Typ skandynawski, krótkie włosy, chłopięca figura. Wydaje się chłodna - pozory. Całe życie targały nią namiętności związane z pytaniem "kim właściwie jestem?" Wielką malarką czy chałturniczką? Finką czy Szwedką? Kochała wyspy, kamienie, kobiety i mężczyzn. O Muminkach, które przyniosły jej międzynarodową sławę, Tove Jansson powie: "Raz je uwielbiałam, raz nienawidziłam...". Do siebie miała podobny stosunek.
Zimowy, mroźny wieczór, willa Grankulli pod Helsinkami rozbrzmiewa muzyką. Raut u Atosa Wirtanena; politycy, artyści i dziennikarze chcą przy szampanie zapomnieć o wojnie. Wśród socjety intrygująca blondynka z papierosem. Gospodarz, redaktor naczelny tygodnika „Ny Tid”, zwraca na nią uwagę. Tove Jansson, córka rzeźbiarza, graficzka z ambicjami malarki, przyszła tu pierwszy raz... Atos prosi ją do tańca. Wydają się sobie podobni: Tove kocha wolność, sztukę i bankiety – jak on. Dwanaście lat później, na raucie bożonarodzeniowym helsińskiej Gildii Artystów jej serce też zabije szybciej. Tym razem ona poprosi kogoś do tańca. Kobietę. Tove z roku 1943, patrząca w oczy Wirtanena, jest niepewna co do przyszłości. Zmaga się z biedą. Ta z 1955, to już sławna autorka serii książek o Muminkach. Pewna pozycji w literackim świecie, ale nadal niepewna tego, kim jest.
Matka Tove – Signe Hammarsten była Szwedką, ojciec – Viktor Jansson, Finem. Oboje artyści, poznali się na studiach w Paryżu na początku XX wieku, ale osiedli w Helsinkach. Tove rodzi się w roku 1914, gdy wybucha pierwsza wojna. Dorasta w pracowni pośród odlewów gipsowych, pędzli i płócien. Uwielbia matkę, kobietę nietuzinkową, która w młodości jeździła konno, świetnie strzelała, była sufrażystką i marzyła o karierze rzeźbiarki. Teraz Signe musi zarabiać na troje dzieci i męża artystę, niepraktycznego marzyciela. Tove widzi matkę przy gipsowych odlewach rzeźb rysującą nocami dla zarobku projekty znaczków pocztowych i karykatury do czasopism. Tak kąśliwe, że przezywają ją Małą Kobrą. Tove podziwia mamę, od 13. roku życia pomaga jej w pracy, jeździ z nią do Sztokholmu, do rodziny i na Blidö, na skaliste szkiery – tu pokocha dzikie wyspy Bałtyku. Tam wuj Einar straszy siostrzenicę trollami, gdy przyłapuje ją na podjadaniu zapasów w spiżarni. W wyobraźni dziewczynki pojawiają się dziwne stwory, białe, nieduże, w typie hipopotama. Czy trolle mogą tak wyglądać? Kłóci się o to z bratem. Chce pokazać, że ma rację, więc rysuje pierwowzór Muminka na ścianie wychodka przy domku letniskowym w Pellinge. I na długo o tym zapomina. Rodzice opowiadają dzieciom o Paryżu, Tove, chce tam studiować, ale to za drogie. „Muszę zostać wielką artystką, żeby pomóc rodzinie”, postanawia. Studia zaczyna w Sztokholmie: Szkoła Techniczna, wydział B „dla studentów płci żeńskiej”, kierunek – grafika produktów prospektowych. Uczelnia jest nudna i schematyczna. Ile godzin można rzeźbić ornamentykę liścia? Przenosi się do helsińskiej Szkoły Rysunku. Dorabia ilustracjami do książek i nowelkami. Mottem jej życia ma być „labora et amare” – pracować i kochać. Pojawia się miłość, Sam Vanni, starszy o pięć lat wykładowca żydowskiego pochodzenia. Rodzina jest przeciw i mimo niepewnych czasów wyprawia Tove do Europy, żeby rozdzielić tych dwoje. Tove się nie buntuje. Podróże! Zawsze o nich marzyła. Rok 1938 – upragniony Paryż. Potem Włochy. Wybuch drugiej wojny światowej zmienia wszystko.
