Winę za brak seksu w związku kiedyś przypisywano kobietom. Dziś to mężczyźni coraz częściej unikają zbliżeń. Niekiedy to wina wieku, czy przemęczenia. Jednak często to kobiety robią i mówią coś, po czym faceci wycofują się z intymności. Oto szczere zwierzenia kilku z nich.
To będzie kilka historii z jednym mianownikiem. Wcale nie zdrowotnym. Okazuje się, że coraz więcej mężczyzn w stałych związkach unika seksu. Już nie tylko kobietę "boli głowa". Ich też boli. Wycofują się z intymności także z niezwykle delikatnych powodów. Czasem powiemy o jedno słowo za dużo. Czasem milczymy. Kiedy indziej przestajemy ich zauważać, albo we wszystkim wyręczamy lub kastrujemy w inny sposób. Efekt? Umiera podniecenie. Zaraz po niej bliskość. Niekiedy za nimi miłość.
Marek, lat 47: "Wszystko przez kobiece magazyny. Wcale nie żartuję. Justyna zostawiła swoją gazetę na stole otwartą na konkretnym artykule. To był wywiad z ekspertką od gadżetów erotycznych. Zaintrygowany, przeczytałem od deski do deski. Pomyślałem, że ona coś chciała mi zasugerować tym tekstem. Jesteśmy razem 15 lat, może odczuwa nudę? Poszedłem do sklepu z gadżetami i wypytałem szefową, co może spodobać się mojej żonie. Pani bardzo miła i niesamowicie otwarta, opowiedziała o różnych urządzeniach. Miały fajne kolory, wyglądały nawet intrygująco. Nie wiedziałem co wybrać, ostatecznie kupiłem trzy różne. Kiedy któregoś wieczoru wziąłem Justynę za rękę i zaprowadziłem do sypialni, cały zestaw już czekał. Myślałem, że żona się ucieszy. Tymczasem to była porażka.
Darła się na mnie godzinę, płacząc, że ją z pewnością zdradzam. Krzyczała: "gdzie się tego wszystkiego dowiedziałeś? U kogo poznałeś? W magazynie dla kobiet? Taaaaaa akurat! Ty przecież nie czytasz takich magazynów! Powiedz mi prawdę! Od jak dawna masz romans?". Teraz to może brzmi zabawnie, ale wtedy nie było mi do śmiechu. Nie dość, że kompletnie nie doceniła mojego wysiłku, to jeszcze nie wierzyła w moje słowa i oskarżała mnie o coś, czego nie zrobiłem.
Może istnieją mężczyźni, którym takie niesprawiedliwe podejrzenia dają poczucie jakiejś dumy, ja byłem załamany. "Kurcze... zupełnie nie znam mojej żony", pomyślałem. I, co gorsza, ona nie zna mnie. I wtedy wszystko się zmieniło. Mężczyźni też mają serce i, uwaga, można nas zranić. Poczułem ogromną przykrość. Chciałem dobrze, wyszło jak zwykle. Zamknąłem się na nią. Nie chciałem bliskości z kimś, kto mnie oskarża, kto mnie nie zna. Coś zaczęło umierać. Nawet pomyślałem, że chyba jestem impotentem. A to nie koniec.
Kiedy do Justyny dotarło, że może przesadziła i zaczęła mnie nagabywać na zbliżenia (niestety wprost mnie nie przeprosiła, tylko zaczęła dość niewybredne podrywy), a ja nie reagowałem, zezłościła się i powiedziała, że już mnie nie podnieca, bo "wkręciłem się w erotyczne gadżety i bez nich nie umiem". Szczerze - nigdy wcześniej nie myślałem o gadżetach, a z nią nie zdążyłem nawet spróbować.
Od kilku miesięcy nie byliśmy w łóżku. Napięcie narasta, ale pożądanie - wręcz przeciwnie. Wy, kobiety, macie nas czasami za maszyny bez emocji, które zawsze mogą i zawsze mamy chcieć, bez względu na to jak się zachowujecie. Otóż tak nie jest. Wielu z nas ma serce. I jak kobieta nas zrani to nie biegamy za nią z wywieszonym językiem".
Jakub, lat 52: "Jest taka rzecz w waszym zachowaniu, która jest w stanie wychłodzić największe pożądanie. To porównywanie do byłego. Miałem podobną sytuację kilka lat temu. Zaczęliśmy spotykać się z Magdą jakoś wiosną. Pierwsze promienie słońca, spacery, kawiarnie. Wreszcie wylądowaliśmy u niej. Było miło, a nawet romantycznie. Wydawało mi się, że jej też się podobało. Przy kolejnej randce wierciła się niespokojnie a ja poczułem jej zniecierpliwienie. Starałem się ją uspokoić, mówiąc: nie martw się, nauczymy się siebie, to zajmuje czas, ale poznamy nasze ciała". A ona wypaliła mi wtedy, że jej poprzedni facet to od razu wiedział "co i jak", a potem zapytała: "co z tobą nie tak?".
