Kultura

Candace Bushnell w "Twoim Stylu": Patriarchat nie odpuszcza. Spójrz, co się dzieje w Polsce!

Candace Bushnell w "Twoim Stylu": Patriarchat nie odpuszcza. Spójrz, co się dzieje w Polsce!
Fot. EAST NEWS

To ona stworzyła Mirandę, Samanthę, Carrie i Charlotte z „Seksu w wielkim mieście” – wzór dla tysięcy dziewczyn z metropolii. Candace Bushnell dojrzała, bohaterki jej książki też. Jednak ich doświadczenie to wciąż mocna karta.

Przed epidemią schroniła się w domku w Hamptons. Jakie Hamptons? – zapytacie. Candace to przecież królowa Nowego Jorku, autorka słynnej opowieści o czterech przyjaciółkach z Manhattanu, którym wycieczka na Brooklyn wydawała się zbyt daleka! Cóż, czasy się zmieniają i ludzie też. Nowy Jork w pandemii nie jest przyjemnym miejscem. A luksusowa willowa miejscowość na Long Island koi skołatane serca. „Mam gdzie chodzić na spacery, spokój do pisania, niedaleko mieszkają przyjaciółki. Może moje życie w wieku 62 lat nie jest już tak samo ekscytujące jak kiedyś, ale nie narzekam”, śmieje się Candace, gdy łączę się z nią na Skypie. „Wciąż umawiamy się z koleżankami na brunche, tyle tylko że kiedyś szłyśmy potem w miasto, a dzisiaj wracamy do domów, na kanapę. Jeśli za czymś z młodości tęsknię, to za tą beztroską «jakoś to będzie!». I za tym, że ówczesne bóle głowy po imprezie były łagodniejsze”, śmieje się Candace.

Bardzo pożądany feminizm

„Nigdy nie jest za późno na debiut”, twierdzi Bushnell. Dlatego kiedy wydawca zaproponował jej napisanie razem z inną bestsellerową autorką, Katie Cotugno, książki dla nastolatków, zgodziła się. Reguły dla dziewczyn to historia inspirowana #MeToo. „Rozmawiam z kobietami, dostaję od nich e-maile. Okazuje się, że w życiu każdej znalazł się jakiś mężczyzna, który miał zbyt lepkie rączki albo obiecywał karierę w zamian za... rozmaite rzeczy. Razem z Katie chciałyśmy pokazać młodym, jak działa ten mechanizm. Jak rodzi się tajemnica wokół niewygodnej prawdy, jak w niezauważalny sposób wina z oprawcy przesuwa się na ofiarę. Jak tworzy się sieć dziwnych zależności, z której ciężko się wyplątać, jeśli nie znajdzie się wsparcia”. Ale dla Candace to pisanie było ciekawe również z innego powodu. „Bohaterki moich książek były z wielkiego miasta, wystrojone, atrakcyjne. Pierwszy raz opowiadałam o dziewczynie, która mieszka z rodzicami w domku na przedmieściach. I po raz pierwszy mogłam pisać książkę tak otwarcie feministyczną, chociaż feministką czuję się od czwartego roku życia, kiedy zauważyłam, że świat działa inaczej dla chłopców niż dla dziewcząt”, śmieje się Candace. „Kiedyś słowo na F było w wydawnictwach zakazane. Dzisiaj jest pożądane. Coś się zmienia”. Candace twierdzi, że każde pokolenie kobiet musi na nowo potwierdzać swoje prawa.

„Patriarchat nie odpuszcza. Ciągle gdzieś na świecie żyją kobiety, które bez mężczyzny u boku nic nie znaczą. Spójrz, co się dzieje w Polsce, właśnie o to mi chodzi. Widziałaś mem ze staruszką i plakatem: «Nie mogę uwierzyć, że wciąż muszę protestować w tej samej sprawie»? Wywalczone prawa nie są dane raz na zawsze. Możliwe, że za 10 lat znajdzie się ktoś, kto stwierdzi, że są zbyt postępowe”.   

Każda dekada ma swoje zakazane słowa. Kiedyś to był «feminizm», a dzisiaj? Chyba «kryzys wieku średniego». Moja książka "Seks w wielkim mieście... I co dalej?" opowiada o tym, ale okazało się, że tytuł, który by do tego nawiązywał, jest nie do zaakceptowania, bo... nikt z nas nie chce być w wieku średnim, a już na pewno – nie w tym kryzysie”.  

A kysz, znikaj!

A jakie są te reguły dla dziewcząt? „Pomaluj się, ale nie przesadzaj z tapetą. Wypowiedz swoje zdanie, ale niezbyt głośno. Bądź asertywna, ale nie władcza. Miła, ale nie wysyłaj mylnych sygnałów. A oprócz tego? Bądź piękna, mądra, opanowana, zabawna, ale nie bardziej niż twój szef... Szczupła, ale bez przesady, nie jesteś wieszakiem! Wyluzuj, co jesteś taka spięta! Możesz sobie protestować, byle grzecznie! Nie używaj brzydkich słów, kobiecie nie wypada!” Która z nas tego nie zna? Pytam Candace, jakie reguły obowiązują kobiety w jej wieku. „Podobne. Wymaga się od nas, żebyśmy się uspokoiły, nie ubierały zbyt ekstrawagancko, bo przecież kobietom w pewnym wieku nie przystoi. Ale wiesz, co jest najstraszniejsze? W pewnym momencie znikamy. Nikt na nas nie zwraca uwagi. I powinnyśmy takie niewidzialne pozostać. To ma swoje dobre strony, bo wreszcie kończy się ta płynąca ze wszystkich stron krytyka figury, stroju, uczesania, ale oczywiście obraca się też przeciwko nam. Pisałam o tym: kobieta po pięćdziesiątce, po rozwodzie, wykonująca wolny zawód przestaje być wiarygodna dla... amerykańskiego banku! Nie dostałam kredytu na wykup mieszkania, choć przez lata skrupulatnie spłacałam raty. A miałam ochotę zacząć nowe życie! Ale ciekawe – na ulicy kobiety po pięćdziesiątce znikają, a na Tinderze okazujemy się pożądane! W każdym razie wśród młodszych mężczyzn”, śmieje się Bushnell. „Zalogowałam się tam po rozwodzie (małżeństwo Candace i tancerza baletowego Charlesa Askegarda skończyło się po 10 latach, w 2011 roku – red.).
Ale to nie jest medium dla mnie. Ma w sobie coś niszczącego, jakiś rodzaj transakcji. Za mało tam spontaniczności. Samantha Jones z Seksu czułaby się wspaniale, ale Carrie? Niekoniecznie. Śmieszy mnie, kiedy ludzie pytają: gdzie mam dzisiaj poznać partnera? Jakoś sobie radziliśmy przed Tinderem. Człowiek instynktownie wie, jak i gdzie spotkać innych ludzi.

Kobiety ciągle muszą wymyślać się na nowo. I niekoniecznie powinny słuchać tego, co radzą ludzie wokół, bo każdy sam musi odnaleźć swoje szczęście.

Staram się pisać, być aktywna. W tej chwili pracuję nad monodramem o swoim życiu. Piszę też scenariusz na podstawie książki "Seks w wielkim mieście... I co dalej?". Ale telewizja jest nieprzewidywalna, niczego nie można być pewnym aż do momentu, kiedy na planie spotkam się z aktorami” - mówi pisarka.

zamow do domu02

Tekst ukazał się w magazynie Twój STYL nr 02/2021
Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również