Współczesność nauczyła nas stawiać sobie poprzeczkę wysoko. Doskonałość stała się nie tyle wyborem, co przymusem, a imperatyw "możesz być lepszy" wybrzmiewa niemal z każdego zakątka naszej codzienności – od mediów społecznościowych, przez świat zawodowy, po relacje towarzyskie. Perfekcjonizm wydaje się gwarantem sukcesu, a jednak coraz częściej prowadzi nas ku wypaleniu, frustracji i niskiej samoocenie. Jak w takim świecie nauczyć się akceptować siebie? Po odpowiedzi siegamy do książki "Love for Imperfect Things" autorstwa Heamina Sunima.
Spis treści
Jednym z najczęstszych błędów, jakie popełniamy, jest bezkrytyczne przyjmowanie każdej myśli jako prawdy. Sunim Haemin, współczesny buddyjski mnich i autor bestsellerowych książek o ukojeniu i akceptacji, podkreśla, że nasze myśli przypominają papierowe lampiony: kolorowe, zmienne, często zwodnicze. "Myśli to tylko myśli. Nie definiują tego, kim jesteśmy" – tłumaczy w swojej książce Sunim. Jeśli każde krytyczne zdanie, które pojawia się w naszej głowie, traktujemy jak wyrok, zaczynamy budować swój obraz siebie na kruchych fundamentach. Tymczasem trening uważności i medytacja uczą nas dostrzegać myśli z dystansu. "To, że przychodzi do ciebie myśl 'jestem niewystarczający', nie znaczy, że jesteś niewystarczający. To tylko myśl, która przyszła i zaraz odejdzie" – mówi Sunim.
Aby przełamać perfekcjonistyczny schemat, warto regularnie praktykować świadome zatrzymywanie się. Kiedy przyłapujesz się na myślach pełnych surowej oceny wobec siebie, zatrzymaj się na chwilę. Weź kilka głębokich oddechów i zadaj sobie pytanie: czy ta myśl jest faktem? Czy na pewno jest obiektywną oceną mnie jako osoby? Czasem samo zauważenie dystansu między myślą a rzeczywistością potrafi uwolnić od przymusu bycia idealnym.
Perfekcjonizm karmi się przyszłością: „Będę wystarczająco dobry, gdy osiągnę ten cel”. W efekcie wiecznie gonimy za kolejnym sukcesem, wyglądem czy pochwałą, nigdy nie zatrzymując się w pełni w tym, co już mamy. Sunim Haemin w swojej książce wskazuje, że kluczem do uwolnienia się z tej spirali jest praktykowanie obecności. Obecność oznacza świadome przeżywanie każdej chwili takim, jakim jest, bez potrzeby jej zmieniania czy oceniania. Wystarczy skupić się na oddechu, dźwiękach otoczenia, doznaniach ciała. Ten prosty akt zatrzymania się pozwala nam dostrzec, że w tej konkretnej chwili niczego nam nie brakuje. "Wystarczy, że jesteś. Twoja obecność, twoje życie, twój oddech – to już jest wystarczające" – pisze Sunim. Tą praktykę odnajdziemy nie tylko w buddyzmie. Codzienna, nawet kilkuminutowa praktyka uważności może stać się potężnym antidotum na poczucie niewystarczalności.
W świecie, w którym nagrody zbierają ci, którzy najgłośniej chwalą się sukcesami, trudno nauczyć się łagodności wobec siebie. Tymczasem eksperci od psychologii zgodnie podkreślają, że samoakceptacja nie bierze się z wygrywania kolejnych wyścigów, ale z wewnętrznej postawy współczucia. Kristin Neff, badaczka samowspółczucia z University of Texas, proponuje, by nauczyć się mówić do siebie tak, jak mówilibyśmy do przyjaciela w trudności. Zamiast: "znów zawiodłeś, powinieneś być lepszy", powiedz: "to było trudne, ale starasz się jak możesz. To naturalne, że czasem się nie udaje". Budowanie takiej relacji ze sobą to proces, który wymaga czasu, ale z czasem staje się fundamentem zdrowej samooceny. Kiedy uczymy się traktować siebie z empatią i wyrozumiałością, nie musimy już udowadniać światu ani sobie, że zasługujemy na akceptację. Ona po prostu jest.
Wreszcie – warto uświadomić sobie, że pogoń za perfekcją jest z góry skazana na porażkę, bo życie z natury jest niedoskonałe. Jak zauważa Sunim, papierowe lampiony dzieciństwa, które kiedyś wydawały mu się po prostu ozdobą, dziś są dla niego symbolem tej niedoskonałości – kruche, nierówne, a mimo to piękne, kiedy światło w ich wnętrzu zaczyna świecić. Akceptacja własnej niedoskonałości to nie rezygnacja z rozwoju czy aspiracji. To raczej powrót do korzeni naszego istnienia, do przypomnienia sobie, że jesteśmy częścią większego życia, w którym pełnia rodzi się nie z perfekcji, lecz z autentyczności. Jak zauważa wielu współczesnych nauczycieli duchowych, w tym Thich Nhat Hanh czy Pema Chödrön, droga do samoakceptacji prowadzi przez uznanie, że już teraz mamy wszystko, czego nam potrzeba, by być wystarczającym. To świadomość, która nie potrzebuje potwierdzenia w liczbie polubień, w sukcesach zawodowych czy w perfekcyjnie zorganizowanym życiu.
Akceptacja siebie w świecie perfekcjonizmu wymaga odwagi. Odwagi, by zatrzymać się, spojrzeć na siebie z łagodnością i powiedzieć: jestem wystarczający taki, jaki jestem. To nie koniec drogi, lecz jej początek – początek życia wolnego od tyranii perfekcji, w zgodzie z własną, niedoskonałą, ale piękną naturą.
Haemin Sunim jest nauczycielem buddyzmu zen i autorem bestsellerowych książek. Odbył szkolenie monastyczne w Korei, po czym kształcił się w prestiżowych uczelniach, takich jak Harvard, Princeton i UC Berkeley. Jest autorem międzynarodowego bestsellera „The Things You Can See Only When You Slow Down”, który został przetłumaczony na ponad trzydzieści języków.