Problemy w związkach nie biorą się znikąd. Nasze doświadczenia z dzieciństwa tworzą fundamenty, na których automatycznie budujemy dorosłe życie. To, czego nauczyliśmy się w domu rodzinnym – świadomie lub nie – wpływa później na sposób, w jaki postrzegamy siebie, naszych partnerów, małżeństwo i rodzicielstwo. Jakie schematy i wartości ukształtowane w dzieciństwie przynosimy do naszych związków? Jak współczesne wychowanie dzieci kształtuje ich przyszłe relacje i jak błędy rodziców mogą odbijać się echem przez pokolenia.
Recepta na problemy w związku? Zwykle usłyszymy: terapia. Psycholog to ktoś, komu płacimy za naprawienie błędów naszych rodziców - to zgrabne powiedzonko do błyśnięcia w rozmowie, ale w sumie ile jest w nim prawdy? Wystarczy chwila autorefleksji i widać, że potencjał jest spory. Oczywiście, nie wszystkie nasze siniaki z dzieciństwa są błędami rodziców, wiele z nich było po prostu ich naturalnym zachowaniem i efektem ich własnego wychowania, poglądów, przekonań, czasów, środowiska, rozczarowań, pragnień, problemów i improwizacji. To wszystko zderzyło się z naszym własnym usposobieniem i wpływem otoczenia, którym nasiąkaliśmy na podwórku, w szkołach i samodzielnym odkrywaniu życia.
Dom rodzinny jest pierwszym miejscem, w którym uczymy się czym są miłość, zaufanie i bliskość, obserwując jak rodzice rozwiązują konflikty, okazują sobie uczucia i jakie pełnią role w rodzinie. Jeśli dorastamy w atmosferze wzajemnego szacunku i wsparcia, łatwiej jest nam później budować dobre i zdrowe relacje. Jeśli jednak w domu miłość była przygnieciona przez napięcia, nerwy, kłótnie, może nawet alkohol, przemoc i zdrady, czy choćby przez brak czułości i dialogu, te wzorce i nasze odruchy mogą automatycznie powracać w naszych związkach.
"Styl przywiązania kształtowany w dzieciństwie wpływa na nasze relacje w dorosłym życiu" - psycholożka Esther Perel określa to jednoznacznie. Jeśli czuliśmy się bezpiecznie w relacji z rodzicami, z większym prawdopodobieństwem będziemy otwarci na bliskość w związkach i małżeństwie. Ale jeśli doświadczaliśmy odrzucenia czy chaosu, z dużym prawdopodobieństwem będziemy mieć trudności z zaufaniem partnerowi i stworzeniem z nim dobrego związku.
W ostatnich dekadach tradycyjne role małżeńskie wyraźnie się zmieniły. Współczesna kobieta często łączy macierzyństwo z realizowaniem się w zawodzie, a mężczyzna coraz częściej angażuje się w dotychczas głównie kobiece zadania - wychowanie dzieci i prowadzenie domu. Zmiany te jednak nie zawsze idą w parze z przyzwyczajeniami i oczekiwaniami wyniesionymi z domu rodzinnego.
"Równowaga w związku nie polega na podziale 50/50, lecz na wspólnym wysiłku, aby wspierać się w realizacji potrzeb drugiej osoby" – zauważa Brené Brown, badaczka wrażliwości. Współczesne małżeństwa muszą odnaleźć się w rzeczywistości zredefiniowania tradycyjnych ról i negocjowania nowych podziałów obowiązków.
Współczesny mężczyzna często stoi w rozkroku między tradycyjnymi wzorcami a nowoczesnymi oczekiwaniami społecznymi. Z jednej strony nadal istnieje oczekiwanie, że to mężczyzna będzie głową rodziny, zapewniając stabilność i bezpieczeństwo. Z drugiej strony rośnie presja, by był partnerem wspierającym, angażującym się emocjonalnie i uczestniczącym w codziennych obowiązkach, choćby kosztem bycia providerem, głównym zaopatrzeniowcem rodziny.
Coraz więcej mężczyzn oczekuje od związku równorzędności. Chcą partnerki, która będzie ich wspierać, ale też otwarcie komunikować czego chce. Mężczyźni w nowoczesnych związkach chcą być emocjonalnie doceniani, ale często brakuje im umiejętności, aby to wyrazić, jak zauważa psycholog Terry Real. Partnerstwo wymaga, by obie strony nauczyły się komunikowania sobie uczuć, co może być trudne dla mężczyzn, którzy w dzieciństwie rozmów o uczuciach nie doświadczali. Niestety jest to bardzo częste, ale na szczęście nowoczesna terapia potrafi temu w jakimś stopniu zaradzić.