Okładka świątecznego numeru magazynu „Garm” z 1941 roku: Święty Mikołaj szuka miejsca, by zrzucić prezenty i życzyć ludziom spokoju. Na próżno: bomby, dym, eksplozje samolotów. Święty łapie się za głowę. Tak ten moment w historii widzi autorka Tove Jansson. Zaciera ręce zgrabiałe od chłodu, zapala papierosa i wraca do pracy – okładka, karty pocztowe i bożonarodzeniowe ilustracje. Potrzebuje pieniędzy na opał, chce pomóc rodzicom, chociaż irytują ją proniemieckie i antyżydowskie poglądy ojca. Wiktor Jansson uważa, że sojusz z Hitlerem jest dla Finlandii korzystny wobec zagrożenia ze strony ZSRR. Kłócą się o to. Tove martwi się losami młodego artysty Tapio Tapiovaary, w którym jest zakochana, a on walczy na froncie. Tu, w mieście, głód i ziąb, Tove maluje obrazy na zamówienie i wymienia je na torf. Ulubiony autoportret, Dziewczynę z papierosem, udaje się jej wcisnąć handlarzowi tytoniem, który zamienia obraz w plakat reklamowy. Tove cierpi, rozdarta między marzeniami o sztuce a koniecznością zarobku. „Sprzedałam duszę” – zapisze w pamiętniku. Od okropności wojny ucieka do wymarzonej doliny, gdzie mieszkają białe trolle, jest bezpiecznie i wszystko da się wyjaśnić. Pisze pierwszą książkę dla dzieci o rodzinie Muminków. Sama ją ilustruje. Opowiastkę Małe trolle i wielka powódź wysyła do wydawnictwa. Przyjęli! Szczęśliwa wydaje zaliczkę na błękitny kapelusz z woalką i kwiatami. Muminki pojawiają się na świecie w roku 1945. Ukazuje się jedna skromna recenzja, ale wydawnictwo prosi o jeszcze. „Ta cholerna wojna zmusiła mnie, malarkę, do pisania bajek” – narzeka Tove po wydaniu Komety nad Doliną Muminków. Przesadza. Właśnie w czasie wojny staje się w Finlandii sławna jako malarka. Sprzedaje 80 obrazów, ma wystawy i zajmuje atelier w wieży przy ulicy Ulriksborgsgatan, w 60 metrów wysokiej pracowni. Ze ścian odpada tynk, po bombardowaniach nie ma okien, ale ona jest zachwycona. Marzy o podwieszanym złotym łożu. Kupi je za 12 obrazów!
Atos Wirtanen omal nie został jej mężem. „Filozof, geniusz, polityk” – wychwalała go w listach. Wyszłaby za niego pod jednym warunkiem – wolności pracy: „Ja zachowałabym atelier, a on swój gabinet w willi Grankulla”. O dzieciach nie ma mowy – Tove stawia sprawę jasno. Żyje z Atosem bez ślubu, co wywołuje plotki. Może wtedy wymyśla słynną sentencję Małej Mi: „W głowie się nie mieści, ile rzeczy trzeba mieć w dupie!”. Za to w sercu Tove rodzi się nowe uczucie, przy którym związek z Atosem blednie. Oto pojawia się piękna reżyserka Vivica Bandler. Tove maluje ją i wkrótce rzuca się w nowe doświadczenie – miłość do kobiety. Sytuacja nie jest łatwa, obie są w związkach, a w Finlandii lat 40. homoseksualizm jest karalny. Vivica wyjeżdża, pisze: „musimy być ostrożne”. Tove ucieka w pracę, maluje fresk do helsińskiego ratusza, na którym uwiecznia Vivicę. Pisze następne Muminki. Małe trolle i duża powódź zalegają na półkach, z 2800 nakładu sprzedano tylko 219 egzemplarzy, ale wydawca się nie zraża, a Atos wciąż wspiera ukochaną. Tove się waha: może z nim zostać, może jednak mężczyzna? Oświadcza się mu listownie:
„Co byś powiedział na to, żebyśmy się pobrali?”
Dżentelmen i filozof odpowiada pytaniem: „To jeszcze tego nie zrobiliśmy, kochanie?”. Tove przygotowuje ślub, ale narzeczony wciąż przesuwa termin. Wreszcie staje się jasne, że małżeństwa nie będzie. Rozstają się, zraniona duma boli. Za to zawodowo rok 1948 przynosi Tove pierwszy sukces. Książka W Dolinie Muminków ma nakład 25 tysięcy, a autorka spłaca długi i zaległe podatki. Żyje samotnie. Atos wróci po kilku latach, tym razem on będzie nalegał na ślub. Tove „szczęśliwie niezakochana” odmówi ze śmiechem. Jej serce będzie już wtedy należeć do pewnej pięknej jubilerki.
