Na hasło "perfumy na lato" z automatu myślimy o cytrusach. Tymczasem, jak przekonują nasi eksperci, to jedna z najbogatszych, najbardziej pojemnych grup zapachów! Do tego pełna zaskoczeń i nieoczywistości, a przy tym i szalonej rozkoszy – o ile wiemy, po co sięgać. Podpowiadamy, jakich nut w perfumach na lato 2022 warto szukać i jak je łączyć, by stworzyć swój absolutnie niepowtarzany i wyjątkowy signature scent.
Spis treści
Czy nos jest czulszy na wiosnę? Czy czuje więcej i to dlatego dajemy uwieść się zapachom i rośnie w nas apetyt na nowe? Okazuje się, że to jeden z bardziej popularnych mitów.
Jak tłumaczy senselierka i ekspertka zapachowa Marta Siembab, czułość nosa nie jest zależna od pór roku, ale dostępność zapachów – już tak. Cały sekret tkwi w temperaturze: gdy jest wyższa, w cieplejszych miesiącach, ruch powietrza jest bardziej nasilony, co powoduje, że ruch lotnych cząsteczek jest większy, a tym samym - czujemy więcej.
I to zjawisko odczuwalne jest także w przestrzeniach zamkniętych – nawet najdłuższe wietrzenie domu zimą nie sprawi, że do naszych nozdrzy dotrze taka feeria zapachów, jak w przeciągu piętnastu minut latem. Za to wszystkie "smrodki", czyli związki siarki, merkaptany i inne nieładne wonie zastałe w kuchni, w rurach, w łazience, uparcie wypełniają pomieszczenia, wpisując się w ich krajobraz aż do wiosny.
Za to latem aura zmienia się nie do poznania i to nie tylko wokół nas, ale także na samej skórze: więcej się ruszamy, a przy wysokiej temperaturze mimo że pocimy się intensywniej, kosmetyki i perfumy lepiej na nas pachną. To dlatego, jak tłumaczy ekspertka, np. Maroko jest bardziej pachnące niż Skandynawia.
Ale zanim sięgniemy po nowe perfumy na lato, warto pamiętać także o innej zależności, a mianowicie o tym, że czułość nosa bardzo silnie sprzężona jest z hormonami. Można powiedzieć, że nos jest nam potrzeby do dwóch fundamentalnych zadań: utrzymania się przy życiu i przekazania go dalej, czyli do prokreacji.
Pierwsze zadanie sprowadza się do ochrony: przed zjedzeniem czegoś nieświeżego lub niejadalnego. Nos wysyła też sygnały ostrzegawcze, np. że coś się pali, albo że… ktoś w naszym otoczeniu jest w nienajlepszej kondycji psychicznej - zaniedbanie higieny osobistej będzie jednym z nich. Takie alarmujące wonie towarzyszą także innym chorobom, np. nadkażonym infekcjom bakteryjnym, niektórym chorobom nerek czy cukrzycy, zatem nos pomaga nam nawigować na bardzo podstawowym poziomie.
Do tego, jak podkreśla Marta Siembab, choć nadal nie do końca wiadomo jak to działa, węch pozwala wyczuć różnice w budowie układu odpornościowego i na zasadzie różnic dobierać się w pary. To dlatego najczęściej zapach członków rodziny jest dla nas nieatrakcyjny: w ten sposób natura zabezpiecza nas przed krzyżowaniem się w obrębie jednej puli genów.
To także dlatego my, kobiety, najczulszy węch mamy w trakcie owulacji. A im bliżej miesiączki, tym słabiej wyczuwany zapachowe niuanse, bo z punktu widzenia prokreacji nie są nam potrzebne. Ta zasada ma bardzo praktyczne zastosowanie: perfumy na lato lepiej wybierać w środku, a nie pod koniec cyklu miesięcznego, bo jak tłumaczy senselierka, wtedy mamy nieostre "widzenie" zapachów i może się zdarzyć, że umkną nam szczegóły, które z czasem okażą się nie do zniesienia.
