Poznaj siebie

Gdy widzimy tylko jedno wyjście z trudnej sytuacji, czyli jak walczyć z myśleniem tunelowym

Gdy widzimy tylko jedno wyjście z trudnej sytuacji, czyli jak walczyć z myśleniem tunelowym
Fot. istock

Czasem widzimy tylko jedno rozwiązanie. Na przykład: nie mam pieniędzy, muszę wziąć kredyt. Pokłóciłam się z szefową, muszę odejść z pracy. Po prostu nie ma innego wyjścia! Tymczasem wyjść tak naprawdę są setki, ale my ich… nie potrafimy dostrzec. Wpadliśmy w pułapkę, którą psychologowie nazywają myśleniem tunelowym. Jak z niej wyjść?

  1. Zapytaj samą siebie: dlaczego.
    A raczej pytaj o to siebie wielokrotnie, bo to pytanie działa jak taran na rutynę. Myślenie tunelowe jest często konsekwencją naszego lenistwa poznawczego. Widzimy jedno wyjście z jakiejś sytuacji, bo wydaje się ono najprostsze, bo wcześniej tak robiliśmy, bo słyszeliśmy o takich rozwiązaniach. Pytanie „dlaczego” pozwala obnażyć istotę problemu. Na przykład: Nie mam pieniędzy, muszę wziąć kredyt – dlaczego? – Potrzebne są mi pieniądze na wakacje – dlaczego? – Bo chcę wykupić wycieczkę, o której marzyłam od dawna – dlaczego? Bo wszyscy znajomi mają super wakacje, a ja nie i jest mi z tym źle… I tak dalej, i tak dalej. To oczywiście uproszczony przykład. Rzecz w tym, że na sam koniec możemy uznać, że wcale nie chodzi nam o zagraniczne wojaże, tylko o to, że pragniemy zaimponować czymś znajomym. I jeśli się odrobinę zastanowimy odkryjemy, że da się to zrobić bez pieniędzy. Na przykład, przy minimalnym nakładzie środków, w lato zrobimy rowerem Wielką Pętlę Bieszczadzką. Oryginalnie. Tanio. Wypoczniemy i koledzy z zachwytem wysłuchają naszej opowieści – Maroko i Tajlandię widzieli już wszyscy, ale Wielkiej Pętli poza nami nie zrobił nikt.
  2. Idź na spacer.
    Długi, w miejsce, w którym jest dużo wolnej przestrzeni, widać niezabudowany horyzont. Zabrzmi to nieprawdopodobnie, ale w badaniach udowodniono, że ludzie, zamknięci w ciasnych pudełkach na 30 minut, mają tendencję do stosowania myślenia tunelowego. To, co widzimy, wpływa na to, co i jak myślimy. Przeprowadźmy więc odwrotność tego eksperymentu i sprawdźmy, jak dwie godziny na świeżym powietrzu, na łąkach, polu, w górach, gdzie wzrok biegnie daleko, daleko, wpłyną na sposób spostrzegania przez nas sytuacji. Może się okazać, że potrafimy już myślami sięgnąć „gdzie wzrok nie sięga”. I znajdziemy zupełnie nowe rozwiązanie naszego dylematu.
  3. Porozmawiaj z dzieckiem.

    Niekoniecznie własnym, możesz poprosić o pomoc dziecko przyjaciół. Oczywiście, nie wszystkie dorosłe problemy nadają się dla uszu dzieci, ale część – jak najbardziej. Przynajmniej po drobnym przeformułowaniu. „A gdybyś pokłóciła się z panią przedszkolanką, co byś zrobiła, Zosiu?” – zapytajmy, myśląc o naszym konflikcie z szefową. „Dałabym jej kwiatek” – powiedziałaby Zosia. Jest to jakaś myśl. Chodzi o to, że dzieci są kreatywne, jeszcze nie uległy rutynie, konwenansom i często potrafią podać zaskakująco proste i skuteczne rozwiązania wielu dorosłych kłopotów. Jednym słowem: jest światełko w tym tunelu!

     

Tekst ukazał się w magazynie Twój STYL nr 06/2019
Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również