Choć może się wydawać, że utarte schematy odchodzą do lamusa, a relacje osób, które dzieli duża różnica wieku przestają być rzadkością, taki układ wciąż budzi emocje i bywa przedmiotem krytyki. Czy związek starszej kobiety i młodszego mężczyzny ma szansę być trwały i szczęśliwy?
Chociaż według badaczki problematyki społecznej dr Joanny Plak-Wareckiej, autorki "Duża różnica wieku w związku", akceptacja dla takich relacji rośnie, związki, w których kobieta jest starsza, wciąż budzą większe zdziwienie i napotykają na więcej uprzedzeń niż te, w których starszy jest mężczyzna. Pary często spotykają się z brakiem akceptacji otoczenia, nieprzychylnymi komentarzami, a nawet odrzuceniem przez rodzinę czy znajomych. Również wewnątrz relacji sytuacja może z czasem się komplikować, a fakt, że partnerzy znajdują się na różnych etapach życia może przysparzać problemów. Tak było w życiu Anny i Agnieszki.
Poznaliśmy się na urlopie, w hotelu all inclusiwe w Turcji. Karol był z grupą znajomych, ja w towarzystwie moich najbliższych przyjaciółek. Zaczęło się od flirtu na wieczornej imprezie. W końcu były wakacje, pełen luz, mogłam potańczyć i pożartować z młodszym facetem, prawda? I przyznam, że schlebiało mi, że akurat na mnie zwrócił uwagę. Byłam już bliżej pięćdziesiątki niż czterdziestki, on miał – na moje oko – jakieś 30 lat. Dowcipny, elokwentny. Świetnie tańczył! Aż dziwne, że przyjechał na wakacje bez dziewczyny albo żony. Nawet go o to zapytałam podczas spaceru po plaży, na który wybraliśmy się pewnego wieczoru. Powiedział, że jak do tej pory nie spotkał tej jedynej. „Ale może ty nią będziesz?” – dodał. Uznałam to za żart, roześmiałam się serdecznie i zmieniłam temat. W końcu wakacyjny flirt to jedno, a realia, w których żyjemy, to drugie. Zresztą, nie przyszło mi do głowy, że młody mężczyzna chciałby na poważnie związać się z kobietą, bądź co bądź, w średnim wieku.
Przed wyjazdem wymieniliśmy się numerami telefonów, ale nie sądziłam, że będziemy utrzymywać kontakt. Jednak Karol zadzwonił już po kilku dniach i zaprosił mnie na kawę. Okazało się, że mieszkamy niezbyt daleko od siebie. Zaczęliśmy wychodzić razem – do restauracji, do kina, na wystawy. Chyba trochę zaniedbałam przez to moje przyjaciółki, bo zaczęły wypytywać, dlaczego rzadziej się ostatnio do nich odzywam. "Stało się coś? Może jesteś chora?" – martwiły się o mnie.
Jednak ich reakcja na to, że nadal widuję się z Karolem – więcej, że myślimy o tym, aby związać się na stałe – bardzo mnie zaskoczyła. Choć w czasie urlopu mi przyklaskiwały, teraz nagle zaczęły mnie krytykować. „Chyba zwariowałaś!” – mówiły. „Przecież taki związek nie ma szans. On zaraz cię zostawi dla jakiejś młodszej i atrakcyjniejszej. Na pewno chce naciągnąć cię na pieniądze. Zaraz będziesz miała menopauzę, jak ty sobie wyobrażasz życie z takim młodym facetem? Przecież on jest niewiele starszy od naszych dzieci – będziesz mu matkowała?” Zarzuty sypały się na mnie jak gromy z jasnego nieba. Wróciłam do domu kompletnie przybita. Od tamtej pory nie widuję swoich przyjaciółek. Spodziewałam się od nich wsparcia - przecież sama miałam wiele wątpliwości i zdawałam sobie sprawy, że taki związek może być wyzwaniem. Ale… naprawdę zakochałam się w Karolu i uwierzyłam, że to się może udać.
Minęło już parę miesięcy, Karol się do mnie wprowadził. Dobrze nam razem. To mój pierwszy związek po długiej przerwie. Czy przeszkadza nam różnica wieku? Na razie nie. Dzięki niemu stałam się bardziej aktywna, otwarta, częściej wychodzę, więcej doświadczam. Zamiast czekać na emeryturę, nadal się uczę, chcę się dalej rozwijać zawodowo, może otworzę wreszcie własną firmę (na co zawsze brakowało mi odwagi).
Tęsknię jednak do moich koleżanek. Naszych babskich pogaduszek, wspólnego śmiechu, czasem płaczu… Mam nadzieję, że z czasem zaakceptują mój wybór i uda nam się odbudować naszą dawną więź. Przestaną patrzeć na mnie jak na wariatkę. Może nawet ucieszą się, że jestem szczęśliwa?
Związek z młodszym okazał się dla mnie znakomitym antidotum na ból po rozwodzie. Pomógł mi odzyskać pewność siebie i wiarę w to, że nadal jestem atrakcyjną, wartą zainteresowania kobietą. Choć nie planowałam trwałej relacji, jesteśmy ze sobą od 10 lat. I do tej pory świetnie nam się układało. Nawet nasze rodziny i znajomi, choć nie bez trudu, w końcu zaakceptowali naszą relację. Nie byliśmy przecież pierwsi - nawet prezydent Francji ma dużo starszą żonę i wygląda na to, że są nie tylko akceptowani, lecz wręcz wzbudzają sympatię.
Muszę jednak przyznać, że patrzę na panią prezydentową z coraz większym podziwem. Skąd ona bierze siłę i energią, żeby aktywnie uczestniczyć w intensywnym życiu swojego męża – polityka? Ja mam jej już coraz mniej… Niedawno skończyłam 65 lat i już nie ciągnie mnie w świat tak, jaki kiedyś. Lubię swoją działkę, tam, wśród własnoręcznie zasadzonych róż, odpoczywam. Czekam, aż zaczną się czerwienić pomidory. I właśnie smażę konfitury z mirabelek. Kilka tygodni temu urodził mi się pierwszy wnuk! Choć nie czuję się mentalnie „babcią”, chciałabym trochę zwolnić, pobyć w domu, poświęcić więcej czasu rodzinie.
Janek tego nie rozumie. Do tej pory robiliśmy wszystko razem. Byliśmy aktywni i bez problemu dotrzymywałam mu kroku. On ma teraz 47 lat i wciąż ochotę na więcej. Wciąż planuje dalekie wyjazdy, nowe sporty, wieczorne wyjścia. Mnie to już męczy… Dużo podróżowaliśmy, odkąd przeszłam na emeryturę i mam już trochę dość. Zwiedziliśmy kawał świata. A teraz zaczęłam doceniać to, co mam w zasięgu ręki. Zresztą, mam ostatnio trochę problemów ze zdrowiem. Niedawno okazało się, że mam nadciśnienie i osteoporozę. Męczą mnie migreny i bolą stawy. Wstydzę się trochę mówić o tym Jankowi. On jest wciąż młody, silny, tryska zdrowiem i energią. Nie wiem, czy będzie chciał nadal dzielić życie ze starszą panią…