Wiecie jak to działa na libido? Zabija. Nie dość, że porównywała mnie do poprzedniego faceta, to jeszcze nawrzucała, że jestem słaby. Nie była moją pierwszą partnerką, z kilkoma poprzednimi było w łóżku OK, dlatego wstałem i wyszedłem. Magda nie została moją "ostatnią dziewczyną". Miała zerową cierpliwość, była złośliwa i ostro oceniała. Czy Wy chciałybyście chodzić do łóżka z kimś takim? Pewnie nie...".
Wojtek, lat 55: "Małgośka była moją koleżanką ze studiów ekonomicznych. Bardzo zdolna dziewczyna. Zaczynaliśmy w podobnym miejscu, nie mając nic. Z czasem Gosia zaczęła robić zawrotną karierę w bankowości. Była coraz bardziej zajęta pracą, ja coraz mniej pewnie się czułem. W domu bywała tylko wieczorami i gdzieś znikały te wspólne kolory, z jakich tkaliśmy nasz związek na początku. Nie chodziło jednak tylko o coraz mniejszą ilość wspólnego czasu.
Małgośka zaczęła do wszystkiego podchodzić zadaniowo. Nawet zastanawiałem się, czy ma notes, gdzie zapisuje: "14.00 lunch, 18.00 serial, 20.00 seks". Już nie rozmawialiśmy jak dawni kumple, tylko ona mówiła do mnie jak prezes do asystentki. Wymagała i oczekiwała. Rzadko miała chęć na intymność, ale jeśli już jej chciała, to musiałem być na sto procent. Jak na egzaminie. To była ogromna presja. Byłem facetem od wykonania zadania. A jak mi nie wyszło... przewracała oczami. W dodatku nie miała siły na czułość, interesowało ją tylko rozładowanie napięcia. Myślałem, że może zakochała się w kimś, że ma romans. Ale nie. Ona po prostu interesowała się tylko pracą, choć z pewnością była nią też przytłoczona. Ten związek rozpadł się, ale mam wrażenie, że się tym nie przejęła, a może nawet nie zauważyła."
Jan, lat 49: "Głupio mi przyznać, ale my czasem unikamy seksu, kiedy kobieta nie lubi rozkoszy. Czujemy się wtedy nieporadni, a trochę zmęczeni. Moja pierwsza żona była dość zamknięta na intymność. Wstydziła się swojego ciała, a szczególnie intymnych części, które ja naprawdę kochałem. Była spięta i bardzo długo nie była w stanie osiągnąć orgazmu. Albo ze zdenerwowania, albo taka była jej fizjologia. Naprawdę się starałem, ale mężczyźnie trudno jest utrzymać tak długo podniecenie, jeśli jego partnerka wciąż się nie rozkręca. Jeśli nie uda się dać jej rozkoszy (bo to zajmuje na przykład ponad godzinę) to ona jest zła, a my nie mamy siły, nie dajemy rady. Po prostu, to czysta fizjologia.
Napięcia z sypialni przepływały nam na życie codzienne. Chciałem namówić ją na wizytę u seksuologa, bardzo mi zależało, żeby czerpała przyjemność z intymności. Nie chciała. Pewnie była tym skrępowana. Jej usztywnienie widać było nie tylko w tej sferze. Nie lubiła się śmiać, nie lubiła się bawić. Chyba nie umiała. Z czasem coraz rzadziej podejmowałem inicjatywę. Miałem wrażenie, że czeka mnie nie przyjemność a ciężka praca. Długo nie przetrwaliśmy i jestem pewien, że po rozstaniu mówiła, że jestem nieudacznikiem seksualnym, bo nie miała orgazmów".
Wiktor, lat 44: "Moja pierwsza dziewczyna była urocza. Delikatna blondynka z niebieskimi oczami. Anioł. Byłem zakochany i oczywiście, kiedy miało dojść do pierwszego razu, bardzo podniecony. Może trochę rzuciłem się na nią, ale po prostu szczerze okazywałem pożądanie. Ona nic. Patrzyła spokojnym wzrokiem, nie wydała żadnego dźwięku. Długo ją całowałem, mówiłem jaka jest śliczna, a ona... nic. Ten i kolejne razy były podobne. Ona jak niewinny anioł, a ja jak jakiś barbarzyńca, co pomrukiwał głośno i wydawał wojownicze okrzyki. Dziś pewnie to brzmi jak komedia, ale wtedy... byłem w szoku. Ona rzadko chciała się kochać, a jeśli już - to tylko w jednej pozycji. Nie reagowała na żadne pieszczoty, a jednocześnie była wciąż milutka i śliczna. Jednak zero emocji. Byliśmy kompletnie niedopasowani seksualnie. Okazało się, że mi zmysły rozdzierały czaszkę, dla niej seks mógłby nie istnieć. Przestałem mieć na takie zbliżenia ochotę. Czułem się jak z zakonnicą. Nie wiem, czy znalazła kogoś na stałe po naszym rozstaniu. Ja spotkałem Aśkę, z którą mamy podobny poziom odczuwania. W łóżku jesteśmy czasem dzicy, a czasem spokojni, a nawet się śmiejemy. Jest po prostu naturalnie, po ludzku, fajnie".
