Zasadniczość jest jak gorset, który krępuje naszą spontaniczność i luz. Aby uwolnić się z tej pułapki, musimy zastanowić się nad własnymi motywacjami. Czy trzymamy się sztywno jakichś zasad, bo naprawdę wierzymy, że są one niezbędne, czy tak naprawdę podpowiadają je nam nasze lęki i obawy? Sztywne trzymanie się zasad daje iluzję kontroli, ale zwykle jest barierą w komunikacji i zamyka drogę do porozumienia.
Wszystkie znamy kogoś, kto wywołuje w nas usztywnienie i napięcie, przy kim czujemy się zobligowane do zachowywania się w określony sposób i trzymania mentalnych rąk na kołdrze. Czasem jest to teściowa, czasem ojciec, szef lub spięta koleżanka z pracy. Mamy na takich ludzi różne określenia, rzadko kiedy cenzuralne, najczęściej nazywające niezaspokojone potrzeby takiej osoby.
Tymczasem prawda o genezie ich zasadniczości bywa godna współczucia. Matki, siostry, szefowe czy koleżanki z pracy są niejednokrotnie obciążone presją, by "trzymać wszystko w ryzach", a ta presja bywa zarówno zewnętrzna jak i wewnętrzna. Wrośnięte w nas przekonanie, że wszystko musi być zgodne z zasadami, w codziennej praktyce prowadzi do napięć i osamotnienia.
"Człowiek, który nieustannie opiera swoją relację na sztywnej zasadzie, przypomina żeglarza, który zamiast steru ma twardą deskę" – mówi psycholog społeczny dr Ewa Kamińska. Budowanie relacji na formalności i dystansie wydaje się niektórym prostą drogą do zdobycia szacunku i autorytetu. Jednak badania psychologiczne pokazują, że takie podejście zawodzi i szkodzi więziom z innymi.
Prawdziwy autorytet nie wymaga zasadniczości i zakazów, opiera się na autentyczności, otwartości, empatii i umiejętności kompromisu. "Zasadniczość to nie to samo, co autentyczność" – podkreśla dr Tomasz Wróblewski, terapeuta rodzinny. W relacjach rodzinnych czy partnerskich formalność robi z nas strażnika porządku i utrudnia budowanie wzajemnego zaufania. Dr Wróblewski dodaje: "Gdy rodzic mówi do dziecka: ‘Nie wolno, bo tak powiedziałem’, niszczy możliwość dialogu, w którym dziecko mogłoby zrozumieć kontekst decyzji i nauczyć się czegoś więcej niż ślepego posłuszeństwa".
Psychoterapeutka Anna Zielińska przypomina: "Dystans, który wprowadzamy przez formalność, mówi więcej o naszych lękach niż o potrzebach drugiej osoby. To próba ochrony siebie przed odrzuceniem, ale skutkuje właśnie tym, czego się boimy – oddaleniem".
W wielu rodzinach widać model wychowania, w którym autorytet rodzica jest niekwestionowany i wyrażany poprzez stanowcze nakazy. Ten sposób zarządzania relacjami może przynieść efekty krótkoterminowe – posłuszeństwo dziecka, uległość partnera – ale długoterminowo niszczy fundamenty bliskości.
Badania prowadzone przez zespół dr Louise Baum podkreślają, że relacje oparte na sztywnej strukturze często kończą się buntem, zachowaniami pasywno-agresywnymi lub emocjonalnym wycofaniem drugiej strony, a "długotrwałe życie w cieniu zasad tworzy poczucie braku przestrzeni do wyrażania siebie, co prowadzi do frustracji i oddalenia".
Zasadniczość często maskuje trudne emocje – lęk przed utratą kontroli, niepewność własnej wartości czy obawę przed odrzuceniem. Próbując budować mur z zasad chronimy się przed potencjalnym bólem, ale zamykamy drogę do bliższego kontaktu z innymi.
Psycholog społeczny prof. Jan Kowalski przypomina: "Człowiek z natury jest istotą społeczną. Gdy tworzymy zasieki, w gruncie rzeczy walczymy z samą naturą relacji międzyludzkich, które bazują na otwartości i gotowości do dialogu".
