Od 5 lat udowadnia, że posiadanie dobrych manier jest warte więcej niż drogocenna biżuteria. Aleksandra Pakuła, bo to o niej mowa, serwuje w sieci reguły dobrego wychowania i robi to całkowicie po swojemu. Ambasadorka naszej akcji – Zosia Ślotała-Haidar – zauważyła, że nie umyka jej żaden szczegół, a każde wideo nagrane jest w świetnym guście. Poznaj kolejną Nominowaną w kategorii Styl.
Jesteś trenerką etykiety i założycielką Instytutu Etykiety. Dlaczego postawiłaś akurat na savoir-vivre?
To savoir-vivre postawił na mnie. W pewien pochmurny piątek dowiedziałam się, że więcej już do pracy przychodzić nie muszę – dostałam wypowiedzenie. Domyślam się, że każdy, kogo kiedyś wyrzucono z pracy, wie, że nie są to łatwe emocje. By nie dać się smutkowi, w przerwach od przeglądania ofert pracy, wysyłania CV i chodzenia na rozmowy kwalifikacyjne, postanowiłam zacząć pisać blog. Początkowo poruszałam kwestie lifestylowe, ale one niekoniecznie kogoś interesowały. Szukałam więc ciekawych tematów. Na studiach zaczęłam interesować się etykietą i pewnego dnia pomyślałam, że może w sieci znajdę osoby o podobnej pasji. Postanowiłam więc na mój niepoczytny blog przygotować tekst o tym, dlaczego nie należy zaczynać maili od „witam”. Udostępniłam link do wpisu w social mediach i okazało się, że trafiłam – blog stał się poczytny! Nie poprzestałam na jednym wpisie – kilkadziesiąt tysięcy osób miesięcznie czytało moje teksty na temat etykiety i elegancji. Znalazłam pracę na etacie, ale blogować nie przestałam. Przeciwnie – po jakimś czasie sama odeszłam z etatu, bo tworzenie treści na temat etykiety, prowadzenie szkoleń i pisanie książek pochłonęło już cały mój czas. Dziś, po niemal 6 latach od tego wydarzenia, nikomu nie dziękuję za moje obecne życie zawodowe tak bardzo, jak temu, kto wtedy mnie zwolnił.
Wyświetl ten post na Instagramie
Absolutnie nie dziwi mnie fakt, że temat savoir-vivre przyciągnął wielu czytelników. Nie ma pewnie ani jednej osoby, która w życiu nie zaliczyłaby tego rodzaju gafy. Możesz nam jednak zdradzić, jakie błędy w zakresie dobrych manier popełniamy najczęściej?
Nie widzimy siebie nawzajem. Nie mówimy sąsiadom i sąsiadkom mijanym na klatkach schodowych zwykłego „dzień dobry”, ignorujemy ekspedientki i ekspedientów w sklepach, w komunikacji miejskiej nie podnosimy wzroku znad telefonu, udając, że nie zauważamy stojącej tuż obok kobiety w zaawansowanej ciąży. Nie uśmiechamy się do siebie na ulicy. To przykre i staram się namawiać moje odbiorczynie i moich odbiorców do tego, by to zmieniali. A z rzeczy nieco bardziej przyziemnych przychodzą mi do głowy dobre maniery przy stole. Z jednej strony miewamy problemy z tym, by nie ubrudzić się w czasie posiłku, a z drugiej wszystko chcemy jeść nożem i widelcem, nawet te potrawy, które zupełnie nie są do tego stworzone. Zdarza nam się mylić szklanki i kieliszki, przez co po 15 minutach imprezy okazuje się, że goście podkradają je sobie nawzajem. Odwiedzając eleganckie restauracje mamy problem z poprawnym używaniem serwetki. To wszystko utrudnia życie, a zasady są proste. W kilkunastosekundowych rolkach na Instagramie udaje mi się przemycić masę wiedzy, dzięki której można czuć się pewnie w każdej sytuacji.
A czego najtrudniej jest nas nauczyć?
Od ponad 5 lat staram się nauczyć jak największą liczbę ludzi tego, że w biznesie płeć i wiek nie mają żadnego znaczenia, czego konsekwencją jest to, że zgodnie z zasadami etykiety biznesu mężczyzna nie musi przepuszczać kobiety w drzwiach, kobieta nie musi pierwsza podawać ręki na powitanie, a osoba starsza nie musi proponować przejścia na ty. W biznesie znaczenie mają wyłącznie stanowiska. Powtarzam to ciągle, a mimo wszystko nie ma tygodnia, bym nie dostała kilku pytań, w których treści znajduje się fragment taki jak „Jestem kobietą. Czy w pracy mężczyzna powinien…”. W Polsce boimy się też small talku. Bardzo trudno jest nas zachęcić do pogawędek z nieznajomymi, a na hasło „zasada alternacji”, z której wynika między innymi to, że w czasie przyjęć małżonkowie nie powinni siedzieć obok siebie, wielu dostaje gęsiej skórki. Z jednej strony jesteśmy otwarci, bo nasz naród ma wielokulturową historię, a z drugiej to, co nieznane, przeraża nas.
