Kultura

Widzieliśmy film "Ministranci" - o dziecięcym pragnieniu dobra i sprawiedliwości. Dlaczego z tego wyrastamy?

Widzieliśmy film Ministranci - o dziecięcym pragnieniu dobra i sprawiedliwości. Dlaczego z tego wyrastamy?
Tobiasz Wajda, Bruno Błach-Baar, Mikołaj Juszczyk, Filip Juszczyk w filmie "Ministranci"
Fot. Materiały Prasowe/Zuzanna Woinska

Piotr Domalewski zrobił mądry film o dorastaniu w świecie, w którym młodzi ludzie coraz częściej konfrontują się z hipokryzją dorosłych i obojętnością instytucji. Film pokazuje, że potrzeba sprawiedliwości, równości i sensu rodzi się szczególnie mocno tam, gdzie brakuje autorytetów. W takich warunkach wyobraźnia i gniew mogą stać się zarówno źródłem siły, jak i początkiem niebezpiecznej drogi.

To opowieść o grupie ministrantów, którzy dojrzewając w cieniu kościelnych murów i blokowisk, nie mogą pogodzić się z biernością dorosłych wobec niesprawiedliwości. Zamiast czekać na cud, jak napisano w najważniejszej dla nich Księdze, sami postanawiają stać się katalizatorem zmian. Ich orężem staje się bunt, młodzieńcza wyobraźnia oraz osobliwe odczytanie religijnych zasad. W tajemnicy montują podsłuch w konfesjonale, by poznać prawdziwe oblicze swojej społeczności.

Ukrywając twarze pod prowizorycznymi maskami i inspirowani legendami o bohaterach walczących w imię sprawiedliwości, przejmują rolę samozwańczych sędziów osiedla. Pomagają tym, którzy potrzebują wsparcia, ale jednocześnie wymierzają kary tym, których grzechy uznają za niegodne przebaczenia. Z czasem jednak ich misja zaczyna przypominać niebezpieczną zabawę, w której granica między dobrym uczynkiem a okrutnym osądem coraz bardziej się zaciera. W świecie, gdzie zamiast peleryn nosi się komże, superbohaterska fantazja konfrontuje się z brutalną rzeczywistością codzienności. I powiem szczerze.... ogląda się to bardzo dobrze! 

 

"Chciałem zrobić współczesną wersję Nowego Testamentu", powiedział o swoim filmie reżyser Piotr Domalewski. I to dokładnie taka historia. Upleciona z buntu i pragnienia jasności. Mamy tu świetne role młodych chłopaków. Tobiasz Wajda, Bruno Błach-Baar, Mikołaj Juszczyk, Filip Juszczyk - wszyscy oni stworzyli ciekawe role, inne niż do tej pory widzieliśmy w filmach o blokowiskach. Świetną rolę stworzył też Sławomir Orzechowski - postać księdza, który "orze jak może" znany jest pewnie w każdej parafii. Także Kamila Urzędowska w roli pogrążonej w depresji i stagnacji matki pozytywnie zaskoczyła i stworzyła głęboką i prawdziwą postać. Ale najważniejszy był dobry scenariusz i reżyseria.

Piotr Domalewski od lat uchodzi za jednego z najciekawszych obserwatorów polskiej codzienności. Już debiutancki film "Cicha noc" przyniósł uznanie krytyków i widzów – kameralna, wigilijna historia rodzinnych napięć zdobyła Złote Lwy w Gdyni i pokazała jego niezwykły talent do budowania emocji z codziennych sytuacji. W kolejnych filmach konsekwentnie rozwijał tematykę więzi rodzinnych i konsekwencji życiowych wyborów – w "Jak najdalej stąd" opowiedział o nastolatce mierzącej się z dorosłością po śmierci ojca na emigracji, a w "Hiacyncie" sięgnął po kino gatunkowe, ukazując mroczne oblicze PRL-u i prześladowania środowisk LGBTQ+. W przyszłym roku zobaczymy jego film o miłości Jacka i Grażyny Kuroniów. Wszystkie te projekty łączy wrażliwość na ludzkie dramaty, realistyczny język emocji i umiejętność wyciągania z aktorów bardzo autentycznych kreacji. "Ministranci" też są mocną opowieścią. Pokazują tę piękną dziecięcą naiwność, w której wiele prawdy i sprawiedliwości. Dlaczego my z tego wyrastamy?

"Ministranci" od 21 listopada w kinach.

 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również