nie ma jednak znaczenia, jak wielki zapał ktoś będzie wykazywał: jeśli np. będzie chciał studiować fizykę, to braków w inteligencji nie nadrobi samą tylko wyjątkową pilnością.
Dlaczego akurat IQ o wartości 100 punktów wszędzie oznacza „normalnie bystrych”?
Wynika to z założenia, że wśród ogółu społeczeństwa całego świata inteligencja rozłożona jest „normalnie”. A więc mamy słynną krzywą dzwonową: mnóstwo osób potrafi mniej więcej tak samo dobrze rozwiązać podobną ilość zadań, ale kilka osób umie to zrobić dużo gorzej lub znacznie lepiej. Testy na inteligencję zawsze są tak konstruowane albo w razie wątpliwości dopasowywane, aby większość ludzi uzyskała znajdującą się dokładnie pośrodku wartość 100 punktów. Przeciętne odchylenie od tej średniej wartości, w obie strony, wynosi ok. 15 punktów. W przypadku osób opóźnionych w rozwoju uzyskiwana wartość IQ jest mniejsza niż 70, a wśród wybitnie uzdolnionych jest wyższa niż 130. Każda z tych grup stanowi ok. 2% populacji.
Czy poprzez trening mogę poprawić swoje IQ?
Rozróżniamy inteligencję płynną oraz skrystalizowaną. Ta pierwsza określa zdolność wyciągania logicznych wniosków, dostrzegania związków – i to niezależnie od dotychczasowej wiedzy oraz wpływów kulturowych. Przyjmuje się, że inteligencja płynna wzrasta mniej więcej do dwudziestego roku życia. Następnie powoli maleje. Jako dorośli niewiele możemy zrobić, by temu zapobiec, da się co najwyżej spowolnić jej zanikanie. Inteligencja skrystalizowana odnosi się do wiedzy opartej na faktach. Zależy od doświadczenia i do 20. roku życia wzrasta bardzo szybko, a następnie rośnie dalej, aczkolwiek nieznacznie. I jest ona podatna na wpływy.
Co decyduje o tym, jaki ktoś osiągnie poziom inteligencji?
To ciekawe pytanie, które wciąż rozpala dyskusje. Intuicyjnie większość chciałaby bowiem – w każdym razie stale doświadczam tego w kontakcie z moimi studentami – żeby nasze otoczenie, a więc wszystko to, co wspiera proces uczenia się, czyli np. szkoła, miało decydujący wpływ na poziom inteligencji. Aby każdy rozpoczynał życie niejako wyposażony w takie same szanse. Ale tak naprawdę ważną rolę odgrywają również geny. Jeśli przyjrzymy się różnicom inteligencji w rodzinach z małą i większą ilością zasobów, to kwestia dziedziczenia schodzi wprawdzie na drugi plan, gdyż ok. 2/3 różnic wynika z czynników środowiskowych. Jeżeli jednak przyjrzymy się tylko bogatym rodom, to poziom inteligencji tłumaczą prawie wyłącznie geny. Nauka spiera się o to, jak duży jest w sumie ten dziedziczony wpływ. Jego rozpiętość sięga od 10 do nawet 90%.
Zasadniczo istnieją więc bardziej i mniej uzdolnione wspólnoty?
Wartości IQ rzeczywiście porównuje się na poziomie międzynarodowym: oględnie mówiąc, region azjatycki zajmuje najwyższą pozycję, za nim jest Europa Zachodnia oraz Ameryka Północna, a potem wszystkie inne kraje. Już w latach 30. XX wieku naukowcy podejrzewali, że zachodnie społeczeństwa na dłuższą metę muszą stać się głupsze: mówi się przecież, iż najwięcej dzieci mają słabo wykształceni przedstawiciele niższych warstw społecznych oraz imigranci. Ale różnice w poziomie inteligencji de facto zanikają w obrębie jednego pokolenia. Migracja lub liczba urodzin, statystycznie rzecz biorąc, nie wpływają negatywnie na poziom inteligencji. Dane wskazują natomiast na inną zależność – a ta jest tak sprzeczna z intuicją, iż aż do 1984 roku ją ignorowano, tłumacząc jej istnienie błędnymi danymi.
