Izolacja dała nam czas dla siebie i pozwoliła przyjrzeć swoim potrzebom. Także seksualnym. Jak wpłynęła na nasze życie erotyczne?
Drugi miesiąc pandemii, weekendowy wieczór. Wchodzę na stację metra, rozglądam się: zaledwie kilka osób, wszyscy w maseczkach. Nagle wyrasta przede mną młody człowiek, uchyla maseczkę: „Czy jest pani zainteresowana seksem?”, pada pytanie. „Nie!”, odparowuję natychmiast. Grzecznie odchodzi. Żart? Prowokacja na potrzeby YouTube (nie widzę filmujących kolegów)? Desperacja?
„Dla osób uprawiających tzw. sex casualowy pandemia była równoznaczna z całkowitą zmianą stylu życia. Ludzie przez kilka pierwszych tygodni w ogóle nie zaglądali na aplikacje randkowe. Gdzieś na początku kwietnia zdecydowanie więcej mężczyzn odczuwało samotność i skarżyło się, że nikt się nie chce z nimi spotykać”, mówi Krystyna Romanowska, autorka i współautorka książek (m.in. „O miłości" i „O mężczyźnie") i wywiadów o seksie, bacznie obserwująca trendy na aplikacjach randkowych. Na całym świecie eksperci zalecali wówczas wstrzemięźliwość i ostrożność. „Jesteś swoim najbezpieczniejszym partnerem seksualnym”, doradzał Nowojorski Departament Zdrowia, rekomendując masturbację (i mycie rąk), a Holenderski Instytut Zdrowia Publicznego przypominał o możliwości masturbacji lub seksu na odległość oraz pisania erotycznych historyjek. Z czasem jednak lęk przed samotnością okazał się silniejszy niż lęk przed Covidem-19 i erotyczne „podziemie” znów odżyło. Czy to oznacza, że teraz ze zdwojoną energią będziemy nadrabiać zaległości? To bardzo możliwe. W „Newsweeku” znany seksuolog, prof. Zbigniew Lew-Starowicz, przepowiada:
Po zakończeniu złego czasu zawsze trzeba odreagować, cieszyć się życiem bardziej niż zwykle. Czeka nas głód życia emocjonalnego, jego łapczywość. Będziemy chwytać każdą chwilę. To mamy jak w banku.
Z obserwacji ekspertów jasno wynika, że podczas przymusowej izolacji wzrosło zainteresowanie pornografią w sieci. Czy się utrzyma dłużej? Są na to duże szanse, od pornografii łatwo się uzależnić. „Nie jest to jeszcze powód do niepokoju – zależy, jak jest ona wykorzystywana i czemu służy (…) Czasami jest inspiracją na ożywienie kontaktów seksualnych w związku. W niektórych przypadkach może jednak dochodzić do znudzenia pornografią, którą zazwyczaj oglądali, i zaczynają poszukiwać nowych wrażeń - wchodzą na strony, o których wcześniej nawet nie pomyśleli”, zauważył prof. Izdebski w rozmowie z PAP. Dużo bardziej niż uzależnienie od pornografii niepokoi go wzrost przemocy seksualnej w związkach, nasilony przez izolację. „Niebezpieczeństwo polega na tym, że takie sytuacje nie muszą się skończyć wraz z ustaniem pandemii” – podkreśla profesor.
Nowe wyzwania czekają też pary, które w pandemii teoretycznie przeżywały rozkwit życia seksualnego. Jednak przebywanie ze sobą 24 godziny na dobę niekoniecznie przełożyło się na poprawę jego jakości. I niekoniecznie zaowocuje baby boomem za kilka miesięcy – m.in. dlatego że blokuje nas obawa przed skutkami pandemii, jak również przed utratą pracy. „Dotychczas największą trudnością w relacjach seksualnych Polaków były stres i zmęczenie. (...) izolacja sprawiła, że ludzie przebywają ze sobą dłużej, mogą więcej rozmawiać i częściej uprawiać seks. Nie zawsze jednak są w stanie z tego korzystać” - zauważa prof. Zbigniew Izdebski. Wtóruje mu Krystyna Romanowska: „Powszechnym zjawiskiem stała się utrata libido u par spędzających całe dni razem. Dlaczego tak się dzieje? Specjaliści mówią, że nie jest dla nas atrakcyjne spędzanie całego czasu razem. Lubimy patrzeć na swoich partnerów/partnerki np. na imprezach, jak ładnie wyglądają i flirtują z innymi. To jest kręcące. Przestaje nas podniecać to, co mamy cały czas dostępne. Zaczynamy być dla siebie nawzajem irytujący. To jest normalne, ale zabójcze dla libido”.
Co nas czeka? Sporo par się rozpadnie - na skutek konfliktów, które zaogniły się podczas izolacji, depresji z nią związanej lub ze względów ekonomicznych. Ale, jak głosi prof. Lew Starowicz, będziemy bardziej otwarci na nowe doznania i relacje. Za chwilę wyjedziemy na wakacje, które zawsze wiążą się ze wzmożoną aktywnością seksualną. Tzw. global lovers ponownie wyruszą w świat w poszukiwaniu nowych przygód. „Dobra wiadomość jest taka, że będziemy się szaleńczo zakochiwali. Ponieważ wszyscy zdaliśmy sobie sprawę, że nasze życie jest kruche, apetyt na nie wzrośnie. Uczucie pomaga przetrwać trudne chwile, a seks podobno jest świetnym środkiem na budowanie odporności, wiec nie należy żałować sobie ani jednego ani drugiego”, podpowiada Krystyna Romanowska.