Portret

Adele w nowej piosence zdradza, dlaczego się rozwiodła. Oto historia związków brytyjskiej gwiazdy

Adele w nowej piosence zdradza, dlaczego się rozwiodła. Oto historia związków brytyjskiej gwiazdy
Fot. East News

Adele wróciła! Nie trzeba być wcale wróżką, żeby przewidzieć, do kogo będzie należał kolejny rok. W świecie muzyki karty już rozdano. Tak samo było w sześć lata temu. Przypominamy tekst towarzyszący premierze płyty "25".

Adele  wie, jak budować napięcie wokół premier swoich kolejnych albumów. Po pięciu latach milczenia, o północy Brytyjka opublikowała klip do swojej najnowszej piosenki "Easy on Me". Wideo wyreżyserował kanadyjski reżyser, aktor  i scenarzysta Xavier Dolan – ten sam, który stworzył filmik promujący pierwszy singiel z jej albumu "25".

 

"30" - odkupienie win

Pierwszy singiel z najnowszej płyty Adele – "30" – to wzruszająca ballada, w której Brytyjka bardzo szczere rozlicza swój długi związek i krótkie małżeństwo z Simonem Koneckim. W jednym z wywiadów udzielonych przy okazji promocji nowego albumu, piosenkarka zdradziła, że pobrali się z Koneckim w 2018 roku (gwiazda miała wtedy 30 lat – stąd tytuł nowej płyty), a niedługo później Adele później zdecydowała się opuścić męża.

W 2019 roku Adele złożyła pozew o rozwód, a w marcu 2021 zakończenie jej małżeństwa z Simonem zostało ostatecznie przypieczętowane. W wywiadzie udzielonym tuż przed premierą pierwszego singla z albumu "30", Brytyjka wyjaśniła, że powstał on z myślą o jej synu. Adele liczy na to, że kiedyś Angelo, słuchając tej płyty zrozumie, dlaczego jego znana matka, "dobrowolnie rozmontowała całe jego życie w pogoni za własnym szczęściem".   

Pierwsze reakcje na nową piosenkę Adele są zasadniczo bardzo dobre. Fani zalewają się łzami, a niektórzy żartobliwie komentują treść piosenki, deklarując, że pod jej wpływem "aż mają ochotę się rozwieść". Krytycy muzyczni też chwalą "Easy on Me", podkreślając moc wokalu Adele i kojące przesłanie utworu. Sądząc po tych pierwszych reakcjach, płyta "30" powtórzy sukces swojej poprzedniczki. 

"25" – spektakularny powrót po czterech latach milczenia

Pod koniec roku 2015 w programach telewizyjnych na całym świecie pojawiła się intrygująca reklama. "Hello, it’s me. I was wondering if after all these years you’d like to meet" ("Cześć, to ja. Zastanawiam się, czy po tych wszystkich latach masz ochotę się spotkać" ), śpiewał piękny kobiecy głos, a na czarnym ekranie przesuwały się kolejne słowa utworu, napisane prostą białą czcionką. Wkrótce potem na YouTube miał premierę teledysk do utworu "Hello", wyreżyserowany przez uwielbianego w kręgach kina niezależnego Xaviera Dolana.

Stało się jasne, że po czterech latach milczenia powraca największa chyba współczesna gwiazda muzyki popularnej – Adele Adkins. Jej nowa płyta nosiła nazwę "25". Nie było to zaskoczeniem, bo debiutancki, wydany w 2008 roku, album Adele nazwała "19", a ten, który ukazał się trzy lata później – "21". Zdziwienie powinien natomiast budzić fakt, że teledysk Adele w pierwszej dobie obejrzano prawie 28 milionów razy! Jak to możliwe, że w czasach, które wymagają od gwiazd nieustannej obecności w mediach, ona może pozwolić sobie na tak długi urlop? A do tego po powrocie bije wszelkie rekordy popularności? 

