Rozmowy

Jak rozprawić się ze swoją wewnętrzną jędzą, podpowiadają autorki bestsellerowego poradnika!

Jak rozprawić się ze swoją wewnętrzną jędzą, podpowiadają autorki bestsellerowego poradnika!
Fot. Howl/ Stocksy United

Dostajesz awans – a jakiś wewnętrzny głosik szepce ci, że jesteś do niczego. Stajesz przed lustrem, mierzysz kostium kąpielowy – ten sam głos stwierdza, że wyglądasz staro, grubo i brzydko. Sama sobie podcinasz skrzydła. Przestań! - mówią Christine Arylo i Amy Ahlers, autorki książki Rozpraw się ze swoją wewnętrzną jędzą

„Znowu zachowałam się jak idiotka!”, „Fatalnie w tym wyglądam” - wszystkie znane mi kobiety tak myślą. Dlaczego?
Amy Ahlers: Bo stale powtarzają im to ich wewnętrzne zołzy! Tak nazywamy z Christine złośliwy głos, który ci szepce, że nie jesteś wystarczająco dobrą matką, pracownicą, wystarczająco ładną czy szczupłą kobietą. Kiedyś psychologowie nazywali ten głos wewnętrznym krytykiem, my przyjęłyśmy inną nazwę, bo zołzę znacznie łatwiej sobie wyobrazić.

Każdy ma taką jędzę w głowie?
Christine Arylo: Każdy. Myślimy, że osoby, które odniosły sukces, nie słyszą perfidnych szeptów. Ale to nieprawda. Oprah Winfrey, jedna z najbardziej wpływowych kobiet na świecie, przyznała się, że w jej odczuciu wszystkie osiągnięcia bladły w porównaniu z tym, że wciąż nie mogła schudnąć. Niezależnie od tego, ile osiągniesz, z jakim podziwem będą patrzeć na ciebie inni ludzie, wewnętrzna jędza sprawi, że we własnych oczach będziesz nikim. Chyba, że zrobisz coś z jędzą. I to właśnie radzimy.

No dobrze, ale nie wszyscy żyją pod dyktando jędz. Czemu niektóre z nas są szczególnie podatne na ich sabotaż?
CA: Prawdopodobnie dzieje się tak dlatego, że w dzieciństwie tylko niektóre z nas spotykają się z ostra krytyką, oskarżeniami, czują się zawstydzane na każdym kroku. Część dorosłych stosuje niestety takie metody wychowawcze. Dziecięcy zapał, ufność i wiara we własne możliwości zostają zgaszone. W efekcie jędza, która powinna włączać się tylko od czasu do czasu, przejmuje dowodzenie.

Namawiacie czytelniczki, żeby wyobrażały sobie wewnętrzne jędze. To trochę infantylne. Nie można poradzić sobie bez tego?
AA: Pewnie można, ale z naszego doświadczenia wynika, że znacznie łatwiej pracować nad czymś, co można zobaczyć. To nie ja mówię „Jestem za gruba”. Jędza to robi. Mogę zacząć z nią dyskutować. Moja jędza ujawniła się w pełni, gdy zostałam matką. Nazywam ją w żartach Negatywna Kelly. Spoglądałam na inne matki i widziałam, że radzą sobie lepiej ode mnie. Kelly tak uważała. Zaczęłam sądzić, że w ogóle nie powinnam była rodzić dziecka, bo nie nadaję się na rodzica.
CA: Moja zołza to Złośliwa Patty. Królowa porównań. Zawsze, gdy słyszałam o jakiejś kobiecie, która odniosła sukces w ważnej dla mnie dziedzinie, Patty triumfowała. „Widzisz? Ona robi to, o czym ty marzyłaś. Ty jesteś skończona, twoja kariera legnie w gruzach”, szydziła. Wtedy spotkałam Amy i postanowiłyśmy znaleźć dla naszych wewnętrznych zołz nowe zatrudnienie.

A nie lepiej byłoby po prostu pozbyć się tej jędzy raz na zawsze?
AA: Nie! Wyobraź sobie kogoś, kto kieruje się tylko takimi komunikatami: „Jesteś super”, „Nie szkodzi, że nigdy nie pływałaś, skocz na głęboką wodę, poradzisz sobie”. Huraoptymizm zazwyczaj kończy się fatalnie. Wewnętrzny krytyk ma sens, ale nie wtedy, gdy sabotuje wszystkie nasze działania. Doradzamy więc, by zorientować się, jakie sytuacje sprawiają, że „włącza nam się” wewnętrzna jędza. Co prowokuje ją do działania i jakimi kłamstwami wtedy nas karmi? Warto wypisać pięć najczęstszych jej tekstów, typu: „Twój brat tak dobrze zarabia, co z tobą jest nie tak?”, „Wszyscy się z ciebie śmieją”, „Nie zasługujesz na to”.
CA: Zamiast starać się zagłuszyć obawy, tłumić negatywne myśli, trzeba zastanowić się, przed czym chroni mnie moja zołza? Nie chce, żebym związała się z mężczyzną, bo się boi, że ktoś mnie zrani. „O co ci chodzi?”, zapytałam samą siebie, a raczej moją Złośliwą Patty. „Boję się, że przegrasz swoją życiową szansę, zostaniesz w tyle za innymi”, usłyszałam. Przecież fakt, że inne kobiety odnoszą sukcesy, nie umniejsza moich szans na powodzenie. Przeciwnie: one przecierają mi drogę. Zamiast więc zawistnie i biernie przyglądać się ich losom, zaczynam aktywnie poszukiwać informacji na ich temat. Nowe zatrudnienie Patty to... łowca talentów, które potem służą mi jako inspiracja.
AA: Ja z kolei używam Negatywnej Kelly, by stać się lepszą matką. Wewnętrzna jędza jest teraz moim głosem zdrowego rozsądku.

Co jeszcze możemy zrobić, żeby lepiej czuć się ze sobą?
CA: Często staramy się zagłuszyć wewnętrzny głos: „Nie stawiaj się szefowi! Siedź cicho, bo stracisz pracę!”. Znajdźmy chwilę czasu, by zastanowić się nad tym komunikatem. Zadajmy sobie kilka pytań: jaka jest najgorsza ewentualność, gdy postawię się szefowi? Rzeczywiście, mogę stracić pracę. I co wtedy, jak wygląda czarny scenariusz? Chodzi o to, by naprawdę zagłębić się w wynajdywanie fatalnych konsekwencji aż do momentu, gdy nic gorszego nie przychodzi nam do głowy. Kolejne pytanie brzmi: jaka jest najlepsza rzecz, która może się stać? Tu też popuśćmy wodze fantazji. I na koniec: jakie jest prawdopodobieństwo, że któryś z tych scenariuszy spełni się w stu procentach? Niewielkie. To ważna lekcja: nie ma się czego bać. Wewnętrzna jędza nie jest wróżką, nie muszę jej wierzyć. Bo przecież oprócz tego złośliwego, negatywnego głosu, słyszymy też inny. Warto się do niego odwoływać.

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również