Wywiad

Jarosław Kukulski we wspomnieniach córki Natalii: "Aby coś docenić, trzeba to najpierw stracić"

Jarosław Kukulski we wspomnieniach córki Natalii: "Aby coś docenić, trzeba to najpierw stracić"
Fot. East News

Jarosław Kukulski po tragicznej śmierci Anny Jantar umiał zapełnić pustkę oraz stworzyć ciepły, choć nietypowy dom. Jego wybory życiowe nie zawsze się jej podobały, ale Natalia Kukulska o swoim ojcu, kompozytorze Jarosławie Kukulskim, mówi z czułością.

Jarosława Kukulskiego wspomina córka Natalia

Nie mam jednego ulubionego wspomnienia z tatą, wszystkie są ważne. Tak się dzieje, kiedy odchodzi ukochana osoba. Jest smutna prawda w stwierdzeniu, że aby coś docenić, trzeba to najpierw stracić. Ale moje pierwsze skojarzenie z nim to poczucie humoru. Tata był duszą towarzystwa i znakomicie opowiadał dowcipy. Co roku jeździliśmy na wakacje do Domu Pracy Twórczej w Ustce – „turnus” zaczynał się 15 lipca i zbierała się na nim stała grupa przyjaciół. Przed ZAiKS-em stała altana, w której codziennie zasiadał mój tata, a wokół niego gromadziło się całe towarzystwo i prosiło: „No, Jarek, opowiedz ten kawał, wiesz który, ty tak świetnie go mówisz!”. Wszyscy znali jego dowcipy na pamięć, ale i tak uwielbiali ich słuchać, bo tata za każdym razem opowiadał je inaczej, czym doprowadzał publikę do płaczu ze śmiechu.

 

 

Jarosław Kukulski i ucieczka w świat dźwięków

Pianino, szklanka whisky, papieros i spowity siwym dymem tata. Takie obrazy też widywałam w dzieciństwie. Był romantykiem, melancholijną duszą, więc potrafił się wzruszać. Jako kompozytor również. Melodie, które pisał, były na wskroś słowiańskie, „duszoczypiatelne”, wzniosłe. Śmieję się, że miałam do całego swojego dorastania akompaniament, bo przez ścianę pokoju słyszałam, jak tata w kółko powtarza jakąś frazę. Skończył szkołę w klasie oboju, ale nigdy go z tym instrumentem nie widziałam. To pianino było sercem naszego mieszkania. Czasami tata „zatrudniał” mnie jako swoją asystentkę – on komponował, a ja siedziałam z papierem nutowym i kreśliłam takty.

W trudnych momentach praca była dla niego ratunkiem. Po śmierci mamy to właśnie ona pomogła mu stanąć na nogi. Rzucił się w wir obowiązków, wymyślał nowe piosenki, napisał z Jonaszem Koftą musical „Wielki świat”. Zabił trudne myśli. I udowodnił sobie samemu, że bez żony u boku nie stracił na wartości jako kompozytor, bo wcześniej pisał przede wszystkim dla niej. To, że ludzie chcieli słuchać jego piosenek, sprawiało, że czuł się potrzebny. Ja też czasem uciekam w świat dźwięków, muzyka jest dla mnie lekarstwem. Kiedy mam zły nastrój, wsiadam do samochodu, włączam płytę, którą lubię, a gdy wysiadam, jestem już szczęśliwsza. Ale w przeciwieństwie do taty nie potrafię tworzyć, kiedy w moim prywatnym życiu dzieje się źle.

Jarosław Kukulski i strach o córkę

Byliśmy ze sobą bardzo blisko. Tata robił wszystko, żebym nie odczuła braku mamy, starał się mi ją zastąpić. W związku z tym troszczył się o mnie ze zdwojoną siłą. Był dla mnie ostoją. Kiedy uważał, że spotyka mnie jakaś niesprawiedliwość, jak lew stawał w mojej obronie. Najpierw byłam z tego dumna, wiedziałam, że nikt mi nie podskoczy – w końcu tata był kiedyś bokserem! Ale czasem mnie to przerażało, bo bywał wybuchowy.

Do dziś pamiętam historię, która się wydarzyła, gdy chodziłam do pierwszej klasy podstawówki. Pewien chłopak z ósmej klasy kopnął mnie kilka razy, bardzo mocno. Pokazałam siniaki tacie, a on następnego dnia poszedł ze mną do szkoły, zapytał: „Który to?”, i kiedy wskazałam łobuza, podniósł go za kołnierz i tak szedł z nim przez cały korytarz aż do pokoju nauczycielskiego. Tam przyparł go do ściany i zagroził, że jeśli jeszcze raz się tak zachowa, mocno tego pożałuje. Następnego dnia chłopak przyszedł do naszego domu z bukietem kwiatów i przeprosinami. Jeśli ktoś mnie skrytykował, według niego niesłusznie, strasznie to przeżywał i powtarzał: „To idiota, on się nie zna, a ty jesteś wspaniała”. To się nie zmieniło nawet wtedy, kiedy byłam już dorosła.

