Agata Młynarska to znana dziennikarka, która wykorzystuje swoje telewizyjne doświadczenie z rozmachem podbijając media społecznościowe. Jak sama przyznaje, w sieci wciąż się uczy i rozwija. I tym bardziej docenia ciężar i wagę pracy, którą wykonują twórczynie internetowe nominowane w plebiscycie Doskonałość Sieci.
Jest Pani aktywna na Facebooku, YouTubie, Instagramie – które z mediów społecznościowych lubi Pani najbardziej?
Agata Młynarska: Jeszcze teraz próbuję uczyć się Tik Toka! Bo według wszelkich danych rynkowych Tik Tok wychodzi na prowadzenie. Jednak ze wszystkich tych mediów społecznościowych zdecydowanie najbardziej cenię sobie Instagram. Ale prawda jest taka, że media społecznościowe mają tak ogromną dynamikę, i tak bardzo się zmieniają, że – niestety – nie należy się do nich przyzwyczajać. Kiedy przyzwyczaiłam się do Facebooka, to się okazało, że pojawił się Instagram i trzeba być na Instagramie, żeby mieć dynamiczną formę przekazu adekwatną do czasów, w których żyjemy, i jak najprędzej zdobywać ten rynek odbiorcy. Bo siła jest w Instagramie. Wtedy myślałam, że Instagram to są tylko sweet fotki czy usteczka w dzióbek. Kiedy zaczęłam się uczyć Instagrama, okazało się, że to jest narzędzie, które daje gigantyczne możliwości po przez szybkość komunikowania, piękne zdjęcia, fajną treść i dużo większe zasięgi osiągane dzięki hasztagom. I kiedy już tak osiadłam na tym Instagramie i miałam poczucie, że docieram do tych grup, o które mi chodzi, to spotkałam się z dziewczyną, która jest królową Tik Toka i tworzy na nim bardzo fajne rzeczy. I ona wytłumaczyła mi, że teraz trzeba się nauczyć Tik Toka, żeby jeszcze bardziej docierać do ludzi młodych i mieć bardziej nowoczesne treści. Znowu wpadłam w tę pułapkę – myślałam, że Tik Tok nie zawiera żadnych merytorycznych treści, a okazuje się, że tak wcale nie jest.
View this post on Instagram
Czyli media społecznościowe zmuszają do nieustannego rozwoju, ciągłego zdobywania nowych umiejętności?
Jeśli chodzi o obecność w sieci, to można bez końca się uczyć i poszukiwać czegoś nowego. Ja staram się być ostrożna, ponieważ uważam, że sam Instagram to teraz ogromne wyzwanie. To medium bardzo się zmieniło – zmieniło swój charakter, swoje zadania. Miałam bardzo ciekawą sytuację kiedy na początku pandemii wystartowałam ze swoim programem "Agata się kręci". Dzwoniłam wtedy do bardzo wielu osób z ogromnym uznaniem społecznym i dużą ekspozycją publiczną, i proponowałam im udział w moim programie. I większość z nich z zachwytem przyjmowała zaproszenie, mówiąc nawet: "Nie mam konta, ale specjalnie je założę". Ale dwie osoby, których nazwisk nie mogę wymienić, bo są bardzo znane i uznane, przyjęły moje zaproszenie z oburzeniem. Myśleli, że proponuję im wizytę w telewizji, a ja na koniec naszej rozmowy uświadomiłam im, że będziemy się łączyć na Instagramie. Te osoby były oburzone, że proponuję im spotkanie z użyciem tak "banalnego" narzędzia. I dopiero ja uświadomiłam im, co tracą nie będąc na Instagramie. Po pół roku, jedna z tych osób – wielki autorytet z dziedziny psychologii – zadzwonił do mnie z pytaniem, czy nadal podtrzymuję moje zaproszenie. Czyli lekcja została odrobiona: ta osoba zorientowała się, kto bierze udział w moich programach na Instagramie i że ona sama – ignorując to medium – na przykład nie zyskuje nowych klientów. Pierwsza reakcja tej osoby na moją propozycję to był zgrzyt pokoleń, brak zrozumienia i brak szacunku dla nowego medium i ludzi, którzy w tym medium naprawdę dużo osiągają. Ja jestem płotką w tym świecie, ale uważam, że jako osoba ze starszego pokolenia i tak uzyskuję niezłe wyniki.
Wspomniała Pani, że Instagram jest Pani ulubionym medium. Dlaczego?
