Wywiad

Diane von Fürstenberg: "Gdy oswoisz swoje wady, staną się zaletami"

Diane von Fürstenberg:  Gdy oswoisz swoje wady, staną się zaletami
Diane von Fürstenberg
Fot. Agencja Getty Images

Nie planowała zostać projektantką mody. Wiedziała tylko, że chce mieć wpływ na życie kobiet. Dziś ma 78 lat i nadal inspiruje. W ekskluzywnym wywiadzie dla PANI Diane von Fürstenberg dzieli się swym doświadczeniem, wspomina, ale też śmiało patrzy w przyszłość. 

Diane von Fürstenberg: muza Andy'ego Warhola i feministka 

Projektantka, ikona stylu, stała bywalczyni Studia 54, muza Andy'ego Warhola, feministka i obrończyni praw kobiet. Kobieta żywioł, która swoim życiem mogłaby obdarować kilka osób. Żydówka urodzona w Belgii tuż po II wojnie światowej, wyszła za mąż za niemieckiego księcia Egona von Fürstenberga. Swoją karierę zaczynała w Paryżu u Alberta Koskiego w agencji fotograficznej, szybko podbiła Nowy Jork, a chwilę później cały świat – dzięki projektowi sukienki kopertowej zainspirowanej wiązanym bolerkiem baletnic. Właśnie ta sukienka sta - ła się symbolem niezależności i walki o prawa kobiet na początku lat 70. Pojawiła się na okładkach pism takich jak „Newsweek” czy „Vogue”, a także w kultowym filmie „Taksówkarz” Martina Scorsese. Z Diane von Fürstenberg spotkałam się w Berlinie z okazji współpracy DVF z Zalando, które jest wyłącznym dystrybutorem ubrań projektantki na Europę. Projektantka rzadko udziela wywiadów, więc zaskoczyła mnie swoją otwartością. Ma też poczucie humoru i duży dystans do siebie. Gdy zagraniczna dziennikarka niczym na rozmowie rekrutacyjnej zapytała ją: „Gdzie widzisz siebie za 10 lat?”, 78-letnia Diane z rozbawieniem oznajmiła, że być może już na cmentarzu. Jednak w naszej rozmowie podkreśla, że nigdzie się nie wybiera i ma jeszcze dużo planów.

PANI: Sukienka kopertowa obchodziła niedawno 50. urodziny. Pamiętasz tę chwilę, kiedy dotarło do ciebie, że stworzyłaś coś legendarnego?

DIANE VON F ÜRSTENBERG: Słynna sukienka kopertowa… Tak, ja ją stworzyłam, ale często myślę, że w tym samym stopniu ona wymyśliła mnie. Jak często bywa, to po prostu się wydarzyło. Kiedy dorastałam, nie miałam pojęcia, co chcę robić, ale wiedziałam, jaką kobietą chciałabym być. Chciałam być woman in charge (z ang. kobieta u władzy – to słynne motto projektantki, przyp. red.), ale jak to osiągnąć, nie miałam pojęcia. Jedyne, co miałam, to marzenie. Świadomość, jak bym chciała się czuć sama ze sobą.

Twój projekt po kilku dekadach nadal świetnie się sprzedaje na całym świecie. Opowiedz, jak doszło to jego powstania.

To przypadek i szczęśliwy traf, że byłam w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Dlatego jestem orędowniczką wchodzenia przez wszystkie drzwi, które życie przed nami otwiera. Nigdy nie wiesz, co się za nimi znajduje i jak to odmieni twój los. Na moje 20. urodziny Egon, mój przyszły mąż, zaprosił mnie do Włoch, gdzie poznałam Angela Ferrettiego, który miał drukarnię niedaleko jeziora Como. Drukował tam m.in. materiały we wzory na apaszki dla Gucciego, Ferragamo czy Valentino. Ferretti zaprosił mnie, żebym zobaczyła proces produkcji. Byłam zafascynowana i postanowiłam nauczyć się wszystkiego o druku na tkaninie.

Chwilę później Angelo kupił też fabrykę, w której wytwarzał rajstopy i pończochy. Zaprosił mnie do niej i wspólnie zaczęliśmy się zastanawiać, co jeszcze można zrobić za pomocą tych maszyn. Założyliśmy grubszą nić i tak powstał dżersej. Dostrzegłam w tym duży potencjał i od razu pomyślałam o prostej sukience w odważne graficzne wzory. Inspirację do kroju zaczerpnęłam z wiązanego bolerka, które często noszą baletnice. Zatem tak naprawdę najpierw powstały top i spódnica. Sukienka pojawiła się chwilę później! Jak widzisz, nie planowałam zostać projektantką mody. Tak po prostu wyszło.

