Z aktorką Agnieszką Żulewską rozmawiamy o presji ciążącej na współczesnych nastolatkach, międzynarodowych rolach oraz jak macierzyństwo pozwoliło jej lepiej wcielić się w Kamilę w serialu "Porządny człowiek".
W serialu "Porządny człowiek" Agnieszka Żulewska wciela się w rolę Kamili, prawniczki i matki, której syn pobił kolegę w szkole. Kamila gotowa jest posunąć się do wszystkiego, aby uratować syna przed sądem. W rozmowie z twojstyl.pl aktorka zdradziła jak jej własne macierzyństwo pozwoliło jej inaczej spojrzeć na graną postać, co jej serialowy kostium mówi o Kamili i i jak gra w popularnych na całym świecie serialach wpływa na jej filmową karierę.
W wywiadzie dla „PANI” po urodzeniu dziecka powiedziała Pani: „dopiero teraz zrozumiałam historie o matkach, które są w stanie podnieść tira. To siła, która się w nich rodzi, aby obronić dziecko, gdy coś mu grozi”. Czy to doświadczenie pomogło Pani bardziej wiarygodnie stworzyć postać Kamili, matki Arka, oskarżonego o pobicie syna głównego bohatera „Porządnego człowieka”?
Tak. Myślę, że wcześniej jak grałam mamy to posługiwałam się wyobrażeniem. Przy pracy nad “Porządnym człowiekiem” byłam bogatsza o realne doświadczenie. Mogłam głębiej zrozumieć walkę o swoje dziecko, przywiązanie do niego i wielką, bezgraniczną miłość, przy jednoczesnej wielkiej na to samo dziecko złości. Ta paleta uczuć jest ogromna i wszystko się na niej miesza. Wcześniej mogłam się tego tylko domyślać. Nie wiedziałam, że tych uczuć może być tak wiele, że mogą być tak silne, że mogą być tak różnorodne.
Ciekawe jest dla mnie w tym serialu właśnie pokazanie z jednej strony tej siły, która powoduje, że Kamila jest w stanie zrobić wszystko dla swojego syna, a z drugiej strony, że nie boi się również mówić o takich trudnych aspektach tej relacji. „Porządny człowiek” to kolejny, po niedawnym „Dojrzewaniu”, serial wpisujący się w opowieść o trudnych relacjach rodziców z dojrzewającymi dziećmi. Uważa Pani, że obecnie trudniej jest być rodzicem nastolatka?
Czasy, w których żyjemy, z jednej strony pomagają nam w tym, żeby bardziej zrozumieć ten bardzo trudny moment jakim jest dojrzewanie, ponieważ mamy dostępną literaturę, ponieważ wiele się o tym mówi. Mamy bardzo duży dostęp do wiedzy na temat tego jak wspierać swoje dziecko i jak wspierać siebie w tym momencie dojrzewania naszych dzieci. Ale też czasy są ekstremalnie trudne. Dla wszystkich, ponieważ sprzyjają absolutnemu rozproszeniu. Wydaje mi się, że moje pokolenie miało lepsze warunki na łagodniejsze dojrzewanie. Przede wszystkim nie mieliśmy takiej możliwości nieustannego porównywania siebie z ludźmi z kompletnie innych stron świata, z kompletnie innych okoliczności. Byliśmy zakotwiczeni tylko w swoich czasach, w swoich miejscach i czuliśmy się na miejscu. Mogliśmy się jedynie porównywać do osób, które mają podobnie do nas. Nie było takich różnic i przepaści. Więc z jednej strony tak, mamy dojście do wiedzy, która nas wspiera, ale z drugiej strony czasy naprawdę są piekielne. Dobre jest natomiast to, że można śmiało przyznawać się do różnych emocji, można śmiało je wyrażać. To jest chyba w tym najważniejsze, żeby był ten wentyl, żeby sobie mówić pewne rzeczy i żeby mówić na głos o tym, że zdarzają się momenty, w których nienawidzę swojego dziecka bo nie daję rady, bo nie mam siły, bo jestem po prostu wykończona/wykończony. Ten brak porozumienia i ten brak możliwości dogadania się w tym momencie jest tak duży, że po prostu następuje rozpad.
Podoba mi się w roli Kamili to, że to nie jest taka jednowymiarowa postać. Rozmawiałyśmy już o niej w kontekście bycia matka, ale w kolejnych odcinkach widzimy ją także jako odnoszącą sukcesy prawniczkę, a także kobietę. Czy to właśnie ta złożoność zainteresowała Panią w tej roli?