W wielu rodzinach kobiety są niepisanymi strażniczkami porządku. To one często pilnują, by wszystko przebiegało zgodnie z planem – od codziennej logistyki po świąteczne tradycje. W tych rolach zasadniczość bywa mylnie postrzegana jako odpowiedzialność. Jednak psycholog dr Magdalena Świderska zauważa: „Kobieta, która za wszelką cenę dąży do utrzymania porządku, często działa wbrew sobie, a także wbrew relacjom, które powinny opierać się na współpracy, a nie na kontroli.”
Przykłady są liczne: matki, które narzucają dzieciom sztywne harmonogramy; siostry, które za wszelką cenę starają się „porządkować” życie rodzeństwa; koleżanki z pracy, które pilnują formalności nawet kosztem atmosfery w zespole. Często te postawy wynikają z dobrej intencji, ale ich odbiór jest często odwrotny i zamiast wdzięczności pojawia się dystans i frustracja.
„Zasadniczość u kobiet jest w dużej mierze efektem społecznych ról, które od wieków narzucają im konieczność bycia podporą rodziny i strażniczką moralności” – tłumaczy prof. Joanna Kalinowska, socjolożka. Od najmłodszych lat jako dziewczynki jesteśmy uczone, że nasza wartość zależy od tego, jak dobrze radzimy sobie z organizowaniem życia innych. Ta narracja jest wzmacniana w dorosłym życiu, gdy oczekuje się od nas, że będziemy perfekcyjnymi matkami, żonami czy pracownicami.
Zasadniczość staje się więc mechanizmem obronnym. Kobieta, która czuje presję, by sprostać oczekiwaniom, zaczyna stosować sztywne zasady, bo w ten sposób zyskuje poczucie kontroli. Problem polega na tym, że ta kontrola jest złudna. Jak zauważa dr Świderska: „Im bardziej próbujemy trzymać wszystko w ryzach, tym bardziej ryzykujemy, że sami stracimy równowagę.”
W rodzinach zasadniczość zwykle prowadzi do sporów i emocjonalnego oddalenia. Matki wymagające od dzieci nieustannego podporządkowania zasadom często nie zauważają, że tracą z nimi kontakt. Zamiast relacji opartej na zaufaniu powstaje mur.
„Sztywność w wychowaniu to jeden z głównych powodów, dla których dzieci zamykają się emocjonalnie przed rodzicami” – wskazuje dr Tomasz Wróblewski. Dziecko wychowane w takim środowisku czuje, że nie ma miejsca na błędy czy spontaniczność, co prowadzi do obniżonego poczucia własnej wartości.
Siostry, które próbują „ustawiać” swoje rodzeństwo, często wywołują niechęć zamiast wdzięczności. Relacja, która mogłaby być oparta na wsparciu, zamienia się w rywalizację lub frustrację.
Zasadniczość w pracy
„W środowisku zawodowym sztywność zasad często odbierana jest jako brak zaufania do innych” – zauważa prof. Piotr Nowak, specjalista ds. zarządzania. Kobiety na stanowiskach kierowniczych, które próbują budować autorytet przez formalność, mogą spotkać się z antypatią i oporem.
Pracownicy kontrolowani a nie wspierani są zdemotywowani, co wpływa fatalnie na atmosferę w zespole. Jednocześnie kobieta w roli szefowej, która jest zbyt zasadnicza, często doświadcza izolacji. „Przywództwo nie polega na narzucaniu zasad, ale na tworzeniu przestrzeni, której każdy może rozwijać swoje kompetencje” – dodaje Nowak.
Nie oznacza to, że granice są zbędne. Przeciwnie, są niezbędne w każdej relacji, ale działają gdy są elastyczne i negocjowalne. Powinny być jedynie umowne, by można było je przesunąć, kiedy obie strony mają taką potrzebę.
"Dojrzałe relacje bazują na umiejętności rozmowy o granicach, a nie na ich bezdyskusyjnym narzucaniu" – podkreśla psycholog Anna Matusiak. Jej zdaniem zasady wynikające z autentycznej rozmowy mają większą szansę na akceptację, ponieważ druga strona czuje, że jej zdanie jest brane pod uwagę.