W latach 70. kobiety marzyły o sukience kopertowej i oszczędzały na nią miesiącami. Sprzedawała się w 25 tys. egzemplarzy tygodniowo. Po latach można ją było kupić w sklepach z używaną odzieżą i vintage shopach. Nie przeszkadza ci to? Nie! Wręcz to uwielbiam! Dzięki temu na początku XXI wieku przeżyła kolejną młodość, zaczęły ją nosić modne dwudziestolatki. Stała się znowu trendy, uznano ją za bardzo stylową. Powróciła ze zdwojoną siłą.

Diane von Fürstenberg o rodzinie

Twoja wnuczka Talita pracuje dla marki DVF. Co chcesz jej przekazać jako projektantka? I oczywiście jako babcia?

Moja rodzina posiada wszelkie prawa do marki DVF, więc Talita przez pewien czas była zaangażowana w proces twórczy. Bardzo tego chciała, ale kiedy zaczęłyśmy wspólnie pracować, coś było nie tak. Chyba byłyśmy zbyt blisko. Mam niezwykle silną osobowość, to często rodzi dziwne konsekwencje. Zauważyłam, że gdy gdzieś jestem nieco dłużej, wszyscy zaczynają mówić dokładnie jak ja. Obecnie Talita doskonale sprawdza się w finansach, pilnie się uczy i rozwija. Chciałabym, żeby wszystkie moje wnuki były po prostu sobą.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Diane von Furstenberg (@therealdvf)

Które momenty w twoim życiu prywatnym i karierze uważasz dziś za przełomowe?

Zawsze mówię, że najbardziej przełomowym momentem mojego życia były moje narodziny. (śmiech) Mama przeżyła Auschwitz. Gdy wyszła z obozu, ważyła 20 kg. Nikt nie dawał jej szans na urodzenie zdrowego dziecka. Jednak się udało! Moje narodziny były prawdziwym cudem. Zawodowo to na pewno poznanie Angelo Ferrettiego, spotkanie z Dianą Vreeland, redaktor naczelną amerykańskiego „Vogue’a” która wzięła mnie pod swoje skrzydła i mi pomogła. A reszta to już historia. Najczęściej nie masz pojęcia, że to, co się dzieje, to przełomowy moment. Widzisz to dopiero po latach.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Diane von Furstenberg (@therealdvf)

Diane von Fürstenberg: współpraca z Zalando

Zalando właśnie stało się twoim wyłącznym partnerem handlowym w Europie. Co cię skłoniło do tej współpracy?

Doszło do tego, ponieważ... tak zdecydowałam. (śmiech) Firma się rozrastała. Otwierały się kolejne sklepy na całym świecie, ale powoli traciłam nad tym wszystkim kontrolę. Kiedy wybuchła pandemia COVID-19, stwierdziłam, że pora przystopować. Zamknęliśmy sporo sklepów, stanęłam przed dylematem, czy nie sprzedać całej firmy. Co prawda byłoby to bardzo opłacalne, jednak straciłabym swoje archiwa, nazwisko, właściwie wszystko, co przez tyle czasu budowałam. Uświadomiłam sobie, że czas odzyskać pełną kontrolę. Nie tylko nad dystrybucją czy wytwarzaniem produktu, ale też nad narracją. Pragnęłam rozegrać to po swojemu, mówić do klienta bezpośrednio. Wiedziałam, że najważniejsze to znaleźć dobrego internetowego partnera, dzięki któremu moje ubrania będą łatwo dostępne, ale też on będzie pasował do DNA marki DVF. Zdarzyła się ku temu okazja, bo poprzedniego lata spotkałam jednego z założycieli Zalando. Marka nie była mi obca – moje rzeczy już wcześniej sprzedawano na tej platformie. Długo rozmawialiśmy, byłam pod wrażeniem ich osiągnięć przez 16 lat istnienia, tego, czym są dzisiaj w świecie mody. Po namyśle zdecydowałam, że warto z nimi współpracować. Myślę że DVF i Zalando mogą jeszcze razem dużo zdziałać na polu mody, jednocześnie inspirując kobiety do bycia sobą.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Diane von Furstenberg (@therealdvf)

Nowa kolekcja DVF powstała w większości z jedwabiu. Skąd ta zmiana?

