Więcej pieniędzy oznacza więcej władzy w związku? W relacji partnerskiej to nie powinno mieć znaczenia. Ale co naprawdę dzieje się w związku, kiedy ona zarabia więcej?
Kobiety w Polsce są dzisiaj lepiej wykształcone i elastyczniej przystosowują się do zmian na rynku pracy. W efekcie coraz więcej z nich zarabia więcej niż ich partnerzy (już co piąta) i zajmują ponad 40 proc. stanowisk kierowniczych. - Jesteśmy na drugim miejscu w Europie, jeśli chodzi liczbę kobiet na wysokich stanowiskach i na 9. w świecie. I mimo że nadal trzeba głośno mówić o szklanych sufitach i lepkich podłogach, bo są miejsca, w których one działają, powinniśmy też mówić o naszym sukcesie. Powoli odbywa się rewolucja - mówi Justyna Pokojska socjolożka i badaczka rynku z Uniwersytetu Warszawskiego.
Zmiany nie pozostają bez wpływu na nasze relacje. W końcu podważają tradycyjne wyobrażenie o rolach, jakie odgrywamy w relacjach. Podział - kobieta zajmuje się domem, a mężczyzna utrzymuje rodzinę - przestał być obowiązujący. - Zmiana pozycji kobiety niesie za sobą zmianę oczekiwań w relacjach. Ale przebudowanie tradycyjnego układu nie jest łatwe i może być potencjalnym źródłem konfliktów. Przez wieki namacalnym wyznacznikiem męskiej siły był właśnie pieniądz. Silny mężczyzna umiał dojść do pieniędzy, a one czyniły go jeszcze silniejszym i bardziej pożądanym, bo dawał bezpieczeństwo i dobre warunki kobiecie i dzieciom, czyli istotom słabszym, niesamodzielnym, podporządkowanym. Nie da się łatwo strząsnąć z siebie tego stereotypu kulturowego, bo jego korzenie tkwią mocno w podświadomości - twierdzi Zofia Wrzosińska-Milska, psycholożka, psychoterapeutka, współzałożycielka Laboratorium Psychoedukacji. Mężczyzna w naszym tradycyjnym wyobrażeniu jest kompetentny, pokonuje przeszkody i koncertuje się na działaniu. Wyobrażenie o roli kobiety kojarzy się ze wspólnotowością - ona opiekuje się, wspiera i organizuje działanie wspólnoty, zarówno w pracy, jak w domu. - To dlatego kobiety muszą zazwyczaj pracować ciężej, bo tę wspólnotowość wykorzystuje się do podważania ich wartości jako liderek - twierdzi psycholożka społeczna z Uniwersytetu SWPS, Dorota Wiśniewska-Juszczak. - Tylko, że ta tradycyjna sprawczość męska nie robi już na nas takiego wrażenia. Skoro same możemy zarabiać, nie imponuje nam tak bardzo, że mężczyzna to potrafi. Badania pokazują, że kobiety spełnione zawodowo są szczęśliwsze. Ale z drugiej strony, nadal 56 proc. wszystkich kobiet uznaje dbanie o dom, rodzinę i dzieci za źródło swojego szczęścia. I taki model czyni szczęście kobiety wtórnym, wynikającym z zadowolenia innych. Wciąż zdarza się, że kobiety tłumaczą się, dlaczego - jako żony i matki - chcą spełniać się zawodowo. Przecież ich szczęściem może, a właściwie powinien być, sukces zawodowy męża, rodziny -
mówi Justyna Pokojska. Psycholożka z Uniwersytetu SWPS, Dominika Rossa: - To też powszechne stereotypowe myślenie: mężczyzna, który stawia na karierę, robi to dla dobra rodziny. Kobieta, która chce się rozwijać, jest egoistką, która odbiera w ten sposób czas należny bliskim - dodaje.
Kobiety wciąż mają różne nastawienie do pracy zawodowej i swojej roli w rodzinie. - Dzisiaj pracuje tylko niespełna połowa Polek i jest to najniższy wskaźnik od wielu lat. Na dodatek prawie połowa z nich deklaruje, że gdyby mąż zarabiał więcej, zrezygnowałyby ze swojej pracy. Co oznacza, że nadal znajdujemy się w momencie przejściowym - twierdzi Dorota Wiśniewska-Juszczak. Justyna Pokojska dodaje: - Kobiety skolonizowały sprawy domowe, bo kiedyś czuły się z nimi bezpiecznie. W efekcie powstało aksamitne getto, z którego część się wydostała, część ma z tym trudności, a jeszcze inne nadal czują się w nim dobrze. Ważne, żebyśmy mogły dowolnie wybierać rolę, jaką chcemy pełnić.