Ale hormony potrafią nas zwieść w jeszcze jednej sytuacji: gdy przyjmujemy antykoncepcję hormonalną. Organizm zachowuje się wtedy trochę tak, jak podczas ciąży: węch jest przytępiony, inaczej "czyta" zapachy – nie tylko gdy mowa o perfumach na lato, ale także o… zapachu męskiego ciała.
Dlatego, jak wyjaśnia Marta Siembab, "na pigułce" będziemy szukać u partnera opiekuńczości, troskliwości, czyli cech związanych z zapewnieniem potomstwu przetrwania, podczas gdy bez niej być może byłybyśmy skłonne zwrócić uwagę na inną, bardziej szorstką i nieokiełznaną stronę jego natury. A zatem, jeśli z założenia bierzemy pigułkę tylko przez jakiś czas, zdecydowanie warto mieć to na uwadze.
Dobra wiadomość jest za to taka, że jeśli stosujemy antykoncepcję hormonalną przez wiele lat, np. aż do menopauzy, nie trzeba bać się takiego "błędu w odczycie" – wszystko, co do nas dociera, tworzy krajobraz zapachowy, który mimo że nieco zmieniony przez hormony, będzie dla nas tym naturalnym, własnym.
Czy perfumy na lato muszą być inne niż te, po które z miłością i uwielbieniem sięgamy przez pozostałą cześć roku?
Latem inaczej wybieramy zapachy, czego innego od nich potrzebujemy i czego innego w nich szukamy wcale nie dlatego, że tak chce branża perfumeryjna. To działa dokładnie odwrotnie: perfumiarze podsuwają nam to, czego instynktownie w tym czasie potrzebujemy”, przekonuje senselierka.
I tłumaczy, że tak jak naturalnie o tej porze roku sięgamy po chłodzące napoje, lody czy orzeźwiające potrawy, tak i za sprawą perfum na lato możemy przyjemnie się orzeźwić i sprawić, że upał będzie bardziej znośny, a nawet - że będzie działał na naszą zapachową korzyść.
Ale co ciekawe, to wcale nie muszą być cytrusy, choć wiele z nas nie wyobraża sobie bez nich lata (wrócimy do nich za chwilę). Niezwykle ciekawą, godną rozważenia opcją są za to perfumy na lato powstałe pod hasłem "call for nature". To przedstawiciele bogatej grupy zapachów stworzonych jako odpowiedź perfumiarzy na miesiące zamknięcia podczas pandemii i sposób na to, by tę naturę przybliżyć i pozwolić doświadczać jej we własnym domu, w jeszcze bardziej urokliwym i intensywnym wydaniu.
Jak tłumaczy ekspertka, w tym sezonie wyobraźnię twórców zdominowały nie tyle konkretne nuty, co nadanie kompozycji określonego charakteru – i wielu to się znakomicie udało. To dlatego jednym z mocniejszych trendów w perfumach na lato są zapachy określane mianem "earthy", czyli ziemiste. Wśród nich znajdziemy m.in. te z silną dominantą drzewną i lekko żywiczne, z przewagą nut ziemisto-zielonych, które wypełniają nozdrza wonią drzew, igliwia, mchu, wilgotnej gleby z przyjemnie chłodzącą aurą, jak po przekroczeniu progu lasu.
To nie tylko niezwykle intrygujący i ciekawy sam w sobie trend, ale także zaskoczenie o tyle, że podobnie cięższe zapachy najczęściej pojawiały się na półkach perfumerii raczej w chłodnych sezonach, niż jako propozycja perfum na lato.
