Kultura

Kiedy o sporcie decydują interesy musi polać się krew. Recenzja "Wielkiej Warszawskiej" z Gdyni

Kiedy o sporcie decydują interesy musi polać się krew. Recenzja Wielkiej Warszawskiej z Gdyni
Tomasz Ziętek w "Wielkiej Warszawskiej"
Fot. Materiały Prasowe

"Wielka Warszawska" w reżyserii Bartłomieja Ignaciuka to film, który przenosi widza w sam środek świata najsłynniejszych wyścigów stolicy – pełnej adrenaliny, wielkich emocji, ale też bezwzględnych układów. To historia młodego dżokeja Krzyśka, który marzy o karierze i staje przed szansą życia – udziałem w najbardziej prestiżowej gonitwie w Polsce. Ale żeby w niej pojechać musi zawalczyć poza torem.

Ten film ma kilka fantastycznych rzeczy, o których trzeba powiedzieć. To świetnie sfilmowana, doskonale zmontowana i udźwiękowiona historia, oparta na bardzo dobrym pomyśle nieżyjącego już Jana Purzyckiego (twórcy "Wielkiego Szu" i serialu "Złotopolscy"). Do tego jest tu kilka bardzo dobrych ról - Tomasz Sapryk, Andrzej Konopka i Tomasz Ziętek, a przede wszystkim Ireneusz Czop (totalnie wzruszająca rola ojca!). A historia też ciekawa, szczególnie, że to wyścigi znane, ale nie z tej, mrocznej strony.

Bohater, grany przez Tomasza Ziętka, chłopak patrzy na wyścigi z entuzjazmem i naiwnością nowicjusza. Jednak szybko odkrywa, że sport ten kryje w sobie więcej niż tylko rywalizację – to przestrzeń pełna wpływów, interesów i ukrytych zależności. Wyniki bywają manipulowane, a czyste zasady przegrywają z potężnymi pieniędzmi. Krzysiek, wierząc w możliwość zmiany, rzuca wyzwanie systemowi.

Film osadzony jest w realiach końca lat 80., w momencie historycznego przełomu – upadku komunizmu. Nowa rzeczywistość daje nadzieję na lepsze jutro, lecz również odsłania, jak trudno zachować uczciwość w świecie, w którym każdy gest ma swoją cenę. Bohater musi zmierzyć się z pytaniem: czy sportowe marzenia i uczciwość są warte więcej niż szybka kariera i obietnica wielkich pieniędzy?

To opowieść o ambicjach, pokusach i dojrzewaniu w trudnych czasach. Bartłomiej Ignaciuk stworzył film, który łączy w sobie dramat sportowy i obraz przemian społecznych w Polsce. Dobrze się ogląda kulisy wielkiego wyścigu malownicze, zabawne dialogi. Mniej przemawia do mnie relacja bohatera i jego ukochanej. Brakowało też pięknych strojów i kapeluszy, jakie znam z Wielkiej Warszawskiej. Więcej tu jednak było wyścigowego półświatka. Nie znałam tego zaplecza i przyznam, oglądałam zaciekawiona. 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również