Wyświetl ten post na Instagramie
Co łączy savoir-vivre i styl?
Savoir-vivre to po prostu styl życia. Słowa savoir-vivre i etykieta, często stosowane zamiennie, mają nieco inne znaczenie. Savoir-vivre to bowiem sztuka życia, pewien jego wykwintny styl, wyjątkowa codzienność. Etykieta to po prostu zbiór zasad. Zasad można się nauczyć, ale dopiero umiejętnie i swobodnie używając ich w życiu można mówić o życiu zgodnym z filozofią savoir-vivre’u.
Chciałabym wiedzieć, czym dla Ciebie jest styl?
Sposobem na wyrażenie siebie, wyróżnienie się. Czasami wydaje nam się, że by zostać dostrzeżonymi musimy nosić ciężki makijaż, krzykliwe ubrania, a do tego bardzo głośno, ale niekoniecznie składnie mówić. Okazuje się jednak, że krzyczy już tak wielu, że prawdziwie wyróżnić można się elegancją. Elegancki styl życia wcale nie musi być nudny, a my nie musimy cofać się do XIX wieku.
Myślisz, że w tym eleganckim, poprawnym i zgodnym z etykietą stylu jest też miejsce na odrobinę szaleństwa?
W naszym wydaniu elegancji jest miejsce na wszystko. Staram się szerzyć ideę, zgodnie z którą zasady etykiety warto znać, by wiedzieć, kiedy i które opłaca się łamać. Z jednej strony bowiem nieznajomość zasad etykiety jest kłopotliwa – dla przykładu: idąc na rozmowę kwalifikacyjną, zamiast myśleć o tym, jak najlepiej zaprezentować swoje kompetencje, martwimy się strojem lub tym, kto komu powinien podać rękę. Z drugiej jednak ślepe podążanie za regułami, bez względu na okoliczności, może sprawić, że staniemy się śmieszne, a nawet takie, których inni chcą unikać. Dobre wychowanie pozwala umiejętnie dostosowywać swoje zachowanie do okazji, potrafiąc perfekcyjnie zachować się podczas eleganckiego bankietu i parapetówki u znajomych.
„W świecie szybkiej mody, […] błyskawicznie przemijających trendów, zwracam uwagę na detale” – takie zdanie pojawia się na Twojej stronie internetowej. Czy w codziennych stylizacjach to dodatki pełnią dla Ciebie najważniejszą rolę?
Mniej znaczy więcej – ta moim zdaniem najważniejsza zasada dotycząca eleganckich stylizacji. Bogata, sztuczna biżuteria, tony ubrań w szafie i modne dodatki to zdecydowanie nie jest mój świat. Dbam o to, by w mojej garderobie były ubrania wykonane z dobrej jakości tkanin. Dopieszczam małe elementy – nie pozwalam, by odstawały mi nitki, fleki w butach były zdarte, a torebka pękała w szwach. Mam też dość niecodzienne podejście do biżuterii – nie noszę tej sztucznej. Nie potrzebuję masy błyskotek – jedne klasyczne złote kolczyki czy perłowy łańcuszek są moim zdaniem w stanie zastąpić nawet największą szkatułkę biżuterii z sieciówek. Poza tym uważam, że bardzo wiele o człowieku mówią jego buty i dłonie. Strój może być idealnie dopracowany, ale jeśli buty są brudne, całość straci urok. Dłonie natomiast mówią wiele o naszej pracy, stylu życia i – przede wszystkim – staranności. Paznokcie nie muszą być długie czy pomalowane, ale jeśli są brudne a skórki poobgryzane, mamy przed sobą jeszcze sporo pracy.
Wyświetl ten post na Instagramie
Kto jest dla Ciebie ikoną stylu w kontekście ogólnym, nie tylko modowym?
Przede wszystkim - moja mama. Nie znam drugiej kobiety, która miałaby w sobie tyle siły, miłości i pracowitości. Jest dla mnie uosobieniem dobra. Wśród kobiet obecnych w przestrzeni publicznej wymienię natomiast trzy panie: Irenę Eris (a właściwie Irenę Szołomicką-Orfinger), Dorotę Wellman i Justynę Kowalczyk. Irena Eris jest dla mnie ikoną stylu w biznesie. To kobieta, o której myślę, gdy zastanawiam się nad zawodowym rozwojem, drogą i sukcesem. Podziwiam to, jak wspaniałą firmę stworzyła. Dodam też, że z wykształcenia jestem dziennikarką. Nieustannie z wielkim zaciekawieniem obserwuję świat mediów, w którym Dorota Wellman od lat pozostaje symbolem stylu i dziennikarskiego kunsztu. Jako jedna z niewielu potrafi powiedzieć bardzo dużo mówiąc bardzo mało. Z kolei Justyna Kowalczyk dziesiątki razy pokazywała, że nie sztuką jest zawsze wygrywać. Sztuką jest ponieść się po każdym upadku i osiągać wciąż więcej i więcej.
