Wywiad

"Jestem trochę jak królowa lodu", mówi Keira Knightley bohaterka drugiej okładki wrześniowej PANI

Jestem trochę jak królowa lodu, mówi Keira Knightley bohaterka drugiej okładki wrześniowej PANI
Fot. Materiały Redakcyjne

Keira Knightle od początku wzbudza skrajne emocje. Jednych zachwyca, innych drażni. Ona sama nauczyła się od tego dystansować. Już niczego nie musi udowadniać, bo wie, że bycie gwiazdą to jedno, ale tak naprawdę liczy się życie.

Keira Knightley w hicie Netflixa 

Zabawna i wzruszająca. Subtelna, ale twarda. Emocjonalna, choć gdy to konieczne, bezwzględna. Taka jest Keira Knightley w serialu „Black Doves”, jednym z hitów Netflixa. Jej Helen to kobieta skomplikowana i wielowymiarowa: szpieg (lub kto woli - szpieżka) pod przykrywką perfekcyjnej żony wysoko postawionego polityka. A do tego wzorowa, czuła matka rozkosznych bliźniąt. „Wszyscy nosimy maski: jedną dla dzieci, inną do pracy. Jedną dla przyjaciół, inną dla osoby, która nam się podoba. I jeszcze inną dla kogoś, kogo nie znosimy. Zazwyczaj wybiera się dla swojej postaci jedną ścieżkę. W tym serialu moja bohaterka kroczy wieloma. Helen jest ekstremalną wersją tego, kim jesteśmy. I w pewnym momencie ma tego dość. Chce, by ktoś wiedział, kim jest naprawdę” - tak o bohaterce „Black Doves” mówi Knightley. Czuje się, że ją lubi. Zaangażowała się w ten projekt na sto procent. Jej aktorstwo zostało docenione – po raz kolejny dostała nominację do Złotego Globu.

Role dobiera ostrożnie. Ostatnio zagrała w serialu, gdy miała 17 lat. Tym razem zaufała twórcom i ich szalonemu pomysłowi, który łączy angielski czarny humor, ironię i dystans z konwencją podkręconej szpiegowskiej opowieści. Poza serwowaniem inteligentnej rozrywki ten serial stawia też poważne egzystencjalne pytania. Na temat przyjaźni w świecie, w którym nikomu nie można ufać. Miłości, która jest skazana na porażkę. Kodeksu moralnego, nawet jeśli dotyczy zawodowego zabójcy. I tego, ile w życiu można poświęcić. Keira dobrze czuje się w tej konwencji. A jej słynny ironiczny uśmiech idealnie pasuje do klimatu szpiegowsko - feministycznej historii.

Keira Knightley: "Dorastałam w przekonaniu, że ślub nie ma żadnego sensu"

Nigdy nie marzyła o tym, by wyjść za mąż. „Moi rodzice byli hipisami. Pobrali się tylko po to, by wziąć kredyt. Dorastałam w przekonaniu, że ślub nie ma żadnego sensu”. Opowiadała, że w jej domu seks nie był tabu. Mogła o tym swobodnie rozmawiać z mamą. „Przychodziła do mojego pokoju, gadałyśmy, kazała mi skręcać dla niej papierosy, a potem mówiła, że muszę z nią jednego zapalić”, śmieje się. Kiedy chciała spławić jakiegoś adoratora, stosowała wypróbowaną metodę. Zawsze działała: „Patrz przed siebie, nie nawiązuj kontaktu wzrokowego”. „Jestem trochę jak królowa lodu - mówi. - Mam taką powierzchowność, że jeśli sama nie zabiegam o czyjeś względy, potrafię bardzo onieśmielać”.

Jej pierwszą młodzieńczą fascynacją był starszy o osiem lat aktor Del Synnott. Teraz o wiele krytyczniej patrzymy na związek dwudziestoczterolatka z szesnastolatką. Na początku XXI wieku nikogo to nie bulwersowało. Gdy miała 18 lat, zakochała się w Jamiem Dornanie, pochodzącym z Belfastu modelu, później znanym z „Pięćdziesięciu twarzy Greya”. Potem była w romantycznej relacji z brytyjskim aktorem Rupertem Friendem, którego poznała na planie „Dumy i uprzedzenia”. Ale mężczyzną, który sprawił, że Keira postanowiła jednak włożyć ślubną suknię, okazał się człowiek spoza branży filmowej: muzyk, wokalista i klawiszowiec James Righton. Poznali się w Londynie na szalonej imprezie, na którą Knightley uciekła z nudnego bankietu. Początkowo nie miała pojęcia, kim jest przystojny, dowcipny, wyluzowany chłopak, mimo że zespół Klaxons, w którym grał Righton, był wtedy na Wyspach bardzo popularny. Dwa lata później wzięli kameralny ślub na południu Francji. „James jest moim absolutnym przeciwieństwem - mówi o swoim mężu Keira. - Rozpromienia każde miejsce, w jakim się pojawia, ja jestem introwertyczką, która zwykle siedzi gdzieś sama w kącie. Jest też o wiele sympatyczniejszy niż ja”. Aktorka ma niestereotypowe podejście do męskości. Jej zdaniem „najbardziej męski jest ten facet, który potrafi płakać. I jest zdolny do autorefleksji”.

