Czego chce nauczyć swoją 16-letnią córkę i po co ogląda z nią kontrowersyjny serial "Euforia", pytamy Marcina Prokopa, który współtworzył nowy poradnik dla rodziców „SEXEDPL”
Agnieszka Niedek PANI: Jak to się stało, że został pan współautorem „SEXEDPL Dorastanie w miłości, bezpieczeństwie i zrozumieniu” według pomysłu Anji Rubik?
MARCIN PROKOP: Od kilku lat obserwowałem, co robi Anja poza swoją karierą w modelingu. Podobało mi się, że angażuje się w inicjatywy, które leżą odłogiem od lat, a w Polsce należy do nich edukacja seksualna. Gdy więc pojawiła się propozycja, bym wziął udział w projekcie, który ma pomóc młodym ludziom i ich rodzicom, nie zastanawiałem się długo. Wszedłem w rolę dziennikarza, który z punktu widzenia rodzica pyta eksperta o ważne rzeczy. Tak powstała moja rozmowa z psycholożką i seksuolożką, Basią Baran.
Czytając „SEXEDPL”, myślałam: „Szkoda, że w czasach mojej młodości nie było takiej książki”.
Wtedy na półkach stały „Seks partnerski” Zbigniewa Lwa-Starowicza i „Sztuka kochania” Michaliny Wisłockiej, a jeśli ktoś miał szczęście, to jeszcze się załapał na „Kamasutrę”. Niewielki wybór i faktycznie brak książki, która dałaby rodzicom wsparcie w rozmowach z dziećmi o życiu intymnym. Ale też pojęcie świadomego rodzicielstwa to stosunkowo nowy wynalazek – pojawiło się na radarze gdzieś w latach 60. Wcześniej dzieci po prostu rodziły się i były, siedziały pod stołem, gdy dorośli zajmowali się swoimi sprawami. Na szczęście dziś inaczej myślimy o wychowywaniu i o edukacji seksualnej – oby tylko siły uwsteczniające nie zaciągały hamulca.
Co najbardziej pana zaskoczyło podczas rozmowy z Basią Baran?
To, jak mało dzieciaki wiedzą o życiu intymnym.
W pana wywiadzie z ekspertką pojawia się informacja, że bardzo powszechny jest lęk przed zajściem w ciążę z klamką, której być może ktoś dotykał, mając na rękach spermę.
No właśnie. Niby młodzież ma ułatwiony dostęp do informacji, bo jest internet, a nadal nic nie wie – z czego to wynika? Czy z niechęci do szukania informacji i zadowalania się tym, co jest w filmach pornograficznych? A może chodzi o to, że seks to wciąż temat tabu w wielu domach? Niska świadomość plus obniżający się wiek inicjacji seksualnej to połączenie katastrofalne w skutkach.
A jak przyjął pan informację, że mniej więcej co 10. osoba między 15. a 18. rokiem życia przyznaje, że wysłała komuś swoje nagie zdjęcie lub filmik?
Zafrapowałem się jak badacz znajdujący dane, które go zaskoczyły. Nie przestraszyłem się, bo uważam, że znam dość dobrze swoją córkę i w jej mądrości życiowej takie zachowania się nie mieszczą. Ale pomyślałem, że to nie jest dobra statystyka. To chyba efekt działania mediów społecznościowych, w których relacje buduje się na skróty. Ludzie zaczynają traktować miłość i seks transakcyjnie i chcą szybko przejść do fazy realizacji transakcji zamiast do fazy budowania relacji. A wysyłanie sobie zdjęć jest rodzajem płatności. To rzecz spoza mojego świata.
Marcin Prokop - żona: jak para wychowuje córkę
Mówi pan, że rodzicielstwo nie musi być dziś trudniejsze niż kiedyś, jeśli będziemy odporni na presję grupy. Ale czy nie jest trudniej być dzieckiem, a zwłaszcza nastolatkiem? W czasach rządów Instagrama i wszechobecnej fiksacji na punkcie wyglądu?
To zależy, jakich ma się rodziców. Obserwując rówieśników mojej 16-letniej córki, widzę, jak postawa rodziców wpływa na to, czy dzieci są szczęśliwe, czy też przeciwnie – czują się stłamszone i realizują plany „starych”, zmuszających ich do ciągłego zwyciężania. Moje dziecko nie używa w ogóle mediów społecznościowych, które, jak uważam, są toksyną i czymś, co kaleczy młodych ludzi. Cieszę się, że córka sama wybrała taką drogę. Ona obserwuje nas, widzi, że używamy Instagrama i Facebooka tylko do pracy – do informowania o swoich projektach, a nie odzwierciedlania tego, kim jesteśmy we własnych oczach. Nie potrzebuje mediów społecznościowych, bo poczucie wartości czerpie skądinąd. Chociażby z wielopokoleniowej rodziny. Córka wychowuje się w towarzystwie rówieśników, ale też rówieśników swoich rodziców i dziadków, podpatrując różne pomysły na życie i wartości. W rodzinach straumatyzowanych, nieżyjących ze sobą blisko, dziecko nie ma gleby, w której się może zakorzenić, więc szuka jej gdzie indziej – w grupach rówieśniczych czy na Instagramie, a to jest grząskim piaskiem, a nie żyznym czarnoziemem.
Cały wywiad przeczytacie w najnowszym, sierpniowym wydaniu magazynu Pani