Przychodzą z takiej części nas samych, której nie znamy. Dlatego zaskakują, a czasem przerażają. Dlaczego śni mi się coś takiego? Skąd w mojej głowie taki koszmar, co ten sen znaczy? I to są bardzo dobre pytania. Warto szukać na nie odpowiedzi - mówi psychoterapeutka psychoanalityczna Danuta Golec.
Spis treści
PANI: Co się dzieje w naszych głowach, kiedy śpimy?
DANUTA GOLEC: To zależy, czy mówimy o mózgu, czy o umyśle. O tym, co się dzieje w mózgu, mogą opowiedzieć neurobiolodzy, może psychiatrzy. Ja natomiast jako psychoterapeutka psychoanalityczna zajmuję się tym, co się dzieje w umyśle. A dzieje się dużo – w nocy do głosu dochodzi nasza nieświadomość, pojawiają się marzenia senne i senne koszmary. Ta nocna praca umysłu jest równie ważna, jak ta na jawie.
Jeden z psychiatrów powiedział mi, że z punktu widzenia nauki sny to tylko odpryski rzeczywistości, których moglibyśmy się pozbyć bez szczególnej straty.
Z punktu widzenia lekarza, do którego przychodzą ludzie zmagający się z bezsennością, depresją lub koszmarami uniemożliwiającymi normalne funkcjonowanie (np. z powodu PTSD), teoria o nieprzydatności snów może być użyteczna. Na przykład antydepresanty skracają fazę snu, wypłycają psychikę – to jest rozwiązanie awaryjne, czasem zapewne niezbędne w okresie kryzysu. Ale do mnie ludzie przychodzą z cierpieniami psychicznymi nie po to, by sny wyłączyć czy się ich pozbyć. Terapia tak nie działa. Pacjenci chcą zrozumieć, co się z nimi dzieje i dlaczego mają takie, a nie inne sny. Toteż z zasady nie spieram się z teoriami. Jeśli opierając się na nich, można wypracować metodę pracy, dzięki której pacjent będzie się rozwijał, to spełniają swoją rolę. W psychoterapii psychoanalitycznej sny są ważne i użyteczne. Rzeczywiście pojawiają się w nich obrazy nawiązujące do tego, co przeżyliśmy na jawie – można więc powiedzieć, że są odpryskami rzeczywistości. Ale nie tylko nimi.
Według innej teorii sny spełniają zadanie terapeutyczne, bo regulują emocje.
Czasem wieczorem mamy pełną głowę, piętrzą się trudne sprawy, kłębią myśli. Kładziemy się spać. Rano nawet nie pamiętamy snu, ale jest nam jakoś lżej. To znaczy, że śniąc, psychika przetrawiła emocje, przetworzyła je, żeby nasze lęki i zmartwienia nie przekształciły się na przykład we wrzody, stany lękowe. Czyli tak: sny regulują emocje. Ale znowu – nie tylko. W psychoterapii psychoanalitycznej uważamy, że sny odkrywają nasze pragnienia, nasze traumy i wewnętrzne konflikty. Odkrywają, bo nasz umysł nie jest tylko tym, co świadomie wiemy, czujemy i myślimy – istnieją także treści schowane, zmagazynowane, jak w składziku. Te ukryte treści dobijają się do świadomości, a jednym z kanałów, którymi mogą się do niej przebić, są sny.
Co tam jest w tym składziku?
Freud widział tam wyparte seksualne pragnienia, bo z tym zmagali się ludzie w wiktoriańskich czasach, dziś wiemy, że magazynujemy tam o wiele więcej. To, co bolało za mocno i czego się baliśmy. To, co było zbyt obciążające, nie do zniesienia na ten moment. I to, co wydawało się nam nie do zaakceptowania, nie do pogodzenia z naszymi normami i wewnętrznymi wymaganiami. To wszystko jest ukryte, schowane. Można powiedzieć, że sny są komunikatami, które odbieramy z takiej części siebie, której nie znamy.
Jak powstają?