Sytuacja, w której kobieta zarabia więcej od swojego partnera, wystawia go na próbę. - Mężczyzna chce czy nie chce mierzy się ze społeczną spuścizną, tradycją, którą uosabiają jego własny ojciec, wuj czy dziadek. Oni często nie mogą się nadziwić, że syn "zmienia pieluchy i pichci", a synowa-businesswoman wychodzi na służbowe kolacje. Ale i dla kobiet niekoniecznie jest to łatwa sytuacja - twierdzi Zofia Wrzosińska-Milska. - Konsultowałam pary, w których taki podział zadań, choć wcześniej uzgodniony, sprawiał, że w kobiecie narastało lekceważenie wobec partnera: "ja myślałam, że to układ na rok, potem mąż ruszy jak taran, a widzę, że jemu z tym całkiem wygodnie. Nie za takiego faceta wychodziłam. I co to za przykład dla naszego synka?”.
Zdarza się też, że kobiety z lęku o poczucie własnej wartości partnera (i związek) ukrywają swoje sukcesy. A przynajmniej ich nie eksponują. Dorota Wiśniewska-Juszczak: - Spotkałam się z taką sytuacją. Szef zadowolony z pracy podwładnej proponuje jej awans, podwyżkę i nowy samochód służbowy. Tymczasem ona po namyśle pyta, czy może jednak pozostać przy starym samochodzie i czy suma, o jaką ma więcej zarabiać, może być przelewana na inne konto niż pensja. Nie chciała mieć lepszego auta niż jej mąż ani, żeby wiedział, że zarabia więcej. Jak słyszę, w środowisku menedżerskim takie sytuacje zdarzają się często.
Dominika Rossa: - Kobiety nie tylko ukrywają swoje większe zarobki przed mężami czy partnerami, ale także umniejszają swoje osiągnięcia i pozycję. Decydujący jest poziom ich samooceny. Prawie połowa z nas uznaje swoje kompetencje zawodowe za niższe niż w rzeczywistości. Mężczyźni nie mają tego problemu. Dorota Wiśniewska-Juszczak przyznaje, że z badań wynika, iż mężczyźni uznają kobietę, która więcej zarabia, za mniej atrakcyjną:
Myślę, że intuicyjnie czujemy, że gdy więcej zarabiamy, jesteśmy postrzegane jako niej kobiece i także dlatego ukrywany swoje zarobki albo pomniejszamy własne sukcesy.
Okazuje się, że zmieniająca się pozycja zawodowa kobiety może też wpływać na życie seksualne pary. - Na przykład udomowiony mąż przestaje pociągać żonę albo nie jest zdolny do seksu z kobietą sukcesu, bo czuje się przez nią metaforycznie wykastrowany. Czasem mąż traktuje strajk seksualny jako ostatni bastion męskiej godności, w duchu "taka jesteś świetna, ale nie wszystkim możesz zarządzić” - mówi Zofia Wrzosińska Milska.
Silniejsza pozycja zawodowa czy finansowa kobiety ma jeszcze jeden skutek: - Mężczyźni wobec takich partnerek stosują zupełnie inne taktyki wpływu. Rzadziej te racjonalne, jak rozmowa, a częściej wymuszanie, obrażanie się, wycofywanie czy agresję. Nie mają innego pola, żeby pokazać, że jednak są silni, więc uciekają się do takich form - twierdzi Dorota Wiśniewska-Juszczak. Zofia Wrzosińska Milska dodaje: - Paradoksalnie te techniki przez setki lat należały do tradycyjnego arsenału kobiecego, bo większość kobiet nie była traktowana jak poważne partnerki, więc nie miały prawa do argumentowania czy racjonalnej dyskusji. Pozostawał im dąs i foch, czasem zresztą skuteczny, ale na dłuższą metę utwierdzało to męską opinię o kobiecej infantylności.
Kiedy nie da się zapanować nad rosnącymi ambicjami zawodowymi partnerki, część mężczyzn próbuje znaleźć sposób na powrót do poprzedniego status quo. - Zdarza się, że partnerzy naciskają na posiadanie dziecka. Macierzyństwo ma odwrócić uwagę kobiety od kariery i pracy. Czasem obwiniają kobietę za swoje złe samopoczucie - ona jest przyczyną, dla której nie czują się dobrze ze sobą - i rezygnują ze związku - tłumaczy Dominika Rossa.
