Relacje

Dlaczego krytykujemy kobiety, które robią operacje plastyczne. Czy mamy do tego prawo? I czy to fair?

Dlaczego krytykujemy kobiety, które robią operacje plastyczne. Czy mamy do tego prawo? I czy to fair?
Operacje plastyczne wzbudzają kontrowersje. Czy słusznie?
Fot. Getty Images

Coraz więcej kobiet robi sobie operacje plastyczne. Zmieniają nosy, powiększają usta, biusty i pośladki. Jedne robią to, ponieważ mierzą się z kompleksami. Inne chcą się podobać. Czy dziś świat zmienił się tak bardzo, że jeżeli to decyzja kobiety, nie powinniśmy tego krytykować? 

Zaczęło się od mojego własnego komentarza. Kiedy wróciłam ze spotkania z koleżankami w znanej warszawskiej restauracji, córka zapytała mnie, czy to ciekawe miejsce. Odpowiedziałam, że kuchnia fantastyczna, ale ponad połowa kobiet miała sztuczne usta i wyglądały jak klony. Moja córka była oburzona i usłyszałam: "Mamo, jak możesz tak mówić o innych kobietach. To ich sprawa, jak wyglądają". Próbowałam tłumaczyć, że nie oceniam ich kim są, ale nie rozumiem, czemu robią to sobie młode, ładne kobiety. "Przecież one nie potrzebują operacji". Ale córka była nieugięta: "Może nie potrzebują, ale może chcą. Niech każda robi dokładnie to, co chce". 

Postanowiłam pomyśleć nad tym. A może nie mam racji. Ostatnio zobaczyłam na profilu mediów społecznościowych wymianę zdań pod zdjęciem pewnej aktorki. Piękna, dojrzała kobieta w dużym kapeluszu, a komentarze pod spodem w stylu: "Ale się zestarzała!", "Stara", "Po co ten kapelusz" i pomyślałam, że my, kobiety, potrafimy być dla siebie okrutne. 

Jak o sobie myślimy?

"Na to, jak kobiety mają się z oznakami procesu starzenia, wpływa przede wszystkim presja społeczeństwa. Młodość kojarzy się z sukcesem, możliwościami. Nic dziwnego, że kobiety nie chcą tego stracić. Wystarczy spojrzeć na kwestie przekazów kulturowych - aktorki w pewnym wieku stają się coraz mniej widoczne, a jeśli już są bohaterkami - rzadko widzimy je jako postaci, które się zakochują, odnoszą sukcesy, mają bogate życie seksualne. Social media dokładają tu swoją cegiełkę", komentuje Aleksandra Strykier, psycholożka i seksuolożka z Instytutu SPLOT. I dodaje, że widzi to w swoim gabinecie. "Kobiety już po czterdziestce czy pięćdziesiątce potrafią mieć poczucie, że niewiele je czeka, że będzie tylko gorzej. Nie widzą szans na szczęście czy nową miłość. Czują się niewidoczne, wstydzą się swoich ciał", mówi ekspertka.

 

Kiedy ingerencje w wygląd są dobre?

Psycholożka Halina Piasecka uważa, że człowiek jest szczęśliwy, jeśli żyje w zgodzie z sobą. "Jeśli operacja plastyczna lub zabiegi medycyny estetycznej są przemyślanymi decyzjami świadomej siebie kobiety, żyjącej w zgodzenie ze swoimi wartościami - to wszystko jest OK. Życzliwość dla siebie w kierunku pełnej samoakceptacji czasem wymaga zmian w urodzie. U jednych będzie to zmiana koloru włosów, u innych zadbanie o proste zęby u ortodonty, a u kogoś zmiana natury estetycznej. A czasem będzie to jeszcze inna decyzja, by w zgodzie ze sobą, nie farbować włosów i cieszyć się każdą zmarszczką", powiedziała mi ekspertka.

Zgadzam się całkowicie. Korekty tego, czego nie lubimy są zrozumiałe. Sama usunęłam ciemne przebarwienie z policzka. Tamtego wieczoru widziałam jednak dziewczyny koło trzydziestki, o pięknych twarzach i figurach. A jednak poprawiały swoją urodę. Stąd były moje myśli. Miałam raczej myśli, czy ich partnerzy za rzadko powtarzali im, że są śliczne? 