Kolejny przełom w karierze! Serię z Muminkami publikuje londyński „Evening News”. Proponuje na początek... 12 milionów nakładu! Już nie Finlandia, ale świat zachwyca się trollami, a Tove Jansson staje się międzynarodową gwiazdą. Idą za tym pieniądze. Pani Jansson umie zająć się interesami. Rozumie też, że trzeba udzielać wywiadów i robi to z uśmiechem, nawet gdy ma ochotę dziennikarza pogryźć. Muminkowy biznes rozkręca się: pojawiają się trolle marcepanowe i porcelanowe. Tapety z nadrukiem, obrazki do dziecięcych pokoików, papeterie, kalendarze. Tove nie na wszystko się zgadza. Kiedy producent chce nazwać podpaski imieniem Małej Mi – słyszy „nie”. Odpowiada natomiast „tak” na ofertę rysowania komiksów do „Daily Mail”. „Spieszmy się z robotą, póki mamy na nią ochotę” – mawia tata Muminka. To bon mot Tove. W Boże Narodzenie roku 1952 odbiera Nagrodę Nilsa, ważne literackie wyróżnienie. Dostaje teraz setki listów. Odpowiada na nie osobiście, nawet gdy korespondencja dochodzi do dwóch tysięcy listów na rok! Muminkowy biznes zawłaszczył jej życie. Narasta frustracja: „Nic już nie napiszę o tych szczęśliwych idiotach, którzy sobie wszystko przebaczają”. Tata Muminka rzekłby pewnie: „Dziwne, że ludzie mogą się stać smutni, gdy życie staje się zbyt łatwe. Wtedy najlepiej zacząć od nowa, od drugiego końca”.
Rok 1955, raut w helsińskiej Gildii Artystów. Pojawia się na nim graficzka Tuulikki Pietilä, którą Tove poznała kiedyś w nocnym klubie w Paryżu. We dwie rządzą muzyką, nie dopuszczają nikogo do gramofonu. Wieczory tej zimy należą do nich. Tove definitywnie przechodzi na „rive gauche”, czyli orientację homoseksualną. Pisze: „Najważniejsze, by być w zgodzie ze sobą”. Wraca do malarstwa, zmienia styl, strój i podpis. Ubiera się prosto: spodnie, jasne swetry. Maluje abstrakcje, a obrazy podpisuje nazwiskiem Jansson, a nie jak dotąd – Tove. Jakby chciała zacząć wszystko od nowa. Ilustruje Alicję w Krainie Czarów, Dzieci z Bullerbyn. Astrid Lindgren, wówczas redaktorka w szwedzkim wydawnictwie, namawia ją do zilustrowania Hobbita. Astrid zachwyca się efektem, ale krytycy i czytelnicy nie. Tove się nie martwi, że światu nie podoba się jej Gandalf. Ma 55 lat, dobry czas na pewność siebie i... remont ukochanej pracowni. Wstawia łukowate okna, rezygnuje z kuchni (byle tylko gdzieś była lodówka). Tuulikki wprowadza się do mieszkania po sąsiedzku, chodzą do siebie labiryntami strychów, razem pracują i spełniają marzenie o własnej wyspie w archipelagu Pellinge. Tove buduje dom na wyspie Klovharun, pracuje z robotnikami, wbija gwoździe, dźwiga deski, na koniec urządza ucztę na czerwonym obrusie: piją wódkę i tańczą do rana. Wyspa jest zimna, ale tu może do woli rzucać kamieniami, żeby wyładować gniew, pływać w wieńcu na głowie, tu będą wracać z Tuulikki z podróży, bo lata 70. to czas nagród, dalekich eskapad i pisarskiej popularności. Nie ma domu, w którym nie słyszano by o Muminkach. Chce je kupić na wyłączność Disney, ale Tove odmawia. Zarządza wszystkim, nie umie tylko powstrzymać upływu czasu. Po obchodach 80. urodzin w roku 1994 Tove, odwieczna palaczka, wraca do Helsinek, bo zaczyna chorować. Diagnoza jest bezlitosna: nowotwór. W 2001 roku Tove Marika Jansson odchodzi tam, gdzie nie może jej towarzyszyć nikt. Jak w sentencji z Muminków: „Wszystko, co ważne, trzeba odkryć samemu. I również przejść przez to zupełnie samemu”.
Tekst na podstawie książki Boel Westin Tove Jansson. Mama Muminków, Wydawnictwo Marginesy