Przyglądając się potencjalnym przyczynom depresji psychologowie stawiają sprawę jasno: nie powinniśmy brać na siebie zbyt wiele, bo dobrze możemy wykonywać nie więcej niż siedem życiowych ról. To dobry pretekst do tego, by bliżej przyjrzeć się tym, które są naszym udziałem i zastanowić się, czy nie jesteśmy jedną z tych kobiet, które starają się za bardzo.
Spis treści
Znajomi cię podziwiają, bliscy mówią, że bez ciebie nie daliby rady, szef chwali. Świetnie, ale dlaczego czujesz się wyczerpana i wykorzystywana? Może za bardzo się starasz? Wiele z nas właśnie do takiej roli zaangażowano w dzieciństwie. Czas się z niej wypisać i nie dopuścić do tego, by stała się jedną z przyczyn depresji. Jak? Wie to psycholożka i terapeutka Sylwia Sitkowska, współautorka książki „Kobiety, które starają się za bardzo”.
Skąd bierze się przekonanie, że muszę wszystko? I dlaczego to siebie najczęściej stawiamy na drugim miejscu? Nie ma chyba kobiety która choć raz tego nie doświadczyła, która choć w jednym obszarze życia nie starała się za bardzo. Ten przytłaczający, niszczący wewnętrzny głos: „Jestem niewystarczająca”, „Powinnam starać się bardziej”, „Muszę na to zasłużyć” – która z nas tego nie zna?
I ta litania przewinień: zasłużyć na miłość, na awans, na uznanie, na podwyżkę, na to, by po prostu dobrze się czuć i być spokojną. Świat często wcale nie wyprowadza nas z błędu, a wręcz utwierdza w przekonaniu, że jesteśmy niewystarczające, że za mało z siebie dajemy. Trzeba być na to uważnym: wraz z obniżonym poczuciem sprawstwa, zaniżoną samooceną i pod wpływem długotrwałego ostracyzmu wymierzonego w stronę swojej osoby taka postawa może okazać się jedną z przyczyn depresji.
Dlaczego? W dłuższej perspektywie będzie wywoływać silne wewnętrzne napięcie, ból, smutek, rozczarowanie, apatię, czy nawet obsesję kontroli. Za stawianie siebie na drugim miejscu, a czasem nawet na końcu, płaci się wysoką cenę. Sprawdź, czy jesteś w grupie ryzyka!
Mama chwaliła ją, bo była „małą gospochą”. Odnosiła brudny talerz do kuchni, ładnie układała zabawki. Zawsze starała się być idealna jak spod igły. W małżeństwie też. Rozumiała męża i otaczała go empatią, nawet gdy ją zdradził. Wzięła dodatkowy etat, żeby zarobić na szkołę społeczną syna, który nie chciał chodzić do osiedlowej podstawówki.
W pracy jako szefowa zespołu wykonywała częściowo obowiązki swoich podwładnych, bo przecież dyrektor oczekiwał idealnego efektu. Pewnego dnia odkryła, że nie jest w stanie podnieść się z łóżka i umyć zębów. Psychiatra zdiagnozował u niej syndrom wypalenia i depresję. Czyja to historia? Usłyszałam ich tak wiele, że zlały się już w jedną. Takie klientki - mówi psycholożka Sylwia Sitkowska - nazywam kobietami, które starają się za bardzo. Czy i ty do nich należysz? Sprawdź się!