A w sieci jakie konta, profile Ciebie inspirują?
Jest wiele kont, które uwielbiam. W social mediach szukam przede wszystkim edukacji przez rozrywkę. Chcę się uczyć, ale też inspirować i bawić. Takie wartości dają mi takie osoby jak Kamila Kalińczak, która szturmem wzięła Instagram ucząc języka polskiego. To fenomenalna kobieta, która nie wstydzi się swojego sukcesu, nie umniejsza sobie i jak lwica walczy o ważne dziś idee. Po prostu uwielbiam. Do myślenia często wiele daje mi też Kasia Ekes, polska malarka, która poza tworzeniem swoich dzieł przekonuje artystki, że mogą tworzyć prężnie działające twórcze biznesy. Choć nie jestem artystką, wiele rad Kasi byłam w stanie wcielić w swój własny biznes. Podziwiam ją też za to, że znalazła tak niezwykłą niszę – rozwija swój artystyczny biznes ucząc innych robienia artystycznego biznesu. Poza tym lubię obserwować również osoby, które wiodą życie zupełnie inne niż ja. Jedną z nich jest Ewa Zwolska znana na Instagramie jako Mewa w locie. Ewa odkrywa Polskę. Pokazuje, że nie trzeba jeździć na drugi koniec świata, by się nim zachwycać. Przemierza górskie szlaki, idąc samotnie po więcej niż 500 kilometrów, a latem jedzie rowerem znad morza w góry. Jest szalona i tak pozytywna!
W social mediach nowych kont przybywa z dnia na dzień. Czy myślisz, że jest jeszcze przestrzeń dla nowych twórczyń? Czy miałabyś dla nich jakieś rady?
Przestrzeń dla nowych Twórczyń jest zawsze, a w obszarze savoir-vivre’u jest ona wręcz ogromna. Temat etykiety jest wciąż niezagospodarowany. Spójrzmy na przykład na dietetyczki – w sieci jest ich bardzo wiele, więc każdy z użytkowników znajdzie coś dla siebie. Osoby mówiące rzetelnie o savoir-vivrze w internecie można policzyć na palcach jednej ręki. Pojawiały się nowe konta, ale żadne nie przetrwało zbyt długo. Winne temu były dwa czynniki: brak kreatywności skutkujący kopiowaniem już powstałych treści oraz brak wytrwałości. Kopia zawsze będzie gorsza od oryginału, a wytrwałość zawsze zaowocuje. Ja w internecie tworzę już od ponad 5 lat. Dostrzeżona zostałam po 3, a pierwsze pieniądze zarobiłam w sieci dopiero rok temu. Robiłam to z pasji, a nie dla pieniędzy czy rozgłosu – w tym dostrzegam „sekret” mojego sukcesu.
Co chciałabyś jeszcze zrobić w sieci?
Ja dopiero zaczynam – jestem przekonana, że najlepsze przede mną! Wydałam już dwie książki, a mam pomysł na kolejne trzy. Coraz mocniej skupiam się na rozwoju mojego kanału na YouTube. Planuję kolejne produkty ułatwiające prowadzenie codziennego eleganckiego życia. Marzę o tym, by nigdy nie zabrakło mi pomysłów i – przede wszystkim – czasu na ich realizowanie.
Wyświetl ten post na Instagramie
Działasz po swojemu. Co więc dla Ciebie oznacza hasło naszej akcji?
Działanie #poswojemu to dla mnie działanie często wbrew logice i wbrew całemu światu. Niemal wszyscy mówili mi, że powinnam odpuścić, bo kogo w XXI wieku mogą interesować dobre maniery, szczególnie w internecie. Zrobiłam to #poswojemu i okazało się, że jednak tych osób jest już ponad 100 tysięcy.
Aleksandra Pakuła - trenerka etykiety, twórczyni internetowa prowadząca największy w Polsce profil na Instagramie poświęcony tematowi savoir-vivre'u, youtuberka. Założycielka Instytutu Etykiety, który powstał z pasji do dzielenia się wiedzą z zakresu dobrych manier. Autorka dwóch książek - Z klasą. Vademecum współczesnej damy (2021) i Z klasą w biznesie (2022).