Strawberry Makeup - brzmi egzotycznie i trochę zbyt młodo? Niekoniecznie! Jeśli dobrze przyjrzeć się ulubionemu makijażowi królowej urodowych trendów, którym Heiley Bieber zaliczyła kolejny wiral, przekonamy się, że to najbardziej demokratyczne i schlebiające każdej urodzie rozwiązanie. Oto, dlaczego Strawberry Makeup pasuje każdej z nas.
Trzeba przyznać, że Hailey Bieber ma niebywałego nosa do trendów: czego by nie spróbowała i nie podzieliła się tym na TikToku, natychmiast staje się wiralem. I nawet jeśli jest to propozycja, którą adeptki sztuki makijażu dobrze znają, choć może wcześniej nie miała specjalnej nazwy, jak np. robiący furorę u progu wakacji Latte Makeup w gamie ciepłych brązów czy modny nieco wcześniej Glazed Donut z mocno błyszczącą skórą w rolach głównych, trzeba uczciwie przyznać, że gwiazda umie robić wokół siebie szum.
Wyświetl ten post na Instagramie
Podobnie jest z jej ostatnim makijażowym odkryciem, czyli Strawberry Makeup, który szturmem wziął TikToka (25 milionów wyświetleń) i z nieco gorszym, ale wciąć imponującym wynikiem poniósł się na Instagramie (14 tysięcy postów).
Wyświetl ten post na Instagramie
Na czym dokładnie polega Strawberry Makeup? W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że jest to letnia wersja popularnego trendu I’m cold. Głównym bohaterem tej propozycji jest róż, którym obficie „zraszamy” nie tylko policzki, ale także szczyt nosa u jego nasady, a nawet - w ekstremalnej wersji - tak jak w przypadku blush draping, także i okolice skroni.
Jak wykonać Strawberry Makeup by wyglądał naturalnie, bez efektu przerysowania? Największą zaletą tego makijażowego trendu z pewnością jest fakt, że pozwala błyskawicznie, jednym gestem odświeżyć look i optycznie odjąć twarzy kilka lat. Wszystko za sprawą rumieńca, czyli głównego bohatera tego trendu, a także piegów, którymi subtelnie i bardzo naturalnie upstrzona jest cała twarz. Ale zanim przejdziemy do clou, trzeba dobrze przygotować skórę.
Ze względu na upały przyda się lekki nawilżający krem albo krem BB, który od razu spełni dwie funkcje: nawilży skórę i delikatnie ujednolici koloryt, zapewniając jej przy tym odpowiednią ochronę SPF. To ważne, by nie ukrywać struktury skóry – chcemy tylko nadać jej odpowiedni ton, ale w taki sposób, by piegi, pieprzyki, a nawet drobne niedoskonałości pozostały widoczne. Pamiętajmy też, by odpowiednio dopieścić skórę pod oczami, tak by zaaplikowany w kolejnym kroku korektor jak najlepiej spełniał swoja funkcję.
Jeśli chodzi o róż, mamy do wyboru kilka opcji przygotowania Strawberry Makeup i w tym tkwi druga największa zaleta tego rozwiązania – rzadko który trend daje tak wiele możliwości realizacji w zależności od tego, kto po niego sięga - sprawdza się nie tylko w wykonaniu żądnej nowych wrażeń 18-latki o nieskazitelnie gładkiej cerze (patrz nieco starsza Hailey Bieber), ale także w przypadku właścicielek bardziej wymagających oraz dojrzałych skór.
Kiedy skóra jest już przygotowana kremem BB lub lekkim, "oddychającym" podkładem, aplikujemy pod oko korektor w okolicy zewnętrznego i wewnętrznego kącika. Po chwili, kiedy lekko przeschnie, delikatnie go rozcieramy tak by ujednolicić kolorystycznie okolicę pod okiem. Dalej zaczesujemy brwi – najpierw z włosem, a następnie pod włos tak, by nadać im nieco zbuntowanego charakteru. Odcień kosmetyku nie powinien odbiegać od naturalnego koloru włosków, a jeśli zależy nam na mocniejszym wizualnie efekcie, możemy cienkim pisakiem do brwi dorysować kilka dodatkowych kreseczek.