Ktoś taki jak ty, czyli historia sukcesu Adele 

By zrozumieć przyczyny niewiarygodnej kariery Adele, najlepiej obejrzeć jej zarejestrowany na DVD koncert w londyńskim Royal Albert Hall. Na pierwszy rzut oka wygląda to tak: na scenie pojawia się umiarkowanie atrakcyjna, młoda kobieta w swojej najlepszej sukience. Widać, że męczy się na wysokich obcasach, więc się ich pozbywa przy pierwszej nadarzającej się okazji. Nerwowo wyrzuca z siebie potok zdań, jakby w ten sposób chciała ukryć zakłopotanie. Zresztą naprawdę jest zdenerwowana.

Gdy wchodzę na scenę, nie mogę przestać mówić. Wierzcie mi, próbuję! Rozkazuję mojemu mózgowi: przestań wysyłać słowa do moich ust. Ale to nie pomaga i zamieniam się w moją babcię. A wszystko po to, by ukryć strach. Przecież nigdy nie wiem, czy tym razem mi się uda – przyznaje Adele.

Trajkocze więc o tym, jak ostatnio bawiła się z przyjaciółmi i gdzie farbowała włosy. Dużo opowiada też o swoim eks. Złamał jej serce i sprawił, że była potwornie nieszczęśliwa. Tak, że napisała piosenki na swoją drugą płytę. 

Wszystko zmienia się, gdy zaczyna śpiewać. Staje się jasne, że Adele należy do grona wielkich wykonawczyń brytyjskiej muzyki soul i pop, takich jak: Dusty Springfield, Petula Clark, Alison Moyet czy Annie Lennox. Ma potężny, przepełniony emocjami głos, który potrafi szybować, zgrzytać, wrzeć i uderzyć z niespodziewaną siłą. Przede wszystkim jednak – wzruszać. Gdy kończy adresowaną do wiarołomnego chłopaka balladę "Someone Like You", łzy w oczach ma większość widzów zgromadzonych w Royal Albert Hall. 

Część krytyków kręci na podobne wzruszenia nosem. Nazywają twórczość Adele "idealnym produktem na czas recesji": przewidywalnym i wtórnym. Wokalistce nadano w związku z tym pseudonim A-dull, który można by przetłumaczyć na polski jako Nu-del. Ale publiczność na całym świecie lekceważy  sobie te uwagi. Uwielbia Adele za talent i za to, że jest zwyczajna, szczera. Bliska. 

Kim jest Adele Adkins prywatnie

Początkowo ulubionym zajęciem prasy było porównywanie jej z Amy Winehouse. Portret Adele w tej konfrontacji wypadał dość blado. Przede wszystkim piosenkarka nie ma żadnych zagrażających życiu nałogów. Nigdy nie brała narkotyków, a w 2012 roku zadeklarowała, że skończyła z piciem alkoholu. Trudno jej tylko zupełnie zrezygnować z papierosów, choć raczej nie jest nałogowcem. Jej jedyną widoczną, a właściwie słyszalną, wadą jest to, że nieustannie przeklina. Co tam przeklina! Ona po prostu klnie jak szewc! W wywiadach prasowych to mniejszy problem, ale parę razy jej wypowiedzi na żywo wprowadziły w prawdziwe zakłopotanie prowadzących telewizyjny show.

Tak, bywam głośna, bywam wulgarna. Jestem po prostu... dużą osobowością. Gdy wchodzę do pokoju, nikt mnie nie przeoczy! – mówi o sobie Adele. 

Adele Laurie Blue Adkins urodziła się 33 lat temu. Pochodzi z Tottenham, dość nieciekawej dzielnicy Londynu, i wciąż mówi z silnym akcentem. Jej matka Penny zaszła w ciążę w wieku 18 lat. Zamiast pójść na studia, poświęciła się córce. – Nigdy mi tego nie wypominała. I za to ją kocham – powtarza Adele.

