Z satysfakcją patrzyłam, jak mój syn dorasta i staje się mężczyzną. Jak z dziecka zmienia się w dobrego, porządnego człowieka. Mogłam być dumna i z niego, i z siebie.
Mój mąż też brał udział w wychowaniu Eryka, ale większość czasu spędzał w pracy. Mnóstwo godzin siedział nad aktami w kancelarii, drugie tyle spędzał w sądzie. Nie krytykuję go. Oboje skończyliśmy prawo, ale gdy zaszłam w ciążę, ustaliliśmy, że ja zajmę się domem i dzieckiem, a on skupi się na pracy. Gdy Eryk poszedł do szkoły, też zaczęłam wykorzystywać swoje wykształcenie, ale robiłam to dla własnej satysfakcji, dorywczo udzielając się w różnych fundacjach pomagających kobietom, więc pieniędzy z tego nie było. Mogłam sobie na to pozwolić dzięki temu, że Zygmunt dobrze zarabiał i pilnował, by niczego nam nie brakowało.
Nie wywieraliśmy na Eryka nacisku, ale ucieszyliśmy się, gdy podążył za rodzinną tradycją i wybrał prawo. Nigdy też nie stwarzał problemów, z jakimi borykają się niektórzy rodzice. Nie ciągnęło go imprez ani dziewczyn. Miał Anię, wartą więcej niż tuzin innych, i jej się trzymał.
Poznali się na kursie przedmaturalnym, a potem razem dostali się na prawo. Osobiście byłam zachwycona tą dziewczyną. Mądra, dojrzała jak na swój wiek i, co równie ważne, pochodziła z dobrej rodziny. Nie oszukujmy się, miłość miłością, ale w codziennym życiu różnice w wychowaniu szybko dają o sobie znać. Mężczyzna z potencjałem, taki jak Eryk, potrzebuje kobiety, która doda mu skrzydeł, będzie dla niego oparciem i partnerką, dokładnie takiej jak Ania.
Choć związki młodych ludzi często się rozpadają, oni wciąż byli razem. Nie kłócili się, nie zrywali ze sobą, by do siebie wracać, żadnej huśtawki emocjonalnej. Stanowili piękną parę. Miałam nadzieję, podobnie jak mama Ani, że tuż po obronie wyznaczą datę ślubu…
I nagle, na czwartym roku, Anna zerwała z Erykiem. Podobno uznała, że najlepiej będzie dla nich obojga, jeśli się rozstaną. Syn nie od razu mi się przyznał, musiałam sama zapytać. Domyśliłam się, że coś jest nie tak, gdy Ania przestała się u nas pojawiać, a on prosto po zajęciach wracał do domu. Nie wiedziałam, jak go pocieszyć.
Poznała kogoś, pomyślałam. Była śliczna, zdolna, stanowiła doskonałą partię. Może ktoś zawrócił jej w głowie? Nie byłabym sobą, gdybym nie spróbowała dowiedzieć się czegoś więcej, najlepiej u źródła. Może da się naprawić sytuację?
Anię zdziwiła moja wizyta, ale wpuściła mnie do środka. A potem, to ja się dziwiłam i coraz szerzej otwierałam oczy, podczas gdy moje serce się kurczyło… Powiedziała, że pokochała naszą rodzinę, tak jak pokochała Eryka, ale nie zamierza tolerować zdrad. Może dla naszego pokolenia to normalne, ale ona nigdy nie zgodzi się na taki układ.
Zaprzeczyłam. Mój syn? Niemożliwe! Nigdy w życiu nie zachowałby się w ten sposób. Nie tak go wychowałam.
– Przecież on jest zapatrzony w ciebie jak w obrazek. Inne dziewczyny dla niego nie istnieją!
Ania uśmiechnęła się ni to z żalem, ni z politowaniem.
– Spotykał się ze mną, bo pasowałam do wzoru. Lubiliście mnie, w pełni akceptowaliście, a on nie chciał was zawieść. Idealna dziewczyna dla idealnego syna. Gdybyśmy się pobrali, jak tego oczekiwaliście, po ślubie musiałabym się pogodzić ze zdradami. Nie przestałby tylko dlatego, że coś mi przysiągł...
– Przestań! Jak możesz go tak oczerniać? Eryk to porządny chłopak.
Znowu ten dwuznaczny uśmiech.
– Może się pani oszukiwać dalej. Pewnie ma pani wprawę. Do widzenia.
Co za… bezczelność. A miałam ją za dziewczynę z klasą.
Wróciłam do domu zła, rozczarowana i rozżalona. Jednak im dłużej analizowałam całą sytuację, tym… mniej byłam pewna mojego pierwotnego stanowiska. Ania nie była typem zazdrośnicy. Może Eryk miał coś na sumieniu, może uległ kiedyś pokusie – dlatego nie od razu przyznał się do zerwania.
Mimo to nadal uważałam, że są z Anią dla siebie stworzeni. Wszystko da się załatwić rozmową i stanowczym postawieniem granic. Eryk to dobry chłopak, ale tylko chłopak. Ania nie musi być aż tak kategoryczna, nawet jeśli popełnił błąd… Może chciał się sprawdzić? Trochę zaszaleć, nim zdecyduje się na związek z jedną kobietą, na całe życie…
Dlaczego nie próbuje jej odzyskać… Z poczucia winy? Nie powinien oceniać się aż tak surowo. Wszyscy popełniamy błędy. Może Ania zaczęła się od niego oddalać, może poczuł się samotny. Musi być jakieś wytłumaczenie... Na pewno będę walczyć. Jeśli nie o ten związek, na pewno o dobre imię syna!