Społeczeństwo

"Czuję do matki tak… niewiele. Oddaliłyśmy się, irytuje mnie, ale czeka mnie bycie z nią całą dobę"

"Czuję do matki tak… niewiele. Oddaliłyśmy się, irytuje mnie, ale czeka mnie bycie z nią całą dobę"
Toksyczna relacja matka - córka oczami dorosłej kobiety
Fot. Istock

Obowiązek, spłata długu za troskę w dzieciństwie, a może przywilej i ważne doświadczenie bliskości? Gdy córka ma zaopiekować się matką na starość, często ujawnia się trudna prawda o ich relacji. Rodzą się pytania: gdzie są granice powinności? Co jest obowiązkiem dorosłego dziecka? Ile życia chce poświęcić? Wiele z nas stanie przed tym dylematem.

Rodzinny ping-pong „Musisz do niej pojechać, sprawdzić, co się dzieje” – uznała siostra. Sylwia mieszka w Londynie. „Zrobiła karierę” – powtarza nasza mama. Ja się rozwiodłam, więc – jej zdaniem – żyję nieodpowiedzialnie, do tego mam niepoważny zawód: szyję torby z filcu. Na szczęście z daleka od mamy. Przed laty przeprowadziłam się na drugi koniec Polski.

Telefon siostry zburzył mój spokój. „To alzheimer. Im szybciej pani zaakceptuje jego realia, tym lepiej” – powiedział lekarz. Wkrótce ktoś będzie musiał być przy niej stale. Okazało się, że ja. Dlaczego? Bo po śmierci ojca mama ma tylko nas dwie, a ja jestem na miejscu.

Spojrzałam na kobietę w bluzce ze szmateksu, ze zgryźliwym wyrazem twarzy i przeraziłam się – czuję do niej... tak niewiele. Na pewno nie tyle, by zostawić swój świat i przenieść się do jej mieszkania pełnego foliowych toreb, które zbiera z uporem. I mam syna, który studiuje, a jego ojciec płaci alimenty w kratkę. „Radek jest już duży, poradzi sobie, mama nie” – zawyrokowała moja londyńska siostra. „A może ty weźmiesz urlop i przyjedziesz? – próbowałam odbić piłeczkę. „Nie wchodzi w grę” – siostra szybko ucięła temat

Boję się, córeczko

„Weroniczko, przyślij mi trochę suszonych prawdziwków, te z waszych lasów są lepsze”– zadzwoniła mama miesiąc później. Zmroziło mnie. Mam na imię Justyna, nie Weronika. Zostawiłam synowi 300 złotych, poprosiłam szefową o tydzień wolnego, spędziłam go u matki. Przez ten czas zrozumiałam, jak bardzo się oddaliłyśmy.

Mama opowiadała o znajomych, sąsiadach, ja nikogo nie kojarzyłam. Zapomniałam, co lubi na śniadanie, co czyta. Przez 30 lat wpadałam do niej na święta, z rodziną, od dawna nie spędzałam z mamą czasu sam na sam. Irytowała mnie. Jej obsesyjne poprawianie fałd zasłon, saszetki po zaparzonej herbacie na „czarną godzinę”. Teraz czekało mnie bycie z nią przez całą dobę.

Toksyczne relacje matka-córka a decyzje dotyczące dalszego życia seniorów

Mama była w złej kondycji. Narzekała na ból stawów i skoki ciśnienia. Kilka dni później poprosiła, żebym natarła jej nogi maścią. Pochyliłam się nad stopami – łuszcząca się skóra, zaniedbane paznokcie. Powtarzałam sobie: to twoja matka, musisz. Potem płakałam w łazience. Było mi wstyd. Ale czułam także bunt: czy dziecko musi kochać rodzica bezwzględnie?

Nie umiałam odnaleźć się w tej sytuacji. Pewnego dnia mama wyszła do sklepu po olej. „Córciu, zgubiłam się” – powiedziała, gdy po godzinie znalazłam ją w odległej części osiedla. Przy kolacji zapytała: „A te jarskie dania naprawdę ci smakują?”. Dotąd krytykowała fakt, że nie jem mięsa. Zrozumiałam: próba ocieplenia relacji. Mama się boi, że zostanie sama. Było mi żal, ale nie umiałam jej przytulić.

 

Pamiętasz jaszczurkę?

„Sylwia jest rozrzutna, zawsze szastała pieniędzmi” – rzuciła mama i spojrzała na mnie. Zrozumiałam. Także gdy stwierdziła: „Masz lepszy gust od siostry, jak umrę, ty wybierz mi pomnik”. Dodatnie punkty dla mnie. To był komunikat: ciebie też doceniam. Mama stała się milsza, bardziej serdeczna. Wypytywała o Radka, o moje projekty. Ja byłam podejrzliwa: czy to nie asekuracja z jej strony? Gdy będzie dla mnie dobra, ja się zrewanżuję.

Teraz mnie potrzebuje, ale tym, jaka była w przeszłości, nie zapracowała sobie na moją wdzięczność. Podkopywała moje poczucie wartości, krytykowała wybory. Mam teraz wyrzucić to z pamięci? Trudne. Tylko jak długo można pielęgnować żal? Któregoś wieczoru mama wyjęła album ze zdjęciami. W porządku, poćwiczymy pamięć.

Zatrzymałyśmy się nad jednym – ona i ja w górach pochylamy się nad jaszczurką w żółte plamy. „Powiedziałaś: jest kiępna, pamiętasz? Przekręcałaś piękna na kiępna” – uśmiechnęła się. Pomyślałam: kiedy odejdzie, zabierze ze sobą kawałek mojego świata. Rzeczy, o których wiemy tylko my dwie. Wieczorem wpadła ciotka. Kiedy byłyśmy same, spytała: „Ile czasu jej zostało?”. Nie wiedziałam. Zrozumiałam, że muszę wykorzystać go jak najlepiej.

 

Nie mogę, mamo...

„Niech pani zawiesi lustro na drzwiach wyjściowych. Odbicie postaci ją zatrzyma” – poradziła sąsiadka. Właśnie tak zrobiłam, gdy mama zaczęła uciekać z domu. Wynajęłyśmy z siostrą opiekunkę, ja przyjeżdżałam co dwa tygodnie. Pewnego dnia mama zapomniała o zupie na gazie, omal nie spaliła mieszkania. To był moment krytyczny.

Toksyczne relacje matka-córka: kobiety, które decydują się oddać opiekę nad starszym rodzicem 

Siostra znalazła dom opieki, ja pojechałam do mamy i pierwszy raz od dzieciństwa, położyłam się obok niej w łóżku. „Oddajecie mnie? – szepnęła. Wyjaśniłam, że musi być bezpieczna, a ona ścisnęła mi dłoń: – A ty nie mogłabyś się do mnie przenieść na zawsze?”. Jakby nie pamiętała, że mam dziecko, pracę, przyjaciół. Spojrzałam w jej mętne oczy i powiedziałam: nie. Zrobiłam wszystko, żeby po tym „nie” nie został mi moralny kac.

 

Mama umarła, ale pod koniec jej życia odżyła między nami czułość. I zrozumienie bez słów. Któregoś dnia dostrzegła moje „oczy do nieba”, zgarnęła wszystkie herbaciane saszetki i wyrzuciła do kosza. A ja odwdzięczyłam się stwierdzeniem, że miała rację co do mojego męża – był egoistą. Gadałyśmy do nocy, śmiałyśmy się. Pamiętać tyko to, co dobre? To jest możliwe.

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również