• Czujesz się przeciążona obowiązkami, na granicy wytrzymałości? TAK/NIE
• Odczuwasz przymus bycia miłą dla wszystkich? TAK/NIE
• Rezygnujesz ze spełniania własnych potrzeb i marzeń na rzecz spełnienia potrzeb i marzeń twoich bliskich? TAK/NIE
• Potrafisz coś zrobić po łebkach, „na odwal się”, bo chcesz np. szybciej wyjść do domu z biura? TAK/NIE
• Zawsze masz wrażenie, że ty wykonasz dane zadanie lepiej niż podwładny czy współpracownik? TAK/NIE
• Wyrzucasz sobie, że danego dnia coś zaniedbałaś? TAK/NIE
• Poświęcasz dużo czasu na swoje hobby i relaks? TAK/NIE
Za każdą odpowiedź boldem przyznaj sobie jeden punkt. Jeśli zebrałaś więcej takich odpowiedzi (mniej punktów) – należysz do grona kobiet, które starają się za bardzo.
Większość z nas w ten sposób została ukształtowana – kobiety były wychowywane przez matki tak, jakby tylko one mogły zajmować się dziećmi, domem. Jednocześnie otrzymałyśmy szansę robienia karier zawodowych – tu jednak dostałyśmy komunikat. Chcemy sukcesu? Musimy starać się BARDZIEJ.
„Człowiek nigdy nie ogląda się na to, co zrobione, ale na to patrzy, co ma przed sobą do zrobienia” – powiedziała Maria Skłodowska-Curie. Ona też starała się za bardzo. Dla Paula Langevina poświęciła wszystko: finansowała jego wyjazdy, rozwój kariery, a on nie zrobił dla niej jedynej rzeczy, na której jej zależało: nie zostawił żony.
Nie można wiecznie wygumkowywać siebie z życia. To ma swoją cenę. Zdaniem psychiatrów kobiety są dwukrotnie bardziej narażone na ryzyko zaburzeń lękowych, a także depresji. Zachowujemy się jak heroski. Ale jesteśmy zwykłymi ludźmi. Warto o tym pamiętać – dla własnego zdrowia.
Przyjrzyj się „musizmom”. „Muszę zrobić makijaż i ułożyć włosy. Muszę pojechać do biura na rowerze, bo muszę zrzucić dwa kilogramy. Kobiety, które starają się za bardzo, prawie nigdy nie mówią „chcę”, „marzę o…”. Wszystko traktują w kategoriach powinności. Odrzuć zbędne „musizmy”. Czy musisz zmyć naczynia przed pójściem spać? A jak zostawisz w zlewie kubek i łyżkę, co się stanie? Może zmyją się same, np. rękoma męża albo syna. Świetnie! Nie jesteś w stanie być alfą i omegą.
Zdaniem psychologów dobrze możemy wykonywać nie więcej niż siedem ról życiowych – z czego jedną musi być ładowanie akumulatorów, czyli to, co lubisz robić, co daje ci odprężenie. To może być sport, hobby, podróże, leżenie do góry brzuchem. Zostaje sześć ról. Żona, matka, kierownik oddziału, wolontariuszka w schronisku, babcia Anielki, najlepsza przyjaciółka Katarzyny. Ale już nie pomoc domowa dla córki.
Wybieraj mądrze role, które naprawdę chcesz i możesz pełnić. Ogranicz pracę emocjonalną. W naszej kulturze od kobiet oczekuje się empatii, zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym. Arlie Russell Hochschild nazywa to pracą emocjonalną. Być może w twoim zawodzie podstawowa empatia jest niezbędna. OK, ale po godzinach – wyluzuj. Dlaczego podczas spotkań ze znajomymi bierzesz na siebie rolę duszy towarzystwa, podtrzymujesz rozmowę?
Muszę – tak, muszę! – powiedzieć ci szczerze, że to nie będzie łatwa praca. Kobiety, które starają się za bardzo, robiły to przez większość życia, najczęściej od wczesnego dzieciństwa. Uczyły się za bardzo, pomagały w domu za bardzo, były za bardzo lojalne, kochały za bardzo. I zostawienie tego „bardzo” jest trudne, bo to nasza druga natura. Warto jednak odkryć tę pierwszą i pozwolić jej wybić się na pierwszy plan. Dla innych już byłaś. Teraz pobądź dla siebie.