Współczesne kobiety cenią sobie jakość wykonania i świetne materiały. Dlatego postanowiłam dać im coś naprawdę luksusowego. Czyli moje sztandarowe projekty w piękne graficzne wzory wykonane z naturalnego jedwabiu. Myślę, że każda kobieta, niezależnie od wieku, znajdzie coś dla siebie.

Diane von Fürstenberg: "Zostałyśmy stworzone, by uwodzić"

Jaką wizję kobiety ma DVF?

Uważam, że są dwie rzeczy, które oznaczają „być kobietą”. Po pierwsze: rozwiązanie. Kobieta zawsze jakieś znajdzie, prawda? Nawet w najgorszej opresji wymyśli coś w punkt. Gdy się pali, ona przejmie inicjatywę, zgarnie dzieci, pieniądze, biżuterię... Po drugie: uwodzenie. Zostałyśmy stworzone, by uwodzić! I nie chodzi o pokazywanie nóg czy dekoltu, tylko o ten rodzaj sprytu, dzięki któremu mężczyźni uznają nasze koncepcje za swoje. Dzięki temu robią to, co chcemy. A zresztą – wolałabyś być mężczyzną?

Nigdy w życiu! A jakie są twoje triki, żeby faceci robili to, co chcesz?

Sprzedam ci jeden, który zawsze się sprawdzał. To sztuka rozmawiania z mężczyzną, jakby był twoim synem. Mężczyznę trzeba wychować trochę jak własnego syna. Wiesz, czasem na proszonej kolacji posadzą mnie obok śmiertelnie nudnego gościa. O czym mam z nim gadać? Gdy nic nie działa, należy spytać o jego matkę, wtedy się szybko zmienia, łagodnieje i rozkręca.

Kiedyś powiedziałaś, że największy luksus to być sobą. Czy sama go masz? Co sprawia, że możesz być sobą?

Przede wszystkim nie mam wyboru. (śmiech)

Zawsze możesz udawać…

Tak, ale wtedy byłabym nieszczęśliwa. Szczęście to pewien stan posiadania samej siebie. Brania odpowiedzialności za swoje czyny i słowa. Trzeba umieć z tego korzystać i wiedzieć, co się ma. Posiadasz na przykład swoje wady. Trzeba je znać, oswoić, a wtedy staną się zaletami. Wrażliwość to też coś, co można obrócić w siłę. Musisz znać siebie na wylot, żeby być szczęśliwą.

Diane von Fürstenberg: "Bądźcie szczere same ze sobą"

Masz jakąś radę dla młodych kobiet?

Moją wielką zaletą jest to, że nigdy nie kłamałam. Jeśli nie kłamiesz i nawet nie umiesz tego robić, nikt cię nigdy nie złapie ani nie wykorzysta tego przeciwko tobie. Nie ma jak. Mam dla was, dziewczyny, jedną uniwersalną radę: bądźcie szczere! Przede wszystkim same ze sobą. Zawsze! Nawet jeśli prawda jest bolesna. To najlepsze, ale i najtrudniejsze, co możemy zrobić.

Od lat prowadzisz dzienniki. Czy one też pomagają ci być szczerą z samą sobą?

Najważniejszą relacją w twoim życiu, jest ta, którą masz z samą sobą. Tak naprawdę tylko ze sobą musisz się zawsze dogadać i żyć w zgodzie. I w tym pomagają mi moje dzienniki. Poza tym urodziłam się ostatniego dnia roku, co upraszcza pisanie, bo każdy rok to również rok mojego życia.

Celebrujesz kobiecość przez swoje projekty, walkę o nasze prawa, założyłaś fundację DVF Awards i co roku przyznajesz nagrody czterem wybitnym kobietom. Jakie są według ciebie największe wyzwania we współczesnym świecie, przed którymi stoją młode kobiety?

Ostatnio na pewno ich nie brakuje. Urodziłam się po II wojnie światowej i na żywo obserwowałam proces transformacji, walki o prawa kobiet. Nasiąknęłam tym i nie wyobrażam sobie nie walczyć o nie nadal. Jednak nigdy bym nie przypuszczała, że w XXI wieku w tylu sprawach cofniemy się w rozwoju. Ciągle musimy walczyć o siebie. Zawsze o to samo. W kółko to samo gówno. Jednak wierzę w nas. Kobiety są niezwykle odporne i waleczne. Nic nas nie powstrzyma!