Do wykonania rumieńców w Strawberry Makeup najlepiej sprawdzi się róż w kremie. Mamy do wyboru kilka opcji: możemy sięgnąć po jeden kolor w odcieniu – a jakże – truskawki, który delikatnie wklepujemy w skórę, albo spróbować tipu profesjonalnych makijażystek, które w social mediach zachęcają do tego, my mieszać odcienie różu i czerwieni, uzyskując w ten sposób odcień idealny dla siebie.
Taki gest pozwala na stopniowanie koloru od bardziej nasyconego w centralnej partii twarzy, przez nieco jaśniejszy u szczytu kości policzkowych, aż po lekki, ledwie dostrzegalny romantyczny róż w kierunku ku górze i na zewnątrz. Co ciekawe, rumieniec możemy wyczarować także za pomocą szminki: aplikujemy odrobinę na grzbiet dłoni i mieszamy z dodatkiem błyszczyka, na następnie nakładamy na skórę za pomocą beauty blendera. Zaletą tego rozwiązania jest bardzo pożądany w "truskawkowym makijażu" dodatkowy blask, który uzyskujemy za sprawą błyszczyka.
Kiedy mamy już odpowiedni kolor, przechodzimy do podkreślenia piegów. Przyda się ten sam pisak, którym wykonujemy kreski na powiece. Akcentujemy nim pieprzyki i wszystkie inne wyraźne znamiona – im więcej tym lepiej! Drobne kropeczki możemy zagęścić w okolicy nosa oraz na środku twarzy i w okolicy zewnętrznego kącika oka, czyli wszędzie tam, gdzie „łapie” nas słonce. Następnie delikatnie rozblendowujemy je gąbeczką i dodajemy trochę rozświetlacza. Alternatywną wersją klasycznych piegów będzie biobrokat, czyli połyskujące i delikatnie odbijające światło lekkie jak puch drobinki, którymi szczodrze obsypujemy twarz. Robią za cały letni makijaż!
Dopełnieniem Strawberry Makeup będzie delikatny makijaż ust. Do jego wykonania możemy wykorzystać tę samą szminkę, której użyłyśmy do zrobienia rumieńca albo sam błyszczyk. Jeśli wybieramy truskawkową czerwień powinnyśmy dopilnować, by odpowiednio rozblendować kolor na wargach. To ważne szczególnie w okolicy kącików ust, bo nie zależy nam na efekcie precyzyjnie wyrysowanych ust, ale wręcz przeciwnie – chcemy nadać im lekko niedbały, scałowany look. Całość podkreślamy odrobiną błyszczyka w tym samym odcieniu albo wybieramy ulubiony kosmetyk z serii lip&cheek, który da nam nie tylko piękny kolor, ale też lekko "mokre" wykończenie.
Ostatnie gesty w tworzeniu Strawberry Makeup to przeciągnięcie rzęs tuszem, nuta koloru na powiece np. w formie rozświetlacza albo nawet rożu i lekkie przyprószenie skóry pudrem, ale wyłącznie w strefie T, bo w tym makijażu liczy się blask, nie mat. By ten efekt utrzymać, możemy spryskać twarz pielęgnacyjną mgiełką i powtarzać ten gest w ramach odświeżenia makijażu i jako element pielęgnacji. Skóra skorzysta na tym po wielokroć.
Warto pamiętać o tym, że Strawberry Makeup ma też łagodniejszą odsłonę w postaci gamy nude, która może spodobać się blondynkom lub wszystkim tym, które chcą sprawdzić się w tym makijażu po raz pierwszy.
A jeśli lubimy takie owocowe klimaty, makijażu Strawberry Makeup pięknie dopełnią perfumy z soczystym owocem na pierwszym planie. To może być np. zmysłowa, niezwykle elegancka figa w wydaniu Armani Prive lub kremowa i nieco psotna wariacja na jej temat z kokosem w tle od Versatile. No chyba że mamy ochotę na coś bardziej pikantnego Wtedy intuicyjnym wyborem i olfaktorycznym dopełnieniem Strawberry Makeup niech będzie upojna kompozycja Wet Cherry Liquor od bohobocoperfume.com
Próbowałyście Strawberry Makeup?