Kultura

Ruszają zdjęcia do filmu o miłości Jacka Kuronia i jego żony Gai. A była to miłość niezwykła

Ruszają zdjęcia do filmu o miłości Jacka Kuronia i jego żony Gai. A była to miłość niezwykła
Fot. Adam Szymański/FORUM

To nie była miłość z komedii romantycznej, ale z tych, które przetrzymują wszystko: różnicę wieku, więzienne mury, chorobę i system, który próbował rozdzielać ludzi skuteczniej niż granice. Historia Jacka i Grażyny "Gai" Kuroniów to jedna z najpiękniejszych, choć często niedopowiedzianych, opowieści o miłości w najciemniejszych czasach PRL-u. Latem ruszają zdjęcia do filmu o tej wyjątkowej parze "Bez ciebie mnie nie będzie" .

To będzie jeden z tych filmów, które wycisną łzy. Bo historia miłości Jacka Kuronia i jego żony Gai jest inna niż wszystko, wyjątkowa i porywająca. 

Poznali się na jednym z obozów harcerskich. Jacek miał 21 lat, Gaja – zaledwie 15. Dla niego była podopieczną, zastępową, a uczucie, które się wtedy pojawiło, budziło w nim wyrzuty sumienia. Na obozie wybuch skandal, nie dało się ukryć, że Jacek faworyzuje Grażynę (imię Gaja wymyślił jej później). Przez rok ona próbowała skupić się na nauce, a on wystawał pod jej oknem. Pobrali się dopiero, gdy zrobiła maturę. Rok później, w Dzień Kobiet 1960 roku, urodził się ich syn Maciej.

Miłość wystarczyła im do szczęścia

Nie mieli pieniędzy, ani mieszkania. Przez pierwsze lata pomieszkiwali kątem u swoich rodzin. Mieli jednak miłość. Ta relacja, która zaczęła się niewinnie, przerodziła się w głęboką więź – partnerską, ideową, duchową. Stali się dla siebie nie tylko miłością życia, ale też najbliższym wsparciem i sojusznikami w trudach codziennej walki o wolność i godność.

Byli razem przez niemal trzy dekady. Przez ten czas Jacek był cztery razy zatrzymywany i zamykany na wiele miesięcy, Gaję internowano raz – i to właśnie wtedy dowiedziała się, że jest śmiertelnie chora. Rak, który próbował odebrać jej głos, nigdy nie odebrał siły ducha. Ich uczucie rozkwitało nawet wtedy, gdy jedynym sposobem kontaktu były listy przesyłane z więzienia do ich mieszkania.

Oto z jaką czułością pisał do żony Jacek Kuroń: 

Słoneczko,

tutaj cała sztuka polega na tym, aby żyć czasem teraźniejszym. Jak dotąd udaje mi się to znacznie lepiej niż moim współwięźniom. Bardzo dużo czytam. W absolutnym spokoju ducha przeszkadza mi troska o  Ciebie – jak sobie dajesz radę w sprawach finansowych, no i czy Mak nie zabiera Ci za wiele czasu. Niestety, psiakrew, ja Ci nic nie mogę pomóc! Tylko pocieszam się, jak umiem, że sobie dasz radę. Strasznie Ci dziękuję za przesyłkę – teraz mogę już zgodnie z Twoimi poleceniami myć dwa razy dziennie zęby. Ale ta przesyłka to było coś więcej niż pasta, kapcie, papierosy i tak dalej. To przecież były przedmioty, których dotykałaś, które wysłałaś do mnie. We wszystkim był kawałek Ciebie. Jest niedziela, tak sobie myślę, że jesteś w tej chwili na Mokotowie, u mamy – bardzo blisko ode mnie, ale przecież nie o odległość chodzi: myślisz o mnie, ja o Tobie. Kiedy się czeka, każdy dzień ciągnie się w nieskończoność. Spróbuj nie czekać, a zobaczysz – minie ten czas.

Pa, moje wszystko.

Nie były to zwykłe listy. Wiedzieli, że czytają je cenzorzy SB. A mimo to pisali do siebie z czułością, namiętnością i niekiedy z ogromnym poczuciem humoru. Używali metafor, aluzji, żartów, które pozwalały przemycić uczucia, wspomnienia, wsparcie. Pisali o książkach, o dzieciach, o przyszłości, którą widzieli razem – mimo że chwilowo dzieliły ich mury.

