W czasach kiedy różne zabiegi medycyny estetycznej czy chirurgii plastycznej pozwalają na "wygładzenie” twarzy i przywrócenie jej młodego wyglądu, zmarszczki – zwłaszcza u znanej i zamożnej kobiety – to rzadkość. Nic więc dziwnego, że wielu oglądających zdjęcia Natalii Vodianovej od razu zwróci uwagę na linie przecinające czoło modelki. I podejrzewamy, że tym krytycznym obserwatorom trudno będzie zrozumieć, dlaczego Vodianova "pozwoliła" się samej sobie zestarzeć.
Spis treści
Czasy, kiedy siwe włosy i pokrywające twarz zmarszczki gwarantowały szacunek otoczenia, dawno minęły. Wiek dojrzały czy starość przestały być wiązane ze wzbudzającymi respekt doświadczeniem życiowym i nabytą z czasem mądrością. Współcześnie najwyżej cenionym kapitałem są uroda i młodość, a zachowanie młodego wyglądu jest często traktowane jak obowiązek (zwłaszcza kobiecy). I ten stan rzeczy ma poważne konsekwencje.
Z perspektywy psychologicznej i ewolucyjnej, walka z oznakami starzenia, jest efektem zarówno presji społecznej, jak i głęboko zakorzenionych mechanizmów ewolucyjnych. Ewolucyjnie młodość jest w naturalny sposób postrzegana jako wskaźnik płodności i zdrowia, co wpłynęło na nasze podświadome preferencje w doborze partnerów. Współczesne media i przemysł kosmetyczny wzmacniają te preferencje, tworząc nienaturalnie wysokie standardy urody – wyjaśnia psycholog Sylwia Sitkowska*.
View this post on Instagram
Jak wynika z badania przeprowadzonego przez dr Julie Ober Allen, antropolożkę z University of Oklahoma, im więcej dana osoba ma cech fizycznych stereotypowo wiązanych ze starością, takich jak siwe włosy czy zmarszczki, tym bardziej jest prawdopodobne, że doświadczy ona ageismu, czyli dyskryminacji ze względu na wiek. Nic ma się więc co dziwić, że 35% badanych przez Allen osób inwestuje czas i pieniądze w zachowanie lub odzyskanie młodego wyglądu.
W 2021 roku globalny przychód z sprzedaży produktów oraz usług anti-aging wyceniono na blisko 63 miliardy dolarów. Przewidziano też, że w 2027 roku ludzkość wyda na odmładzanie wyglądu ponad 92 miliardy dolarów.
Co ciekawe, choć presja, by wyglądać młodo jest olbrzymia, ci, którzy zostaną "przyłapani" na jej uleganiu, są zwykle surowo oceniani. Jak ustalili wykładowcy z wydziału psychologii Uniwersytetu Swansea, osoba, która w umiarkowany sposób ukrywa swój wiek będzie oceniana bardziej pozytywnie niż ta, która poddała się poważniejszym procedurom w celu zamaskowania swojego prawdziwego wieku. Przy czym za "poważniejsze procedury" uznano na przykład zastrzyki z toksyny botulinowej, która – czasowo unieruchamiając mięśnie twarzy – spłyca istniejące zmarszczki mimiczne i zapobiega powstawaniu nowych.
Przykładem takiej krytycznej oceny osób starających się odzyskać młody wygląd jest burza jaką wywołało kilka lat temu zdjęcie Nicole Kidman. Zmienione zabiegami medycyny estetycznej oblicze aktorki sprowokowało ostrą krytykę w mediach społecznościowych. Równocześnie rzadko kto zastanawiał się, jakiej presji poddana jest Kidman jako kobieta, i z jakimi konsekwencjami dla niej jako aktorki wiąże się starzenie się.
