Wiele z nas w pewnym momencie życia będzie musiało poradzić sobie ze zdradą. Kto raz zdradził, zdradzi i drugi i trzeci? Czy zawsze zdrada musi oznaczać koniec długoletniego związku? Psycholog radzi, jak przetrwać zdradę partnera i wyjść z niej zwycięsko.
Bez względu na to, czy byliśmy razem kilka miesięcy czy też 10 lat i więcej, zdrada zawsze boli tak samo. Zalewa nas fala bardzo silnych i destrukcyjnych emocji - rozczarowania, bezradności, szoku i złości. Wszystkie te negatywne odczucia uderzają zazwyczaj nagle. Często cierpimy fizycznie. Bo krzyczy nie tylko nasza dusza, ale i zdradzone ciało. Pojawiają się problemy żołądkowe, nadciśnienie, palpitacje serca, bóle głowy, duszności. Niektórzy z nas reagują silnymi alergiami skórnymi, nadmiernym wypadaniem włosów, omdleniami. Nie tylko dla psychiki, ale i dla całego ciała zmierzenie się ze zdradą partnera to bowiem potężny cios, którego skutki często odczuwane są latami. Co więcej, niewłaściwie przepracowana zdrada odbija się rykoszetem nie tylko na naszym zdrowiu psychicznym i fizycznym. Ciężar zdrady może latami uniemożliwiać nawiązanie relacji z kolejnym partnerem, zniszczyć życie zawodowe, podkopać więź z bliskimi, a przede wszystkim obniżyć do zera poczucie własnej wartości.
Co w takim razie zrobić, żeby w przypadku zdrady cierpieć jak najmniej? Psycholodzy twierdzą, że istnieje wiele sposobów, by poradzić sobie ze zdradą i przekuć ją z pozornie życiowej porażki w zwycięstwo. Nie wszystkim z uda się to w kilka tygodni. Niektórzy będą potrzebować kilku miesięcy, inni lat. Nawet jeśli będziemy przekonani, że o zdradzie zapomnieliśmy i stała się jedynie mglistym wspomnieniem, to pozostawiona sama sobie, bez odpowiedniego przepracowania, prędzej, czy później da o sobie znać.
- Trudno o uniwersalną metodę radzenia sobie z wiadomością o zdradzie, jako że ludzie na różne sposoby reagują na tę informację. Nie tak rzadko spotykam w moim gabinecie osoby, które na wieść o nieuczciwości partnera odczuwają ulgę. Okazuje się, że od dawna podejrzewały, że druga strona jest wobec nich nieuczciwa, ale nie miały na to dowodów. Wiadomość o zdradzie, paradoksalnie, potwierdza ich zdolność do adekwatnej percepcji rzeczywistości i w dużej mierze neutralizuje niepewność, niepokój oraz inne nieprzyjemne emocje - mówi dr Aleksandra Hulewska, psycholog i certyfikowana psychoterapeutka z wrocławskiego Gabinetu Psychoterapii i Rozwoju Osobistego.
Zdaniem dr Hulewskiej najtrudniejsza do zniesienia jest zdrada, której druga osoba się nie spodziewa, żyjąc w przekonaniu, że jej związek jest szczęśliwy i stabilny. W takiej sytuacji zaufanie pokładane w partnerze rozsypuje się niczym domek z kart, a dotychczasowy świat - przewidywalny i bezpieczny - destabilizuje się.
Naukowcy wyróżniają co najmniej 3 typy zdrad.
Czy dla osoby zdradzonej ma znaczenie, w jaki sposób do niej doszło? Dla niektórych dotkliwą zdradą wcale nie musi być fizyczność z drugą osobą, ale nawiązanie więzi emocjonalnej, np. poprzez pisanie na czacie czy wymianę smsów. Nie ma też jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, kiedy tak naprawdę zaczyna się zdrada.