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Diane von Furstenberg (@therealdvf)

Twoje życie zawodowe toczyło się w Nowym Jorku, w czasach, gdy dużo się tam działo. Przyjaźniłaś się z najsłynniejszymi artystami, chodziłaś do kultowego Studia 54. Jak wspominasz to miasto i czym jest dziś dla ciebie?

Kiedy przyjechałam do Nowego Jorku w latach 70., był brutalny, brudny i niebezpieczny. Ale przy tym był tani. Przyciągał ludzi ze świata sztuki, mody czy filmu, wręcz kipiał kreatywną energią. Artyści byli wszędzie, robili happeningi i organizowali wystawy. Nie mogłam w to wszystko uwierzyć, bo nigdy nic podobnego nie widziałam. To było inspirujące. Zaletą NY jest to, że jest wyspą. Gdyby nią nie był, byłby nie do zniesienia, nie byłoby w nim powietrza. Masz wokół siebie wodę i niebieskie niebo, ale pod sobą granit. Ta skała daje energię! Ale energia Nowego Jorku pochodzi także z handlu. Za handlem podąża sztuka, pieniądze… W ten sposób to miasto ciągle się rozwija. Charakter miasta portowego jest nie do podrobienia i tworzy niesamowitą dynamikę. Mnie Nowy Jork przypomina dawną Wenecję. Niestety w ciągu ostatnich 25-30 lat stracił swój dawny urok, stał się potwornie drogi i opanowali go nieprzyzwoicie bogaci nudziarze.

Miałaś niezwykle bogate życie, którym mogłabyś obdarować kilka osób. Co będzie twoją spuścizną?

Mój Boże, nie wiem. Nie wybieram się jeszcze na tamten świat, więc się nie zastanawiałam nad takimi rzeczami. Pierwsze, co mi przychodzi do głowy, to rodzina, która jest dla mnie najważniejsza. Jeśli chodzi o życie zawodowe, to przewrotnie powiem, że nie chodzi o sukcesy czy nagrody, tylko o to, ilu ludzi dzięki tobie poczuło się lepiej, czy przyczyniłaś się do tego, żeby ich życie stało się w jakiś sposób lepsze. Dobroć to nasza największa siła. Dziedzictwo nie jest czymś, co można zmierzyć czy wycenić. Jednak jestem dumna z tego, ile kobiet zainspirowałam za pomocą prostej sukienki.

Na początku powiedziałaś, że wprawdzie wymyśliłaś tę sukienkę, ale i ona wymyśliła ciebie. To jest to, o co ci chodziło?

Świetnie to zauważyłaś, dokładnie tak. Ta prosta sukienka pomogła mi stać się kobietą, którą pragnęłam być.

Jak to robisz że masz w sobie tyle energii? Jestem po trzydziestce i patrzę na to z zazdrością i podziwem.

Dziękuję. Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Po prostu tak jest. Jestem bardzo ciekawa ludzi, może stąd ją czerpię? Ty zadajesz mi pytania, a w tym czasie ja jestem coraz bardziej zaintrygowana tobą. Dodatkowo staram się nie marnować energii na głupoty. Nie przepadam już za życiem towarzyskim, za spotkaniami dla samych spotkań. Nie lubię temu poświęcać czasu ani sił.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Diane von Furstenberg (@therealdvf)

Kim jest Diane von Fürstenberg?

Diane von Fürstenberg - Jedna z najbardziej rozpoznawalnych projektantek mody na świecie. Uznanie i sławę zdobyła w 1974 roku projektem sukienki kopertowej. Urodzona w Belgii 31 grudnia 1946 roku. W 1969 roku wyszła za mąż za księcia Edwarda Egona von Fürstenberga, ma z nim dwójkę dzieci. W 2001 wyszła za mąż za amerykańskiego potentata medialnego Barry'ego Dillera. Projektantka słynie z walki o prawa kobiet, stworzyła nagrodę DVF, wręczaną corocznie czterem kobietom, które wykazują się siłą i odwagą.

 

Tekst ukazał się w magazynie PANI nr 06/2025
Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również