Powiedziałabym, że do projektu najbardziej przyciągnęła mnie osoba reżyserki Aleksandry Terpińskiej. Tutaj tak naprawdę ciężar scenariusza opiera się na głównym bohaterze. Oczywiście nie mówię, że to była nieciekawa propozycja, ponieważ jest to postać nieoczywista, widzimy tutaj jej różne strony i to chyba było w tym najciekawsze. To nie jest taka jednowymiarowa osoba. Jest po prostu żywym człowiekiem, który w różnych sytuacjach pokazuje swoje cienie, wady, ale też siłę. Ta wielowymiarowość była więc ciekawa.
Kostium też jest zawsze ważnym elementem budowania postaci. W przypadku Kamili mam wrażenie, że jej garderoba z jednej strony pokazuje silną osobowość, profesjonalistkę, ale także pewną nonszalancję.
W trakcie przygotowań do roli aktorzy i aktorki zawsze konsultują się z kostiumografką, to część procesu. To jest wszystko kwestia spotkań, rozmawiania o tym, zmian i wdrażania naszych pomysłów oraz pomysłów kostiumografek. Więc oczywiście nigdy to nie jest przypadkowe i nigdy nie dostajemy czegoś, co jest po prostu przygotowane, tylko to jest koncepcja wspólna.
Jeśli chodzi o nonszalancję to nie wiem, bardziej właśnie wydawało mi się, że stawiamy na taki rodzaj swobody, który wiąże się z tym, że ma dziecko, które jest dzieckiem z niepełnosprawnością. W związku z tym ona musi czuć się po prostu naprawdę komfortowo i wygodnie, a jednocześnie wyglądać elegancko z uwagi na pracę. Musi mieć ubiór, który sprawdzi się zarówno w pracy, jak i w tym o robi po pracy i przed pracą. Więc wydaje mi się, że to była główna wytyczna tego, co wybierałyśmy. Nie mogła być to po prostu kobieta na szpilkach, bo zwyczajnie nie dałaby rady.
Poza „Porządnym człowiekiem” w ostatnim czasie zagrała Pani również w międzynarodowej produkcji „Brzydka siostra”, który ma premierę w lipcu tego roku, a wcześniej będzie pokazany na festiwalu Off Camera w Krakowie, gdzie zawalczy o nagrodę w Konkursie Głównym. Czy mogłaby Pani powiedzieć coś o swojej roli w tym filmie?
Moja rola to jest po prostu maleństwo. Dostałam taki mikroepizodzik mamy Kopciuszka. Mam jedną sceną11 rozmowy z moją córką, czyli z Kopciuszkiem. To rozmowa gdzieś między wymiarami, bo ja przemawiam do niej jako duch. Było to wspaniałe spotkanie, ponieważ Emilie Blichfeld, reżyserka, była nieprawdopodobnie przygotowana. To jest projekt, który jest wizualnie niezwykły. Panowała na planie ogromna uważność i widać było, że oni bardzo precyzyjnie, co do joty, co do milimetra wiedzą, co chcą uzyskać w obrazie, który kręcili. Układane były martwe natury, precyzyjnie komponowane elementy nie miały w sobie nic z przypadku. i bardzo mnie to cieszyło, że mogę być częścią takiej kompozycji, tak misternie ułożonej i tak wysmakowanej plastycznie, bo to mnie zawsze kręci i bardzo lubię uczestniczyć w takich światach, które mają swoją niezwykłą, indywidualną jakość. Mówię też tam po szwedzku, więc to też było wyzwanie nauczenia się tych kilku dosłownie zdań, bo szwedzki to nie jest absolutnie język, z którym kiedykolwiek miałam coś do czynienia.
Czy ma Pani wrażenie, że występ w takich serialach jak „Porządny Człowiek” albo „Wielka Woda”, które są dystrybuowane na platformach dostępnych w wielu krajach, powoduje, że otrzymuje Pani właśnie szansę na występy w produkcjach międzynarodowych?
Oczywiście. Teraz aktorzy z całego świata przewijają się przez oglądane przez wszystkich platformy i mają możliwość pokazania się. Wydaje mi się również, że te filmy są coraz bardziej międzynarodowe i też jakby angielski język przestał być taki nienaruszalny. Nie trzeba mówić już czystym angielskim, bo po prostu cały świat się zmienia. Międzynarodowe produkcje są bardziej otwarte na różnorodne akcenty i na to, żeby wyłapywać zewsząd ciekawych aktorów. To jest na pewno szansa dla wszystkich z nas, aby brać udział w różnych produkcjach.