 

Operacja lek na całe zło?

"Jeśli ktoś nie radzi sobie z codziennym stresem, nie potrafi efektywnie regulować emocji, ma stany depresyjne lub niską samocenę to operacje plastyczne mu nie przyniosą ulgi. Wtedy konieczna jest wizyta u psychologa, by usłyszeć i zrozumieć siebie, a dopiero potem dokonywać świadomych wyborów", tłumaczy psycholożka Halina Piasecka. A Aleksandra Strykier dodaje: "Terapia pomaga to zmienić. Pacjentki potrafią dać sobie prawo do odkrywania siebie, relacji, dbania o swoją seksualność. Komunikują to swoim partnerom otwarcie, przestają stawiać swoje potrzeby na ostatnim miejscu, jak mogło być wcześniej, a zmiany w wyglądzie i ciele traktują po prostu jako integralną część ich życia".

Nigdy w życiu nie powiedziałabym publicznie, że nie podobają mi się czyjeś operacje plastyczne. Rozmowa z córką pokazała mi też jak bardzo zmienił się świat. Jej pokolenie, dwudziestolatek, ma ogromną otwartość na inność. I nie zastanawiają się, skąd płyną te zmiany. Ja, może to ma związek z wiekem, zastanawiam się, czemu tak wiele młodych dziewczyn robi sobie operacje plastyczne. Czy to oznacza tak ogromne niezadowolenie z siebie? A może to pokłosie zafałszowanego świata mediów społecznościowych, gdzie obecne nastolatki naoglądały się nierzeczywistych ciał, maleńkich nosków i wielkich oczu stworzonych przez filtry? Moja córka powiedziała mi niedawno, że ona i jej koleżanki walczą z akceptacją swoich ciał i że bardzo zazdroszczą mi, że wychowałam się w czasie sprzed instagramowych ciał. Dziewczyny pokazujące ciała i twarze odstające od ideałów mierzą się z hejtem.

 

Zrozumieć, nie hejtować

"Współczesny świat, a zwłaszcza anonimowość w Internecie, sprzyjają folgowaniu w wypowiadaniu swoich, często mocnych i negatywnych, opinii. Tymczasem szanując uczucia innych, warto wyrabiać w sobie nawyk niekomentowania - zwłaszcza wyglądu kobiet. Często deprecjonujemy kobiety, skupiając swoją uwagę na jednym (naszym zdaniem) defekcie urody, nie zauważając tysiąca pozytywnych cech – choćby charakteru, sukcesów, talentów", mówi Halina Piasecka i poleca wykształcić w sobie trzy pozytywne nawyki:

1) Zaczynać od tego, co dobre w drugiej kobiecie, a nie od tego, co nam się nie podoba.

2) Zaczynać od przyjrzenia się kim jest ta kobieta, nie koncentrując się na wyglądzie.

3) Wyrażać swoją opinię wtedy, gdy ktoś nas zapyta o zdanie. Nasza opinia jest jedynie opinią – nie jest prawdą absolutną.

"Wspierajmy się bez względu na to, jak wyglądamy", mówi Halina Piasecka. Rozmowa z córką będzie dla mnie lekcją, że, faktycznie, to sprawa pani X czy Y, że zrobiła sobie ogromne usta. Przecież nie wiemy, jakie uczucia za tą decyzją stały. Może to był kompleks z dzieciństwa, a może coś, o czym nie mamy pojęcia. 

Z drugiej strony, do pewnych mądrości, dojrzałości dochodzimy z wiekiem. Czasem potrzeba wielu lat, by polubić siebie i przestać się przejmować nierealnymi ideałami. I szkoda mi tych wszystkich z nas, które zanim dojdą do pogodzenia ze sobą, zrobią zabiegi, od których nie ma odwrotu. Na dowód przytoczę zdanie, które ostatnio usłyszałam od córki. Powiedziała mi tak: "Wiesz mamo, cieszę się, że nie pozwoliłaś mi przed osiemnastką zrobić sobie tatuaży. Dziś pewnie miałabym pół ciała w rysunkach z Harry'ego Pottera". 

 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również