Czy 5 smsów dziennie to już początek oszukiwania bliskiej osoby? Granica jest bardzo płynna. Ale moment, w którym zaczynamy czuć niepokój, zmieniamy pin do telefonu lub hasło do komputera, powinno uruchomić lampkę ostrzegawczą. Warto jednak mieć świadomość, że to co dla jednej osoby uznawane jest za zdradę, dla drugiej jest jak najbardziej normalne. Np. pójście na lunch z byłym partnerem lub przyjęcie zaproszenia koleżanki z pracy na służbową kolację.
Co ważne, zdaniem psychologów istnieją pewne cechy zarówno u kobiety/mężczyzny, które predysponują ich do tego, by... byli zdradzani.
- Gdybym u uczestników relacji zdrady miała doszukiwać się jakichś cech szczególnych, to przede wszystkim zwróciłabym uwagę na egocentryzm oraz deficyty empatii i moralności u osób notorycznie zdradzających. Ktoś, kto zdradza przy każdej niemal okazji, nie liczy się z uczuciami swojej parterki/partnera, dąży do najszybszego zaspokojenia własnych potrzeb i pragnień (które przedkłada nad potrzeby i pragnienia drugiej osoby), a ponadto nie rozwija dojrzałego systemu moralnego, zawiadującego podejmowanymi na co dzień decyzjami i działaniami - wyjaśnia dr Hulewska. Używając słów Zygmunta Freuda, osoba taka w związku (a często w całym swoim życiu) kieruje się zasadą przyjemności, którą przedkłada na zasadę rzeczywistości (w świetle której nie wyrządza się innym ludziom krzywdy w imię egoistycznych pobudek). Warto zauważyć, że powyższe właściwości są charakterystyczne dla narcystycznego wzorca osobowościowego. I rzeczywiście, kiedy pracuję z osobami przejawiającymi skłonność do zdrady, dość często obserwuję u nich narcystyczny styl psychologicznego funkcjonowania. Byłabym jednak niesprawiedliwa sugerując, że każdy człowiek o osobowości narcystycznej zdradza swoich partnerów. Na szczęście tak nie jest.
Kiedy nie mamy już wątpliwości, że partner/ka zszedł na złą drogę, warto choć na chwilę ostudzić emocje.
Na pewno nie jest zalecanie wyrzucanie rzeczy partnera przez okno, zmiana kluczy w zamkach i działanie pod wpływem wzburzenia. Psycholodzy odradzają również próby ukojenia bólu wszelkiego rodzaju używkami.
- To, co uważam za bardzo ważne w takiej sytuacji, to zatroszczenie się o siebie. Zamiast odcinać się od swoich doświadczeń poprzez rozmaite dezadaptacyjne wzorce reagowania, np. sięganie po używki czy podejmowanie zachowań kompulsywnych, warto pozwolić sobie na doświadczenie wszystkich emocji, które się wówczas pojawiają - radzi wrocławska psychoterapeutka.
- Jeśli potrzebujemy płakać, płaczmy. Jeśli czujemy złość, wykrzyczmy ją w bezpiecznych warunkach. Jeśli potrzebujemy w tym momencie pobyć sami ze sobą, pozwólmy sobie na to. Jeśli potrzebujemy wsparcia ze strony bliskich nam ludzi, poprośmy o nie - podkreśla dr Aleksandra Hulewska.
Im lepszy nawiążemy wówczas kontakt ze sobą, tzn. z im większą uważnością wyjdziemy na przeciw swoim emocjom i potrzebom, tym większe są szanse na ostateczne pozytywne wyjście z kryzysu i odbudowanie własnego życia - czy to z partnerem (jeśli obie strony są zmotywowane do naprawienia relacji), czy w pojedynkę - dodaje psychoterapeutka.