W tej chwili Instagram jest medium najbardziej przeze mnie używanym. Bo, żeby była jasność, ja jestem człowiekiem telewizji – kocham wszystko, co jest związane z telewizją i uważam, że Instagram to jakiś rodzaj wariacji na temat tego, co robiłam wcześniej w telewizji. To jest rodzaj wariacji na temat telewizji. Dla mnie tak naprawdę nie ma różnicy, czy to jest Instagram, czy to jest TVN Style, czy to jest Player, czy to jest Facebook, czy YouTube. Dla mnie to jest telewizja, która jest moją pracą i moją wielką pasją. Kiedy przestałam pracować w codziennym programie nadawanym na żywo, to miałam takie poczucie ogromnego braku i wydawało mi się, że coś tracę – coś, co było temperaturą mojego życia. Bardzo szybko zrozumiałam, że media społecznościowe i telewizją niczym się nie różnią. A często jest też tak, że zasięgi moich programów są większe niż zasięgi programu telewizyjnego w kanałach tematycznych czy nawet porannych programów emitowanych w dużych stacjach. Po przez działania w mediach społecznościowych można bardzo dużo osiągnąć. Tik Tok potrafi mieć milionowe zasięgi, i Instagram tak samo! Nie ma takiego programu telewizyjnego, który może sobie wymarzyć taką oglądalność. Media społecznościowe to nie jest coś pobocznego wobec telewizji. To jest rzeczywistość równoległa do rzeczywistości telewizyjnej, tak samo ważna i tak samo wpływowa jak telewizja. Często też oferta mediów społecznościowych jest dużo bardziej istotna. Instagram dał mi poczucie wolności tworzenia. Dla ludzi mediów to jest coś cudownego, mieć własne medium i na dodatek od razu otrzymywać odpowiedź w postaci komentarzy osób, które towarzyszą nam w tworzeniu w tym medium.
View this post on Instagram
Porusza Pani tematy, które nie tylko są trudne, ale też mogą przez niektórych być uznane za kontrowersyjne. Czy doświadczyła Pani w związku z tym hejtu w mediach społecznościowych?
Właściwie w ogóle nie doświadczam hejtu.
Jak się to Pani udaje?
Wydaje mi się, że dzieje się tak, dlatego że zabieram głos w sprawach, które dotyczą godności ludzkiej. A to, że czasami ta godność ludzka jest związana z walką polityczną, to nie jest już problem godności ludzkiej. Bo godność ludzka jest prawem człowieka. Staram się nie uczestniczyć w dyskusji politycznej, natomiast zwracam uwagę na ważne zjawiska społeczne, których celem jest ochrona szeroko rozumianych praw człowieka – i to dotyczy dzieci, kobiet, ofiar przemocy, osób niepełnosprawnych czy też ludzi, którzy stanowią fantastyczną, tęczową rodzinę. Nie komentuję wypowiedzi polityków. Staram się, żeby moje konto nie było spluwaczką polityczną. Natomiast, jeżeli widzę konieczność zabrania głosu i opowiedzenia się po stronie praw człowieka, zawsze to robię. Żyjemy w czasach, w których – moim zdaniem – nie zabranie głosu w obronie praw człowieka jest przykładaniem ręki do nadużyć. W pewnym momencie nie możesz nie zabrać głosu i nie stanąć po stronie słabszych.
View this post on Instagram
A czy nie uważa Pani, że udało się Pani uniknąć hejtu także dlatego, że ma Pani specyficznych obserwatorów? Czy sprawdzała Pani, kim są ludzie, którzy Panią obserwują?
Sądząc po komentarzach, na pewno są to ludzie zaangażowani, którzy oczekują od mediów społecznościowych czegoś więcej, niż tylko polecenia dobrego lakieru do paznokci. Choć uważam, że konto, na którym można dostać informację, który lakier do paznokci jest dobry, też jest czymś bardzo wartościowych. Natomiast moi obserwatorzy oczekują ode mnie czegoś więcej. Kiedy poruszam jakieś ważne tematy – dotyczące na przykład problemów ludzi niepełnosprawnych czy programu nauczania dzieci – to dyskusja toczy się na poziomie. A jeżeli mam do czynienia z jakąś naprawdę chamską odzywką, to blokuję takie konta. Bo uważam, że panoszenie się chamstwa to jest coś, czego nie mogę zafundować osobom, które obserwują mnie na Instagramie, i które chcą ze mną tworzyć fajne grono ludzi dyskutujących o ciekawych i ważnych rzeczach. A patrząc na statystyki mojego konta, widzę, że obserwują mnie i kobiety, i mężczyźni, chociaż głównie kobiety między 20. a 60. rokiem życie. Wśród moich followersów są też kobiety, które mają lat 80 i 90 – na przykład pani Ania, która ma konto Życie zaczyna się po 90. Bardzo sobie cenię rozmowy z nią, bo jest fantastyczna. Ale obserwuje mnie też bardzo dużo młodych ludzi, którzy znają mnie głównie z Instagrama i nie pamiętają mnie z telewizji. Ja jestem dla nich jakimś nowym odkryciem – dojrzałą babką, która pokazuje świat dosyć szeroko i robi to misyjnie, charytatywnie, rodzinnie.
