Kultura

Ten wzruszający film o kryzysie wieku średniego to najlepsza wakacyjna nowość na Netflix

Ten wzruszający film o kryzysie wieku średniego to najlepsza wakacyjna nowość na Netflix
Kadr z filmu "Bezdroża"
Fot. Materiały Prasowe

"Bezdroża" to nie tylko piękny film drogi – to emocjonalna podróż przez kryzysy wieku średniego, niespełnione ambicje, męskie przyjaźnie i powolne odnajdywanie sensu życia. Wszystko to zanurzone w kalifornijskim słońcu i aromacie Pinot Noir.

Ten film ma ponad dwie dekady a wciąż wzrusza i zmusza do refleksji. Oglądam go co kilka lat i nieustająco podziwiam aktorstwo Paula Giamatti, refleksyjność tego filmu i cudowne widoki. 

Główny bohater, Miles Raymond (Paul Giamatti), to nauczyciel angielskiego, rozwodnik i aspirujący pisarz z poważnym problemem emocjonalnym. Jego przeciwieństwem jest Jack (Thomas Haden Church) – beztroski aktor na skraju zapomnienia, który tuż przed ślubem pragnie ostatniej, wolnej przygody. Ich tygodniowa wyprawa po winnicach Santa Ynez Valley to nie tylko degustacja wina – to zderzenie postaw, pragnień i samotności.

A film cudownie płynie. Zamiast spektakularnych zwrotów akcji, Payne pokazuje świat z perspektywy zwyczajnych ludzi w niezwykłym momencie życia. Kamera przemieszcza się powoli – jakby dawała widzowi czas, by posmakować chwil, podobnie jak bohaterowie wina. To kino dla tych, którzy potrafią zatrzymać się na chwilę.

 

In vino veritas

Film pełen jest scen, które można uznać za kwintesencję slow life – długie rozmowy wśród winnic, smakowanie trunku, które staje się metaforą samego życia: pełnego cierpkich nut, niuansów, subtelnych niedoskonałości. Miles mówi o winie językiem zmysłowym, niemal erotycznym – a jego monolog o Pinot Noir to jeden z najbardziej symbolicznych momentów filmu: "Pinot to trudny szczep. Wymaga troski, atencji. Może nie wydać owocu przez lata. Ale gdy się go zrozumie, nagrodzi cię czymś, czego nie da się opisać".

To przecież nie tylko o winie – to o człowieku.

A człowiek bywa wzruszająco szczery w tym filmie...

Miles to jeden z najprawdziwszych portretów męskiej depresji i zagubienia w kinie amerykańskim. Nie boi się pokazać słabości, neurotyczności, pesymizmu. Ale jest w tym coś krzepiącego – on nie udaje. Jego przemiana jest subtelna, autentyczna, niemal niezauważalna – jak dobre, dojrzewające wino.

Jack z kolei uosabia hedonistyczny styl życia, który jednak w konfrontacji z rzeczywistością okazuje się pusty. Ich przyjaźń, choć pełna sprzeczności, działa jak lustro – jedno odbicie nie istnieje bez drugiego.

 

Opowieść o dojrzałości emocjonalnej

To nie jest film o wielkich gestach, ale o drobnych przesunięciach wewnątrz bohaterów. Ich kryzys wieku średniego to lustrzane odbicie egzystencjalnych dylematów współczesnego człowieka: Jak pogodzić się z tym, że marzenia się nie spełniły? Co oznacza być "dorosłym"? Czy można zacząć od nowa po czterdziestce, pięćdziesiątce, a może sześćdziesiątce?

"Bezdroża" to kino dla ludzi, którzy wiedzą, że życie nie zawsze smakuje jak Cabernet – czasem trzeba się nauczyć lubić Pinot.

"Bezdroża" (2004) już na Netflixie

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również