 

Keira Knightley: "Nigdy nie rezygnuj z głosu dla mężczyzny!"

Keira i James są po ślubie już 12 lat. I choć czasem strasznie się kłócą, zdecydowanie częściej się razem śmieją. Podobne poczucie humoru jest w związku nieocenione. Mają dwie córki: dziesięcioletnią Edie i cztery lata młodszą Delilah. Po narodzinach starszej aktorka powiedziała: „Miłość do dziecka jest czymś niesamowitym. To organiczne, pierwotne uczucie, które wręcz obezwładnia”. Ale nie idealizuje macierzyństwa. Przy całej miłości do córek mówi, że jest „zajebiście trudne”. Te wszystkie nieprzespane noce, ściąganie pokarmu, gdy trzeba iść do pracy, stres, gdy dzieci chorują, kapryszenie – to nie jest sielanka. „Nie sądzę, żebyśmy wystarczająco doceniali kobiety za ten fizyczny i emocjonalny maraton”, mówi.

Prywatność, jej i rodziny, jest dla niej bezcenna. Konsekwentnie nie zgadza się na sesję okładkową z córkami, choć kuszono ją ogromnymi sumami. Nie ma profilu na Instagramie, w ogóle unika mediów społecznościowych. Nawet mąż rzadko jej towarzyszy na oficjalnych wielkich galach. Odkąd ma dzieci, Keira unika projektów, przez które musiałaby na dłużej się z nimi rozstać. Dlatego woli grać w rodzimych produkcjach, takich jak „Black Doves”. Nie żałuje, że coś ją omija: „Chciałam mieć dzieci. A teraz chcę je wychowywać. Co oznacza, że muszę być obecna. Świadomie odpuściłam wiele projektów, mam teraz inne priorytety”. James też nie wyobraża sobie powrotu do rockandrollowego stylu życia, kilkumiesięcznych tras koncertowych. Mieszkają w Londynie, dziewczynki chodzą do szkoły, tworzą niemal mieszczańską brytyjską rodzinę. Czym teraz Keira zaskakuje samą siebie? Że nie jest tak wyluzowaną mamą, jak się spodziewała: pilnuje harmonogramu dnia, no i nie pozwala córkom na wszystko. Na przykład na oglądanie disneyowskiego „Kopciuszka”. Dziewczyna ma skromnie czekać na bogatego wybawcę? Co to za wzorzec? Ratuj się sama! A o „Małej Syrence” mówi: „Nigdy nie rezygnuj z głosu dla mężczyzny!”.

Jakiś czas temu wspólnie z córkami kibicowała przed telewizorem brytyjskiej kobiecej reprezentacji piłkarskiej. Oglądały wspólnie finałowy mecz mistrzostw Europy i nagle zaczęła płakać. Łzy płynęły i płynęły, nie była w stanie ich powstrzymać. Następnego dnia jej córka przy śniadaniu powiedziała: „Miałam super sen! Byłam na Wembley i strzeliłam zwycięskiego gola!”. Wtedy zrozumiała, skąd te łzy: „Bo nigdy nie miałam takiego snu. A każdy chłopak, który lubił grać w piłkę - miał. A teraz zawodniczki dały dziewczynkom taki sen. To wspaniałe”.

Keira Knightley: "Wyglądam, jak wyglądam, nie zamierzam ciąć sobie twarzy"

W tym roku skończyła 40 lat. Przyznaje, że jest próżna, ale nie udaje wiecznej dziewczynki. Pytana o operacje plastyczne odpowiada: „Wyglądam, jak wyglądam, nie zamierzam ciąć sobie twarzy”. Bo dzisiaj Keira Knightley z nikim się nie ściga. Już nic nie musi udowadniać. Może w skrytości czeka na Oscara, ale jest gwiazdą, która nie postawiła wszystkiego na karierę. Znalazła w życiu równowagę i miłość. I może dlatego tak pięknie dojrzewa.  

Cały artykuł do przeczytania w najnowszym numerze magazynu PANI.

pa_09_001_OKLADKA _Keira sRGB NOWA

Kim jest Keira Knightley?

Keira Knightley - Rocznik 1985. Pochodzi z Teddington w Wielkiej Brytanii. Jest córką cenionej dramatopisarki Sharman Macdonald i aktora Willa Knightleya. Pierwszy raz pojawiła się na ekranie już w wieku siedmiu lat – w serialu telewizyjnym „Screen One”. Najlepiej znana jest z takich filmów jak „Pokuta”, „Doktor Żywago”, „To właśnie miłość” i z serii „Piraci z Karaibów”. Ma na koncie dwie nominacje do Oscara – za role w „Grze tajemnic” (2014) i w ekranizacji powieści Jane Austen „Duma i uprzedzenie” (2005). Żona muzyka Jamesa Rightona, z którym wychowuje dziesięcioletnią córkę Edie i sześcioletnią Delilah.

 

Tekst ukazał się w magazynie PANI nr 09/2025
Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również