Historie osobiste

Polska to czysty kraj? Chciałabym, by opiekunowie psów też o tę czystość dbali

Polska to czysty kraj? Chciałabym, by opiekunowie psów też o tę czystość dbali
Fot. Getty Images

Zielony skwer w centrum miasta – a na środku wątpliwa „ozdoba”. To wciąż nierzadki widok, chociaż sprzątania po pupilach wymaga nie tylko kultura, lecz także przepisy - za pozostawianie nieczystości w miejscach publicznych grozi całkiem spory mandat.

Agnieszka, 38 lat: rozmowa czasem pomaga

Niedawno zamieszkaliśmy z mężem w wymarzonym domu – to bliźniak pod Warszawą. Jesteśmy zachwyceni, okolica jest zielona i spokojna, niedaleko do lasu, mnóstwo ścieżek rowerowych i placów zabaw. Idealne miejsce do wychowywania dzieci (mamy dwóch synków). Tylko jeden „drobiazg” do niedawna uprzykrzał nam życie: trawnik przed naszym domem notorycznie był cały w psich odchodach, mimo, że specjalnie przeznaczony na nie pojemnik stoi dosłownie dwa kroki dalej! Wyglądało to obrzydliwie, a ja wstydziłam się przed gośćmi odwiedzającymi nasze nowe lokum. Nie wiedziałam, kto z sąsiedztwa jest za to odpowiedzialny, więc nie miałam możliwości zainterweniowania. Mąż pół żartem, pół serio sugerował, żebyśmy sprawili sobie tabliczkę z napisem "sprzątaj po swoim psie", albo „twój pies, twoja kupa”.

Wreszcie po kilku tygodniach obserwowania ukradkiem przechodniów z okna namierzyłam podejrzaną. To… urocza staruszka mieszkająca kilka domów dalej! Codziennie chodzi na spacer ze swoim spanielem – a pies regularnie załatwia się tuż pod naszym domem. Sytuacja powtórzyła się kilka razy, więc postanowiłam z nią porozmawiać. Gdy zobaczyłam, że nadchodzi zza rogu, szybko wybiegłam przed dom. Uprzejmie się przywitałam, powiedziałam, że jestem nowa w okolicy, a później przeszłam do rzeczy i wytłumaczyłam, w czym problem. Widać było, że pani zrobiło się głupio. Zmieszana powiedziała, że od zawsze chodzi tędy na spacery i nikt wcześniej nie zwrócił jej uwagi, że nie sprząta po psie. Poza tym nie wie nawet, jak ma się do tego zabrać – jak to, tak zbierać kupy ręką?

Chociaż na początku byłam gotowa na nią nakrzyczeć, nie potrafiłam złościć się na starszą panią – może rzeczywiście nie wiedziała, że teraz sprzątanie psich odchodów to standard. Pokazałam jej śmietnik, zaoferowałam nawet, że kupię jej specjalne woreczki i jednorazowe rękawiczki. Sąsiadka podziękowała, przeprosiła jeszcze raz i podreptała ze swoim spanielem dalej. Zastanawiałam się, czy ta rozmowa przyniesie jakiekolwiek skutki (mąż był sceptyczny). Ale kiedy dwa dni później wyjrzałam przez okno, zobaczyłam moją nową znajomą idąca z woreczkiem na psie odchody w dłoni. Jak widać dało się to bezproblemowo załatwić – wystarczyło wytłumaczyć i uprzejmie poprosić, aby sąsiadka zmieniła zwyczaje.

 

Józef, 70 lat: to jakieś wymysły

Mieszkam w bloku na warszawskiej Ochocie już ponad 40 lat. Mojego kundelka Miśka przygarnąłem 12 lat temu i od tej pory jest moim wiernym towarzyszem i jedynym członkiem rodziny – nigdy się nie ożeniłem, jakoś nie trafiłem na swoją "druga połówkę". Dbam o niego najlepiej jak umiem. Ma własne posłanie, chodzimy na spacer trzy razy dziennie, nawet obiady sam mu gotuję! I wyobraźcie sobie, że parę dni temu jacyś nowi oskarżyli mnie, że jestem nieodpowiedzialnym właścicielem psa. Ja??? Byłem oburzony! Pletli jakieś brednie wyssane z palca! Przecież nie wiedzą, jak traktuję Misiunia na co dzień. I chyba ich to nawet nie interesuje! Jedyne, na co zwracali uwagę, to że po nim nie sprzątam, kiedy wychodzę na spacery po osiedlu. A kto to widział – zbieranie psich kup do woreczków? W rękę? Co to za nowoczesna moda? A może jakieś wymysły z tej Unii… W głowach się przewraca!

Wielu sąsiadów ma zwierzęta i jakoś nikt do tej pory nie musiał po nich sprzątać – komu przeszkadza, że piesek załatwi swoja potrzebę gdzieś pod krzakiem (przecież pilnuję, żeby nie robił tego na chodniku!). Odkąd tu mieszkam nigdy nie było z tym problemów. Ale wprowadzają się młodzi, z nowoczesnymi pomysłami i chcą wprowadzać własne porządki. Szukają dziury w całym - mogliby zająć się czymś poważnym. Ja tam nie mam zamiaru zmieniać naszych – moich i Miśka – nawyków. Niech sami sobie sprzątają, jak im się nie podoba, a nas zostawią w spokoju!

 

Nie sprzątasz? Grozi ci grzywna!

Nie wszyscy wiedzą, że w Polsce za niesprzątanie psich odchodów właścicielom zwierząt grozi mandat do 500 zł (dokładna wysokość kary jest ustalana przez lokalne władze gminne). Chodzi nie tylko o estetykę otoczenia, dbanie o wspólne przestrzenie czy szacunek dla współmieszkańców. "Pozostawienie psich odchodów w przestrzeni publicznej stanowi zagrożenie dla zdrowia ludzi, szczególnie dzieci, które są bardziej narażone na kontakt z bakteriami i larwami"- przestrzega Państwowa Inspekcja Sanitarna. Może przyczyniać się też do przenoszenia chorób pasożytniczych wśród zwierząt – psów czy kotów. A także niszczyć roślinność. Naukowcy z Belgii obliczyli, że na podmiejskich terenach zielonych psy pozostawiają po sobie 11 kg azotu i 5 kg fosforu rocznie – a to znacznie więcej, niż potrzebują rośliny. Dlatego zaleca się sprzątać psie nieczystości nie tylko w miejskich parkach i na skwerkach, lecz także na łąkach i w lasach.

 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również