W jednym z listów Gaja pisała: "Codziennie wdycham Twoje słowa. Czuję, jak oddychasz przez te kartki. To mój jedyny tlen". A ich poznanie wspominała z czułością:

Wtedy, dawno, dawno, kiedy nosiłam warkocze i chodziłam ubrana jak pensjonarka, Ty byłeś dorosłym czy prawie dorosłym (dla złagodzenia efektu) człowiekiem. I o ile potrafię zrozumieć swoją postawę (była jednak jak na ten wiek typowa), to zrozumienie Ciebie w tej sytuacji przekracza moje zdolności wyobraźni. Już kilkakrotnie rozmawialiśmy sobie o tym, jak to było na początku, i nie pamiętam, czy Ci to mówiłam, ale zawsze po takiej rozmowie czułam, że niewiele tu można wyjaśnić, powiedzieć, komentować. Zawsze zostaje to „coś”, co w rezultacie przyniosło nam tyle szczęścia, że zachłannością jest marzenie o dalszym jego tworzeniu. Ale nie wstydzę się tej zachłanności i nie wyrzeknę się jej nigdy. Uśmiechaj się.

Na wieści o chorobie ukochanej Jacek odpisywał: "Gaju, wiem, że jesteś silniejsza niż ten rak. Nie pozwolę, byś odeszła beze mnie. Obiecuję, że kiedy wyjdę, pójdziemy razem do teatru i będziemy się śmiać jak wtedy, kiedy pierwszy raz się pocałowaliśmy".

Ona zaś dodawała: "Nie martw się o mnie, powoli jest coraz lepiej, a będzie zupełnie dobrze. Doczekamy się na siebie i tym razem. Całuję Twoje oczy. Bądź spokojny i szczęśliwy".

Taka miłość się nie zdarza

Ich miłość była bezkompromisowa. Kiedy Jacek wychodził z więzienia, najpierw szedł do Gai. Kiedy ona słabła, Jacek był przy niej. Ich związek był jak pakt – zawarty nie tylko z sobą, ale i z nadzieją, że żadna siła polityczna nie rozdzieli ludzi, którzy chcą być razem.

Warto o nich pamiętać nie tylko jako o legendarnych działaczach opozycji, ale jako o kobiecie i mężczyźnie, którzy – mimo systemu, mimo strachu i cenzury – kochali się szczerze, mocno i bezwarunkowo. To lekcja miłości, której nie da się nauczyć z książek. Może uda się ją zilustrować filmem?

Jacek i Gaja na ekranie

Zdjęcia do filmu o tych niezwykłych ludziach ruszają w sierpniu. Produkcja pt. "Bez ciebie mnie nie będzie", reżyserowana przez Piotra Domalewskiego (Cicha noc, Hiacynt), skupi się na połączeniu politycznej walki w PRL i niesłabnącego, pięknego uczucia dwojga ludzi żyjących w tych trudnych czasach. W rolę Jacka Kuronia wcieli się Arkadiusz Jakubik, a Gaię zagra Magdalena Popławska.

"Bez ciebie mnie nie będzie" zapowiadany jest jako film o miłości, która przetrwała wszystko – internowanie, cenzurę, chorobę, wieczne rozłąki. To historia Kuroniów opowiedziana sercem – bez triku, bez narzucania moralizatorstwa, ale z prawdą o sile uczucia, które niejednokrotnie tryumfowało nad systemem. A system oznaczał nieustające internowania i więzienie. On siedział za kratami za działalność opozycyjną, ona słała mu paczki. Jacek próbował na ten temat nawet żartować: 

"Zawartość pierwszej paczki była z kryminalnego punktu widzenia absolutnie wspaniała (rosół z drobiu czyni jadalną każdą zupę). Poza tym świetny pomysł z moją pracą naukową i dentystą. Wszystko, co piszesz, wskazuje, że zostałaś stworzona na żonę kryminalisty".

Gaja odeszła wcześniej, ale ich opowieść została zapisana – w listach, wspomnieniach, w dzieciach, w ideach i teraz będzie zapisana także na taśmie filmowej. 

Gaja odeszła w listopadzie 1982 roku i została pochowana na warszawskich Powązkach. Jacek Kuroń odszedł w czerwcu 2004 roku.

 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również