Relacje

"To brak intymności zabija relację, a nie brak pożądania." O szczęściu w związku bez seksu rozmawiamy z seksuolożką

"To brak intymności zabija relację, a nie brak pożądania." O szczęściu w związku bez seksu rozmawiamy z seksuolożką
Fot. ArthurHidden/ istockphoto.com

Czy można zbudować szczęśliwy związek bez seksu? Myślimy dziś, że kluczem do udanych relacji jest pożądanie. Chcemy przywracać i ożywiać namiętność. Jednak to nieporozumienie. Sekretem radości we dwoje jest coś zupełnie innego. O białych małżeństwach rozmawiamy z seksuolożką, Joanną Twardo-Kamińską. 

Białe małżeństwo - czy można kochać bez namiętności?

PANI: Wierzymy, że bez namiętności nie ma miłości. Nie ma?

Joanna Twardo-Kamińska: To zależy, jak rozumiemy namiętność. Potocznie, kiedy używamy tego słowa, mamy na myśli pożądanie, dążenie do kontaktu fizycznego. I każdy z nas wie, że można to mieć bez miłości. W przelotnych związkach, w pornografii, seksie online. Możemy czuć żądzę, nie kochając. W psychologii namiętność jest uważana za jeden ze składników miłości i jej etap początkowy. Prof. Bogdan Wojciszke opisuje ją jako fascynację, uwielbienie, tęsknotę i silny pociąg płciowy do ukochanej osoby. Ewolucyjnie rzecz biorąc, odgrywa ona rolę siły przyciągania, która pojawiła się po to, byśmy łączyli się w pary i płodzili potomstwo. I rzeczywiście wiele związków od tego się zaczyna, ale przecież nie wszystkie. Miłość to dużo więcej niż namiętność – to relacja, bliskość, zaangażowanie, budowanie czegoś razem.

Czy można kochać platonicznie, bez pożądania?

Są przecież białe małżeństwa, relacje aseksualne, związki przyjacielskie, w których są bliskość i zaangażowanie, a pożądanie zeszło na drugi plan. One są dowodem na to, że nie łączymy się w pary tylko po to, by uprawiać seks. Mamy wiele innych powodów, by być razem. Są związki, w których ludzie rozwijają się intelektualnie, zawodowo, są sobie bliscy, wspierają się, ale seks uprawiają sporadycznie lub wcale. Są osoby aseksualne, które nie odczuwają pociągu do osób żadnej płci. Nie przejawiają zainteresowania tą sferą. Dziś uważamy, że to jedna z orientacji seksualnych i szanujemy to. Mają prawo nie pożądać. Poznałam takie osoby w swojej pracy – byli to w większości młodzi ludzie, którzy tworzyli udane związki, jeśli związali się z kimś, kto odczuwał podobnie.

 

Z jakim problemem do pani przychodzą?

Przychodzą, bo chcą zaakceptować swój brak fizycznego pożądania, zrozumieć, dlaczego tak jest. Czy to jest zdrowe, czy są normalni? – o to pytają. I czują ulgę, słysząc, że brak popędu nie jest deficytem. Mogą żyć po swojemu i cieszyć się życiem, nie zmuszać się do seksu, którego nie potrzebują.

Czy można zbudować szczęśliwy związek bez seksu?

I można mieć udany związek bez seksu? Badania pokazują, że osoby, które go uprawiają, są zdrowsze, szczęśliwsze.

Ale badano w nich ludzi, którzy mają potrzeby seksualne. To tak jak z kontaktami społecznymi. Ogólnie nam służą, są rozwijające, dają wsparcie, poczucie przynależności. Ale nie introwertykom. Ich męczą, stresują, nadmiernie bodźcują. Czy będziemy ich zmuszać, bo kontakty są zdrowe? No przecież nie. Podobnie jest z seksem. Jeśli nie mamy jakiejś potrzeby, z niczego nie rezygnujemy, niczego się nie wyrzekamy. Po prostu nie czujemy tego. Ważne jest dla nas co innego; co innego sprawia, że czujemy się szczęśliwi. Nasze związki będą udane, jeśli partner ma podobny poziom libido, czuje podobnie. To ta kompatybilność potrzeb jest tu warunkiem szczęścia w parze.

