Agnieszka Osiecka żyła na własnych zasadach. Szukając miłości, goniła za czymś, co nieuchwytne. Niczego nie chciała odkładać na później...
Kiedy na festiwalu w Opolu w 1985 roku Maryla Rodowicz zaśpiewała "Niech żyje bal", publiczność nie kryła zachwytu. Piosenka z muzyką Seweryna Krajewskiego i ze słowami Agnieszki Osieckiej stała się jednym z największych hitów królowej polskiej estrady, która od lat przyjaźniła się z poetką.
To ona napisała dla niej słowa wielu przebojów, między innymi "Małgośkę", "Damą być", "Sing Sing" czy "Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma". Agnieszka Osiecka poruszała serca, pisząc o tym, co każdy zna doskonale: o miłości, tęsknocie, smutku. Patrzyła na świat przenikliwie, refleksyjnie, z melancholią. Uciekała przed stabilizacją, nie chcąc zaznać tak zwanej życiowej mądrości. - Życie ma swoje wybryki - i to cały jego wdzięk - pisała w pamiętniku.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Agnieszka Osiecka urodziła się 9 października 1936 roku w Warszawie. Rok później jej rodzice przenieśli się do Zakopanego. Ojciec, Wiktor, był pianistą. Matka, z wykształcenia polonistka, przez lata prowadziła kawiarnię artystyczną. O ojcu poetka mówiła, że był oryginałem i że to on wychował ją na dziwadło. Po wojnie wrócili do Warszawy, do mieszkania na Saskiej Kępie.
W czasach, gdy jej rówieśnicy spędzali czas, bawiąc się na podwórku, ona pobierała lekcje języków, pływania i prowadziła z ojcem dysputy. To on mobilizował ją do nauki i do tego, aby wszystko w jej życiu działo się szybko. Maturę pisała w wieku 16 lat, studia dziennikarskie ukończyła, mając 19, a łódzką Filmówkę cztery lata później. Wtedy też rozpoczęła pracę w Studenckim Teatrze Satyryków. Przez lata skomponowała dla niego aż 166 utworów, wśród nich sławnych "Okularników". Jednak to miłość wyznaczała rytm i treść jej życia, a także pisania.
Miała 22 lata, gdy poznała starszego o dwa lata Marka Hłaskę. On był już uznanym pisarzem, ona początkującą poetką. Ich miłość wybuchła z ogromną siłą i choć każde z nich miało inną wizję przyszłości, zostali narzeczonymi. Piękni dwudziestoletni, rozchwytywani, zakochani. Przyszło im jednak żyć w nienormalnych czasach. Hłasko wyjechał za granicę, a na jego powrót nie zgadzała się ówczesna komunistyczna władza. Tęsknili, pisali listy, jednak dane im było spotkać się dopiero po 10 latach, jakby na chwilę, bez szans na wspólne życie.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Po Hłasce została Osieckiej maszyna do pisania, z którą nie rozstawała się nigdy, i na której pisała do końca życia. Dwa razy wyszła za mąż. Po raz pierwszy w 1962 roku za producenta filmowego, Wojciecha Frykowskiego. Pobrali się w Zakopanem, a świadkami byli aktor Bogumił Kobiela i kompozytor Krzysztof Komeda. Rozwiedli się półtora roku później.
- Przez parę tygodni byłam zakochana jak głupia koza. Serce mi skakało jak na zabawie - wspominała tę miłość Agnieszka Osiecka.
Drugi raz, w październiku 1966 roku, Agnieszka Osiecka poślubiła reżysera teatralnego, Wojciecha Jesionkę. Ten związek trwał jeszcze krócej - rozstali się po roku wspólnego życia. Pomiędzy małżeństwami wdała się w romans ze starszym od siebie o 21 lat, znanym ze słynnego Kabaretu Starszych Panów, Jeremim Przyborą. Ona traktowała tę miłość jak każdą inną, on dla niej zostawił drugą żonę i syna. Ich związek wyszedł na jaw wiele lat po śmierci obojga, gdy ukazały się, wydane za zgodą córki Osieckiej i syna Przybory, "Listy na wyczerpanym papierze", jakie do siebie pisali.
W miłości Osiecka zatrzymała się na dłużej przy dziennikarzu Danielu Passencie. Jemu urodziła swoje jedyne dziecko: córkę Agatę. Byli rodziną przez 6 lat. Wyjechali razem do Stanów Zjednoczonych, jednak Agnieszka Osiecka postanowiła wrócić do Polski. Sama. - Była mamą na dochodne - mówiła w wywiadzie jej córka, Agata Passent.
Poetka znów oszalała dla miłości. Tym razem serce Agnieszki Osieckiej nie mogło oprzeć się urokowi znanego pisarza i eseisty. Niestety, była to trudna relacja. On, młodszy o 15 lat, jako jedyny z mężczyzn, którzy pojawili się na jej drodze, nie uległ urokowi poetki. - Jak potępieniec kochałam przez 14 lat jednego Zbyszka. Ja dla Zbyszka zrobiłabym wszystko. I wszystko bym zostawiła. Niestety, nie miałam szansy się poświęcić - wspominała z żalem. Kupiła mu mieszkanie, do którego nie miała nawet kluczy, a i tak ich związek się rozpadł.
Znajomi i przyjaciele wiedzieli o jej słabości do alkoholu. Po kolejnych życiowych rozczarowaniach topiła w nim smutki. Jednak nawet w tych ostatnich, trudnych latach poetka nie była sama. Związała się z młodszym o 27 lat niemieckim reżyserem teatralnym, André Ochodlo. Poza emocjami łączyła ich głęboka więź intelektualna. Do końca pracowali nad tekstem sztuki dla teatru Atelier w Sopocie, który dziś nosi imię poetki.
Agnieszka Osiecka zmarła 7 marca 1997 roku w warszawskim szpitalu na raka jelita grubego. Miała 61 lat. Pamięć o wybitnej poetce, spod pióra której wyszło ponad dwa tysiące piosenek czy znane wszystkim hasło reklamowe "Coca-Cola, to jest to!", pielęgnuje jej córka. Założyła fundację "Okularnicy". Zaś co roku, w Sopocie, odbywa się konkurs na interpretację jej piosenek Pamiętajmy o Osieckiej.
Żyła wyłącznie na własnych zasadach. Podróżowała, poznawała ludzi, wciąż na nowo zakochiwała się i odkochiwała. Poszukując miłości, goniła za czymś, co nieuchwytne, co da jej szczęście. Często powtarzała, że nie wolno niczego odkładać na później, bo żadnego później może po prostu nie być.
- Nagle, nie wiadomo kiedy, nie wiadomo kto i nie wiadomo dlaczego, wyłączy ci prąd w środku dnia i pstryk, wszystko zgaśnie - przekonywała Osiecka.
Jej barwne życie, bal nad bale, jak śpiewała Maryla Rodowicz, było gotowym materiałem na film. I tak się w końcu stało. Serial "Osiecka" można od kilku tygodni oglądać w TVP1. W poetkę wciela się w nim brawurowo Magdalena Popławska.