Relacje

Kompromisy w związku: które wzmacniają relację, a które ją niszczą?

Kompromisy w związku: które wzmacniają relację, a które ją niszczą?
Fot. Launchmetrics/Spotlight

Kompromisy w związkach jawią się jako nieodzowny element codzienności, niczym sól w zupie – niby niewidoczne, a jednak determinujące jej smak. Lecz czy każde ustępstwo, każde ciche przytaknięcie, rzeczywiście przybliża nas do harmonijnego partnerstwa, czy może raczej powoli, acz nieubłaganie, wymazuje kontury naszej indywidualności, rozmywając je w mglistym poczuciu obowiązku? 

"Kochanie, może jednak ten remont kuchni odłożymy na później? Wiesz, te wakacje z dziećmi u babci". Ile razy w małżeństwie słyszymy podobne zdania, które balansują na granicy między troską o wspólne dobro a subtelnym podważaniem naszych własnych pragnień? Gdzie wyznaczyć tę subtelną granicę, by nie zatracić esencji siebie, a jednocześnie pielęgnować delikatną tkankę miłości, nie dopuszczając do jej zerwania? Zanurzmy się zatem w meandry małżeńskich ustępstw, by nazwać te ustępstwa, które budują trwały związek, i pozostałe, które nieuchronnie prowadzą do jego rozpadu.

Kompromisy, które scalają

Gdy patrzymy na udane małżeństwa, te, które przetrwały próbę czasu i codzienne zmagania, dostrzegamy, że kluczem do ich trwałości jest nie tyle bezkompromisowa walka o własne racje, ile umiejętność znalezienia wspólnej przestrzeni, w której marzenia obojga partnerów mogą się splatać. "W udanym małżeństwie kompromis nie oznacza rezygnacji z własnych marzeń, lecz znalezienie wspólnej drogi do ich realizacji", trafnie zauważa psycholog Esther Perel. Kiedy oboje partnerzy, niczym doświadczeni architekci, mają jasną wizję wspólnej przyszłości, potrafią z zadziwiającą elastycznością dostosować swoje indywidualne plany, by uwzględnić potrzeby i pragnienia tej drugiej, ukochanej osoby.

Wówczas kompromis staje się nie gorzką rezygnacją, lecz radosnym aktem współtworzenia, niczym wspólne malowanie obrazu, gdzie każdy pociągnięcie pędzla dodaje coś unikalnego do całości. Przykładem może być Ania i Piotr, para, która marzyła o podróży dookoła świata. Ania pragnęła zanurzyć stopy w piasku egzotycznych wysp, podczas gdy Piotra wabiły majestatyczne górskie szczyty. Zamiast toczyć bezowocne spory, znaleźli kompromis, planując wyprawę, która łączyła oba te pragnienia, góry i morze. Ich podróż stała się nie tylko niezapomnianą przygodą, ale przede wszystkim symboliczną podróżą w głąb ich wzajemnego zrozumienia, umacniając ich więź bardziej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać.

Podobnie, kompromisy dotyczące codziennych, prozaicznych spraw, takich jak podział obowiązków domowych czy sposób spędzania wolnego czasu, stają się potężnym spoiwem związku, gdy są zakorzenione w gruncie wzajemnego szacunku i empatii. Gdy oboje partnerzy odczuwają, że ich potrzeby są traktowane z należytą uwagą, że ich głos ma znaczenie, wówczas chętniej decydują się na ustępstwa, widząc w nich nie akt słabości, lecz wyraz troski o dobro wspólne. Wszak, jak pisał Erich Fromm w swojej kultowej „Sztuce kochania”, „miłość to nie uczucie, lecz sztuka”, a ta sztuka przejawia się między innymi w delikatnej zdolności do wzajemnego szanowania swoich, nierzadko odmiennych, potrzeb i pragnień.

Elastyczność to podstawa dobrej relacji

Życie nieustannie zmienia swój bieg, zaskakując nas nowymi wyzwaniami i niespodziewanymi zakrętami. Dlatego też umiejętność elastycznego reagowania na te zmiany, zdolność do rewidowania planów i oczekiwań, staje się kluczową kompetencją w arsenale każdego małżeństwa. Kompromisy dotyczące tak istotnych sfer, jak kariera zawodowa, miejsce zamieszkania czy metody wychowywania dzieci, wymagają nie tylko otwartości umysłu, ale i gotowości do prowadzenia trudnych, nierzadko emocjonalnych negocjacji. W filmie „Małżeńska historia” widzimy jak dwoje ludzi musi dokonać wielu kompromisów, aby dojść do porozumienia w kwestiach rozwodu, oraz opieki nad dzieckiem.

Kompromisy, które podkopują fundamenty

Lecz nie każdy kompromis, który pozornie chroni związek przed kryzysem, jest w istocie budującym aktem miłości. "Kiedy rezygnujemy z tego, co dla nas naprawdę ważne, stajemy się nieszczęśliwi, a nasze małżeństwo traci blask" – przestrzega renomowany psycholog John Gottman. Kompromisy, które prowadzą do utraty kontaktu z własną tożsamością, które zmuszają do porzucenia pasji i marzeń, są niczym trucizna, powoli zatruwająca relację, prowadząc do narastającej frustracji i poczucia niespełnienia. Weźmy za przykład historię Kasi, która zrezygnowała z obiecującej kariery artystki, by sprostać oczekiwaniom męża, dla którego jej pasja była jedynie "niestabilnym zajęciem". Po latach poczuła się wypalona, pozbawiona własnego głosu, a jej małżeństwo zaczęło się sypać, niczym dom zbudowany na piasku.

Udawanie, że podoba nam się ugoda, niszczy

Podobnie, tłumienie emocji i potrzeb, zamiast otwartego ich wyrażania, prowadzi do narastania żalu i gniewu, które niczym tykająca bomba, w końcu eksplodują, niszcząc wszystko, co napotkają na swojej drodze. "Niewyrażone emocje nie znikają, lecz kumulują się, zatruwając relację" – podkreśla psychoterapeutka Brené Brown. W książce "Toksyczne emocje w małżeństwie" opisuje jak tłumienie negatywnych emocji, w późniejszym etapie prowadzi do wybuchów agresji.

Nie można też zapominać, że kompromisy wymuszane przez partnera, oparte na manipulacji i kontroli, są w istocie formą przemocy emocjonalnej, która prowadzi do utraty poczucia własnej wartości i niezależności. Przykładem manipulacji, może być sytuacja, w której jeden z partnerów, używa szantażu emocjonalnego, aby wymusić na drugiej osobie ustępstwo.

Jak odnaleźć złoty środek w labiryncie kompromisów?

Przede wszystkim, otwarta i szczera komunikacja jest niczym kompas, wskazujący właściwy kierunek w gąszczu małżeńskich decyzji. Wzajemny szacunek, elastyczność, asertywność i wspólne wartości stanowią filary, na których można zbudować trwały i satysfakcjonujący związek. Pamiętajmy, że kompromis to nie akt rezygnacji, lecz sztuka budowania wspólnego szczęścia, w którym obie strony mogą czuć się spełnione. Nie powinniśmy rezygnować z rzeczy dla nas fundamentalnych. Po co jednak kruszyć kopie o kolor kubka do kawy? By postawić na swoim? To akurat bez sensu.

 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również