Ale mija pierwszy dzień i nadchodzą kolejne, często jeszcze gorsze. Szok, złość i niedowierzanie ustępują miejsca rozpaczy. Jak wtedy żyć, myśleć, by nie oszaleć? Otóż kolejne dni i tygodnie to próba zrozumienia tego, co się wydarzyło. To mierzenie się m.in. z pytaniami: dlaczego zostałem zdradzony? co ze mną jest nie tak? w czym jestem gorszy od tego trzeciego/tej trzeciej? czy jestem nieatrakcyjny, bezwartościowy? jaka relacja łączyła partnera/partnerkę z kochankiem/kochanką? czy jest szansa na uratowanie mojego związku, a jeśli tak, to w jaki sposób? I tak dalej.
- Jeśli partner odchodzi do kochanki/kochanka, trzeba odnaleźć się w życiu na nowo. W takiej sytuacji pracuję z moimi klientami nad zaakceptowaniem definitywnego rozpadu związku - tłumaczy dr Hulewska. - Nawet najbardziej brutalna prawda ("on/ona nie chce już być ze mną") jest znacznie bardziej uzdrawiająca niż kurczowe trzymanie się iluzji: "nic się nie stało", "na pewno do mnie wróci" itp. Pogodzenie się ze zdradą i rozstaniem, opłakanie straty, tworzy przestrzeń na nowe. I, o ile nie zamkniemy się na świat oraz innych ludzi, prędzej czy później nowe doświadczenia, wyzwania, relacje itp. pojawią się w naszym życiu. Bardzo ważne w tym trudnym okresie jest dostrzeżenie tego, co nadal mamy. Na podstawie doświadczeń moich klientów, którzy zwracają się do mnie po pomoc w sytuacji zdrady, mogę powiedzieć, że często wpadają oni w mało pomocne "widzenie tunelowe". Ich perspektywa zawęża się wyłącznie do tego, co utracili, i przez ten pryzmat postrzegają całe swoje życie. Są zaskoczeni, kiedy kieruję ich uwagę na wszystko to, co w ich życiu dobre i wciąż obecne - wspierającą rodzinę, przyjaciół, satysfakcjonującą pracę, ciekawe hobby itp. Przeprowadzenie tego rodzaju "inwentaryzacji" najczęściej prowadzi do wniosku, że chociaż coś bardzo ważnego bezpowrotnie się skończyło, to jednocześnie osoba zdradzona nie została pozbawiona wszystkiego, a jej życie nie zostało doszczętnie zrujnowane.
Z badań wynika mężczyźni zdradzają częściej niż kobiety. Nie oznacza to jednak, że paniom obca jest niewierność. Wbrew stereotypom, mężczyźni cierpią z powodu zdrady równie mocno jak panie. Tylko rzadziej się do tego przyznają.
- W mojej pracy i w życiu unikam stereotypizacji ze względu na płeć, przekonywałam się bowiem niejednokrotnie, że zakładane różnice między płciami są znacznie mniejsze niż różnice indywidualne pomiędzy członkiniami grupy kobiet czy członkami grupy mężczyzn. Jako psychoterapeutka zachęcam moich klientów, by zamiast szukać wskazówek typu "co powinien zrobić w tej sytuacji mężczyzna" (co odwołuje do stereotypowych przekonań) skupić się na odkrywaniu indywidualnych potrzeb i emocji oraz swojej własnej drogi wychodzenia z kryzysu - podkreśla dr Hulewska.
W latach 90. dr Jennifer Joy Freyd, psycholog z Uniwersytetu w Oregonie opracowała pionierskie pojęcie traumy zdrady. Zdaniem Freyd dla osób, które kochały i ufały partnerowi bezgranicznie zdrada potrafi być traumatycznym przeżyciem. A bez odpowiedniego podejścia kładzie się cieniem na całym życiu zdradzonej/zdradzonego. W trakcie badań Freyd zaobserwowała, że długofalowe skutki zdrady odczuwają zarówno kobiety, jak i mężczyźni. A co gorsza nie są tego świadomi. Tymczasem tylko niewielka część osób dotkniętych zdradą jest w stanie poradzić sobie z nią bez wsparcia. Czy to psychologa, czy przyjaciół.
