Kultura

"Footloose": klasyk kina muzycznego już dostępny w streamingu

Footloose: klasyk kina muzycznego już dostępny w streamingu
Kevin Bacon i Lori Singer w "Footloose"
Fot. Materiały Prasowe

Są filmy, które się nie starzeją. Niezależnie od mijających lat, zmian w modzie, muzyce czy kinowych trendach – wciąż poruszają, bawią i zostają z widzem na długo. Jednym z takich tytułów jest Footloose z 1984 roku – klasyk kina muzycznego, który do dziś inspiruje, wzrusza i sprawia, że trudno usiedzieć w miejscu, gdy tylko wybrzmią pierwsze takty tytułowego przeboju. Możemy go sobie przypomnieć w SkyShowtime.

Na pierwszy rzut oka historia może wydawać się banalna: młody chłopak z dużego miasta trafia do małej, konserwatywnej miejscowości, w której taniec i głośna muzyka są zakazane. Ale to właśnie ta prostota jest siłą "Footloose". Bo pod płaszczykiem muzyczno-tanecznej opowieści kryje się coś znacznie głębszego – opowieść o wolności, dojrzewaniu, prawie do wyrażania siebie i potrzebie buntu wobec sztywnych, nieżyciowych zasad.

Filmowe odkrycie - Kevin Bacon

Główny bohater, Ren McCormack (w tej roli młodziutki Kevin Bacon), nie jest typowym rewolucjonistą. Nie planuje zmieniać świata – chce po prostu tańczyć. Ale jego obecność w mieście Bomont burzy status quo. Zakaz tańca i muzyki, narzucony przez miejscowego pastora (świetnie zagrany przez Johna Lithgowa), to symboliczna kontrola nad emocjami i wolnością młodych ludzi. Gdy Ren zaczyna walczyć o bal maturalny – i prawo do radości – film staje się manifestem młodzieńczej odwagi i wiary w to, że każdy ma prawo być sobą.

SKYSHOWTIME_FootLoose
Kevin Bacon w "Footloose"
materiały prasowe

Charyzma, która elektryzuje ekran

Nie sposób mówić o "Footloose" bez wspomnienia o Kevinie Baconie, który rolą Rena na zawsze zapisał się w historii popkultury. Jego ekranowa charyzma, naturalność, buntownicza energia i taneczna ekspresja sprawiają, że widz mu kibicuje od pierwszej do ostatniej sceny. To nie jest przesadnie wykreowany idol – to chłopak z sąsiedztwa, który uczy się radzić sobie z emocjami i stawia czoła światu dorosłych na własnych warunkach.

U jego boku świetnie wypada Lori Singer jako Ariel – córka pastora, rozdarta między posłuszeństwem a pragnieniem życia po swojemu. Ariel to jedna z ciekawszych kobiecych postaci w kinie lat 80.: silna, emocjonalna, świadoma siebie. Jej przemiana, podobnie jak przemiana ojca, to ważny element emocjonalnej głębi filmu.

Muzyka, która jest sercem filmu

To jednak muzyka czyni "Footloose" tym, czym jest – rytmicznym hymnem wolności. Soundtrack filmu to dziś klasyka gatunku. Tytułowy utwór "Footloose" autorstwa Kenny’ego Logginsa to przebój, który rozbrzmiewał w klubach, na dyskotekach i w szkolnych salach balowych przez całe dekady. Wciąż mam go na ukochanej ścieżce oznaczonej tytułem "My Party". Puszczam regularnie. Ale nie tylko tę jedną piosenkę. Jest tam z tego samego filmu "Let’s Hear It for the Boy", "Holding Out for a Hero" Bonnie Tyler i "Almost Paradise". To piosenki, które nie tylko budują nastrój, ale stają się bohaterami tej historii na równi z postaciami.

Każda sekwencja taneczna – od solowej sceny wyładowania gniewu w pustej fabryce po zbiorowe choreografie – jest tu emocjonalnym katharsis. To taniec staje się językiem buntu, sposobem na odreagowanie żalu, frustracji, tęsknoty. I to właśnie w tych chwilach "Footloose" nabiera prawdziwej mocy – gdy muzyka łączy się z emocją i ruchem.

Kino z przesłaniem

Choć Footloose to film pełen energii, kolorów i dynamicznych scen tanecznych, ma też poważniejszą stronę. Opowiada o żałobie, stracie, lękach rodziców i niełatwych relacjach między pokoleniami. Zakaz tańca nie jest tylko dziwaczną zasadą – to reakcja społeczności na traumę i strach przed tym, że młodość wymknie się spod kontroli. Dzięki temu film nie popada w ckliwość, lecz dotyka uniwersalnych tematów z wyczuciem i empatią.

Czy Footloose się zestarzał? Technicznie – może odrobinę. Fryzury i moda lat 80. mają dziś wartość sentymentalną lub vintage'owy urok. Ale emocje, które niesie ten film, są ponadczasowe. Pragnienie wolności, potrzeba wyrażenia siebie, konflikt między młodymi a starymi – to wszystko jest aktualne także dziś, w czasach TikToka i smartfonów. Bo choć formy się zmieniają, potrzeby zostają te same.

"Footloose" to coś więcej niż klasyczny musical. To energetyczna opowieść o młodości, sile tańca i odwadze, by iść pod prąd. To także przypomnienie, że czasem największy bunt zaczyna się od… włączenia muzyki i ruszenia w rytmie własnego serca. Niezależnie, czy oglądasz go po raz pierwszy, czy po raz dziesiąty – ten film wciąż potrafi poruszyć. I sprawić, że naprawdę, z całych sił, chce się… tańczyć.

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również