O jaką zależność chodzi?
Wbrew oczekiwaniom średni poziom inteligencji na świecie, zamiast spadać, wszędzie wzrastał, średnio o trzy punkty na dekadę. W niektórych krajach, takich jak Niemcy, nawet o osiem punktów. W ujęciu metaforycznym oznacza to, że za 75 lat osoby opóźnione w rozwoju staną się wybitnie uzdolnione. Brzmi to tak niesamowicie, iż dopiero James Flynn, politolog, który sam nigdy nie podjął żadnej próby rozwiązania testu na inteligencję, w 1984 roku szczegółowo opisał ten nazwany później od jego nazwiska efekt. W pewnym sensie i tak się spóźnił, ponieważ właśnie w latach 80. XX wieku zjawisko to osłabło i od paru lat przebiega w kierunku odwrotnym, a średni poziom inteligencji w Europie Zachodniej spada. Właśnie próbujemy się dowiedzieć, o ile punktów dokładnie się zmniejszył. Pierwsze dane wskazują na to, iż poziom inteligencji obniża się w takim samym tempie, w jakim wcześniej wzrastał.
To znaczy, że przewyższamy naszych przodków inteligencją, ale z czasem stajemy się znowu głupsi?
Na pewno znacznie lepiej niż wcześniejsze generacje radzimy sobie z takimi samymi rodzajami zadań w testach na inteligencję. I lepiej zgadujemy. Ale to wyjaśnienie nie jest wystarczające. Inteligencja zawsze bowiem wzrastała falami: nie zmieniała się w czasie II wojny światowej, potem skokowo rosła w latach 50., w okresie „cudu gospodarczego”. Dobre zaopatrzenie w żywność, dostęp do medycyny i wykształcenia pozostawiły ślady przede wszystkim w inteligencji płynnej, która wzrosła bardziej niż skrystalizowana. Być może każdy wzrost musi się kiedyś zakończyć, tak samo jak nasze ciało nie może rosnąć i starzeć się w nieskończoność.
Ale dlaczego ten efekt się odwraca?
Przypuszczam, że przyczyną jego cofania się jest coraz większa specjalizacja. Inteligencja obejmuje dziesiątki aspektów, które w minionych dekadach były w mniej więcej takim samym stopniu trenowane, ale potencjał był jeszcze spory. Obecnie już uczniowie specjalizują się na kursach oraz w klasach profilowanych. Zawód i studia dostarczają coraz bardziej zawężonej wiedzy. Wszędzie jest na nią popyt, zdaje się, że czasy omnibusów minęły bezpowrotnie. Dochodzą do tego zmieniające się w ślad za digitalizacją przyzwyczajenia, które wypierają stare kompetencje, takie jak zdolność koncentracji, wspierając nowe – np. kompetencje medialne. To tak jak w przypadku dziesięcioboisty w lekkoatletyce. Dopóki ćwiczy on w sposób zrównoważony, jego ogólne wyniki wzrastają. Jeśli jednak trenuje intensywnie tylko kilka dyscyplin, to w którymś momencie straty w zaniedbanych obszarach przerosną zyski w innych.
W jaki sposób Pan, jako ojciec, organizuje trening dwójki swoich dzieci?
W tym kontekście stale wymieniany jest szereg sztuczek, np. włączanie dzieciom muzyki klasycznej. Ale „efekt Mozarta” nie istnieje, tak samo jak nie istnieją sprawdzone rozwiązania. Najmłodsi przede wszystkim potrzebują wielu angażujących ich zajęć. Planujmy wycieczki, idźmy z nimi do muzeum, czytajmy im na głos, uprawiajmy wspólnie sport albo muzykujmy. Lecz niezależnie od tego, co im zaoferujemy, sami nie pozostawajmy bierni. Spróbujmy stać się wzorem do naśladowania w szeroko rozumianych kwestiach inteligencji.
Profesor Jakob Pietschnig z Uniwersytetu Wiedeńskiego uchodzi za jednego z wiodących badaczy inteligencji na świecie. Analizuje m.in. to, w jakim stopniu obecnie obniża się kolektywne IQ ludzkości.