Czasu, to prawda, nie zatrzymasz – ale możesz sprawić, by to nieznośne wrażenie, że pędzi jak szalony, znikło. Spowolnij jego subiektywny upływ dzięki paru prostym trickom.
Im więcej jej w twoim życiu, tym bardziej niepostrzeżenie ono przemija. Codziennie jesz to samo na śniadanie, codziennie jedziesz do pracy tym samym tramwajem, tą samą trasą. W efekcie kolejne dni zlewają ci się w jeden, dość nijaki, taka „pora przejściowa”, ni to wiosna, ni to jesień, bez żadnych zaskoczeń. Zmień to jak najszybciej. Zamiast tramwaju wybierz autobus, choć od przystanku musisz trochę dojść do biura. Ale po drodze rozejrzysz się ze zdumieniem: tu ciekawy sklep, tu piękne drzewo. A gdy zrobi się cieplej, przesiądź się… na rower. Funduj sobie w życiu nowe doznania, zaskoczenia – bo to sprawia, że, zamiast przesypiać kolejne tygodnie, otwierasz oczy szeroko ze zdumienia. Dni stają się wyraziste, już doskonale pamiętasz, że w kwietniu wjechałaś na rowerze w wielką kałużę, a w maju spłoszyłaś stadko szpaków. Po pewnym czasie odkryjesz, że nie masz już poczucia, że czas pędzi. Przeciwnie!
Tym, co w młodości sprawiało, że dni, miesiące wydawały nam się dłuższe, były wspomnienia. Jeszcze świeże, ale już bardzo intensywne: pierwszy pocałunek, pierwszy łyk piwa, pierwsza podróż własnym samochodem… Gdy coś robimy po raz pierwszy, jesteśmy na tym skupieni, chłoniemy nowe doznania, obserwujemy. Z wiekiem zapominamy o tej umiejętności. A tymczasem, by wspomnienie mogło się zakodować, potrzebny jest czas. Uważność. Nie można się spieszyć. Każdego dnia znajdź piękny moment, wart zakodowania w pamięci. Widok z okna, gdy zachodzi słońce, a niebo jest intensywnie różowe i pełne przelatujących ptaków. Twarz twojego śpiącego dziecka. Pies, biegający w parku za rzucanym patykiem. Zatrzymaj się w takiej chwili i obserwuj, świadomie zapamiętuj kolory, dźwięki, zapachy. A po minucie napawania się chwilą… tak, teraz możesz zrobić zdjęcie! Nie zapomnij go jednak przesłać na komputer, zapisać na pendrivie. Telefony się psują, wpadają do wody, gubią. A wraz z nimi przepadają zdjęcia, nasze wspomnienia i… nasz czas.
To na pozór tylko dziwaczne zalecenie. Naukowcy udowodnili, że znacznie lepiej pamiętamy tzw. zadania niedokończone. Nasz mózg chce je odhaczyć jako zrobione i ciągle, automatycznie o nich przypomina. Nie popadamy dzięki temu w stagnację, a czas nie przepływa między palcami. Warto więc mieć w życiu jakiś „projekt długoterminowy”, w zamierzeniu niemożliwy do skończenia. Może ogród? Albo budowę własnej łodzi, domku na drzewie na działce. Takie zadanie sprawia, że automatycznie włączamy się na uważne doświadczanie rzeczywistości. Nie pędzimy na autopilocie. I nagle zdaje nam się, że… zegar zwolnił, choć lata lecą.