To Penny zabrała trzyletnią córkę na pierwszy koncert rockowy – The Cure w Finsbury Park. I to ona zapisała ją do artystycznej BRIT School for Performing Arts & Technology w Croydon. Choć Adele była jedynym dzieckiem samotnej matki, na samotność się nie uskarżała. – Moja mama miała czwórkę rodzeństwa. W jej rodzinie dominowały kobiety. Wszystkie sobie pomagały, więc mogę powiedzieć, że w pewnym sensie moje wychowanie to był... zbiorowy wysiłek. Odkąd pamiętam, w domu zawsze było pełno ludzi. I pewnie dlatego też tak głośno mówię i tak głośno się śmieję. Musiałam przecież jakoś się przebić w tym tłumie! – wspomina Adele.

Rodzina piosenkarki nie skrywa żadnych mrocznych sekretów. Brytyjski tabloid "The Sun" wyciągnął wprawdzie z niebytu ojca sławnej już wtedy Adele, hydraulika-alkoholika, ale ten nie miał zbyt wiele interesujących rzeczy do powiedzenia. Rozwścieczył jednak samą córkę. – Wracać po tylu latach z tekstem: "Może to ja jestem przyczyną jej kłopotów z mężczyznami?!". Ja p...ę! Krew mi się w żyłach gotuje! Jak go spotkam, napluję mu w twarz!. Tatuś się znalazł, ale próby ustalenia tożsamości jej byłego chłopaka, bohatera płyty "21", pomimo wyznaczonej wysokiej nagrody się nie powiodły.

Adele: jak zaczęła się jej kariera

Po skończeniu BRIT School, w której koleżankami Adele były między innymi Leona Lewis i Jessie J, młodą wokalistkę szybko zauważyła niezależna wytwórnia XL Recordings. I jej Adele Adkins pozostaje wierna do dziś. Nie dała się skusić żadnemu fonograficznemu molochowi i ocaliła swoją swobodę. Swobodę mówienia nawet tak zaskakujących rzeczy jak: "Robię sobie cztery lata przerwy!". Ale nie uprzedzajmy wypadków...

Pod skrzydłami XL Recordings w krótkim czasie Adele stała się pierwszą laureatką Brit Awards Critics’ Choice, a jej album "19" wkroczył nieśmiało, bo nieśmiało, ale wprost na światowe listy przebojów. Drugą płytę, zatytułowaną "21", promowały single "Rolling In The Deep", "Rumour Has It" oraz wspomniana już wcześniej piosenka "Someone Like You".

A potem przyszedł jej fenomenalny występ na 31. gali Brit Awards 2011, który tak zapowiedział angielski aktor James Corden: – To zadziwiające uczucie słuchać piosenki napisanej przez kogoś nieznajomego i czuć, że ta osoba śpiewa właśnie o tobie. Jeśli kiedykolwiek mieliście złamane serce, ten utwór jest właśnie dla was. Adele zaśpiewała i zaczęły dziać się prawdziwe czary.

W jednej chwili zdetronizowała Madonnę, której album do tej pory utrzymywał się najdłużej na pierwszym miejscu listy "Billboardu". Z dnia na dzień została kimś, komu zazdrości Lady Gaga, komu podlizuje się Beyoncé ("To głos zesłany przez Boga!"). Mało? Na łamach "Entertainment Weekly" list do Adele opublikowała niejaka Julia Roberts. Trudno go nazwać inaczej niż listem miłosnym.

Triumfu Adele nie popsuł nawet fakt, że z powodu zabiegu laryngologicznego musiała odwołać część promujących płytę "21" koncertów. Jak wyznała później w programie telewizyjnym Andersona Coopera, jej największym zmartwieniem w tym czasie nie było to, że nie mogła śpiewać czy mówić, ale to, że nie mogła przeklinać. Po odzyskaniu głosu w wyniku operacji Adele wyśpiewała Oscara piosenką "Skyfall" do filmu o przygodach agenta 007. Trudno się nie zgodzić z wyborem Akademii Filmowej! Był to przecież jeden z najlepszych bondowskich utworów w historii. 

