Gdy zaproponowano mi przetestowanie jednego z zabiegów oferowanych przez Smart Aging Clinic, miałam mieszane uczucia. Ostatecznie, ciekawość oraz chęć zadbania o skórę przeważyły nad lękiem przed spodziewanym bólem i nieprzyjemną rekonwalescencją. Na szczęście! Bo jak się okazało, wszystkie moje uprzedzenia i niepokoje związane z zabiegami laserowym były zupełnie nieuzasadnione
Spis treści
Na zabieg byłam umówiona w piątek, w środku dnia. I przyznam, że pierwszy raz cieszyłam się z tego, że – zamiast w siedzibie redakcji – pracuję zdalnie. Wyobrażałam sobie bowiem, że z zabiegu laserowego będę wracała z podrażnioną skórą i koszmarnie czerwoną twarzą. "Dzięki" koronawirusowi mogłam ukryć się w domu i poczekać aż skutki uboczne laseroterapii znikną.
Następnego dnia byłam umówiona na mieście z przyjaciółką i uczciwie uprzedziłam ją, że jeżeli – tak, jak się tego spodziewałam – będę wyglądała strasznie, to przełożymy nasze spotkanie na następny weekend. W sobotę, dzień po zabiegu w Smart Aging Clinic, nie tylko spotkałam się z przyjaciółką w miejscu publicznym, ale jeszcze zebrałam sporo komplementów dotyczących mojego wyglądu. To był jednak dopiero początek...
Założycielka Smart Aging Clinic, przekonuje, że – by nauczyć skórę autoregeneracji oraz spowolnić jej starzenie – wystarczy działać delikatnie i regularnie. – Mam dość obserwowania, jak kobiety w Polsce katują swoją skórę – mówi Klaudia Witczak, tłumacząc, że wykonywane w jej klinice boostery laserowe nie wymagają znieczulenia i nie jest po nich konieczna rekonwalescencja.
Nowoczesne urządzenia, innowacyjne metody oraz nowe podejście do medycyny estetycznej pozwalają na przedłużenie skórze młodości i spowolnienie procesów starzenia. Nadal przypominamy siebie, nasza skóra wygląda zdrowo. A efekt ten osiągamy bez bólu, obrzęku oraz zaczerwienionej i schodzącej płatami skóry.
Smart Aging Clinic proponuje autorskie roczne plany boosterów laserowych dostosowane do skóry w różnych przedziałach wiekowych. Równocześnie jednak każda klientka jest traktowana indywidualnie, a proponowane jej zabiegi są dostosowane do aktualnego stanu i potrzeb jej skóry, a nie daty urodzenia. Dlatego, rozpoczęcie terapii laserowej poprzedza wnikliwa analiza skóry oraz konsultacja z lekarzem. Tak też było i w moim przypadku.
Zanim jednak spotkałam się z dr Agnieszką Bańką-Wroną, dermatologiem i dyplomowanym lekarzem medycyny estetycznej, wykonano kilka zdjęć mojej twarzy aparatem z kamerą stereowizyjną. Quantificare tworzy kompleksową wizualizację całej twarzy, szyi i dekoltu w technologii 3D, analizując stan skóry. Analiza obejmuje między innymi rozmieszczenie zmarszczek, popękanych naczynek, rozszerzonych porów czy zmian barwnikowych będących efektem fotostarzenia. Dowiemy się też, gdzie skóra ma tendencje do przetłuszczania się.
Oglądanie tych wizualizacji mojej twarzy nie było przyjemnym doświadczeniem, ale przysłuchiwanie się wnioskom dr Agnieszki Bańki-Wrony trochę zmniejszyło mój dyskomfort. Pani doktor nie tylko wyjaśniła mi, jaki jest stan mojej skóry i jej aktualne potrzeby, ale też przeanalizowała mój codzienny rytuał pielęgnacyjny i miała dla mnie kilka cennych uwag.
Zasadniczo bardzo dbam o skórę i stosuję dobrze dobrane kosmetyki, ale – idąc za radą dr Agnieszki – wprowadzę do mojej pielęgnacji kwas migdałowy, będę raz w tygodniu myła twarz żelem z kwasem salicylowym oraz zacznę w końcu regularnie używać kremu z filtrem przeciwsłonecznym. Dr Agnieszka Bańka-Wrona nie tylko podpowiedziała mi, jakie składniki przysłużą się mojej cerze, ale też wskazała mi konkretne kosmetyki, w których mogę je znaleźć.
Po przeanalizowani stanu mojej skóry dr Agnieszka Bańka-Wrona wybrała dla mnie booster laserowy ClearSilk™. Jest to laser frakcyjny neodymowo-yagowy, który jest jednocześnie laserem nieablacyjnym, a więc działa w głębokich warstwach skóry, nie uszkadzając jej powierzchni. Głównym zadaniem tego lasera jest zamknięcie naczyń położonych głębiej w skórze. Doskonale sprawdzi się zwłaszcza u osób borykających się z trądzikiem różowatym lub – tak jak ja – zaczerwienieniem skóry. Jego dodatkową zaletą jest to, że pobudza on dodatkowo syntezę kolagenu, zwiększając napięcie i gęstość skóry. Najlepiej wykonać go w serii trzech zabiegów.
ClearSilk™ nie wymagał ode mnie żadnego specjalnego przygotowania, moja twarz nie została znieczulona. Podczas trwania zabiegu nie czułam bólu, tylko – momentami wręcz przyjemne – rozgrzanie skóry. Zaraz po zabiegu byłam lekko zarumieniona, ale już niecałe dwie godziny później to zaczerwienienie samoistnie zniknęło. Gdybym chciała, jeszcze przed wyjściem ze Smart Aging Clinic, mogłabym się umalować!
Dr Agnieszka poinstruowała mnie, co mam robić w najbliższym czasie (dwa razy w ciągu dnia nakładać na twarz krem z wysokim filtrem SPF) oraz czego unikać (na trzy dni zrezygnować z sauny, ćwiczeń fizycznych i mycia się w gorącej wodzie). Na efekty zabiegu miałam poczekać około tygodnia, ale już następnego dnia dwie różne osoby pochwaliły stan mojej cery.
A co zauważyłam na swojej twarzy po tygodniu? Przede wszystkim zniknął mi z policzków nieestetyczny rumień, skóra zyskała równomierny koloryt oraz miałam wrażenie, że jest bardziej napięta. Z brody zniknęły mi też zaskórniki zamknięte, z którymi dotąd bezskutecznie próbowałam sobie radzić stosując peelingi kwasowe i kawitację. I to wszystko wydarzyło się bez bólu czy pieczenia, bez podrażnienia, strupków i łuszczenia.