Recenzje

Muzyki z tego filmu będziemy słuchać całe wakacje. "Gaucho Gaucho" koi widza

Muzyki z tego filmu będziemy słuchać całe wakacje. "Gaucho Gaucho" koi widza
Fot. mat. prasowe

"Gaucho Gaucho" to kojąca historia o gauchos, argentyńskich kowbojach, żyjących w zgodzie z naturą i tradycjami. Nowy film twórców niezapomnianych „Truflarzy” przemówi do zafascynowanych niedawnym „Perfect Days”. 

Dokument Michaela Dwecka i Gregory’ego Kershawa to wizualna, wysmakowana uczta. Czarno-białe zdjęcia podkreślają, że niemal każdy kadr mógłby się znaleźć na wystawie w galerii sztuki. Niemal 1,5-godzinny dokument skupiony jest na ciszy. Twórcy oddają głos swoim bohaterom, wstrzymując się od jakiegokolwiek komentarza. A gaucho mówią niewiele, jakby każde słowo trzeba było racjonować jak niewielkie porcje dostępnego jedzenia.

Podobnie jak w przypadku „Truflarzy”, opowiadającego w starszych mężczyznach zajmujących się poszukiwaniem trufli we włoskiej Albie, „Gaucho Gaucho” pokazuje odchodzący świata dawnych tradycji. Młodzi ludzie nie chcą pozostawać w regionie Salta w północnozachodniej części Argentyny, gdzie szanse zarobkowe są ograniczone. Jednym z wyjątków jest nastoletnia Guada, która pragnie zostać jedną z nielicznych kobiet-gaucho. W szkole zapytana dlaczego nie nosi obowiązkowego mundurka mówi, że swobodnie czuje się tylko w stroju gaucho. Jednak inni gauchos, czyli argentyński odpowiednik kowboja, nie są jej przychylni. Wypadki podczas zawodów w ujeżdżaniu koni, jeden z elementów tej kultury, powodują że kobiety-gaucho często nie mogą zajść w ciążę. Nic więc dziwnego, że nawet jej ojciec jest sceptyczny. Żeby w pełni zrozumieć czemu Guada zakochuje się w tym świecie, przyglądamy się dwóm nastolatkom, Lucasowi i  Pancho, którzy podczas szkolnych wakacji samotnie wyruszają w wyprawę pampasami. Z rodzinami kontaktują się podpalając suchy kaktus, aby dym powiadomił rodziców że wszystko z nimi w porządku. To wolność, której nigdzie indziej na świecie się nie uświadczy.

Lelo_s Birthday

„Gaucho Gaucho” to również świadectwo relacji człowieka z naturą, zmienioną w skutek zmian klimatycznych. Pojawiający się w oddali kondor, olbrzymi ptak drapieżny, staje się obiektem współczucia starszych mężczyzn, ponieważ z uwagi na susze i zubożeni fauny, nie ma jak wykarmić młodych. Jednak cykliczność jest wpleciona w relacje gaucho z otaczającą przyrodą. Mężczyźni modlą się o deszcz, łącząc chrześcijańską wiarę z lokalnymi tradycjami. Ich modlitwy zostają wysłuchane. Po długiej suszy nadchodzi upragniony deszcz. 

Pray for rain

Kolejnym bohaterem filmu jest przepiękna muzyka. Tradycyjne melodie regionu przeplatają się tu z legendarnymi piosenkami takimi jak przebój Los Gatos „La Balsa” z 1967 roku, oraz twórczością współczesnych artystów, w tym uwielbianego w Polsce Devendry Banharta. Ta ścieżka dźwiękowa będzie idealnym tłem na przyjęcia ogrodowe tego lata.

"Gaucho Gaucho" nie romantyzuje życia argentyńskich ujeżdżaczy koni. To trudny zawód, w którym człowiek zdany jest na kaprysy przyrody. Jednak widz wychodzi z kina ukojony spokojnym rytmem tego dokumentu i jego niewątpliwym pięknem. 

 

 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również