W bogatej ofercie perfum na lato coś dla siebie znajdą także amatorki beztroskiego wygrzewania się w pełnym słońcu: w obszarze zapachów naturalnych wyróżniamy ciekawą podgrupę zapachów solarnych. Jak wyjaśnia Marta Siembab, to będą zapachy laktonowe, czyli przede wszystkim mleczne nuty brzoskwiniowe, kremowa tuberoza, mięsisty kokos, które zamknięte we flakonie przywołują w pamięci zapach skóry muśniętej słońcem, jak tuż po opalaniu.
Alina Szyrle-Kustosz, ekspertka zapachowa z perfumerii Galilu dodaje, że taki efekt naładowania energią słoneczną i odczucie beztroskiego dolce far niente w promieniach południowego słońca dadzą w perfumach na lato także nuty ylang ylang, frangipani ze słodkawą komponentą waniliową albo brzoskwiniowo-morelowa aura osmantusa, który na skórze może rozwijać się w kierunku słodko-kwiatowym lub przeciwnie – ujawniać zamszowe akcenty. Za to efekt morskiej bryzy z jej charakterystyczną słonawością uzyskamy za sprawą ambroksanu.
Albo inna interesująca opcja perfum na lato, czyli zapachy przywodzące na myśl ziemię po deszczu. Jak wyjaśnia Alina Szyrle-Kustosz, tworzy je akord zwany petrichor. To najczęściej kaszmeran, który w zależności od tego, z czym jest w perfumach na lato połączony, daje wrażenie miękkości na skórze albo efekt silnie naozonowanego powietrza, jak tuż po burzy. To mogą być także nuty mchu, jak w perfumach Baie 19 marki Le Labo - ziemisto-jałowcowo-paczulowym zapachu z nutą wilgotnej zieleni, albo zapach omszałej ściółki i drzew, jak w wodzie perfumowanej Coven od Andrei Maack, czy… deszczówka z nutą arcydzięgla i jałowca układająca się w przejrzystą, wilgotną kompozycję Angeliques Spus La Pluie od Frederica Malle’a.
Ale mówiąc o perfumach na lato cytrusów zwyczajnie nie można pominąć! Jak podpowiada Marta Siembab, z natury ulotne, chwilowe, mogą stanowić podstawę letniej zapachowej garderoby albo dyskretny dodatek do niej. I namawia do tego, by sięgać po nie w ramach layeringu.
Bo jeśli chciałoby się przełożyć cytrusy w perfumach na lato na język kulinariów, są trochę jak liście szpinaku, które mogą być trzonem diety lub tylko dodatkiem - inaczej smakują zaserwowane w towarzystwie świeżo skrojonego pomidora, a całkiem odmiennie podane do steku z polędwicy. I to właśnie dlatego wszyscy ci, którzy przez cały rok obstają przy bardziej treściwych perfumach, powinni choć raz spróbować wpleść cytrusy w swój rytuał zabawy z zapachem.
Zwłaszcza, że jak przekonuje Michał Missala, ekspert zapachowy z perfumerii Quality Missala, jak żadne inne nuty potrafią zaskoczyć i uwieść całkiem nieoczekiwanym obliczem: to nie tylko rześka bergamotka czy grejpfrut, ale także np. uważany dawniej za typowo męski wetiwer, który dziś z powodzeniem stosowany jest przez obie płcie i pięknie wybrzmiewa nie tylko w klasycznej wersji, ale także w romantycznym wydaniu, podany np. na cedrowo-ambrowej bazie z dodatkiem geranium.
Albo imbir – zaskakujący o tyle, że kojarzymy go z kuchni jako silnie rozgrzewający dodatek, tymczasem dodany do perfum na lato będzie ich najsilniej chłodzącą komponentą. Podobnie zadziała lawenda, mięta, igły sosnowe, przyjemnie równoważąca kompozycję frezja czy wreszcie kadzidło, jak w zapachu Olfactive Studio Dancing Light, przywodzącym na myśl nieco mroczny północny czy nieco dymny Wood on Fire marki Montale, w którym chłodzące kadzidło i wetiwer spotykają się z cięższymi akordami sandałowca, oudem i labdanum.