Już w 2019 roku Screen Actors Guild, czyli związek zawodowy zrzeszający amerykańskich aktorów i aktorki, ogłosił dane, z których wynikało, że tylko 21% głównych bohaterek filmów czy seriali to kobiety, które po 40. Wiceprzewodnicząca związku zdradziła też, że coraz więcej dojrzałych aktorek decyduje się na zmianę zawodu, bo nie ma wystarczająco dużo ról dla kobiet w ich wieku:
Pracowałam z kobietą, która zdobyła Oscar, i która teraz szuka dla siebie nowego zawodu, bo nie ma ról dla kobiet w średnim wieku – mówiła wtedy reprezentantka SAG, Amy Aquino.
Problemy, z jakimi borykają się kobiety związane z show-biznesem doskonale opisała też aktorka Patricia Arquette w rozmowie z dziennikarzem "Guardiana":
Aktorki są poddane silnej presji, by wyglądać dziwnie, nierealistycznie – tłumaczyła Arquette. – Nie powinnaś się starzeć. Powinnaś być nieustannie niesamowicie atrakcyjna, bo taki jest świat kina.
Podobna – jeśli nie większa – presja co aktorki, wywierana jest na modelki. Ale Natalia Vodianova ewidentnie się jej nie poddaje.
42-letnia Natalia Vodianova ma za sobą długą i owocną karierę w modelingu. W wieku 17 lat podpisała kontrakt ze swoją pierwszą agencją modelek i od tamtej pory wzięła udział w setkach pokazów kolekcji ready-to-wear i haute couture, sesjach okładkowych i kampaniach reklamowych. Stała przed obiektywami najsłynniejszych fotografów – Mario Testino, Annie Leibovitz czy Stevena Meisela.
W 2017 roku Vodianova zajmowała 11. miejsce na liście najlepiej opłacanych modelek według magazynu "Forbes". Jednak w ostatnich latach Natalia skoncentrowała się na swojej działalności charytatywnej, tworzeniu nowych biznesów (modelka zainwestowała w 17 startupów) i wychowywaniu piątki dzieci. Jej związki ze światem mody ograniczyły się do okazjonalnego zasiadania w pierwszych rzędach podczas pokazów Diora, Schiaparelli czy Stelli McCartney. I właśnie przy okazji Tygodnia Mody w Paryżu można było zobaczyć Natalię Vodianovą i... jej zmarszczki.
Jakiś czas temu Natalia Vodianova odniosła się do linii na swoim czole.
Te zmarszczki tu są i każdego dnia witamy się ze sobą. Codziennie odmawiam też krótką modlitwę: "Proszę dajcie mi jeszcze trochę czasu, zanim staniecie się naprawdę widoczne" – zdradziła modelka w filmiku zamieszczonym na YouTubie. – Zawsze miałam te zmarszczki i pamiętam moją mamę klepiącą mnie po czole, i mówiącą: "Przestań marszczyć czoło". Ale wciąż bardzo marszczę czoło.
Przyzwyczajeni do twarzy wygładzonych z pomocą mniej lub bardziej inwazyjnych zabiegów medycyny estetycznej, reagujemy zaskoczeniem widząc 42-letnią kobietę, która... wygląda na swój wiek. Dlaczego naturalne objawy upływającego czasu są dla nas źródłem tak silnych emocji?
Nasze wyczulenie na oznaki upływu czasu i walka z nimi wynikają z wielu aspektów – tłumaczy Sylwia Sitkowska. – Mamy tutaj silny pierwiastek wpływu kultury wizualnej, mediów społecznościowych i przemysłu kosmetycznego, które promują wyidealizowane obrazy młodości. Dodatkowo nasze wartości kulturowe często łączą młodość z witalnością i sukcesem, podczas gdy starzenie się wiąże się z negatywnymi stereotypami. Kolejny element to technologiczne innowacje w medycynie, które obiecują opóźnianie procesów starzenia, co wzmacnia nasze oczekiwania na wieczną młodość. Natomiast z psychologicznego punktu widzenia, walka z oznakami starzenia może być próbą radzenia sobie z lękiem przed przemijaniem.
