Subtelnie rozmyte kontury, miękkie wykończenie - blurred lips, inspirowane paryską nonszalancją, zdominowały sezon letni. Uwodzą bardziej niż perfekcyjnie podkreślone wargi.
Media społecznościowe to dziś główne miejsce, w którym rodzą się urodowe trendy. To dzięki nim głośno zrobiło się m.in. o cherry blossom blush, ghost lashes czy ciepłym, świetlistym makijażu toasty glam.
Teraz coraz większą popularność zdobywa sposób malowania ust inspirowany estetyką Francuzek – blurred lips, w którym rezygnuje się z wyraźnego konturu na rzecz delikatnego rozmycia.
Wszystko zaczyna się od pielęgnacji. Nawilżone usta to podstawa, dlatego warto sięgnąć po lekki balsam lub ochronną pomadkę, które wygładzą skórę i przygotują ją na kolor.
Następnie sięgamy po pomadkę. Najlepiej sprawdzi się kremowa lub satynowa formuła, którą nakładamy palcem, koncentrując się na centralnej części ust. Kolor delikatnie rozprowadzamy ku krawędziom, ale nie wypełniamy ich precyzyjnie. Całość ma wyglądać miękko, rozmycie ma być celowe. Końcowy efekt przypomina subtelne, naturalne zatarcie konturu, jak po pocałunku.
Najlepiej sprawdzają się kolory zbliżone do naturalnego pigmentu ust. Dla jasnych karnacji z różowymi podtonami idealne będą chłodne róże i malinowe czerwienie. Do średniej lub oliwkowej skóry pięknie pasuje klasyczna czerwień oraz ta z nutą pomarańczu lub brązu. Przy ciemniejszej cerze natomiast warto sięgnąć po jagodowe, śliwkowe i cynamonowe pomadki.
Wskazówka: dzięki rozmyciu nawet intensywne kolory wyglądają subtelniej, dlatego warto testować różne barwy bez trzymania się sztywnych zasad.