Ale co ciekawe, jak podkreśla ekspert, dziś rzadko powstają kompozycje, w których jedna nuta silnie się wybija na tle pozostałych dominując je, a perfumiarze zamiast naśladować rzeczywistość, wybierają kreowanie całkiem nowych światów pod dyktando własnej niczym nieskrępowanej wyobraźni.
A co z ulotnością cytrusów?
Cytrusowy zapach ma krótszą formułę, dzięki czemu może być noszony solo, ale także jako nuta głowy na inne perfumy”, przekonuje Marta Siembab.
I dodaje, że świeże nuty zagrają doskonale zestawione z bardzo zróżnicowanymi bukietami: i z zielonymi, i z kwiatowymi, i z owocowymi, ale także jako dodatek do drzewnych nut. Słowem, jak przekonuje senselierka, ile osób, tyle sposobów noszenia perfum na lato z cytrusami w tle.
Dodając cytrusy do innej kompozycji „wyciągniemy” wyjściowy zapach o oczko w górę: pod ich wpływem zrobi się chłodniejszy, odrobinę bardziej przestrzenny.”
Do tego sam gest ponownego wejścia w aurę zapachu – trudno o przyjemniejsze i bardziej skuteczne orzeźwienie.
A jeśli jesteśmy już przy layeringu warto pamiętać o tym, że nie tylko cytrusy da się nosić warstwowo, ale także ciężkie, bogate, złożone kompozycje oparte o typowo orientalne nuty. "W krajach arabskich nie ma zimy, dlatego wszystkie zapachy arabskie mają charakter odpowiedni dla ciepłego i gorącego klimatu”, przekonuje Nina Kowalewska-Motlik, założycielka warszawskiej perfumerii Sense Dubai.
Dodaje też, że szukając perfum na lato mamy do wyboru cały wachlarz sprawdzonych i praktykowanych przez Arabów od tysięcy lat sposobów na to, by za sprawą orientalnych kompozycji się wyróżnić: to może być coś z kwiatami, owocami, coś ozonowego ze świeżym kadzidłem frankońskim albo ciepłe nuty pudrowe i największy skarb orientu, czyli oud.
Jak dobrać dla siebie perfumy na lato spośród arabskich zapachów? Nina Kowalewska-Motlik wykonuje specjalny olfaktoryczny test (dostępny także online!). Co ciekawe, dotyczy on nie tylko preferowanych zapachów, ale także sposobu ubierania się, ulubionych krajobrazów, miejsc. To pozwala ekspertce szerzej sprofilować klientkę i podsunąć jej orientalne nuty w ulubionej gamie, ale w takich konfiguracjach, o jakich nawet nie miała pojęcia, że istnieją.
Na jego podstawie można zamówić próbki i wypróbować wybrane perfumy na lato na skórze: jedne rozwiną się przepięknie, inne staną się niewyczuwalne, a jeszcze inne po czasie możemy odczuć jako brzydkie. Michał Missala także gorąco namawia do testowania perfum na skórze – może się okazać, że to co na papierowym bloterze da słabe wrażenie, na naszej skórze rozwinie się w niespotykanym kierunku.
Kiedy mamy już swoje perfumy na lato, możemy spróbować nosić je tak, jak robią to Arabki, czyli warstwowo. Na pierwszy ogień idą perfumy w olejku (ze względu na zawartość alkoholu nie stosują one perfum w atomizerze na skórę), ale w zależności od tego, w którym miejscu na ciele je aplikujemy (Arabki perfumują nimi także włosy), sięgamy po nieco inną kompozycję. Całość układa się w niepowtarzalną jak odcisk palca aurę – ale to nie koniec!
Kolejna warstwa ukryta jest w… okadzonym dymem (a konkretnie- kadzidłem) ubraniu – bo "per fumare" znaczy "przez palenie". A zwieńczeniem tej niepowtarzalnej piramidy będzie zapach zaaplikowany "na wierzch" za pomocą atomizera.
