Czasem widzimy tylko jedno rozwiązanie. Na przykład: nie mam pieniędzy, muszę wziąć kredyt. Pokłóciłam się z szefową, muszę odejść z pracy. Po prostu nie ma innego wyjścia! Tymczasem wyjść tak naprawdę są setki, ale my ich… nie potrafimy dostrzec. Wpadliśmy w pułapkę, którą psychologowie nazywają myśleniem tunelowym. Jak z niej wyjść?
Porozmawiaj z dzieckiem.
Niekoniecznie własnym, możesz poprosić o pomoc dziecko przyjaciół. Oczywiście, nie wszystkie dorosłe problemy nadają się dla uszu dzieci, ale część – jak najbardziej. Przynajmniej po drobnym przeformułowaniu. „A gdybyś pokłóciła się z panią przedszkolanką, co byś zrobiła, Zosiu?” – zapytajmy, myśląc o naszym konflikcie z szefową. „Dałabym jej kwiatek” – powiedziałaby Zosia. Jest to jakaś myśl. Chodzi o to, że dzieci są kreatywne, jeszcze nie uległy rutynie, konwenansom i często potrafią podać zaskakująco proste i skuteczne rozwiązania wielu dorosłych kłopotów. Jednym słowem: jest światełko w tym tunelu!