Joe Whale ma na swoim koncie książkę, wystawę w prestiżowej galerii, wizyty w porannych programach telewizji i kontrakt z Nike. A wszystko to osiągnął dzięki swoim "bazgrołom".
Jeszcze niedawno Joe Whale był regularnie karcony przez swoich nauczycieli za bazgranie w szkolnych zeszytach i książkach. Na szczęście, rodzice chłopca zamiast także strofować syna za brak skupienia na lekcjach, zapisali go na zajęcia plastyczne. I tym sposobem zapewnili mu sukces, a sobie spokój – bo niezależnie od postępów w nauce, Joe na długo przed maturą robi karierę, jakiej pozazdrościłby mu niejeden dorosły.
Joe mieszka z rodzicami, siostrą i bratem bliźniakiem w Shrewsbury. Ten bystry i pewny siebie chłopiec podchodzi do swoich gryzmołów śmiertelnie poważnie, zdradzając w jednym z wywiadów, że "profesjonalnie rysuje od mniej więcej 9., 10. roku życia". I choć ta śmiertelna powaga u 12-latka może wydawać się dziwna, znikąd się ona nie wzięła. Joe Whale w ciągu zaledwie dwóch lat z irytującego nauczycieli ucznia przeobraził się w małego celebrytę, który wzbudza zainteresowanie mediów, międzynarodowych koncernów i koneserów sztuki.
View this post on Instagram
Ale jego specyficzny – jak twierdzą eksperci minimalistyczny – styl najpierw wzbudził zainteresowanie jego nauczycielki rysunku z dodatkowych, pozalekcyjnych zajęć. To ona zapytała, czy może zdjęcie jednego z jego rysunków opublikować w swoich mediach społecznościowych. I ta pierwsza "publikacja" na Instagramie zapewniła mu pierwsze i od razu dość poważne zlecenie – właściciel lokalnej restauracji zapytał, czy Joe nie zgodziłby się ozdobić swoimi rysunkami jednej z jej ścian.
View this post on Instagram
O niezwykłym chłopcy z Shrewsbury najpierw napisały lokalne, a potem krajowe media. Joe zyskał przydomek The Doodle Boy (od "doodle", czyli "gryzmolić"), a chęć nawiązania z nim współpracy zaczęły zgłaszać kolejne, coraz poważniejsze marki. Joe został poproszony o zaprojektowanie części studia telewizyjnego w Los Angeles, dostał zamówienie na dwie ilustracje od następcy tronu księcia Williama i jego żony księżnej Kate, ma zlecony wielki mural w Bostonie, wydał własną kolorowankę i ma kontrakt na ilustrowanie serii książek dla dzieci.
View this post on Instagram
Joe ma też własną stronę internetową, na której można kupić jego rysunki oraz ozdobione zaprojektowanymi przez niego nadrukami bluzy i t-shirty. The Doodle Boy wzbudził też zainteresowanie Nike i – choć szczegóły tej współpracy nadal nie są znane – spodziewamy się, że Joe zaprojektuje limitowaną edycję butów Air Max.
View this post on Instagram
Ale sukces Joe Whale'a jest nie tylko medialny czy komercyjny. 12-latek zdobył też uznanie w świecie sztuki. Pod koniec zeszłego roku The Doodle Boy miał swoją pierwszą wystawę w galerii sztuki The Soden Collection, która wystawiała już prace takich uznanych artystów jak David Hockney, Joan Miro, Picasso czy Lucian Freud.
View this post on Instagram
Po sukcesie pierwszej solowej wystawy Joe, galeria zdecydowała się reprezentować chłopca i od tej pory kolekcjonerzy sztuki mogą za jej pośrednictwem kupować jego oryginalne rysunki. A ile kosztuje twórczość The Doodle Boy'a? W zależności od formatu za pracę Joe Whale'a trzeba zapłacić od około 300 funtów (ponad 1600 zł) do ponad 5000 funtów (blisko 28000 zł).
Znawcy tematu podziwiają rysunki Joe Whale'a, podkreślając minimalizm i świeżość jego stylu oraz jego doskonały zmysł obserwacyjny. Co ciekawe, Joe nie rozpoczyna rysowania od wykonania szkicu ołówkiem, tylko od razu sięga po flamastry. Rozpoczynając pracę Whale nie ma jej gotowej "koncepcji". Zaczyna od narysowania głównego elementu lub postaci, a reszta rysunku powstaje samoistnie, bez wcześniejszego planu.
Joe Whale "specjalizuje" się w rysowaniu potworów i kosmitów, ale stara się, żeby tworzone przez niego postacie nie były straszne, bo chce "żeby ludzie, którzy na nie patrzą czuli się szczęśliwi". Joe chętnie też dzieli się swoim doświadczeniem i na swoim kanale na Youtubie instruuje jak na przykład narysować idealnego ducha czy stworzyć mural.
Sukces i rosnąca popularność 12-latka oraz jego obecność w mediach społecznościowych mogłyby być ryzykowane, gdyby nie Gary Whale. Ojciec Joe nie tylko dba o interesy swojego utalentowanego syna, wybierając dla niego najbardziej korzystne i ciekawe współprace, ale też chroni go przed atakami internetowych trolli. To dlatego właśnie komentarze pod filmikami publikowanymi na kanale chłopca na Youtubie są wyłączone.
A jaki stosunek do swojej "pracy" ma sam Joe? W jednej z rozmów The Doodle Boy przyznał, że rysowanie go relaksuje, więc stres związany z realizacją cudzych oczekiwań czy obecnością obserwującej go publiczności szybko znika. Joe nie przejmuje się też ewentualną krytyką swojej twórczości:
W sztuce nie ma rzeczy dobrych lub złych, jest tylko czyjeś ich postrzeganie – mówił w porannym programie kanału ITV Joe. – Jeśli ktoś mi powie: "źle to narysowałeś", to wiem, że ja właśnie tak chciałem to przedstawić. I mogą sobie mówić, co chcą, bo ja chciałem to pokazać właśnie w ten sposób.