W jaki sposób udało się Pani zgromadzić tak duże i zróżnicowane grono odbiorców?
Staram się nic nie udawać, nie tuszować, nie upiększać. Wśród moich odbiorców na pewno są ludzie, którzy identyfikują się ze mną przez moje doświadczenia z chorobą. Staram się wykorzystać moje doświadczenia zdrowotne i dzielić się wiedzą oraz zmieniać postrzeganie ludzi chorujących na różne choroby. W moim przypadku są to choroby autoimmunologiczne. Publikuję w mediach społecznościowych dużo informacji na temat tych chorób – podpowiadam, gdzie i jak można je leczyć, co działa, a co nie działa. I wokół takiej tematyki robię też bardzo dużo moich programów. Staram się także przełamywać tabu. Takie zadanie miała na przykład moja ostatnia rozmowa z doktorem urologiem. Dotyczyła ona urologii estetycznej, w tym także powiększania penisa. Wiele ludzi – chociaż są dorośli i dojrzali – kiedy się o tym mówi, to się czerwienią albo wybuchają śmiechem. Staram się bardzo różnorodnie traktować moją działalność na Instagramie, cały czas podchodząc do tego tak, jakbym robiła ciekawy program telewizyjny. Mój cykl na Instagramie nazywa się "Agata się kręci", bo punktem odniesienia jest dla mnie program "Świat się kręci", który kiedyś robiłam i który łączył w sobie informację z rozrywką. I tak właśnie staram się podchodzić do tego, co robię na Instagramie. Tego też szukam u innych internetowych twórców.
No, właśnie – czego dokładnie szuka Pani w internecie?
Zachwycają mnie konta zaangażowane, wartościowe, przekazujące fajną informację. Bardzo często są to konta prowadzone przez młodych zapaleńców skupionych wokół jakiejś idei. Osoby, które w sposób lekki i przystępny rozprawiają o poważnych sprawach, nauce... Obserwuję bardzo dużo kont mówiących o zjawiskach z dziedziny biologii, geografii, zdrowia, psychologii – które opowiadają o świecie w sposób, który mnie fascynuje i dzięki temu po prostu dużo się uczę. I wśród tych kont są konta nominowane do nagrody Doskonałość Sieci. Te dziewczyny robią naprawdę fantastyczną robotę. A oprócz tego śledzę konta bardzo duże i znane, które zapewniają mi rodzaj porannego "przeglądu prasy". Mam zalajkowane konta CNN, BBC, The Economist, Oprah Winfrey, TED. Śledzę też w sieci informacje o takich zjawiskach jak DDA (red.: Dorosłe Dzieci Alkoholików) czy DDD (red.: Dorosłe Dzieci z rodzin Dysfunkcyjnych). To jest już tyle wiedzy, że aż głowa boli. Staram się także nie być w takiej własnej bańce medialnej i wiedzieć, co dzieje się u ludzi, którzy prezentują poglądy odmienne niż moje. Media społecznościowe stwarzają to niebezpieczeństwo, bo zamykają nas w pewnej bańce – lajkujemy tylko to, co nam się podoba. W konsekwencji "jesteśmy" tylko w tym świecie, który sobie stworzyliśmy i wydaje nam się, że świat jest właśnie taki. Dlatego staram się rozglądać szerzej.
Edukacja to najtrudniejsza kategoria, najwięcej wymagająca o autorek publikowanych treści. Celem tych kont jest prezentowanie świata nauki i pokazywanie, że on może być bardzo ciekawy. Dzięki tym kontom możemy się bardzo wiele nauczyć – mówi o nominowanych w plebiscycie Doskonałość Sieci twórczyniach internetowych.
A rozrywka – czy korzysta Pani z mediów społecznościowych w celach rozrywkowych?
Rozrywką są dla mnie konta, które mnie rozśmieszają, komentując naszą rzeczywistość – takie jak Make Life Harder czy Vogule Poland. Dzięki podcastowi Szymona Majewskiego i Joanny Kołaczkowskiej – Mówi się – świetnie się bawię. Znajduję też czas, żeby podglądać różne fajne dziewczyny, które tworzą rozrywkę. Obserwuję konto Lenki Klimentovej, bo Lenka daje fantastyczną energię – tańczy, ćwiczy, jest po prostu fajną dziewczyną. Jak chce sobie poprawić humor, to zaglądam, co u niej słychać.
View this post on Instagram
Wspomniała Pani na początku naszej rozmowy, że uczy się Pani Tik Toka. Jaki jest Pani plan na podbój tego medium?
