Portret

Salma Hayek: Dobrze jest być seksownym, ale kiedy widzą w tobie tylko to, przestaje być miło

Salma Hayek: Dobrze jest być seksownym, ale kiedy widzą w tobie tylko to, przestaje być miło
Fot. akpa

W życiu zawsze dążyła do jednego: żeby być niezależną. Nie przywiązuje się do sławy, pieniędzy czy nawet miłości. Dobrze wie, czego pragnie i konsekwentnie realizuje marzenia. Idzie swoją drogą!

Kiedy w wieku 25 lat opuściła Meksyk i wyruszyła do Los Angeles na poszukiwanie szczęścia, cała rodzina pukała się w głowę. – Co Ty robisz, dziewczyno? Nawet nie znasz dobrze języka – powtarzali z troską. Teraz są z niej dumni, bo Salma Hayek (54 l.) jako jedna z pierwszych latynoskich aktorek przebiła szklany sufit w Hollywood.

Miała swój cel!

Mówi, że w pięćdziesięciu procentach jest Libanką, a w pięćdziesięciu – Hiszpanką, co nie zmienia faktu, że w Mieście Aniołów jest postrzegana jako Latynoska. Arabskie korzenie ma po ojcu, dyrektorze firmy naftowej, a europejskie – po matce, która była śpiewaczką operową. Ma też młodszego o sześć lat brata, Samiego, projektanta mebli. Wyjeżdżając do Stanów Zjednoczonych, zostawiła kochającą rodzinę, a także rozwijającą się już karierę. Już wtedy miała bowiem na koncie udział w dwóch bardzo popularnych w Meksyku telenowelach. Salma jednak pragnęła czegoś więcej.

Początkowo, jako nielegalna emigrantka, uczyła się języka, a także chodziła na castingi. Studia filmowe nie chciały jej zatrudnić ze względu na latynoskie pochodzenie. Zagrała kilka małych ról. Nic więcej. Wreszcie nadszedł 1995 roku i film który odmienił jej życie - „Desperados”. U boku Antonio Banderasa zagrała w nim zmysłową Carolinę.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Pronounced as "dye ren" (@dyron_rises)

Ja, seksbomba?

– Jak to się stało do diabła, że nagle stałam się symbolem seksu? – wciąż się zastanawia. – Nikt nie wie, z jak wielką trudnością zagrałam miłosną scenę. Cały czas płakałam na planie, ponieważ nie chciałam być naga przed kamerą. Wciąż myślałam o moim ojcu i bracie – wspomina. – Zajęło to osiem godzin, zamiast godziny. Prawie zostałam zwolniona – dodaje. Bardzo przeżywała, że krytycy i publiczność widzieli w niej tylko zmysłowe ciało. Ona marzyła, żeby pokazać swój talent aktorski. – Dobrze jest być seksownym, ale kiedy widzą w tobie tylko to, przestaje być miło – twierdzi. Stereotyp mówi, że seksbomba jest ładna i głupia. – Reżyserzy pytali: „Co myślisz o scenariuszu?”. Gdy mówiłam: „Mam wiele pytań”, byli zdezorientowani. Nie tego ode mnie oczekiwali. Nie cieszyłam się więc zbytnią popularnością – przyznaje dziś gwiazda.

Różowe okno na świat

Postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Założyła firmę producencką Ventanarosa (w tłumaczeniu z języka hiszpańskiego – „okno w kolorze różowym”). W 2002 roku na ekrany kin wszedł dramat biograficzny „Frida”, w którym zagrała główną rolę i którego była producentem wykonawczym. Miała też decydujący wpływ, jeśli chodzi o scenariusz. Film był nominowany do Oscara w sześciu kategoriach, w tym dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej. – Pragnęłam zrobić chociaż jeden film, z którego, jeśli umarłabym następnego dnia, byłabym bardzo dumna – wspomina dziś Salma.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez 발레니나 balletnina (@balletnina)

 

Do momentu zagrania Fridy wciąż postrzegana była głównie jako seksbomba. Niezmiernie jej to doskwierało. Z bólem przekonała się, że tak widzi ją także wiodący producent tego filmu, wówczas najbardziej wpływowy człowiek w Hollywood, czyli Harvey Weinstein. Wkrótce gwiazda dołączyła do długiej listy kobiet, które w 2017 r. przyznały, że były przez niego molestowane seksualnie. W wywiadzie dla New York Timesa powiedziała, że lata temu milczała, bo nie sądziła, że jej głos będzie ważny albo coś zmieni. – Chciałam uchronić samą siebie i tych, których kocham – wyznała. I dodała szczerze, że podczas kręcenia „Fridy” przeszła załamanie nerwowe.

Spełniona kobieta

Film został doceniony, a ona za rolę Fridy otrzymała nominację do Oscara. Następnie ściągnęła do USA meksykański serial „Brzydula Betty” (polski format to „BrzydUla”), który również odniósł wielki sukces. Wreszcie czuła się doceniona jako aktorka i zdobyła niezależność finansową. Dziś z powodzeniem prowadzi firmę, działa charytatywnie i z pasją wspiera kobiety w walce o równouprawnienie. Jest też spełniona jako matka i żona. Od 2006 roku jest w związku z francuskim biznesmenem Francois-Henri Pinaultem, z którym w 2007 doczekała się córeczki Valentiny Palomy. Dziś Salma apeluje więc  do wszystkich pań: – Znajdź swoją drogę, odkryj, czego pragniesz, a nie idź za tym, czego inni chcą dla Ciebie. Tylko wtedy znajdziesz szczęście. Ona znalazła.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Salma Hayek Pinault (@salmahayek)

 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również