Portret

Aktorka Justyna Wasilewska: "Uwielbiam czas ze swoją dziewczyną"

Aktorka Justyna Wasilewska: "Uwielbiam czas ze swoją dziewczyną"
Fot. AKPA

Niezwykła uroda Justyny Wasilewskiej sprawia, że zapamiętuje się ją natychmiast. Ale jest jeszcze coś, co można nazywać różnie: energią, osobowością, charakterem, wyobraźnią. Justyna Wasilewska, aktorka, ma to wszystko i jeszcze więcej. Przekonajcie się sami.

Rozmawiamy niedługo po przeprowadzce Justyny do własnego, warszawskiego mieszkania. Jeszcze nie wszystko rozpakowane, nie wszystko stoi tam, gdzie trzeba, nie wszystko jest. Niektóre z rzeczy, których nie ma, właśnie powstają. Justyna robi je sama.

Justyna Wasilewska kupiła mieszkanie

– Wczoraj skończyłam taras – mówi aktorka, a ja zastanawiam się, czy na pewno dobrze usłyszałam. Taras? Skończyła? Poproszona o szczegóły śmieje się z mojego zaskoczenia: - Tak, jestem małym majsterkowiczem. Mam pilarkę, wkrętarkę, wiertarkę oraz inne fantastyczne narzędzia i nie waham się ich używać. Zawsze marzyłam o własnym domu z pianinem i ogródku. I teraz wszystko mam. Mieszkanie, do którego wczoraj przyjechało pianino, i nieduży ogródek. Więc żeby móc się upajać swoim ogródkiem, zrobiłam taras – przyznaje Justyna Wasilewska, dla której teraz jedną z najważniejszych spraw jest cieszenie się życiem.

Niecodzienne hobby aktorki - majsterkowanie i gra na pianinie

Z tym tarasem Justyna Wasilewska wcale nie żartuje. Wyrównała teren, zasypała piaskiem, umieściła betonowe płyty, na to drewniana konstrukcja nośna, a potem drewniane panele. – Niektóre musiałam dociąć i wyrównać. Zrobiłam sobie też stolik na taras i jestem w trakcie robienia szafki na buty. Nie są to może dzieła sztuki użytkowej, ale wykonywanie ich sprawia mi ogromną przyjemność i pozwala odpocząć – dodaje. – Co ciekawe, wychowałam się we wrocławskim bloku i przez lata wynajmowania mieszkań w Warszawie zawsze wybierałam te w kamienicach. Uciekałam od bloków. A teraz zatoczyłam koło i mieszkam w bloczku. I wcale nie jest źle. Mam uczucie stabilizacji. Po latach tułaczki mam wreszcie własne miejsce, które mogłam urządzić po swojemu. I czuję się tu bardzo dobrze. Wracam do pianina. – Nie, nie umiem grać, ale uwielbiam improwizować. Pianino stało w domu mojej babci – była specyficzną osobą, więc uciekałam od niej i zamykałam się w pokoju z pianinem. Brzdąkałam na nim i opowiadałam sobie bajki. Babcia, która nazywałam, Czarną Damą, miała ciężkie życie i ja byłam tego nieświadomą ofiarą. Wtedy nie miałam szansy tego rozumieć. Dzisiaj wiem, że jej mrok był uzasadniony doświadczeniami – wspomina Justyna. Na szczęście, druga babcia - Biała Dama, była bardziej pogodna.

Justyna Wasilewska o swojej urodzie

Jaką ma relację z swoją niezwykłą urodą? – Coraz lepszą – śmieje się Justyna. – Tu trochę krzywe, tu niesymetryczne… - Ale piękne – protestuję. – Ja nie mówię, że nie piękne. Mówię, że troszkę krzywe – przekomarza się. – Taką mam tę fizis. To jest czasem ograniczające, a czasem otwierające. Pewnie w niektórych sytuacjach mnie to dyskwalifikuje, ale w innych bez tego swojego wyglądu nigdy bym się nie znalazła. Doceniam, ale nie przeceniam. Uświadamiam sobie, że ma również świetne poczucie humoru i dystans do siebie.

Dzieciństwo Justyny Wasilewskiej

Cofnijmy się do 1997 roku i powodzi tysiąclecia. Wielka woda zalała wtedy południową i zachodnią Polskę, Czechy, część Słowacji, Niemiec i Austrii. W Polsce zginęło wtedy 56 osób. Ucierpiało także rodzinne miasto wtedy 12-letniej Justyny Wasilewskiej - Wrocław. Wprawdzie woda nie dotarła do mieszkania jej rodziców, zatrzymała się na granicach osiedla, ale zniszczyła zakłady ojca – szwalnię i pralnię. - Jednego dnia wszystko, cały świat się zmienił. Nagle nie mieliśmy na chleb. Mój ojciec się załamał, a mama nie pracowała zawodowo i zajmowała się mną i moim bratem. Ja miałam, oczywiście w swoim wyobrażeniu, na swojej głowie odpowiedzialność za nich oboje. Powódź stała się symbolicznym momentem kończącym moje dzieciństwo – wspomina Justyna Wasilewska.

Partnerka Justyny Wasilewskiej 

Zawodowo akotrkę Justynę Wasilewską w tym roku czekają ją jeszcze dwie teatralne przygody - spektakl, który powstaje w koprodukcji TR Warszawa i Kammerspiele z Monachium (– Będziemy grać w trzech językach: po niemiecku, polsku i angielsku. Praca w innej przestrzeni kulturowej jest zawsze ciekawa) oraz premiera opery „Borys Godunow” Mariusza Trelińskiego w Tokio. (- Zagram upośledzonego chłopca. „Borys Godunow” wydaje się teraz bardzo aktualny. Poza tym ciekawi mnie Japonia). - Ten rok jest poświęcony teatrowi poza Polską i celebrowaniu życia – mówi aktorka. Jakie są jej ulubione sposoby na to celebrowanie? - Po latach bycia z ludźmi, częściej spełniając ich oczekiwania niż realizując własne, wreszcie zrozumiałam, że dobrze się czuję, kiedy jestem sama. Wtedy ładuję akumulatory. Chodzę do lasu na spacery z psem Staszkiem. Lubię jeść coś dobrego i jestem coraz lepsza w gotowaniu. Dostałam czytnik – zawsze chciałam mieć wszystkie książki przy sobie. Co jeszcze? Lubię spotkania z ludźmi, przytulanie i inne rzeczy, ale najbardziej uwielbiam czas ze swoją dziewczyną.

Cały tekst przeczytasz w magazynie PANI

Justyna Wasilewska o partnerce w magazynie PANI

Tekst ukazał się w magazynie PANI nr 07/2022
Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również