Nie znosi pracy w miejscach, w których nie zna imion współpracowników. Na planie gotuje dla wszystkich. I zupełnie nie martwi się tym, jak wygląda. Gwiazda z małym ego to zjawisko naprawdę rzadko spotykane, ale taka właśnie jest Kate Winslet.
Spis treści
Trudno jej nie polubić. Przekonuję się o tym, gdy w lutym tego roku wraz z innymi dziennikarzami łączę się z nią na Zoomie, żeby porozmawiać o serialu „Reżim” (2024). Aktorka wymienia z każdym z nas uprzejmości, dziękuje, że chcemy promować produkcję z jej udziałem, a na każde pytanie odpowiada z taką pasją, jakby to był pierwszy wywiad w jej życiu. Z dumą podkreśla, że producenci zgodzili się, żeby zachować istotny dla niej wątek: chciała, żeby jej dyktatorka Elena przechodziła menopauzę i cierpiała z powodu zmiennych nastrojów i uderzeń fal gorąca. „Naprawdę się cieszyłam, że mogę pokazać coś tak silnie związanego z kobiecością. Postawiłam sobie za punkt honoru dodać do tego wątku coś od siebie, tak żeby był jak najbardziej prawdziwy”, mówiła wtedy Winslet.
Aktorka już od lat walczy o realistyczne przedstawianie kobiet w kinie i w telewizji. Jak mówi: „Trudno robić filmy, gdy jest się kobietą, i trudno się robi filmy o kobietach”. Winslet nie chce uproszczonego przekazu i upiększania, dlatego zaczęła wykładać własne pieniądze na ważne dla niej herstorie. Jedną z nich jest „Lee. Na własne oczy” ze zdjęciami Pawła Edelmana - opowieść o fotografce wojennej Elizabeth Miller, która zmieniła oblicze magazynów dla kobiet. Winslet nie tylko wyprodukowała film, ale też wcieliła się w główną rolę. „Miller była kobietą, która przełamywała bariery i przekraczała granice. Chciałam, aby widzowie mogli poznać jej pełną historię – nie tylko jako ikony mody czy wojennej fotografki, ale jako złożonej i inspirującej osobowości, która wciąż pozostaje nie - doceniana”, tłumaczyła aktorka dziennikarzowi „The Hollywood Reporter”.
Kate Winslet w roli Lee Miller jest magnetyczna. Z jednej strony uparta i waleczna, z drugiej - poharatana emocjonalnie, bo przecież obcowanie z tak potwornym złem musiało odcisnąć na niej piętno. Aktorka kapitalnie odgrywa dążenia swojej bohaterki do odciągnięcia uwagi od siebie, a skupienia jej na istotnych dla niej sprawach. Lee zaczynała jako modelka, to jej ciało interesowało mężczyzn, a nie to, co ma do powiedzenia. Całe życie starała się to zmienić i pod tym względem są z Kate Winslet bardzo podobne. 48-letnia Brytyjka od początku kariery skupiała się na tym, co może powiedzieć o kobiecości, grając swoje bohaterki, a nie na tym, jak sama prezentuje się przed kamerą. To rzadkość w kinie, zwłaszcza dziś, w dobie mediów społecznościowych, gdy aktorzy boją się, że jedna głupia mina na ekranie może zamienić się w mem i krążyć po internecie latami. Winslet niewiele sobie z tego robi. Nie boi się grać bez makijażu, z przetłuszczonymi włosami („Mare z Easttown”), farbować włosy na zielono i czerwono („Zakochany bez pamięci”) czy zaprezentować światu opuchnięte z niewyspania oczy („Contagion - Epidemia strachu”). Mało tego, Kate Winslet wybiera chętnie role kobiet, które nie mają szans na naszą sympatię.
