Relacje

"Ty wybaczysz jej romans, ona zmądrzeje i wszystko będzie, jak dawniej". Chciałam za wszelką ratować związek przyjaciół...

"Ty wybaczysz jej romans, ona zmądrzeje i wszystko będzie, jak dawniej". Chciałam  za wszelką ratować związek przyjaciół...
Rozwód pary zmusza ich bliskich do trudnych decyzji
Fot. iStock

Rozwód jest trudnym doświadczeniem nie tylko dla rozstającej się pary. Często angażuje także ich przyjaciół. Bywa, że jedni przyjaciele stają po stronie rozwodzącej się kobiety, inni wspierają mężczyznę. Tak było w przypadku 41-letniej Agnieszki. Kobieta od dzieciństwa przyjaźni się z Jankiem i Zuzą. Teraz para się rozwodzi, a lojalność Agnieszki zostaje wystawiona na próbę. Po czyjej stanie stronie? I czy jej własne małżeństwo to przetrwa?

Gdy przyjaciele decydują się na rozwód 

"Tak, chcę rozwodu. Na dwieście procent, nie na sto” – Zuza trzymała moje dłonie w swoich. Zapytałam, czy jest pewna, że chce się rozstać z Jankiem. Była zakochana w innym i zdeterminowana.

Zuzę znałam 20 lat, wiedziałam, że mówi poważnie. Janka znałam dwa lata dłużej, chodziliśmy razem do szkoły, założyliśmy drużynę harcerską. Z Zuzą w dzieciństwie mieszkałam w tym samym bloku. To ja ich poznałam i wybierałam z Zuzą suknię ślubną. Z czasem dołączył do nas Franek, mój mąż. Razem spędzaliśmy święta, urlopy. A teraz pojawił się „obcy”.

 

Nie ma mowy, żadnego rozwodu! To jej przejdzie, wszystko się ułoży – Janek nie dopuszczał myśli o rozstaniu. – Pomóż, ona nie może mnie zostawić dla obcego faceta!

Obcy miał na imię Bartosz, wrócił ze stażu w Londynie, był analitykiem finansowym. Skupiony, przystojny. Zrobili z Zuzą dwa projekty, widać było, że ich do siebie ciągnie. Wiem, bo pracujemy w tej samej firmie.

Broniłam się, ale to mnie dopadło – Zuzie błyszczały oczy, kiedy przekonywała, że to wyjątkowa miłość. – Wiesz, co znaczy tak się zakochać?” – pytała, mając na myśli uczucie między mną i moim mężem. Wzięliśmy ślub po czterech miesiącach znajomości. Rozumiałam.

„Uświadom jej, że to chwilowe szaleństwo" – prosił Janek. Dlaczego to zrobiła? Czego jej brak w ich małżeństwie? "Wiesz czego” – Zuza spojrzała na mnie ciężkim wzrokiem. Ona chciała mieć dziecko, Janek odsuwał to na potem. Najpierw stabilizacja, mieszkanie bez kredytu. A Bartosz chciał być ojcem, tak jej powiedział. „Wyjaśnij to Jankowi” – poprosiła mnie ze łzami w oczach. Sama nie mogła, nie umiała, nie chciała go ranić bardziej. Wyjaśniłam i to ja musiałam znieść jego płacz. 

Czuję, że jej na mnie zależy. Skoro chce dziecka teraz, to przecież się dogadamy, przekonaj ją”– błagał Janek.

Po czyjej stronie stanąć w czasie rozwodu

Zaczęłam kursować od jednego do drugiego, odbierać ich telefony nawet w nocy. Wtedy do akcji wkroczył mój mąż: „Nie możesz brać ich rozstania na swoją głowę”. Zadzwonił do Janka. Powiedział, że jeśli jest mężczyzną, musi sam załatwiać swoje sprawy. Niech walczy o Zuzę. Wkrótce po tym Janek przysłał SMS. Że go zdradziłam, że nasyłam na niego Franka, nie chcę być pomocna, a on mnie uważał za przyjaciółkę. Kilka dni później Zuza oświadczyła, że chyba jest w ciąży. Zapytałam, czy to dziecko Janka. „Oszalałaś?! Na jego liście priorytetów seks był zawsze daleko” – prychnęła. Nie powstrzymała się też od... wychwalania Bartosza w łóżku. Słuchanie wydawało mi się nie fair wobec Janka. Zauważyła mój brak entuzjazmu. Zapytała tylko, czy Franek pomoże jej w przewiezieniu rzeczy do mieszkania, które wynajęła z Bartoszem. Na dwa miesiące przed rozwodem postanowiła wyprowadzić się z domu. „Pomożesz? – zapytałam męża. Pokręcił przecząco głową: – Najlepiej, jeśli nie będziemy się w to wtrącać. Inaczej któreś z nich nas znienawidzi”. Byłam zła: co to znaczy „nie wtrącać się”? Jesteśmy przyjaciółmi, to zobowiązuje.

