Opublikowane na łamach „Journal of Consumer Research” wyniki badań prowadzonych przez takich naukowców jak Mathew S. Issac, David Gal i Aaron R. Broughp, pokazują, że kobiety chętniej niż mężczyźni decydują się na zakup produktów ekologicznych. Potwierdziły również, że to kobiety częściej i chętniej uczestniczą w zrównoważonych działaniach na rzecz środowiska. Czy to oznacza, że ekologia „jest kobietą”?
Wzorce kulturowe a podejście do ekologii
To, czy jesteśmy eko, uwarunkowane jest między innymi czynnikami kulturowymi. Ogromną rolę odgrywają głęboko zakorzenione stereotypy, a jednym z nich jest przekonanie, że empatia i wrażliwość na krzywdę jest domeną kobiety, a nie mężczyzny. Zachowania proekologiczne kojarzone są z altruizmem, niesieniem pomocy i dbałością o domowe ognisko (w końcu chodzi o troskę o nasz wspólny dom – Ziemię), automatycznie więc przypisywane są kobietom. Dzieje się to również w naszej podświadomości. Czujemy się bardziej niż mężczyźni odpowiedzialne za dziedzictwo, które zostało nam powierzone.
Ekologiczne działania mają płeć
Do interesujących wniosków doszła również grupa badawcza, w której skład wchodzili DB Tindall, Scott Daves i Celine Mauboules. Kobiety znacznie częściej wykazują proekologiczną postawę w sferze prywatnej – chodzi o decyzje zakupowe, segregowanie odpadów w domu czy ograniczenie korzystania z samochodu ze względu na troskę o czyste powietrze. Mężczyźni natomiast są bardziej skłonni do działań publicznych na rzecz ochrony środowiska, na przykład chętnie wpłacą pieniądze na rzecz organizacji ekologicznych. Wyniki badań pozwoliły zrozumieć, dlaczego tak się dzieje. Produkty i zachowania prośrodowiskowe uważane są za kobiece i mężczyźni nie chcą być z nimi kojarzeni, ponieważ najprawdopodobniej boją się utraty tożsamości płciowej. Są bardziej skłonni do podejmowania działań na rzecz środowiska, jeśli potwierdzą one ich męskość. To istotna wskazówka dla osób zajmujących się tworzeniem i promowaniem produktów oraz postaw proekologicznych.