Takiego samego zdania jest Melissa Platt, psycholog z Uniwersytetu w Louisville. Platt z kolei zaobserwowała u osób zdradzonych przez partnerów symptomy łudząco podobnie do tych, na które cierpieli m.in. weterani wojenni powracający ze służby w Iraku czy Afganistanie. Dlatego właśnie zarówno Freyd, jak i Platt, mówiąc o zdradzie porównują ją do syndromu stresu pourazowego PTSD. Podobnie jak powojenny stres, tak i trauma zdrady potrafi zniszczyć życie dotkniętej nią osoby oraz jej bliskich.
- Osoby, które przeżyły zdradę, często powtarzają, że coś jest z nimi nie tak. Że to oni są źli i niekompletni, jeśli zostali zdradzeni. Ale to naturalna reakcja obronna organizmu, dzięki której są w stanie przetrwać pierwsze, najcięższe chwile - mówi Platt.
Z badań wynika, że bardziej skłonne są wybaczać kobiety starsze niż młodsze. Związane jest to pewnie z większymi zależnościami od partnera, większym wspólnym dorobkiem, dziećmi. Kiedy jest sens walczyć o związek pomimo zdrady? Bo przecież "jak zdradził/a raz, to zrobi to i drugi i trzeci"...
- Każdy musi podjąć tę decyzję samodzielnie, w oparciu o znajomość siebie, partnera oraz konkretnych okoliczności. Ja mogę jedynie ułatwić obiektywne przyjrzenie się zaistniałej sytuacji. Kiedy przychodzi do mnie po wsparcie osoba wielokrotnie zdradzana przez tego samego partnera, staram się jej pokazać, w jakim niezmiennym schemacie żyje od dłuższego czasu: zdrada - przeprosiny - obietnica poprawy - chwilowa poprawa - kolejna zdrada - itd - tłumaczy dr Hulewska. - Zachęcam także, by odpowiedziała sobie szczerze na pytanie, czy sposób, w jaki traktuje ją druga strona, jest na pewno wyrazem miłości. Jeśli jesteśmy kochani, to wzrastamy przy drugiej osobie, czujemy radość, szczęście, mamy chęć do życia. Jeśli to, czego doświadczamy w związku, to przede wszystkim frustracja, irytacja, niepokój oraz wątpliwości co do własnej wartości, to trudno w takim wypadku mówić o miłości, a jedynie o jakiejś formie toksycznej zależności. Czy na pewno o taką relację nam chodzi?
Wyświetl ten post na Instagramie
Wiele osób, dotkniętych zdradą obawia się, że wpłynie to na ich kolejny związek. Jak nie pozwolić, by jedna zdrada wpłynęła na nowe relacje? Zdaniem dr Hulewskiej bycie zdradzonym w przeszłości nie wpłynie negatywnie na nowe relacje, jeśli potraktujemy zdradę jako szansę na to, by wewnętrznie dojrzeć. - W takiej sytuacji – biorąc pod uwagę fakt, że ludzie najczęściej dobierają się w pary będąc na tym samym poziomie psychologicznego rozwoju – istnieje duża szansa, że kolejny związek/związki będziemy tworzyć z ludźmi stabilnymi, odpowiedzialnymi, potrafiącymi konstruktywnie rozwiązywać konflikty, ludźmi którzy nie uciekają się do zdrady w kryzysie, ale odważnie mierzą się z trudnościami (lub otwarcie komunikują partnerowi decyzję o zakończeniu relacji) - tłumaczy psychoterapeutka.
Jeśli jednak zdrada niczego nas nie nauczyła, bo zamiast ją przepracować, skoncentrowaliśmy się na zagłuszaniu bolesnych emocji, np. poprzez jak najszybsze znalezienie pocieszenia w kolejnym związku, to jest prawdopodobne, że w przyszłości nie uda nam się uniknąć powtórzenia wcześniejszych problemów.