Samo zrozumienie, że sztywność jest przeszkodą, to pierwszy krok. Kolejnym jest praca nad elastycznością w komunikacji i zdolnością do słuchania. Kilka praktycznych wskazówek:
„Pierwszym krokiem jest uświadomienie sobie, że zasady to narzędzie, a nie cel sam w sobie” – mówi Anna Zielińska. Drugi krok to praca nad elastycznością.
Osoby zasadnicze, kontrolujące i trzymające się sztywnych zasad, często wywołują u innych napięcie i dyskomfort, a każde odstępstwo od reguł spotyka się z ich dezaprobatą lub ostrą reakcją. Jak sobie z tym poradzić jednocześnie będąc sobą?
Uniwersalną zasadą jest zrozumieć, a nie konfrontować i eskalować. "Najważniejsze to nie wchodzić w grę zasadniczości, którą narzuca druga strona" – podkreśla psycholog Anna Matusiak. Jeśli odpowiemy sztywnością na sztywność, jedynie pogłębimy napięcie. Kluczem jest spokojne i uprzejme stanowienie swoich granic, ale bez agresji czy potrzeby udowadniania racji.
Zasadnicze osoby często oczekują konkretów. Jeśli wiemy, że rozmowa z taką osobą może stać się trudną przeprawą, lepiej przygotujmy się wcześniej, by móc opierać argumenty na faktach. "Ludzie sztywni w swoich zasadach łatwiej akceptują zmiany, jeśli widzą w nich logikę i porządek" – zauważa dr Tomasz Wróblewski. Jeśli więc przedstawimy swoje propozycje w uporządkowany sposób i unikając chaotycznych wyjaśnień, mamy szansę na wyjście z rozmowy z sukcesem.
Dobrą strategią wobec zasadniczych osób jest wybór bitew, jakie toczymy. Nie wszystko trzeba kwestionować, oceniać czy poprawiać. Jeśli jakieś zasady lub przyzwyczajenia tej osoby nie wpływają negatywnie na nasze życie, czasem warto je po prostu przemilczeć i zaakceptować. "Cisza wobec drobnostek nie oznacza uległości, ale świadome oszczędzanie energii na kwestie naprawdę istotne" – przypomina psycholożka Anna Zielińska.
Nie chodzi o to, by dostosowywać się do zasad zasadniczej osoby, ale też nie warto ostentacyjnie ich łamać. "Najskuteczniejszą strategią jest spokojne, ale stanowcze wyrażanie siebie" – mówi prof. Świderska. W praktyce oznacza to np. mówienie: "Rozumiem, że to dla Ciebie ważne, ale ja czuję się bardziej komfortowo, robiąc to inaczej". Taki sposób wyrażania siebie pozwala uniknąć bezpośredniej konfrontacji, równocześnie nie rezygnując z własnych potrzeb.
Ludzie zasadniczy wkładają zadziwiająco wiele energii w organizowanie rzeczywistości wokół siebie, choćby i ku zgrozie otoczenia, ale często jednak płyną z tego konkretne korzyści. Warto wtedy to zauważyć i powiedzieć coś miłego: "Widzę, że bardzo dbasz o to, żeby wszystko działało sprawnie, to jest naprawdę imponujące". Komplementy mogą pomóc złagodzić napięcie i stworzyć lepszą atmosferę w relacji.
Budowanie relacji na zasadach nie oznacza ich niszczenia, ale wymaga świadomości, że same zasady nie wystarczą. "Prawdziwe więzi tworzymy, gdy mamy odwagę zdjąć zbroję i spojrzeć drugiemu człowiekowi w oczy", przypomina prof. Kowalski. Sztywność oddala, a elastyczność i otwartość pozwalają nawiązać autentyczny kontakt – jedyny, który ma szansę przetrwać próbę czasu.
Według prof. Kalinowskiej "zasadniczość to pułapka, która pozornie daje nam poczucie bezpieczeństwa, ale w rzeczywistości oddala nas od innych". Osoby uwolnione z potrzeby kontrolowania i sztywnego trzymania się zasad odkrywają, że o wiele lepiej żyje się w elastyczności i otwartości. Relacje nie są przecież poligonem do egzekwowania swoich rozkazów, tylko przestrzenią, w której powinniśmy się uzupełniać, wspierać i budować dobre emocje - wtedy bycie razem staje się milsze i lepsze dla wszystkich.