"Adele ma piękną twarz, ale jest zbyt gruba"

Oprócz powszechnego uwielbienia spotkały też nowo narodzoną gwiazdę małe przykrości. Na przykład Karl Lagerfeld był łaskaw powiedzieć, że Adele ma wprawdzie piękną twarz i wielki głos, ale jest zbyt gruba. Falę nienawiści, jaką wywołała ta uwaga, mógł znieść tylko ktoś o ego tak wielkim, jakie posiadał cesarz świata mody.

Obrońcy gwiazdy wynosili pod niebiosa zwłaszcza to, że wokalistka jest pierwszą od lat gwiazdą, która wygląda jak prawdziwy człowiek, a nie jak zdjęcie obrobione w Photoshopie. Ale, jak napisał brytyjski aktor Allen Carr, Lagerfeld jest zbyt głupi, żeby to zrozumieć... A co na to Adele?  –Cieszy mnie bycie sobą. Zawsze tak było – tłumaczyła w wywiadzie dla amerykańskiej edycji miesięcznika "Vogue".

Widziałam, jak pragnienie bycia szczupłym czy posiadania większych cycków zaczynało rządzić życiem niektórych osób i je niszczyło. Nie chcę czegoś takiego w swoim życiu. 

W tym samym wywiadzie po raz pierwszy tak otwarcie zapowiedziała, że zamierza zrobić sobie dłuższą przerwę:  – Biorę sobie pieprzony urlop na jakieś cztery albo pięć lat! Muszę trochę pożyć, żeby w końcu nagrać radosną płytę, a nie kolejny album o rozstaniu. Zakocham się, będę szczęśliwa. A potem kto wie, co będę robić! Może wyjdę za mąż, urodzę dzieci. Zasadzę warzywa na grządce.

I jak powiedziała, tak zrobiła. Zamieszkała ze swoim ukochanym, 37-letnim wówczas Simonem Koneckim, szefem organizacji charytatywnej Drop4Drop. Wkrótce potem na świat przyszło pierwsze z zapowiadanych dzieci, syn Angelo. Nie wiadomo jednak, jak poszło jej z grządkami, bo od świata mediów Adele oddziela ją nieprzenikniony mur. Jak to możliwe?

Chociaż brzmi to dość naiwnie, to najbliżsi współpracownicy gwiazdy są jednocześnie jej sprawdzonymi przyjaciółmi. – To mój gang. Dzięki nim nie odchodzę od zmysłów. Mówią mi, kiedy trzeba: dziecino, pieprz to wszystko. Tylko mój makijażysta wie, jak zmieszać ciepłą wodę z miodem, żeby mi naprawdę smakowała – opowiada gwiazda. To dzięki nim mogła posmakować prawdziwego życia, o którym tak marzyła.

Odmieniona Adele zapowiada nową płytę: "Odzyskuję siebie" 

Urlop minął, Adele powróciła. Uznała, że fanom należy się parę słów wyjaśnienia. – Moja ostatnia płyta była płytą o zerwaniu, tę nazwałabym płytą o odzyskiwaniu – napisała w poście zamieszczonym na Facebooku. – Całe moje dotychczasowe życie spędziłam, ciągle czegoś żałując. Teraz odzyskuję siebie. Odzyskuję czas, który przeminął. Odzyskuję wszystko, cokolwiek zrobiłam i czego nie zrobiłam. Ale nie zatrzymuję się już nad każdym okruchem przeszłości, jak to miałam w zwyczaju. Co się stało, to się stało – tłumaczyła.

Teraz więc już wiemy, do czego tak naprawdę były potrzebne jej te cztery lata wolności. Chciała dorosnąć. I, co niespotykane w show-biznesie, udało się jej to zrobić na własnych warunkach. Teraz będziemy mieli okazję przekonać się, jakie są efekty pięcioletniego urlopu Adele. Sądząc po pierwszym singlu z albumu "30"  – piosenkarka nie zmarnowała tego czasu.

Tekst ukazał się w magazynie PANI nr 12/2015
Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również