Czy związek bez seksu może być bliski, intymny?

Oczywiście,  że  może.  Seks  i  intymność  to  dwie  różne  sprawy.  Są  osoby,  które mają  ożywione życie seksualne, a jednocześnie zero bliskich związków. Intymność potrzebuje trwałej relacji. Bycia z kimś blisko, otwartości,  nawet  bezbronności  wobec  drugiej  osoby,  bo  dajemy  jej  się  poznać  razem  z naszymi wadami i błędami. Słowem: wymaga zaufania, ujawniania siebie i przyjęcia drugiej osoby ze zrozumieniem. Możemy mieć bliski związek z przyjaciółmi, rodzicami, krewnymi – z tymi, przed którymi się otwieramy z wzajemnością.

 

Seks nie ma tu nic do rzeczy?

Nie jest warunkiem koniecznym. Intymność  w parze, między partnerami, ma często zabarwienie erotyczne, ale tu nie chodzi o żądzę,  lecz  o  to,  że  czujemy  się  bezpieczni,  traktowani z czułością, serdecznością. Bardzo bliscy, bardzo kochani. To intymność sprawia, że związek jest udany: taką relację, w której jest bliskość i zaangażowanie, w psychologii nazywa się związkiem pełnym. My dziś przeceniamy namiętność. Wciąż spotykam ludzi, którzy próbują ją przywracać, ożywiać. Tymczasem to brak intymności zabija związek, a nie brak pożądania. Namiętność gaśnie zawsze, taka jest jej natura – to biologia. Ale dopiero, gdy zabraknie bliskości, związek staje się pusty. Pamiętam niejedną parę, która przyszła do mojego gabinetu przekonana, że to brak seksu jest ich problemem. Ale kiedy zaczynaliśmy rozmawiać, szybko okazywało się, że szwankuje co innego. Że problemem jest to, żeby zaufać, żeby okazać emocje albo żeby w ogóle być ze sobą, spędzać razem czas. 

Znana badaczka miłości Helen Fisher uważa, że dla kobiet intymność objawia się w rozmowach twarzą w twarz, a dla mężczyzn we wspólnej zabawie i pracy.

Tak, widać to również w terapii. Na warsztatach typu „kręgi kobiet” uczestniczki dążą do  rozmów.  Mężczyźni  w  podobnych  grupach  wolą  podejmować  aktywność,  coś  wspólnie przeżyć. Dla nas to wskazówka, że w naszych związkach potrzebujemy i zwierzeń, i intymności w działaniu. Trzeba zacząć znów na siebie patrzeć, przytulać się, dotykać. Sens mają wspólne wycieczki, taniec, wyprawy we dwoje. Musimy sobie przypomnieć,  że  kiedy  kogoś  kochamy,  chodzi o połączenie, robienie czegoś razem, posiadanie czegoś wspólnego. Może to być seks, ale nie on jest sednem intymnej relacji, raczej jej dopełnieniem.

Kiedy udać się do seksuologa? Czerwoną lampkę powinna zapalić "nierówność"

Znam parę, która wygląda, jakby miała bardzo udane życie seksualne. Obejmują się, okazują sobie czułość. Ale okazało się, że kochają się bardzo rzadko.

Ja też znam takie przyjacielskie, pełne bliskości związki. I myślę, że popełniamy błąd, mówiąc, że tylko wyglądają, jakby ich życie seksualne było udane. Mają tyle seksu, ile potrzebują. Zgodnie ze swoim libido. Skoro są szczęśliwi i dobrani, nie liczmy im stosunków. Intymność może nie daje fajerwerków w sypialni, ale daje ciepły, satysfakcjonujący związek, o jakim wielu z nas marzy. Problem z seksem pojawia się dopiero wtedy, kiedy jedno w parze chce więcej, a drugie nie. Gdy jedno chce inaczej, a drugie odmawia i nie umieją się porozumieć. Wtedy warto przyjść do seksuologa lub psychoterapeuty.

 

 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również