Sukces „Istot” zapewnił jej kolejne role. Na początek w nowej adaptacji „Rozważnej i romantycznej” Anga Lee. Jednak gdy tylko Kate zaczynała mówić i przechadzać się po planie, tajwański reżyser załamywał ręce. Nie chciał współczesnej kobiety przebranej w kostium z XIX wieku, tylko kogoś, kto zachowuje się tak, jakby się wtedy urodził. Winslet wzięła sobie te uwagi do serca i zaczęła zaczytywać się w poezji i literaturze z epoki. Chciała lepiej zrozumieć, na czym polegał romantyzm, którego szczerze nie znosiła. „Po kolejnych lekturach stanęłam przed Angiem i zapytałam, czy idzie mi lepiej. Odpowiedział, że pójdzie mi lepiej. Musiałam się wtedy postarać, żeby się nie popłakać. Chciałam umrzeć”, wspomina w wywiadach. Przyłożyła się jeszcze bardziej. I wypadła tak, że dostała swoją pierwszą nominację do Oscara. Gdy jechała do Los Angeles na galę, Emma Thompson, z którą zagrały w filmie siostry, udzieliła jej ważnej rady: „Tylko, do cholery, nie porycz się, jak wygrasz!”. Aktorki przyjaźnią się do dzisiaj. Podczas pracy na planie „Rozważnej i romantycznej” Kate namówiła Thompson, by zamieszkały razem w jednym pokoju hotelowym. Dzięki temu miały lepiej odegrać siostrzaną relację łączącą je w filmie Lee. Bycie współlokatorkami bardzo zbliżyło je do siebie. Teraz obie są ambasadorkami naturalnego piękna i usiłują zmienić postrzeganie dojrzałego wieku, sprzeciwiając się presji wywieranej na kobiety przez media i przemysł kosmetyczny. Dla Winslet jest to misja tak ważna, że nie pozwoliła zretuszować sobie twarzy na plakacie „Mare z Easttown” ani wyciąć fragmentu ujęcia, na którym widać, że ma na brzuchu fałdki. Jak mówi: „Im jestem starsza, tym bardziej wiem, że prawdziwe piękno pochodzi z serca, z miłości do rodziny, z życzliwości i otaczającego świata”.
Niezależnie od tego, kim są jej bohaterki, Winslet stara się zrozumieć ich motywację i nie ocenia ich. W wywiadach podkreśla, że gdy ma płakać przed kamerą, nie myśli o śmierci rodziców, tylko stara się poczuć to, co bohaterka. Przyznaje, że paletę emocji poszerzyła, gdy 12 października 2000 roku urodziła się Mia Honey Threapleton, córka jej i operatora Jima Threapletona, z którym poznali się na planie „W stronę Marrakeszu”. Potem ze związku z Samem Mendesem (spotkali się w 2001 roku na przyjęciu u Emmy Thompson) urodził się Joe Alfie (2003), a kolejnego syna Beara Blaze’a (2013) ma ze swoim obecnym mężem, biznesmenem Edwardem Ablem Smithem - poznali się podczas wakacji na prywatnej wyspie Richarda Bransona.
O zawirowaniach w swoim życiu uczuciowym mówi: „Znam wiele osób, które nie są sławne i też przeszły przez kilka małżeństw. Po prostu takie karty rozdało mi życie. Nie planowałam, że tak będzie. To nie było łatwe”. Edwarda Abla Smitha, za którego wyszła za mąż w 2012 roku, Winslet nazywa „wyjątkowym”. „Jestem szczęściarą”, mówi i zapewnia, że wraz ze swoją drugą połówką prowadzą nudne życie. Rzadko pojawiają się na branżowych rautach, a gdy już gdzieś pójdą, wcześnie wracają do domu. Nie korzystają z pomocy służby jak wiele hollywoodzkich gwiazd, bo Kate Winslet zawsze sama gotowała dzieciom posiłki i chciała uczestniczyć w ważnych dla nich momentach, tak samo jak jej rodzice uczestniczyli w jej życiu. Aby mieć czas dla rodziny, gra zaledwie w jednej, maksymalnie dwóch produkcjach rocznie.
Cały artykuł do przeczytania w najnowszym numerze magazynu "PANI"