Zdaniem Sylwii Sitkowskiej oparcie się panującemu kultowi młodości to niełatwe zadanie i by mu podołać trzeba dysponować pewnym "psychicznym kapitałem":
Z perspektywy psychologicznej, można powiedzieć, że współczesna kobieta, która pozwala sobie na naturalne starzenie rzeczywiście wykazuje pewien rodzaj odwagi – mówi Sylwia Sitkowska. – Społeczeństwo, z jego silnym naciskiem na młodość i idealny wygląd, wywiera ogromną presję, aby wyglądać młodo i atrakcyjnie przez całe życie. Kobieta, która świadomie akceptuje upływ czasu, niejako odrzuca te zewnętrzne oczekiwania i wybiera autentyczność oraz samoakceptację. Taki wybór może być trudny, ponieważ wymaga dużej pewności siebie oraz zdolności do odrzucenia zewnętrznej presji i oceny. W świecie, który często ceni powierzchowność, taka postawa może być inspirująca, bo pokazuje głęboki poziom akceptacji siebie.
Oczywiście, nie każda kobieta może pochwalić się taką samoakceptacją i pewnością siebie. A to oznacza, że mniejszą odporność na panujący kult młodości i łatwiejsze uleganie presję, by dostosować swój wygląd społecznych oczekiwań, czyli walczyć z naturalnymi oznakami upływu czasu. Co Sylwia Sitkowska radzi kobietom, które boją się zestarzeć?
Psycholog przypomina, że starzenie się jest naturalnym procesem, który oznacza, że żyjemy, doświadczamy i... uczymy się. Starzenie się niesie bowiem ze sobą mądrość i doświadczenie. Według Sitkowskiej sposobem na lęk przed starzeniem się jest dbałość o odpowiednią jakość życia:
Zamiast koncentrować się na wyglądzie zewnętrznym, skup się na zdrowiu fizycznym i psychicznym – radzi Sylwia Sitkowska. – Regularna aktywność fizyczna, zdrowa dieta oraz dbanie o zdrowie psychiczne mogą znacznie poprawić jakość życia. Ważne jest, aby dbać o ciało i umysł, bo to pomaga czuć się lepiej we własnej skórze. Otaczaj się ludźmi, którzy cię wspierają i inspirują. Ważne są relacje z bliskimi i przyjaciółmi, którzy akceptują cię taką, jaka jesteś – dla nich kolejny siwy włos czy zmarszczka nie będą powodem do urwania kontaktu czy krytyki. Warto również pracować nad zmianą sposobu myślenia o starzeniu się. Zamiast postrzegać starzenie jako utratę, spróbuj dostrzegać w nim nowe możliwości i etapy życia, które niosą ze sobą inne, równie wartościowe doświadczenia.
A co zrobić, jeżeli pomimo próby zmiany podejścia do starzenia się, widok zmarszczek na własnym czole wciąż wywołuje u nas silne negatywne emocje?
Jeśli nadal czujesz niepokój, zastanów się nad możliwością skorzystania z terapii lub wsparcia psychologicznego – podpowiada Sitkowska. – Specjalista może pomóc w radzeniu sobie z lękami, oferując narzędzia i techniki, które pozwolą na lepsze zrozumienie i zaakceptowanie procesu starzenia się.
*Sylwia Sitkowska jest absolwentką psychologii na Uniwersytecie SWPS, ukończyła czteroletnią szkolę terapii poznawczo-behawioralnej CBT-EDU oraz szereg szkoleń (m.in. z psychoterapii par i małżeństw, Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach czy komunikacji bez przemocy NVC). Jest członkinią Polskiego Towarzystwa Terapii Poznawczej i Behawioralnej, a w swojej pracy terapeutycznej zajmuje się zaburzeniami lękowymi, zaburzeniami nastroju i zaburzeniami osobowości. Pomaga poradzić sobie z ranami dzieciństwa, zbudować poczucie własnej wartości, ustabilizować emocje, a także ułożyć sobie dobre relacje ze sobą oraz innymi.