Zawsze się o mnie bał i denerwował, że coś mi się może stać. To była trauma, która została po śmierci mamy.

Każde wyjście z domu do szkoły czy do koleżanki, każde rozstanie oznaczało dla niego, że możemy się więcej nie zobaczyć.

 

 

Debiut Natalii Kukulskiej u boku znanego ojca

Zawodowo debiutowałam w 1984 roku, miałam wtedy 7 lat. Telewizja przygotowywała program o tacie z jego piosenkami, a ponieważ zabrakło najważniejszej osoby w jego życiu, czyli mojej mamy, pojawił się pomysł, żebym to ja coś zaśpiewała na koniec jako symbol nowej nadziei. Tata skomponował muzykę, a Jerzy Dąbrowski, wspaniały poeta, napisał słowa do „Co powie tata”. Po emisji przyszło do telewizji kilka kartonów listów i próśb o kolejne piosenki. Nagrałam singiel z czterema utworami, który szybko stał się bestsellerem i wspiął się na szczyty list przebojów. To czasem budziło zawiść w środowisku, pojawiły się głosy, że tata mnie tresuje. Bardzo go te opinie bolały, bo nigdy mnie nie szkolił – teksty zapamiętywałam na pstryknięcie palcami, nagrywałam błyskawicznie. Śpiewałam z naturalnym wdziękiem dziecka, bezpretensjonalnie i chyba to właśnie ujęło słuchaczy.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Jedynka - Polskie Radio (@jedynka_polskieradio)

Po wydaniu dwóch dziecięcych płyt odeszłam od nagrywania muzyki. Mogłam występować w telewizyjnych programach typu „Tęczowy Music Box” i zostać nastoletnią gwiazdą, ale tata tego nie chciał. „Opatrzysz się ludziom”, mówił. Chciał, żebym skupiła się na szkole, a chodziłam do dwóch: zwyczajnej i muzycznej w klasie fortepianu. Miałam też lekcje angielskiego, zajęcia sportowe. To był priorytet. Tata uznał, że jak skończę 18 lat, sama zdecyduję, czy chcę wrócić na scenę. Ale ja już nie wyobrażałam sobie życia bez muzyki. Miałam ją w genach i dałam im dojść do głosu. Natury się nie oszuka.

 

 

Natalia Kukulska o ojcu: "Oboje byliśmy uparci"

Jako dorosła dziewczyna chciałam iść własną drogą, odciąć się od przeszłości. Mieliśmy z tatą inne podejście do muzyki. On dzielił piosenki na dwie kategorie: hitowe i niehitowe. Mnie to strasznie irytowało, bo uważałam, że hit nie zawsze jest czymś wartościowym. Chciałam robić coś ciekawego, niekoniecznie chwytliwego. On tego nie mógł zrozumieć. Zaczęłam współpracę z młodymi muzykami i tata był chyba o nich trochę zazdrosny. Cały czas podrzucał mi swoje kompozycje, a mnie głupio było powiedzieć, że to już nie mój styl. Siadaliśmy więc wspólnie przy pianinie, nanosiłam swoje poprawki i szliśmy na kompromis. Chciał mi pomóc też od strony produkcyjnej, więc przychodził do studia i dawał rady. Wtedy często zgrzytało między nami, bo oboje byliśmy uparci.

Myślę, że mecenat, który sprawował wcześniej nad mamą, próbował przenieść na mnie. Buntowałam się przeciwko temu, ale teraz cieszę się, że zrobiliśmy razem trochę piosenek.

Kasia Kanclerz, która zarządzała promocją w mojej firmie fonograficznej, była przeciwna, żeby tata pojawił się w kontekście mojej nowej płyty. Dlatego zdecydował się podpisać piosenkę „Im więcej ciebie, tym mniej” pseudonimem Robert Kirlej. Mnie kazał mówić, że to młody zdolny kompozytor z Krakowa. (śmiech) Niektórzy uważali, że świetność taty już minęła, a jednocześnie udało się w ten sposób uniknąć głosów, że pomaga mi w karierze i wszystko załatwia. Piosenka odniosła olbrzymi sukces i tata udowodnił sobie samemu, że to nie zasługa jego nazwiska, tylko talentu. Dało mu to nową energię.

Kim był Jarosław Kukulski?

Jarosław Kukulski - (1944-2010), kompozytor. Stał na czele instrumentalno-wokalnej grupy Waganci, której solistką w 1969 r. została Anna Jantar. Po rozwiązaniu zespołu skupił się na solowej karierze żony. To dla niej napisał takie przeboje jak „Najtrudniejszy pierwszy krok” i „Tyle słońca w całym mieście”. Po jej śmierci komponował dla córki Natalii i takich artystów jak Irena Jarocka, Krzysztof Krawczyk, Halina Frąckowiak czy Felicjan Andrzejczak.

Tekst ukazał się w magazynie PANI nr 08/2018
Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również