Absolutnie nie zamierzam podbijać tego medium, natomiast jako osoba pracująca w mediach nie mogę nie dostrzegać znaczenia, jakie ma Tik Tok. To wymaga poświęcenia, nauki, pracy. Nie jest to dla mnie łatwe, bo oznacza wychodzenie ze strefy komfortu. Ale każde wyjście ze strefy komfortu pobudza kreatywność. Pomimo tego, że praca z kamerą jest dla mnie czymś naturalnym od 30 lat, to tworzenie własnego, fajnego contentu wymaga ogromnej determinacji, pracy i pomysłu. I przyznam szczerze, że wciąż nad tym pracuję. Sukces danego profilu bierze się stąd, że jest on prawdziwy, emocjonalny, spontaniczny – taki jak ty. Ludzie obserwują go, bo czują w tym ciebie. Na Instagramie nauczyłam się już jak to działa, ale w przypadku Tik Toka jeszcze nie mam pomysłu. Nie wiem, czy chcę robić krótkie filmiki o zdrowiu, pokazywać moje życie, pokazywać siłę kobiet po 50. i bycie babcią... To wymaga pracy, próbowania i co za tym idzie – gotowości do popełniania błędów i pokornej nauki.
View this post on Instagram
Czyli Pani obecność w mediach społecznościowych to nie jest z góry opracowana strategia, tylko coś naturalnego, organicznego?
Absolutnie tak. Na Instagramie, Facebooku, YouTubie czy Tik Toku muszę być prawdziwa. Bazuję na zaufaniu widzów, więc nie będę im wciskać jakiejś ściemy. Przyjmuję propozycje promowania różnych fajnych rzeczy, zdarza mi się coś reklamować i polecać, ale robię to bardzo oszczędnie i muszę być w stu procentach przekonana, że to, co robię, jest zgodne ze mną. Dostaję mnóstwo propozycji, żeby coś "szybko wrzucić na Instastories" i skasować za to jakąś jakąś sumę. Ale przyjmując je, zrobiłabym ze swojego konta słup reklamowy. Dlatego, jeżeli podejmuję jakąś współpracę, to robię to dlatego, że jestem, co do tego głęboko przekonana. Moja obecność w mediach społecznościowych jest więc dla mniej mniej intratna. Ale nie po to zakładałam konto na Instagramie, żeby być słupem reklamowym. Fajnie, jeżeli mam ciekawego partnera do moich live’ów – takiego, który tworzy ze mną na przykład jakiś cykl rozmów. Natomiast staram się w nawiązywaniu takiej współpracy być bardzo ostrożna i wyważona.
View this post on Instagram
A co myśli Pani o twórczyniach nominowanych do tytułu Doskonałość Sieci w Pani kategorii Edukacja?
Jestem pod ich wielkim wrażeniem. Moim zdaniem Edukacja to najtrudniejsza kategoria, najwięcej wymagająca od autorek publikowanych treści. Celem tych kont jest prezentowanie świata nauki i pokazywanie, że on może być bardzo ciekawy. Dzięki tym kontom możemy się bardzo wiele nauczyć. Pisanie o biologii czy przekazywanie wiedzy psychologicznej to jest wyzwanie. Trzeba o tym pisać i mówić naprawdę ciekawie, żeby wzbudzić dyskusję i nakłonić odbiorcę do śledzenia takiego konta. Na przykład konto Magdaleny Milert (red.: @pieng), która pokazuje jak budować miasta – można by pomyśleć: "Kogo to tak naprawdę interesuje poza gronem architektów?". A jednak ona tak o tym opowiada, że chociaż akurat nie buduję domu, myślę sobie – "Jakie to jest ciekawe!". Uświadamia nam, co ma znaczenie w przestrzeni, w której żyjemy. Albo dziewczyny tworzące bloga i konto na Instagramie Jak Wychowywać Dziewczynki – jaką one niesamowitą robotę robią, na jak ważne rzeczy zwracają uwagę, jaką już udało im się zgromadzić społeczność! Często posty z profilu Jak Wychowywać Dziewczynki podsyłam mojemu synowi, który ma dwie córeczki, mojej córce czy koleżankom, żeby zwrócić ich uwagę na zjawiska stygmatyzowania dziewczynek czy po prostu błędy popełniane przy ich wychowywaniu. I ja też dzięki temu, co robią te dziewczyny, stałam się lepszą babcią. Dzięki nim mądrzej rozmawiam z moimi wnuczkami. Doskonałość Sieci to wspaniały konkurs i jestem zaszczycona, że mogę być jego Ambasadorką.
Weź udział w akcji #poswojemu, zagłosuj na swoje ulubione kobiece inicjatywy online i razem z nami wybierz Doskonałość Sieci 2021. Swój głos możesz oddać tutaj!