Paweł, lat 39: "Martyna była moją trzecią dziewczyną. Układało nam się dość dobrze, także w sypialni. Ona nie miała doświadczeń przede mną, ale powolutku wprowadzałem ją w ten świat i wyglądało na to, że wszystko jest OK, podoba jej się i czuje się dobrze. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że chce mi w sypialni zaimponować. Czy się naczytała jakiś poradników, czy koleżanki na nią wpłynęły, tak czy siak, wparowała kiedyś do sypialni na szpilkach, w czerwonej bieliźnie i pończochach. Wszystko byłoby super, ale ona potykała się o własne nogi i próbowała się wulgarnie wić, robiąc miny rodem z filmów dla dorosłych. W dodatku była nieprzyjemna i nachalna. Powiedziałem jej, że nie mam takich fantazji, ale ona nie odpuszczała. Takie pewnie miała wyobrażenie o facetach. Niestety wyglądała komicznie.
Kolejnym razem i kolejnym było znowu to samo. Za czwartym wkroczyła do sypialni z plastikowym pejczem, a ja parsknąłem śmiechem. "Martyna, uspokój się, to nie jest podniecające, nie pasuje do ciebie", powiedziałem. Usłyszałem, że teraz ona "pokaże mi na co ją stać". Ale to nie był prawdziwy wamp tylko dziewczynka, która udaje kogoś, kim nie jest. Totalnie odechciało mi się z nią jakiejkolwiek bliskości. Nie wiem, może miała kompleksy, że niewiele wiedziała o seksie zanim zaczęliśmy się spotykać? Nigdy nie dałem jej tego odczuć. Dla mnie to było fajne, a ona wydawała się być miłą, normalną dziewczyną. Coś jednak w niej drzemało. To zachowanie było odpychające i... niestety śmieszne. I totalnie wyciszające libido".
Rozmowa o seksualności i relacjach intymnych nie zawsze nam się udają. Łatwo zranić partnera. "Ta sfera może być delikatnym tematem, który wymaga wrażliwości. Problemy z intymnością w relacjach mogą wynikać z wielu przyczyn, zarówno po stronie mężczyzn, jak i kobiet. Ważne jest, aby pamiętać, że każda sytuacja jest unikalna, a przyczyny mogą być złożone i wielowymiarowe", tłumaczy psycholożka i terapeutka par Marlena Kazoń, "istnieje wiele czynników, które mogą wpływać na unikanie seksu przez mężczyzn. Czasem to brak otwartej komunikacji i emocjonalnej bliskości w relacji. To niejednokrotnie prowadzi do niezrozumienia i dystansu, co z kolei może wpłynąć na życie seksualne. Ważne są też czynniki zewnętrzne, czyli stres i zmęczenie. One mogą obniżyć libido. Zmęczenie fizyczne i psychiczne również sprawia, że seks staje się mniej atrakcyjny. Do tego dochodzą problemy z samooceną i wizerunkiem ciała. Jeśli kobieta wyraża niezadowolenie ze swojego ciała lub często krytykuje własny wygląd, może to nieświadomie wpłynąć na postrzeganie jej atrakcyjności przez partnera", dodaje ekspertka.
Wspomniany w jednej historii nacisk na osiągnięcia seksualne też nie pomaga: "Czasami kobiety mogą, nawet nieświadomie, wywierać presję na partnerach, aby ci spełniali określone oczekiwania seksualne, co może prowadzić do lęku przed niepowodzeniem. Warto też pamiętać o naturalnych różnicach w poziomie libido między partnerami, które mogą prowadzić do frustracji i nieporozumień, jeśli nie zostaną otwarcie omówione i rozwiązane. Seksualność to także sfera traum. Przeszłe negatywne doświadczenia seksualne mogą wpływać na obecną zdolność do cieszenia się intymnością i seksualnością", tłumaczy psycholożka.