"Taki zwyczaj uwarunkowany jest kulturowo. Arabki zasłaniają twarz i to właśnie zapach jest sposobem na to, by wyróżnić się z tłumu, podkreślić swą indywidualność i zwrócić na siebie uwagę mężczyzny, na którym im zależy", wyjaśnia ekspertka Sense Dubai i zachęca do eksperymentowania i przełamywania własnych przyzwyczajeń oraz utartych skojarzeń.
„W świecie arabskim zapachy nie mają płci”, wyjaśnia i dodaje, że wybierając perfumy na lato mężczyźni chętnie i z niemałym sukcesem sięgają po te z dodatkiem np. róży (pachnie nią nawet sam szejk!), podczas gdy w kulturze zachodniej niesłusznie utarło się myśleć o niej jako o "babcinej" nucie.
Poza tym wybierając perfumy na lato warto pamiętać o tym, że te arabskie oparte są wyłącznie o naturalne składniki, czemu zawdzięczają niezwykłą trwałość i głębię. Trzeba testować je na skórze, bo ich finalne brzmienie zależne będzie od naszego pH i indywidualnego profilu hormonalnego. Jeden flakon, np. paczulowo-tytoniowych perfum Sense Dubai 9 albo kadzidlanych Royal Incense od Oman Luxury może posłużyć zarówno nam, jak i naszemu partnerowi, układając się na damskiej i męskiej skórze w całkiem inną historię.
Michał Missala z perfumerii Quality Missala podpowiada też, że perfumy na lato na bazie samych olejków, a więc bez alkoholu, czyli attary, pracują na skórze dzięki ciepłu, dlatego najlepiej aplikować je w miejsca, w których silniej pulsuje krew, np. na nadgarstki, partie szyi w okolicach tętnicy lub w zgięciu łokcia.
A Marta Siembab podsumowuje: "Nuty drzewne pachną najbardziej spektakularnie, gdy spełnione są dwa warunki: jest bardzo gorąco i bardzo sucho. Nabierają wtedy pylistego charakteru i układają w suchą jedwabistą wstęgę, np. róża z oudem dają powalający efekt".
Dodaje też, że jedna kropla takich perfum na lato "nałożonych" w gorący wieczór zrobi mocniejszy efekt niż najlepsza sukienka. Trzeba tylko uważać, by nie przedawkować.
Ale layering ma też swoją łagodniejszą, nieobarczoną ryzykiem błędu wersję i zakłada zabawę tą samą formułą zapachową aplikowaną z pozycji uzupełniających się wzajemnie produktów np. wody toaletowej, wody perfumowanej czy aromatyzowanego balsamu do ciała.
Jak tłumaczy Marta Siembab, to był dominujący trend do początków XXI wieku i miał swoje plusy: pozwalał stopniować zapach, który lubimy, pracując wyłącznie jego intensywnością. Dziś bywa to trudniejsze o tyle, że wiele marek różnicuje formułę wody perfumowanej i toaletowej. Wciąż jednak pod hasłem "perfumy na lato" możemy próbować kilku woni na raz, spryskując skórę na modłę arabską różnymi kompozycjami w różnych miejscach, np. jedną na nadgarstkach, inną za uchem czy na przedramionach.
Duety zapachowe aplikowane jeden na drugi będą wymagać próby na "sucho", zanim w ciemno się na nie zdecydujemy: bo o ile "głowy" zapachów mogą dobrze zagrać w parze, warto upewnić się, że serca albo bazy nie będą się gryźć.
A jak to jest z perfumami na lato przywożonymi z wakacji? "Wspomnienia należy planować z wyprzedzeniem", przekonuje Marta Siembab i podpowiada, że wyjeżdżając w nowe dla nas rejony możemy celowo sprzęgnąć je z jakimś zapachem. Co ciekawe, to wcale nie muszą być od razu nowe perfumy na lato - wystarczy zapachowe mydło, perfumowany krem z filtrem czy balsam do rąk, którego dotychczas nie stosowałyśmy.