Franek był nieugięty, powtarzał, że teraz należy się odsunąć, nie opowiadać po żadnej ze stron. Ja nie potrafiłam być obojętna. Własnym kombi przewiozłam walizki Zuzy. Modliłam się tylko, żeby pod domem nie spotkać Janka. Dla równowagi umówiłam się z nim na pizzę. Rozglądałam się nerwowo, czy za oknem nie przechodzi Zuza. Czułam się głupio.

Czy być świadkiem na rozprawie rozwodowej znajomych?

Wkrótce plan Franka, by się dystansować, legł w gruzach. Zostaliśmy poproszeni na świadków rozwodu. Ja – Zuzy, on – Janka. Osłupieliśmy: jak to, po dwóch stronach barykady? Zadzwoniłam do Zuzy: zwolnij mnie z tego obowiązku. Franek o tym samym rozmawiał z Jankiem. Usłyszał: jeśli jesteś mężczyzną, nie wymiguj się.

O czym miałabym zaświadczyć? – pytałam Zuzę. Znałam ich związek z dobrej strony, nie chciałam zmyślać. – Potwierdzisz to, co ja powiem – stwierdziła.

Ale co ona powie: że trafił w nią sycylijski piorun, a tak w ogóle ich małżeństwo nie było takie złe? Poczułam się zakładnikiem sytuacji. Zaczęłam łykać tabletki na uspokojenie. Przed rozwodem Franek przyszedł z dziwną miną. „Nie powinienem zeznawać – powtórzył. – Bo co? – Znam pewne szczegóły z życia Janka. Gdyby sąd zapytał, czy Janek był wiernym mężem... – O czym ty mówisz?! – przerwałam. Wiedział o jakimś romansie Janka i mi nie powiedział?! Byłam wściekła. Rozwód przyjaciół zaczął rzucać cień na naszą relację.

Na rozprawie nie było źle, mówiłam rzeczowo i krótko, w domu nie komentowaliśmy z Frankiem niczego. Nazajutrz wybrałam się na zakupy. Przez szybę sklepową zobaczyłam Janka, nie był sam. Ładna kobieta patrzyła na niego roześmiana. Miałam wrażenie, że to nie jest zwykła znajoma. Odruchowo śledziłam ich kilka minut. Ona wzięła go pod ramię, w kawiarni poprawiła mu kołnierzyk koszuli. „A co ty myślisz, Janek nie ma prawa do nowej znajomości? Może się zakochał? – skwitował moje zaskoczenie mąż. No ale chyba powinniśmy o tym wiedzieć? Dalej jesteśmy przyjaciółmi!  – Po pierwsze Janek nie musi się nam spowiadać, po drugie teraz to już będzie inna przyjaźń” – usłyszałam. Zrozumiałam coś ważnego: tak wkręciłam się w rozwód Zuzy i Janka, bo chciałam ochronić nie tylko ich małżeństwo. Także naszą poczwórną relację, do której przywykłam, która była częścią mojego życia. Strefą komfortu, której granice musiałam teraz przekroczyć.

Stanęłam przed niewygodnymi decyzjami: kogo zaprosić na urodzinową kolację – Zuzę z Bartoszem czy Janka z tą „nową”? Mieliśmy pomysł zrobienia zjazdu naszej harcerskiej drużyny – iść w to czy odpuścić, bo Zuza sygnalizuje, że Janek kłóci się przy podziale majątku? I jeszcze mój mąż zaczął zachwycać się nową przyjaciółką Janka. A gdzie lojalność wobec Zuzy? Od pytań bolała mnie głowa. I wtedy przyszła nieoczekiwana pomoc.

Super, że pomogłaś Zuzie w tej przeprawie. Ja też dziękuję, widzę, ile cię to kosztowało. Teraz już pomyśl o sobie, jesteśmy dorośli, damy sobie radę– Bartosz złapał mnie w firmowym garażu.

Mogłam uznać: bezczelny, po co się wtrąca? Ale pomyślałam: cholera, ma rację. Odjechał, a ja pierwszy raz pozwoliłam sobie na myśl: rzeczywiście jest przystojny. Nie dziwię się Zuzie... I nie skarciłam siebie, że nie powinnam tak myśleć, bo Janek miałby mi za złe. Głupia ta hiperpoprawna solidarność.

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również