A mediatorzy z Fundacji Międzypokoleniowa Akademia Rozwoju Beata i Bogdan Janowscy, od lat pracujący z parami w kryzysie, dodają: "Zazwyczaj zaczyna się niewinnie. Kobiety mówią „zostaw to, ja zrobię to lepiej”. Potem przejmują zarządzanie domem. To one decydują dokąd pojadą na wakacje, kogo zaproszą na święta. Mężczyzna ma przynieść wypłatę, dostanie listę zakupów, czy obowiązków domowych do wykonania. Na początku to może nawet pasować mężczyźnie, bo zdejmuje z niego odpowiedzialność. Jednak po jakimś czasie orientuje się, że kobieta się już z nim nie liczy i go nie szanuje. Ileż to razy słyszeliśmy informację od pary, że mężczyzna pomaga w domu, pomaga przy dzieciach. Tak jakby to nie był jego dom i jego dzieci. W efekcie mężczyzna ląduje w hierarchii rodziny na równi z dziećmi, a często także za dziećmi. Kobiety mówią, że partner jest kolejnym dzieckiem. A przecież z dzieckiem nie idzie się do łóżka. A z punktu widzenia mężczyzny – z matką nie idzie się do łóżka", uśmiechają się eksperci.
Janowscy widzą także duży problem w presji, jakiej podawani są mężczyźni: "Jednym z powtarzanych często stereotypów jest to, że mężczyzna jest zawsze gotowy i chętny, aby uprawiać seks. Mężczyźni sami kreują taką opinię o sobie wśród kolegów. To czyni to ich bardziej męskimi. Z całą pewnością mężczyźnie trudno się przyznać, że nie ma siły albo ochoty na seks. Jeśli tak jest, odczuwa wstyd. Aby nie przyznawać się przed sobą i innymi, mężczyźni często oskarżają o taki stan rzeczy swoje partnerki. Na przykład o to, że zbyt mało się starają, aby być atrakcyjne i prowokować do zbliżeń.
Żeby zbudować dobrą więź między partnerami, także tę seksualną, potrzeba czasu. Najlepszy seks można mieć dopiero wtedy, kiedy znamy z partnerem nawzajem swoje mocne i słabe strony. Swoje upodobania, ale także to, czego nie akceptujemy. Uczymy się tego przez lata, bo dobra relacja seksualna powstaje pomiędzy konkretną parą ludzi i jest niepowtarzalna", tłumaczą mediatorzy.
Do braku seksu w związku i unikania go przez mężczyzn dochodzi temat pornografii. Kobietom często trudno jest konkurować z atrakcyjnością, udawaną fantazją i zapałem kobiet, które występują w materiałach pornograficznych. "W pornografii wszystko dzieje się szybko i zawsze się udaje. Ale przecież w rzeczywistości tak nie jest. Pornografia pokazuje zazwyczaj seksualność tak, jak ja pojmują mężczyźni. Tam również kobiety rozumieją seks po męsku. A przecież seksualność kobiety i mężczyzny zwykle różnią się jak dzień i noc...", tłumaczą Beata i Bogdan Janowscy i dodają, że niekiedy kobiety - także w odwecie – bezlitośnie punktują swoich partnerów seksualnych. Wyrażają swoje oczekiwania w sposób obcesowy, pełen pretensji i rozczarowania. Nie dają jednocześnie jasnych i życzliwych wskazówek mężczyźnie, który w ich przekonaniu powinien domyślić się czego potrzebują, co lubią i czego pragną.
Jak stworzyć dobrą relację intymną, rozwijać ją i zachować? Eksperci uważają, że musimy zawsze znaleźć czas na bliskość i rozmowy o seksie. Chodzi o czułość. Przytulenie, przelotny dotyk czy pocałunek niekoniecznie muszą być wstępem do seksu. "I tego powinni się uczyć mężczyźni. Bo to w znaczący sposób zbliży partnerów do siebie. Oddalamy się, ponieważ nie umiemy, a czasem wstydzimy się rozmawiać o seksie. Nie rozmawiamy o relacji seksualnej, jak o bliskości kochających się ludzi w sposób życzliwy, pełen miłości, bez oskarżania siebie i partnera.
Udane życie seksualne wymaga czasu. Szczególnie, gdy w naszym życiu jest go bardzo mało, a obowiązki codzienne przytłaczają. Wówczas istnieje potrzeba umówienia się na randkę i na seks. Można nawet wpisać datę i godzinę do kalendarza. Jeżeli tego nie zrobimy, to wszystkie codzienne wyzwania okażą się ważniejsze niż nasza bliskość i w końcu wcale jej nie będzie między nami", dodają Beata i Bogdan Janowscy.
Sfera naszej seksualności jest bardzo wrażliwa i łatwo się tu wzajemnie zranić. Może, jeśli spróbujemy podchodzić do tych kwestii z empatią, otwartością i gotowością do szukania rozwiązań, poczujemy się wreszcie spełnieni? I na myśl o spotkaniu w sypialni zarówno mężczyźni, jak i kobiety będą się uśmiechać?