Współcześni mężczyźni coraz bardziej nie tylko akceptują, ale wręcz cenią aktywność i niezależność swoich partnerek. Oczekują, że kobieta będzie realizować swoje pasje i cele zawodowe, a to nie tylko będzie wspierać ich związek, ale też odciążać ich samych z presji "bycia wszystkim" dla nich. Dla wielu mężczyzn satysfakcjonujące życie seksualne jest szczególnie ważnym elementem związku. Oczekują, że partnerka będzie w tej sferze otwarta i gotowa do eksperymentowania. Aby te oczekiwania były spełnione, oboje muszą czuć się komfortowo rozmawiając o swoich potrzebach i granicach, co bywa trudne jeśli w domu rodzinnym temat seksu był tabu.
Podejście do ról w małżeństwie zmieniają także kobiety. Z jednej strony chcemy czuć się kochane i doceniane, a z drugiej – potrzebujemy partnera, który pozwoli nam być sobą i czuć się swobodnie. Coraz częściej oczekujemy od partnera, że będzie obecny emocjonalnie i otwarty na rozmowy o uczuciach. Najczęstszą przeszkodą jest to, że trudno mu przełamać nawyki z dzieciństwa, kiedy musiał być twardzielem zarówno na boisku, na przerwach i w oczach ojca. "Dla kobiet emocjonalna niedostępność partnera jest jednym z największych wyzwań w związku" – zauważa psychoterapeutka Esther Perel. Mężczyźni często są mniej skłonni do dzielenia się uczuciami, co może prowadzić do nieporozumień, oddalenia się, frustracji i poczucia braku intymności w związku.
Współczesne kobiety coraz częściej oczekują od partnera aktywnego udziału w codziennych obowiązkach domowych i wychowaniu dzieci. Według badań brak równowagi w tej sferze jest jedną z głównych przyczyn kryzysów małżeńskich. Wielu mężczyzn deklaruje chęć takiej pomocy, ale nie zawsze wynosi z domu rodzinnego umiejętności praktyczne, co może prowadzić do rozczarowań i konfliktów.
Pragniemy być doceniane za nasze starania w każdej sferze życia. Chcemy, by nasz wysiłek w pracy zawodowej i w sprawach domowych był zauważany i nagradzany. Oczekiwanie to wymaga, by mężczyźni nauczyli się wyrażać wdzięczność i dostrzegać nasz wkład, co bywa trudne, jeśli sami nie mieli takich wzorców w dzieciństwie czy przykładu i nauki we wcześniejszych związkach.
Rodzice, którzy nie radzą sobie z emocjami, chowają się uciekając w schematy unikania trudnych rozmów lub przeciwnie – bycie przeczulonymi i wywołującymi kłótnie, nierzadko agresywne. Takie wzorce przenoszą później do swoich małżeństw ich dzieci. Przykładowo, jeśli w domu nie było przestrzeni na wyrażanie emocji, dorosłe dziecko zwykle będzie unikać trudnych rozmów z partnerem, co prowadzi do narastania napięć.
Te problemy mogą przenosić się na kolejne pokolenia. Dzieci obserwujące rodziców w toksycznych relacjach, uczą się niezdrowych wzorców, które powielają w swoich związkach. Przełamanie tego cyklu wymaga dużej samoświadomości, pracy nad sobą, a najczęściej terapii.
Nowoczesne wychowanie dzieci stawia na ich autonomię, rozwijanie pasji i niezależność emocjonalną. Choć jest to wartościowe podejście, sprawia, że młode pokolenie często postrzega małżeństwo jako ograniczenie swojej wolności - badania wskazują, że coraz mniej młodych ludzi decyduje się na formalne związki. Dlatego psychologowie ostrzegają przed nadmiernym skupieniem na indywidualizmie dziecka, bo może to utrudniać budowanie trwałych relacji.
Każdy związek jest inny, ale wszystkie są naznaczone historią obu stron. Świadome podejście do odruchów, zachowań i przekonań wyniesionych z domu rodzinnego daje szansę na budowanie związku opartego na miłości, zrozumieniu i wzajemnym wsparciu.
Błędy rodziców nie muszą determinować naszego życia w stopniu uniemożliwiającym stworzenie szczęśliwego domu. Mając do dyspozycji uważną autorefleksję, szczerą rozmowę z partnerem i dostępność terapii, możemy wyrzucić ten balast za burtę i stworzyć wspaniałą rodzinę. Przyszłe pokolenia nie będą wtedy musiały nosić kamieni z przeszłości.