Przedwiośnie wymaga dodatkowego zastrzyku energii. Może być nim „Rozgrywająca”, nowy serial komediowy Netflixa z Kate Hudson w roli głównej. Historia lekceważonej siostry, która nieoczekiwanie zostaje prezeską drużyny koszykarskiej, ma w sobie energię rodem z Los Angeles.
„Nic złego nie dzieje się w Sephorze”, mówi Isla Gordon (Kate Hudson) tuż przed tym jak dowiaduje się, że bracia chcą pozbawić ją stanowiska prezeski należącej do rodziny drużyny koszykarskiej z LA. Zaraz jednak zainspirowana małą dziewczynką wymyśla genialny plan biznesowy, bo to właśnie tego typu serial. Przyjemny, niezobowiązujący, ale poprawiający nastrój.
O czym opowiada nowy serial komediowy Netflix? Isla od dzieciństwa kocha koszykówkę, ale konserwatywny ojciec, właściciel drużyny koszykarskiej z LA Waves (wzorowana na LA Lakers) nie dopuszczał jej do rodzinnego interesu. Kiedy jednak jej brat Cam (Justin Theroux), trafia na odwyk, to właśnie ją wyznacza na swoją zastępczynię. Isla nie ma łatwego zadania. Pozostali bracia nie wierzą, że Isla nadaje się na to stanowisko, członkowie drużyny nie chcą słuchać się kobiety, zaś najważniejszy sponsor porzuca Waves. Nawet sama Isla momentami wątpi w swoje zdolności, ale na szczęście u swojego boku ma Ali (Brenda Song), najlepszą przyjaciółkę i szefową HR-ów. Kiedy Gordonowie starają się ułożyć relacje w swojej dysfunkcyjnej rodzinie, odkrywają że mają nastoletniego brata przyrodniego, owoc romansu ojca z gosposią. Zamiast jednak próbować pozbyć się konkurencji w stylu „Sukcesji”, próbują włączyć Jacka, wychowanego w zupełnie innym środowisku, do rodziny. Kiedy ciężko się dzieje w życiu zawodowym, Isla może liczyć na swojego narzeczonego, sympatycznego pediatrę Lva (Max Greenfield "New Girl"), chociaż szybko wychwytujemy również chemię między nią a trenerem drużyny, Jay'em.
Seriale, które chcemy zobaczyć w 2025 roku. "Biały Lotos" i "Rozgrywająca" to tylko niektóre z nich
Kate Hudson nigdy nie była wybitną aktorką, ale ma w sobie zaraźliwą energię, którą przyciągnęła uwagę krytyków w „U progu sławy” i uczyniła ją księżniczką komedii romantycznych lat 00. To powoduje że „Rozgrywającą” przyjemnie się ogląda. Isla, jak sama Kate Hudson, nie ma już 20 lat. W ostatnich latach rzadko oglądaliśmy ją na ekranie, więc podobnie jak jej bohaterka, musi coś udowodnić widzom. I robi to całkiem sprawnie. Serial stworzyła Mindy Kaling („Jeszcze nigdy”), wiadomo więc że możemy spodziewać się szybkich dialogów, błyskotliwych uwag i popkulturowych odniesień (sama po seansie mam ochotę obejrzeć „Kasyno” Martina Scorsese). W serialu powraca żart, że Isla dostała posadę dzięki nepotyzmowi. A jednocześnie obsada pełna jest „nepo babies” jak Kate Hudson (córka Goldie Hawn i pasierbica Kurta Russela) czy Chet Hanks, syn Toma Hanksa, w roli sprawiającego kłopoty koszykarza. „Rozgrywająca” to niestety nie ten sam poziom sportowej komedii co mój ukochany „Ted Lasso”. Jednak 10 półgodzinnych odcinków „Rozgrywającej” to sympatyczny sposób na spędzenie weekendu, jeśli unikamy szarości za oknem.