I ważna sprawa: po powrocie z wakacji nie używamy go na co dzień, np. mydło, które zabieram na Islandię i staje się dla mnie zapachem Islandii, pozostanie nim tylko wtedy, gdy będę do niego wracać sporadycznie. W przeciwnym razie szybko się "uzwykli" i straci swoją moc.
A jeśli planujemy lato spędzić w mieście? Nawet najdalsze zakątki świata nadal mamy w zasięgu ręki, bo wśród perfum na lato są także zapachy stworzone jako ukłon w stronę wybranych destynacji.
Taki jest np. Gdańsk marki Gallivant. Stworzony trochę na przekór wszystkiemu co się nam z polskim morzem kojarzy: nie ma tu ani chłodu wiatru, słonych nut morskiej wody ani rześkości morskiej bryzy, ale po czasie, w najniższej bazowej warstwie, faktycznie ujawnia pewną szorstkość i mrok.
"Gdańsk nie jest melancholijny, ale na pewno złożony, ekspansywny i niezwykle komfortowy w noszeniu", przekonuje w rozmowie z nami perfumiarz i dodaje, że jako wielbiciel tego miasta z przyjemnością uciekłby od zamykania go w szufladce „perfumy na lato”. Zapytany o to, dla kogo powstał, odpowiada przewrotnie: "Jesteśmy znacznie bardziej oryginalni niż bylibyśmy skłonni otwarcie to przyznać" i zachęca do tego, by sięgnąć po Gdańsk, gdy potrzebujemy podnieść sobie wibracji.
To jest czytelne także z poziomu samych nut: kontrast korzennych akordów miodu i śliwki z kardamonem z akcentami drzewnymi i absolutem tytoniowym oraz ziemistą ambrą w bazie, układa się w nieoczywisty obraz miasta-symbolu, które uwiodło założyciela marki Gallivant, Nicka Stewarda na tyle, by oddać mu zapachowy hołd. I który - trochę na przekór jego własnym deklaracjom – będzie znakomitym wyborem dla wszystkich tych, dla których perfumy na lato mają być przede wszystkim nietuzinkowe.
Od kilku sezonów podobnym tropem idzie także marka Chanel. Najnowszy zapach z kolekcji Les Eaux de Chanel, czyli Paris-Paris, to kolejny przystanek na trasie ulubionych destynacji Mademoiselle Gabrielle. Sportretowana przez Oliviera Polge’a francuska stolica ma tu znacznie więcej niż jedno oblicze: zbudowana wokół róży damasceńskiej dynamiczna i pełna pozornych sprzeczności kompozycja w otwarciu zachwyca świeżością cytryny i bergamotki, w sercu za sprawą różowego pieprzu nabiera zmysłowości, a wybrzmiewająca w bazie paczula sprawia, że całkiem traci się dla niej głowę.
Ale wybierając perfumy na lato nie można pominąć Memo Paris, czyli brandu, który wyspecjalizował się w tworzeniu zapachowych wizytówek miast. Dziś ma ich w porfolio całe mnóstwo, a określenie "Ppodróż jest celem samym w sobie" najlepiej oddaje ducha przygody, w którą marka nas porywa i której nie chce się (i na szczęście nie trzeba) kończyć. Tego lata na pewno damy się zaprosić do Argentyny, do tanga z akordami róży, upojnymi białymi kwiatami i balsamicznym oudem, choć wcale niemniej kusząco zapowiada się wyprawa na Corfu: z Memo odbędzie się pod hasłem wysyconych piżmem szyprowych nut z lekko kwaskowym rabarbarem, delikatnym bukietem kwiatów i z mlecznym sandałowcem w tle.
A Wy? Macie swoje ulubione perfumy na lato?