Wydaje się, że sposobem na poradzenie sobie ze zmieniającymi się rolami kobiet i mężczyzn w relacjach jest tworzenie związków partnerskich, w których można się dowolnie wymieniać się obowiązkami. Badania pokazują, że już połowa Polaków chce żyć w takich związkach. Choć na razie tylko 33 proc. deklaruje, że udało się im taką relację stworzyć. - Budowanie związku partnerskiego oznacza stworzenie akceptowanego przez obie strony modelu relacji. Mówię czasem parom, z którymi pracuję, że dwoje ludzie może umówić się na nieskończoną liczbę formuł wspólnego bycia - pod warunkiem, że obu stronom ta umowa odpowiada i nikogo nie krzywdzi, zwłaszcza ich dzieci - mówi Zofia Wrzosińska-Milska.
Justyna Pokojska tłumaczy: - W partnerskiej relacji nie ma miejsca na założenie, że jakieś obowiązki należą do kobiety, a inne do mężczyzny. Trzeba je podzielić tak, żeby rodzina mogła dobrze funkcjonować i by obojgu było z tym dobrze. I choć na początku bywa trudno reorganizacja rodziny może przynieść naprawdę dobre efekty.
Rozbrajanie stereotypów związanych z rolami kobiecymi i męskimi może być najważniejszym zadaniem, jakie przed nami wszystkimi stoi. – Ale to jest proces niełatwy i wymagający czasu. Skutecznie buntujemy się przeciwko tradycyjnemu wyobrażeniu roli kobiety, jako osoby przede wszystkim opiekującej się domem i rodziną. Ale warto byłoby w tym samym stopniu zająć się tym, co we współczesnym świecie oznacza bycie mężczyzną. Bo ten stereotyp ma się dobrze, także dlatego, że mężczyźni nadal mają realną – polityczną i ekonomiczną władzę. I nie widzą potrzeby zmian - tłumaczy Dorota Wiśniewska-Juszczak.
Zdaniem Justyny Pokojskiej, kobiety są w lepszej sytuacji, bo mają doświadczenie w walce o swoje prawa: - Zaczęłyśmy od porzucenia gorsetów, noszenia krótszych spódnic i włosów, ale w końcu udało nam się wejść na terytoria wcześniej niedostępne. Mężczyźni nie mają doświadczenia we wchodzeniu w obszary dotychczas zarezerwowane dla kobiet. Dlatego musimy być cierpliwe. Ale jest już wielu mężczyzn, którzy odnajdują satysfakcję na przykład w dobrych relacjach ze swoimi dziećmi. To pokazuje, że spełnianie się w roli ojca czy męża nie musi polegać na przynoszeniu worka pieniędzy. Gdyby panowie to zaakceptowali, byliby spokojniejsi. I łatwiej byłoby negocjować zasady działania nowoczesnego związku.
Dorota Wiśniewska-Juszczak: - Jestem przekonana, że najlepiej działają wzorce, które się wynosi z domu. Mój brat miał dwie starsze siostry, nasza mama zawsze pracowała i był włączany w domowe obowiązki. Jest dzisiaj ojcem trójki dzieci i nie ma problemu w zaangażowanie w codzienne funkcjonowanie rodziny i opiekę nad dziećmi. Tak samo jest z moim mężem. Czasami z bratową patrzymy na nich, jak dyskutują o wychowaniu dzieci. I to jest fajne. Warto mówić mężczyznom, że brak lęku o własną męskość i swoboda w poruszaniu się w nowych, partnerskich relacjach bez obawy o własne ego, jest seksi.
Dominika Rossa zwraca uwagę, że warto powtarzać, że mężczyzna może nam imponować czymś innym niż pieniądze. - Znam 30-letnie, szczęśliwe małżeństwo, w którym kobieta od zawsze zarabia więcej. Ona podziwia swojego męża za wiedzę i pasję - przekonuje psycholożka. Justyna Pokojska dodaje: - Myślę, że mężczyźni powinni się dowiedzieć, że często wcale nie potrzebujemy macho, bo same jesteśmy silne. Potrzebujemy faceta, który jest partnerem, potrafi być opiekuńczy i czuły, który nie ma problemu z zajmowaniem się dziećmi, braniem urlopu tacierzyńskiego i tym, że dostałyśmy podwyżkę. I przede wszystkim, którego to, że my się zmieniamy, nie będzie bolało.