Opowiem obrazowo: śpimy, a nieświadomość mówi: „Do roboty, zapakujmy i wyślijmy paczkę. Ale ponieważ mamy mało czasu, trzeba się zwijać, napakować jak najwięcej. Poprzesuwać, zagęścić i zastąpić myśli (które zajmują dużo miejsca) obrazami”. To są trzy zasady działania nieświadomości. Znaczenia są przemieszczane, przesuwane na przykład na symbole. Zamiast ludzi o wysokiej pozycji, wobec których czujemy się mali, może nam się przyśnić, że stoimy wśród wież, które się nad nami zamykają. Sny są też zagęszczone, żeby zmieścić wiele znaczeń. Wieże symbolizujące VIP-ów mogą się za chwilę w naszym śnie zmienić w autorytety z przeszłości, które upadają, walą się na naszych oczach. Można powiedzieć, że sny to jest myślenie za pomocą obrazów w sposób zagęszczony i trochę pomieszany.
A koszmary senne? Mają swój początek w trudnych emocjach przeżywanych na jawie czy w nieświadomości?
Koszmary zazwyczaj wiążą się z konkretną sytuacją w naszym życiu: z utratą, traumą, trudnymi przeżyciami. Śnią się podczas rozwodu, przed ważnym egzaminem, zmianą w życiu. Ale zdarza się też, że tworzą pomost z wydarzeniami z dalszej przeszłości o podobnym zabarwieniu emocjonalnym. Wiele zależy od naszej osobowości. Poznałam osoby o wysokim poziomie lęku, których umysł produkował koszmary na skutek wydarzeń, które komuś innemu wydawałyby się mało znaczące.
Czasem koszmary się powtarzają.
Dla większości z nas to wydarzenia jednorazowe – przecież wyśnienie osłabia ich moc. Poziom emocji opada, zostały przetrawione nocą – jak mówiłyśmy wcześniej, sny regulują emocje. Jeśli koszmar powraca, to psychika mówi, że coś jest nierozwiązane. Coś tu jest ukryte i domaga się naszej uwagi.
Puk, puk, proszę, odbierz tę wiadomość?
Tak, paczka czeka na ciebie i nie będzie zwrócona do nadawcy. Będzie ci cały czas wysyłała SMS-y przypominające. Aż ją rozpakujesz. W psychoanalizie to rozpakowywanie nazywa się „objaśnianiem marzenia sennego”. To oglądanie na jawie, opracowywanie. Czasem to jeden z pierwszych komunikatów pacjentów: „Mam powtarzające się sny. Od dawna, od zawsze”. Jedna z moich pacjentek od dziecka, czyli od prawie 40 lat, śniła pełne lęku sny o bliskich, którzy odjeżdżają, zostawiają ją na pustym dworcu – w centrum tych snów był lęk przed śmiercią, który nie został objaśniony, bo zabrakło w jej otoczeniu kogoś wrażliwego, emocjonalnie dostrojonego, z kim mogłaby o tym rozmawiać. Lęk może łatwo zająć ogromną część składziku nieświadomości i domagać się ujścia.
Możemy objaśniać sny bez terapeuty?
Jeden z autorów psychoanalitycznych ujął to tak: w umyśle jest śniący, który śni sen, drugi śniący, który sen obserwuje, i trzeci, który sen rozumie. Niekoniecznie wszystko objaśnia, ale rozumie. Jeśli ta trójca działa sprawnie, terapeuta nie jest potrzebny – sen został wyśniony, obejrzany, zrozumiany. Objaśnianie to jest naturalna refleksja nad swoimi przeżyciami emocjonalnymi, ludzie robili to, zanim jeszcze wymyślono psychoterapię. Tylko czasem tych przeżyć jest za dużo jak na jeden umysł, potrzebujemy pomocy i wtedy przydaje się psychoterapeuta.
Miałam powracający sen z intruzem pod drzwiami. Pewnego dnia zrozumiałam, że on się pojawia, kiedy coś narusza moje poczucie bezpieczeństwa. Ale czy taka świadomość coś daje?
To ja mogę panią zapytać: czy to coś pani dało?
Kiedy zdałam sobie z tego sprawę, sen przestał się powtarzać.
No właśnie. To, co poddajemy refleksji, zmienia się. Sny pozwalają nam czytać własną psychikę, czyli rozumieć siebie. Tę umiejętność nabywamy, zastanawiając się nad nimi tak długo, aż osiągniemy biegłość. Znam osoby, które notują sny, nagrywają opowieści o nich na dyktafon, żeby o nich pomyśleć później, zadać sobie pytanie: co to znaczy, co to mi mówi? Dlaczego mój wujek przyśnił mi się jako postać z filmu? Co to za postać, dlaczego ona, co to znaczy? Śni mi się mój brat, ale wygląda inaczej i dlaczego jest dzieckiem? Co to mówi o mnie, że mój dorosły brat pokazuje mi się jako chłopczyk? Warto szukać tych przebrań, pokazują często ukryte emocje, których nie chcemy przeżywać świadomie. Pamiętam, że jednemu z pacjentów przyśniłam się jako diler, który mu proponuje narkotyk. Byłam przebrana za postać, która daje mu coś, czego on właściwie nie chce. Wydawało się, że przychodzi na terapię chętnie, a jednak sen pokazał, że warto porozmawiać o głębiej skrytych wątpliwościach: co ta kobieta ze mną robi? Czy nie chce czegoś zrobić z moją głową?
Denerwuje panią, gdy ktoś pyta jak w senniku: ) co ten sen znaczy?
Ależ to pytanie jest ważne! Ważne i naturalne, typowo ludzkie pytanie, bo chcemy zrozumieć nasze życie emocjonalne, a we śnie ukazuje się podszewka naszych emocji, której za dnia nie widać. Problem raczej w tym, że ludzie chcieliby, żeby było prosto. To niefortunne, bo łatwo uwierzyć, że proste rozwiązania są możliwe. A nie są, bo rzeczywistość jest złożona, wymaga od nas namysłu, zniesienia frustracji, zanim dojdziemy do rozwiązania.
Ja niestety też zastanawiam się nad pewnym uproszczeniem: czy istnieje uniwersalny język symboli, po które sięga nasza nieświadomość? Sny są indywidualne, jak więc to się dzieje, że ludziom śnią się te same rzeczy: latanie (chociaż nie umiemy latać), wypadanie zębów, spadanie w przepaść (choć nigdy tego nie doświadczyliśmy).
Symbole po części wynikają z naszej kultury, a po części ze wspólnych ludzkich doświadczeń. Są na przykład ciekawe badania, które pokazują, że lęk przed spadaniem w przepaść przeżywamy jako niemowlęta, doświadczając braku bezpieczeństwa. Zęby symbolizują agresję – sen o ich wypadaniu może być związany z poczuciem utraty sprawczości. Już nie mogę gryźć życia, znowu jestem bezzębna jak niemowlę. Latanie jest czytelnym dla wszystkich symbolem potrzeby wolności. Ale to są właśnie uproszczenia – bo o lataniu czy traceniu zębów każdy z nas będzie przecież śnił na własny sposób, podczepiając pod ten symbol dodatkowe znaczenia. Podam przykład: jeśli ktoś ma powracający sen o domach, to jestem przekonana, że chodzi o jego wewnętrzny świat. Ale śnią się nam domy bez okien, domy bez ścian, domy w ruinie, zagracone i puste. A także domy przytulne lub przestronne, z ogromnymi oknami. To mi coś przypomina. Do dziś pamiętam sen, który przyśnił mi się wiele lat temu, w przeddzień pierwszego dnia szkoły. Nic o niej nie wiedziałam, nigdy w niej nie byłam. Jednym z najprzyjemniejszych doświadczeń w moim siedmioletnim dotąd życiu były wakacje u cioci na wsi i spanie na sianie. Tamtej nocy przyśniła mi się szkoła jako wielka, nowa stodoła pachnąca świeżym sianem. Stała na środku ogromnej łąki, jakby czekały mnie w niej kolejne wakacje. Muszę wyznać, że uwielbiałam szkołę i nigdy nie poszłam na wagary.
Danuta Golec - psycholożka, certyfikowana psychoterapeutka psychoanalityczna, prowadzi psychoterapię osób dorosłych, także krótkoterminową. Tłumaczka, założycielka Oficyny Ingenium wydającej książki z dziedziny psychoanalizy.